Zwarcie (2020) – recenzja i opinia o filmie [Kino Świat]. Kiedy pęka żyłka...

Zwarcie (2020) – recenzja i opinia o filmie [Kino Świat]. Kiedy pęka żyłka...

Iza Łęcka | 01.11.2022, 21:00

Mówi się, że każde życie ma znaczenie, a człowiek musi tylko odnaleźć cel w życiu. Zajęcie, hobby, pasję aktywność czy towarzystwo, które doda jego egzystencji więcej smaku. Co jednak z osobą, której istnienie wydają się pozbawione większego sensu, duszące, a ona czuje się zamknięta w okowach twardych zasad społecznych, frazesów czy miałkiej rutyny? W tę nietypową podróż zmierzającą do odnalezienia siebie zabiera nas „Zwarcie”, pełnometrażowy debiut reżysera Aneila Karii. Zapraszam do recenzji.

Codzienność Josepha wydaje się do bólu monotonna i przewidywalna. Jako pracownik jednego z brytyjskich lotnisk London Stansted po kilka godzin dziennie przeprowadza dokładne weryfikacje i kontrole pasażerów – zmuszony jest dotykać i sprawdzać podróżujących, niechętnie wchodząc z nimi w interakcje i przekraczając ich strefę osobistą. Wielokrotnie korzysta z wykrywacza metalu, do znudzenia powtarza te same kwestie – „Czy ma pan/pani jakieś ostre/metalowe przedmioty?”, „Proszę rozłożyć ręce na boki”, „Przepraszam”, „Dziękuję”, „Proszę przejść do osobnego pomieszczenia na dokładniejszą kontrolę”. W trakcie każdego dnia ma do czynienia z setkami podróżujących i zazwyczaj mierzy się z zagapionymi lub zdezorientowanymi ludźmi, którzy zapominają odłożyć klucze czy inne drobne przedmioty przed bramką. Mężczyzna ubrany w służbowy uniform wydaje się jednym z wielu, nielubianym, choć niezwykle potrzebnym pracownikiem, który przecież odpowiada za bezpieczeństwo. Miesiąc w miesiąc, dzień w dzień to samo, a adekwatnym podsumowaniem jego szarego bytu jest gotowy posiłek odgrzany w mikrofali i zjedzony na kanapie przed telewizorem. Jedno zdarzenie, do którego dochodzi w trakcie pełnej napięcia wizyty u wiecznie niezadowolonych rodziców, sprawia, że mężczyzna w końcu decyduje się wyjść poza schemat i śmiało poczuć smak życia.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zwarcie (2020) – recenzja filmu [Kino Świat]. Joseph – człowiek bez twarzy

Zwarcie (2020) – recenzja i opinia o filmie [Kino Świat]. Główny bohater

Joseph od początku wydaje się odstawać od całości – niedopasowany, niewyróżniający się i byle jaki. Jego próba poszukiwania szczęścia nie jest jednak typowym procesem bazującym na pracy nad sobą, a konsekwentnym podążaniem spiralą destrukcji i wplątywaniem się w kłopoty – a decyzja o porzuceniu nielubianego miejsca pracy jest tylko drobnym wstępem, preludium do całej kanonady emocji. Mężczyzna otwiera się, chce poczuć, przeżyć, pragnie zachłysnąć się życiem, które dotychczas było pozbawione koloru i znaczenia. Szkoda, że wychodzi mu to bardzo koślawo i nieporadnie. W ciągu następnej doby podejmuje jednak kolejne próby. Niemal rodzi się na nowo, próbuje dosięgnąć jądra swojego istnienia, o czym świadczy symboliczna scena w hotelu, w której przed „powstaniem nowego życia” musi dojść do zniszczenia.

Aneil Karia ponownie sięga po historię człowieka będącego na skraju psychicznej wytrzymałości. Już w filmie krótkometrażowym „Uderzenie”, w którym również główną rolę grał znakomity i przekonujący Ben Whishaw, mieliśmy do czynienia z bohaterem odstającym od reszty społeczeństwa – wyróżniającym się dziwnym, niepokojącym zachowaniem, które zwracało uwagę obserwatorów i spotykało się z brakiem ich akceptacji. Joseph ze „Zwarcia” wydaje się całkowicie przezroczysty, niewidoczny, nawet w chwili złamania prawa i poszukiwania kolejnych doznań ginie w tej różnorodnej mieszaninie narodowości i osobowości, jaką jest Londyn. Reżyser filmu od pierwszej minuty znakomicie buduje napięcie – już na pierwszy rzut oka czujemy, że w tym człowieku, pomimo widoku tylko lekkich grymasów czy pustego spojrzenia, wręcz wrze. 3... 2... 1... i wiadomo, że dojdzie do wybuchu, który nie tylko zmieni nasze postrzeganie mężczyzny. Twórcy pokazują jednak tylko pewne strzępki tej beznadziejnej codzienności i starają się ją ułożyć w całość. W drugiej części recenzowanego obrazu zabrakło mi trochę treści, odpowiedzi na następne nasuwające się pytania, głębszego wniknięcia w psychikę głównego bohatera. Karia dobitnie sugeruje, że w pewnym momencie swojego życia każdy z nas chciałby zrzucić z siebie jarzmo zasad społecznych, by robić dokładnie to, na co ma ochotę. Co jednak dalej? Jak można wykorzystać tę pozorną wolność? W przypadku Josepha dokładnie śledzimy, do czego jest zdolny, lecz jego postępowanie powinno być punktem wyjścia do dalszej dyskusji i obserwacji, nie jej podsumowaniem. Po seansie odczułam pewien niedosyt i chciałabym, by ta historia, choć bardzo poruszająca, została pociągnięta dalej.

Ben Whishaw („Nie czas umierać”, „Będzie bolało”,”Fargo”, „Pachnidło: historia mordercy”, „Lobster”) jest najjaśniejszym punktem recenzowanego „Zwarcia” – każdy jego grymas, puste spojrzenie, gra ciała, która z minuty na minutę jest coraz bardziej uderza swoją bezpośredniością, podkręca ten silny przekaz. Niezwykle świadomie operując swoją cielesnością aktor obrazuje ból, zmęczenie, próbę odzyskania uśmiechu i radości życia. Aneil Karia inteligentnie tworzy obraz człowieka szukającego sensu, a Whishaw krok w krok podąża za jego pomysłem i idealnie wpisuje się w koncepcję. Widać, że zaangażowani w projekt artyści bardzo dobrze się rozumieli i przedstawili wspólną wizję na całkiem spójny obraz.

Zwarcie (2020) – recenzja filmu [Kino Świat]. W poszukiwaniu szczęścia

Recenzowane „Zwarcie” wywołuje mieszane emocje. Od początku śledząc losy głównego bohatera, zwyczajnie mu współczujemy. Joseph wydaje się funkcjonować niczym zombie – każda jego reakcja upewnia nas w przekonaniu, że za moment dojdzie do punktu kulminacyjnego, załamania, całkowitej zmiany kierunku. Tak jest w istocie – nie musimy zbyt długo czekać, by produkcja nabrała jeszcze żywszego tempa, kamera szybko podążała za bohaterem, jeszcze mocniej koncentrując się na jego emocjach i niepokojących reakcjach. Jej brak stabilności odzwierciedla chaos panujący w jego głowie. Droga do poznania siebie jest jednak kręta i w tym wypadku trochę prowadzi na manowce. Chciałabym, by film miał jeszcze głębszy przekaz, a nie był próbą rozbudowania wcześniejszej krótkometrażowej produkcji reżysera. To bardzo solidna historia, która zasługuje na równie emocjonujący finał.

PS Premiera „Zwarcia” w VOD została zaplanowana na 10 listopada.

Atuty

  • Znakomita kreacja Bena Whishawa
  • Ból postaci jest wręcz namacalny
  • Zaskakujące założenia głównej historii
  • Kamera doskonale podąża za głównym bohaterem

Wady

  • Karia dotyka silnych emocji, ale nieco pobieżnie
  • Chciałabym dowiedzieć się więcej o Josephie

Aneil Karia dosadnie i bez zbędnych ozdobników przedstawia dobę z życia człowieka, który w końcu decyduje się zaryzykować i łamiąc wszelkie zasady, postanawia odszukać siebie, poczuć mocniej. „Zwarcie” wywołuje silne emocje, ale nie wykorzystuje w pełni swojej szansy.

7,0
Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper