AC Valhalla Dawn of Ragnarok Recka

Assassin's Creed Valhalla - Świt Ragnaroku - recenzja gry i opinia [PC, PS4, PS5, XONE, XSX|S, STADIA]

Mateusz Wróbel | 12.03.2022, 12:47

Ubisoft zaskoczył wszystkich ujawniając Assassin's Creed Valhalla - Świt Ragnaroku. To trzecie DLC fabularne (niewchodzące w skład Przepustki Sezonowej) rozbudowujące nie główną historię z podstawowej wersji gry, a mityczny, nieobowiązkowy wątek rozgrywający się w Asgardzie oraz Jotunheimie.

Zainteresowani wcielają się więc ponownie w Haviego, czyli najprościej mówiąc: Odyna. Deweloperzy zaprowadzili nas do pięknego królestwa krasnoludów, Svartalfheimu, które zostało najechane przez Muspelów. Oprócz pomagania karłom w odparciu inwazji agresorów, najważniejszy bóg nordycki musi zająć się również uratowaniem swojego syna Baldura, który został uprowadzony przez potężnego Surtra współpracującego ze swoją żoną Sinmarą, córką Eysą oraz synem Glodem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Znane, lecz dobre schematy

Assassin's Creed Valhalla - Świt Ragnaroku - recenzja gry. Świat

Podczas całej rozgrywki przyglądamy się, jak bardzo najeźdźcy zniszczyli dom krasnoludów. Niemalże na każdym kroku możemy zauważyć opustoszałe wsie czy miasta, które zostały zalane magmą - taki obrót spraw doprowadził do tego, że przedstawiciele rzeczonego gatunku zaczęli ukrywać się w specjalnych schronieniach. Tereny, podobnie jak w przypadku podstawki czy dwóch pozostałych dodatków, zostały zaprojektowane z ogromną starannością i aż chce się zaglądać do każdej mysiej dziury. Uważam, że spora zasługa w tym różnorodności, ponieważ w jednej misji trafiamy na skute lodem góry, następnie na bagna, aby koniec końców wylądować w ruinach legendarnych budowli.

Świt Ragnaroku pod względem fabularnym nie zaskakuje diametralnie, ponieważ odbiorcy mają tutaj do czynienia ze znanym, sprawdzonym schematem. Wykonujemy po kilka misji na każdym z przygotowanych regionów (w tym przypadku jest ich cztery), aby poznać rozmaitych bohaterów odgrywających sporą rolę w wątku głównym i stopniowo zbliżać się do zrealizowania celu, który postawiliśmy sobie wkraczając do rzeczonej nordyckiej krainy.

Mimo tego, że ta forma rozgrywki była mi doskonale znana (wszak z podstawką spędziłem ponad 100 godzin), to Świt Ragnaroku w ogóle mnie nie znudził. Historię poznawałem ze sporym zaciekawieniem, ponieważ nie brakowało w niej humoru, zwrotów akcji i przynajmniej kilku intryg, które wywróciły życie niektórych karłów, Haviego czy Jotunów do góry nogami. To zdecydowanie najciekawszy wątek główny, jeśli na warsztat weźmiemy wszystkie DLC do Valhalli. Choć pozbawiony wyborów. W niektórych momentach aż prosiło się o to, abyśmy to my, gracze, podjęli decyzję dotyczącą tego, jak Havi powinien się zachować w danej sytuacji. Jeśli mam powiedzieć, czego najbardziej zabrakło mi w owym DLC, to będą to właśnie wybory, które wpływałyby na fabułę.

Sekrety powracają w nowej formie

Assassin's Creed Valhalla - Świt Ragnaroku - recenzja gry. Sekrety

Będąc już przy misjach warto wspomnieć, że Assassin's Creed Valhalla - Świt Ragnaroku kontynuuje ciekawe rozwiązania z przygody Eivora. W trakcie przemierzania Svartalfheimu trafiamy na bogactwa, artefakty oraz tajemnice. Ubisoft postanowił zająć się przebudowaniem tych dwóch ostatnich. Jako przykład niech posłuży "odkażenie" przeklętych miejsc, które obecnie nie sprowadza się jedynie do zniszczenia jednego symbolu, a kilku, sprytnie ukrytych w wyznaczonej lokacji.

Zrezygnowano z niektórych sekretów, które nie pasują do mitycznych krain. Zamiast legendarnych wojowników czy zwierząt przygotowano mniej wymagające starcia z Jeźdźcami Jotunów czy Wybrańcami żony Surtra. Zadbano o mityczne wspomnienia, podczas których Odyn nawiązuje do wątków Asgardu/Jotunheimu czy opowiada o dokonaniach nordyckich bogów/krasnoludów. Nie zapomniano również przy tym o świetnych losowych wydarzeniach w świecie gry. Ogrywając recenzowane rozszerzenie odnosiłem wrażenie, że są one teraz jeszcze ciekawsze, angażujące i bardziej zagadkowe.

Wbrew pozorom, walka w Assassin's Creed Valhalla - Świt Ragnaroku nie różni się znacząco (nie licząc nowych, krwistych "finiszerów") od tego, co fani Valhalli znają już z podstawki czy pozostałych DLC. Przygotowano natomiast nowych przeciwników pochodzących z Muspelheimu, królestwa ognia, co jest jednoznaczne z tym, że specjalizują się oni w płomieniach oraz żarach. Nie straszne jest im podpalenie, ponieważ są na ów efekt odporni - musimy trochę pokombinować, aby zabić najsilniejszych z nich. Potrafią również chodzić po wymienionych już wyżej magmach, które zwykłą istotę pochłoną, a następnie spalą.

Nowe zdolności strzałem w dziesiątkę

Assassin's Creed Valhalla - Świt Ragnaroku - recenzja gry Zdolności

I właśnie w tym momencie na białym koniu wjeżdżają nowe umiejętności przygotowane na potrzeby ekspedycji po Svartalfheimie. Ubisoft zaprojektował dokładnie pięć skillów, które chociażby pomagają chodzić po lawie i zakradać się wśród oddziałów Muspelów (Moc Muspelheimu zamienia nas w jednego z ich przedstawicieli), dostawać się do ciężko dostępnych miejsc (Moc Kruka zamienia nas na wyznaczony czas w ptaka), czy teleportować się do wybranych miejsc za pomocą strzał z łuku (Moc Jotunheimu uruchamia węzły świata).

Każdą ze zdolności znajdziemy, wyssiemy z ciał ich przedstawicieli (Moc Muspelu z Muspela, Moc Jotunheima z Jotuna, Moc Kruka z latających po świecie gry ptaków itd.), a następnie aktywujemy we własnym zakresie, o ile wcześniej zapełnimy pasek hugru. Energię zdobędziemy z rozsianych po całym świecie kapliczek Yggdrasil czy specjalnych kwiatów, a także zabijając najeźdźców. Co więcej, nic nie stoi na przeszkodzie, aby przeprowadzać najazdy na mylny Muspelów, w których znajduje się krzem potrzebny na ulepszanie rzeczonych umiejętności w warsztatach znajdujących się w schroniskach karłów. Raz zwiększymy ich obszar działania, a kiedy indziej czas trwania czy efektywność. 

Podczas około 25-godzinnej rozgrywki (wątek główny zajął mi ponad 15 godzin) natknąłem się również na arenę, z której działaniem zapoznała mnie walkiria. Gdy tylko do niej dotarłem uśmiechnąłem się, ponieważ pomyślałem, że deweloperzy dodatkowo zapewnili starcia z legendarnymi przeciwnikami na miarę tych znanych z God of War (2018). Jakiż był mój ogromny zawód po zauważeniu, że twórcy przygotowali wyłącznie na niej kilka zwykłych starć podzielonych na fale. Oczywiście fani ciężkich walk znajdą tutaj wyzwanie, ale próżno szukać tutaj nowych, nieznanych dotąd wrogów, którzy potrafiliby czymś zaskoczyć.

Podsumowując - w mojej opinii Assassin's Creed Valhalla - Świt Ragnaroku to bezapelacyjnie najlepszy dodatek fabularny wydany do najnowszej części AC. Gniew Druidów niesamowicie mnie wynudził, przy Oblężeniu Paryża było już lepiej, ale to Dawn of Ragnarok skradł moje serce i sprawił, że do Valhalli wróciłem z uśmiechem na twarzy. Cóż, uważam to nawet za bardzo dobrą przystawkę przed nadchodzącym God of War: Ragnarok.

Wątek fabularny jest naprawdę ciekawy, a dla fanów mitologii nordyckiej przygotowano wiele smaczków urozmaicających rozgrywkę i jednocześnie poszerzających wiedzę o krainie Svartalfheimu. Dobrze wyważono czas zabawy i, co jest już standardem w przypadku tychże deweloperów, zadbano o świetnie zaprojektowane tereny, które urzekają na każdym kroku. Tę krainę po prostu chce się zwiedzać.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Assassin's Creed Valhalla - Świt Ragnaroku.

Ocena - recenzja gry Assassin's Creed Valhalla - Świt Ragnaroku

Atuty

  • Przepiękne lokacje - Ubisoft po raz kolejny nie zawodzi w tym temacie
  • Historia jest niezła - to pełnoprawna kontynuacja przygód Haviego
  • Nowe moce świetnie urozmaicają zabawę
  • Zmodyfikowane tajemnice i artefakty w świecie gry
  • Nawet 25 godzin solidnej rozgrywki

Wady

  • Niewykorzystany potencjał aren
  • W fabule zabrakło mi wyborów wpływających na wątek główny

Assassin's Creed Valhalla - Świt Ragnaroku pozwoliło mi z uśmiechem wrócić do Assassin's Creed Valhalla. Więcej tego samego, tylko w smaczniejszym sosie. Zdecydowanie najlepszy dodatek fabularny do tejże odsłony serii Ubisoftu.
Graliśmy na: PC

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper