Call of Duty: Vanguard – recenzja gry. Shooter dla największych fanów serii

Call of Duty: Vanguard – recenzja gry. Shooter dla największych fanów serii

Wojciech Gruszczyk | 09.11.2021, 21:39

Końcówka roku to szalenie gorący okres dla fanów pierwszoosobowych strzelanek. Na rynku pojawiła się już najnowsza gra Sledgehammer Games, a przed nami jeszcze dwa kolejne tytuły, które nie bez powodu ekscytują szeroką publikę. Na dobry początek miałem okazję sprawdzić Call of Duty: Vanguard i... To w zasadzie kolejna część wieloletniej serii. Jak wypada produkcja i czy warto się nią interesować? Przeczytajcie naszą recenzję.

Na początku listopada możemy oczekiwać pierwszych świątecznych reklam, nowych promocji zwiastujących nadejście Black Friday oraz kolejnej odsłony serii Call of Duty. W 2021 roku do głosu doszło Sledgehammer Games wrzucając graczy na front II wojny światowej prezentując pełną zawartość – fabularną kampanię, tryb sieciowy, zombie oraz nadciągającą integrację z rozgrywkami Battle Royale. Z jednej strony możemy mówić o bardzo zróżnicowanej propozycji, ale z drugiej trudno nie odnieść wrażenia, że recenzowany Call of Duty: Vanguard w najmniejszym stopniu nie oferuje rewolucji. To po prostu kolejna (dla jednych dobra, dla drugich fatalna) odsłona Call of Duty.

Dalsza część tekstu pod wideo

Call of Duty: Vanguard w kampanii zapewnia wizualną ucztę

Call of Duty: Vanguard – recenzja gry. Shooter dla największych fanów serii

Po pobraniu pełnej wersji recenzowanego Call of Duty: Vanguard od razu wskoczyłem do kampanii, by przekonać się, czy deweloperzy faktycznie zapewnili tę obiecaną „filmowość”. Studio wiele powiedziało na temat tego trybu, ponieważ opowieść może zachęcić wielu graczy do zapoznania się z tytułem – w końcu konkurencyjny Battlefield 2042 stawia wyłącznie na rozgrywkę multiplayer.

Akcja Call of Duty: Vanguard przedstawia wydarzenia po upadku Berlina i samobójstwie Hitlera. Gdy świat mógłby już myśleć o zwycięstwie i szykować się na nowy początek, naziści postanowili wykorzystać okazję, by rozpocząć projekt Feniks. Ich liderem został Herman Freisinger, wzorowany na Heinrichu Müllerze, który jest przekonany, że wojnę można jeszcze odwrócić... Deweloperzy w zgrabny sposób poradzili sobie z prawdziwą historią, bo tak naprawdę nie prezentują alternatywnej wizji II wojny światowej, a przedstawiają losy postaci inspirowanej szefem Gestapo.

Sledgehammer Games wpadło na pomysł stworzenia grupy zróżnicowanych żołnierzy – jest tutaj Rosjanka, Francuz, Brytyjczyk oraz Australijczyk i to właśnie oni starają się powstrzymać „Czwartą Rzeszę”. Twórcy nie bez powodu zdecydowali się na takie postacie, ponieważ niemal od samego początku możemy uczestniczyć w retrospekcjach bohaterów, dzięki którym trafiamy na różne fronty II wojny światowej – autorzy sięgają po takie pewniaki jak D-Day (Normandia), Bitwa o Tobruk (Afryka Północna), Bitwa o Midway (Ocean Spokojny) czy też wrzucają graczy do Stalingradu. Akcja jest w pozycji prowadzona dwutorowo – bo choć cały czas uczestniczymy w wątku głównym, to jednak wydarzenie jest przerywane przez dodatkowe historie postaci. Jest to moim zdaniem bardzo dobra decyzja, ponieważ scenarzyści nie tylko pozwalają lepiej poznać każdego z protagonistów, to jednocześnie deweloperzy mogli zadbać o widowiskowe akcje... A tych w Call of Duty: Vanguard nie brakuje. 

Call of Duty: Vanguard powróci?

Call of Duty: Vanguard – recenzja gry. Shooter dla największych fanów serii

Główny wątek oferowany przez Sledgehammer Games nie jest specjalnie interesujący, co w pewien sposób psuje postać głównego (czy też raczej „nijakiego”) antagonisty, ale to właśnie misje związane z postaciami sprawiły, że pozytywnie odebrałem fabularną kampanię z Call of Duty: Vanguard. To nie jest wybitne dzieło, jednak na pewno jedno z lepszych, które w ostatnim czasie serwują nam pisarze Activision. Problemem jak zawsze jest czas rozgrywki, bo pewnie większość graczy ukończy historię w mniej niż 6 godzin, jednak możecie mieć pewność, że w tym czasie nie będziecie się nudzić.

Dużym atutem kampanii Call of Duty: Vanguard jest strona wizualna. Grałem w produkcję na PS5 i wielokrotnie zachwycałem się widokami, których nie spodziewałem się po pozycji z serii Call of Duty. Tytuł w trybie fabularnym jest naprawdę dopieszczony pod względem oprawy i łatwo można zachwycać się widowiskowymi momentami – klimat czasami dosłownie wylewa się z ekranu. Twórcy wycisnęli ze sprzętu Sony sporo soku, by dopieścić wiele scen, ale jednocześnie Sledgehammer Games nie zapomniało o zróżnicowanej rozgrywce... Każdy z bohaterów został wyposażony w specjalną umiejętność i tak przykładowo Wade posiada zmysł pozwalający mu dostrzec wrogów, Polina odwraca uwagę snajperów, a Arthur wydaje polecenia swojemu oddziałowi – te elementy wpływają na zróżnicowanie rozgrywki, jednak trudno nie odnieść wrażenia, że mechaniki powinny zostać lepiej rozbudowane... Nie jestem też przekonany, czy możliwość podświetlenia wrogów niczym Predator jest niezbędna w grze, której akcja rozgrywa się w czasach II wojny światowej. Zabija to w pewien sposób immersję.

Wiele na to wskazuje, że Call of Duty: Vanguard faktycznie zapoczątkuje nową serię, ponieważ końcówka kampanii zwiastuje kontynuację, co pozwala sądzić jedno – twórcy faktycznie przygotowali historię na całą trylogię. Jednego recenzowanemu Call of Duty: Vanguard nie zabrakło: deweloperzy zadbali o iście widowiskowe przerywniki filmowe. Czy jednak fabuła Call of Duty: Vanguard może zachęcić graczy do pełnej wersji gry? Nadal mam wrażenie, że 6-godzinne doświadczenie to trochę za mało, by sięgnąć po produkcję w pełnej cenie, ale jeśli jest to wyłącznie dodatek dla graczy, którzy spędzają godziny w trybie sieciowym, to historia wypada naprawdę dobrze.

Call of Duty: Vanguard w trybie sieciowym oferuje znane doświadczenie

Call of Duty: Vanguard – recenzja gry. Shooter dla największych fanów serii

Nieźle w Call of Duty: Vanguard wypadają mapy, które choć oczywiście wyglądają gorzej względem miejscówek z fabularnego trybu, to jednak naprawdę dobrze biega mi się po prezentowanych terenach. Przyjemnie w strzelance  Sledgehammer Games wypada filtrowanie rozgrywki, ponieważ w grze wybrać tempo akcji (taktyczne, szturmowe, szybkie) i podczas rywalizacji otrzymujemy dostęp do zmagań na mniejszych lub większych mapach z większą lub mniejszą liczbą graczy. Twórcy przygotowali jeszcze głosowanie na najlepszego zawodnika spotkania, więc jeśli wykażecie się kilkoma celnymi strzałami, to możecie zostać nagrodzeni przez współtowarzyszy broni tytułem MVP.

W rywalizacji sieciowej mamy okazję wskoczyć w skórę 12 operatorów, wśród których nie zabrakło głównych bohaterów fabularnej kampanii i standardowo większość postaci musimy odblokować. W przypadku uzbrojenia przygotowano 7 karabinów maszynowych, 6 pistoletów maszynowych, 4 strzelby, 4 RKM-Y, 3 karabiny wyborowe, 3 karabiny snajperskie oraz tarczę bojową... Ale standardowo – od początku walczymy o kolejne poziomy, by otrzymywać dostęp do sprzętu oraz następnych dodatków. Dla klasycznego StG44 zamontujemy wylot lufy, element pod lufą, lufę, celownik, kolbę, magazynek, typ amunicji, rękojeść, a także zadbamy o biegłość i atut broni. Wszystkie te części wpływają na siłę, szybkość czy też celność sprzętu.

W grze nie zabrakło także atutów (maksymalnie trzy zdolności wpływające na możliwości żołnierza), różnych granatów, scorestreaków oraz ulepszeń polowych. Dzięki serii zabójstw ponownie skorzystamy z przykładowo wywiadu, ostrzału moździerzowego, samolotu szturmowego, maszyny śmierci, poślemy do akcji psy bojowe czy też zrzucimy bomby zapalające. Natomiast wśród ulepszeń mogę wyróżnić martwą ciszę, rozstawienie osłon, mikrofon polowy pokazujący wrogów, zakłócacz minimapy czy tajną skrytkę – dzięki niej nawet po śmierci licznik serii zabójstw nie zostanie zresetowany.

Zombie spóźnili się na samolot do Call of Duty: Vanguard

Call of Duty: Vanguard – recenzja gry. Shooter dla największych fanów serii

W zestawie oferowanym przez Sledgehammer Games nie mogło zabraknąć trybu z biegającymi truposzami, ale okazuje się, że deweloperzy w dniu premiery nie oferują pełnej zawartości. Kampania fabularna zostanie dodana do gry dopiero w grudniu, a aktualnie gracze mogą spędzać wolny czas w misjach, które przez swoją strukturę powinny zachęcać do wykonywania trzech zadań.

Na początku rozgrywki śmiałkowie trafiają do HUB-a w Stalingradzie, z którego teleportujemy się na inną mapę i w tym miejscu musimy wykonać wyznaczoną misję. Problem polega jednak na tym, że deweloperzy zapewniają trzy warianty rozgrywki (zbieranie orbów z zombie i dostarczanie ich do miejsca, eliminowanie przeciwników, podążanie do wyznaczonego miejsca i wybijanie przeciwników po drodze), które są bardzo klasyczne i jednocześnie mocno powtarzalne. Twórcy ponownie zapewniają mroczny klimat, a gameplay może przez pewien czas zachęcać do powtarzania misji (w końcu możemy stale ulepszać swój arsenał), jednak mam wrażenie, że nawet najwięksi fani zombie w Call of Duty poczują, że najlepsze dopiero przed nimi. Sledgehammer Games próbowało wybrnąć z sytuacji, jednak tak naprawdę zombie w recenzowanym Call of Duty: Vanguard aktualnie wystarcza na 30 minut i choć później możemy kontynuować rozgrywkę, by mierzyć się z potężniejszymi zombiakami, to jednak w praktyce – cały czas robimy to samo.

Muszę jeszcze na pewno wspomnieć o działaniu gry na PS5 – twórcy wykorzystali możliwości DualSense, więc ponownie podczas strzelania możemy poczuć opór broni czy też możliwości adaptacyjnych wibracji. Strzelanka ma jednak drobne problemy w fabularnej kampanii i w niektórych momentach czułem lekkie spadki animacji... Choć nie były one na tyle duże, by wpływały na wrażenia.

Call of Duty: Vanguard to... Bardzo klasyczna odsłona serii

Widowiskowa i krótka kampania, klasyczne (dynamiczne) strzelanie w trybie multiplayer i nie do końca dopieszczony tryb z zombie – taki właśnie jest Call of Duty: Vanguard. Twórcy starali się zapewnić atrakcje na wszystkich frontach, jednak w ostateczności oferują bardzo standardowe doświadczenie, przy którym fani spędzą dziesiątki godzin, a reszta może czuć niedosyt. Sledgehammer Games nie wykorzystało potencjału umiejscowienia wydarzeń, ale zapewniło pozycję, która ponownie osiągnie znakomitą sprzedaż, bo podejrzewam, że właśnie na takie atrakcje czekało wielu.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Call of Duty: Vanguard

Atuty

  • Widowiskowa i ciekawa kampania fabularna...
  • Wzgórze Mistrzów to przyjemne urozmaicenie znanej rozgrywki
  • Od początku mnóstwo zawartości (a będzie jeszcze więcej!)
  • Bardzo zróżnicowane lokacje
  • Twórcy zadbali o (znany) przyjemny system strzelania

Wady

  • ... Choć szkoda, że urwana w połowie
  • Gdzieś uciekła oczekiwana atmosfera
  • Twórcy nie wykorzystali okazji, by zapewnić mocne doświadczenie
  • Tylko część trybu zombie na start

Call of Duty: Vanguard to kolejna część z wieloletniej serii, która w żadnym miejscu nie zaskakuje. Fani będą bawić się bardzo dobrze, ale niektórzy mogli liczyć na coś innego.
Graliśmy na: PS5

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper