13 Sentinels: Aegis Rim – recenzja gry. Godny następca Chrono Trigger’a wreszcie się narodził

13 Sentinels: Aegis Rim – recenzja gry. Godny następca Chrono Trigger’a wreszcie się narodził

Patryk Dzięglewicz | 27.09.2020, 14:05

Co ze są mogą mieć wspólnego: II Wojna Światowa, starożytne cywilizacje, podróże w czasie, roboty bojowe, inwazja z kosmosu i kultowy film anime? Całkiem sporo, zwłaszcza jeśli chodzi o Japonię, bo chyba nie ma we wszechświecie wydarzenia, do którego nie mogłoby dojść w tym kraju. Recenzowane właśnie 13 Sentinels: Aegis Rim zgrabnie pokazuje co się dzieje, gdy teorie spiskowe stają się rzeczywistością, zmieniając życie zwykłych na pozór nastolatków i zmuszając ich do walki w obronie ludzkości.

Pierwsze wzmianki o 13 Sentinels: Aegis Rim od ludzi ze studia Vanillaware, odpowiedzialnych za takie kultowe produkcje jak Odin Sphere czy Dragon’s Crown pojawiły się już kilka lat temu wzbudzając spore zainteresowanie. Można by pomyśleć, że mocno wyczekiwany tytuł zadebiutuje szybko, ale tymczasem gra powstawała w bólach, a termin premiery przesuwano. Na szczęście tytuł nie podzielił losu podobnych, rzuconych do sprzedaży na odczepnego byleby odzyskać część środków, tylko cały ten czas wykorzystano maksymalnie, by dać nam produkt naprawdę wysokiej jakości.

Dalsza część tekstu pod wideo

Apopkalipsa spełniona w 13 Sentinels: Aegis Rim

13 Sentinels: Aegis Rim – recenzja gry. Godny następca Chrono Trigger’a wreszcie się narodził

Czym jednak właściwie jest recenzowany 13 Sentinels: Aegis Rim? Zależnie od oczekiwań dla każdego gracza będzie czymś innym, ale ogólnie rzecz biorąc dostaliśmy hybrydę gatunkową ze wskazaniem na visual-nowelę, lecz z mocnymi akcentami przygodówki, strategii i elementów RPG. W każdym razie pierwsze skrzypce gra naprawdę rozbudowana, wielowątkowa fabuła. Nie tak łatwo jest ją streścić w jednej recenzji, bowiem motywów mamy tyle że spokojnie obdzieliłoby nimi kilka gier. Akcja opowieści toczy się na przestrzeni aż 160 lat pomiędzy 1944 a 2104 rokiem. Gros wydarzeń jednak rozgrywa się w połowie lat 80-tych, gdzie poznajemy kilku japońskich nastolatków uczęszczających do staromodnej nawet jak na owe czasy, drewnianej szkoły. Nagle widzimy obrazy najazdu robotów z kosmosu zwane Kaiju, które kwartał po kwartale niszczą rodzinne miasto bohaterów.

Licealiści nie są jednak bezbronni bowiem jak się okazuje mogą sterować wielkimi bojowymi mechami – Sentinelami. Czym są te maszyny? Tajną japońską bronią z końca II Wojny Światowej? Reliktami starożytnej cywilizacji? Kosmiczną technologią? Ułudą spowodowaną nocnym oglądaniem anime Kapitan Deimos? No i czego szukają najeźdźcy, to wszystko przyjdzie nam odkrywać.

Przestawiając zegary czasu

13 Sentinels: Aegis Rim – recenzja gry. Godny następca Chrono Trigger’a wreszcie się narodził

W 13 Sentinels: Aegis Rim Bardzo szybko pojawiają się kolejne wątki i podróże czasoprzestrzenne oraz nowi protagoniści, których ostatecznie jak tytuł wskazuje jest wszystkich trzynastu. Jak się okazuje cały kryzys nie dotknął tylko naszego uniwersum, ale występuje w kilku epokach naraz. Cóż duch Chrono Triggera wciąż jest obecny, co oczywiście cieszy. Na początku wszystko to wydaje się ciężkie i chaotyczne w odbiorze, ale scenarzyści z gracją przeprowadzają nas przez kolejne popularne teorie spiskowe, którym stawiają czoła nasi bohaterowie, a odkrywanie ich tajemnic jest szalenie emocjonujące i wciągające. Owszem inwazja kosmitów to główny problem, ale chociaż mamy do czynienia z fantastyką naukową pojawiają się też zjawiska paranormalne, a nawet trochę magii. Znajdzie się też czas na wątek romansowy oraz momenty rodem z kryminału. W każdym razie scenariusz porusza multum tematów, aż do przesytu, lecz mimo to z wypiekami na twarzy śledzimy losy poszczególnych postaci czekając co będzie dalej. Co ciekawe wiele spraw przedstawionych w grze, było omawiane w programie „Starożytni Kosmici”. Zbieg okoliczności czy celowa inspiracja?

13 Sentinels: Aegis Rim jako udana synergia visual-noweli i przygodówki

13 Sentinels: Aegis Rim – recenzja gry. Godny następca Chrono Trigger’a wreszcie się narodził

W recenzji 13 Sentinels: Aegis Rim zostajemy wciąż przy fabule jako głównego motoru napędowego rozgrywki. Scenariusz poprowadzony został na zasadzie osi czasu (flowchart), schematu znanego z VN-ek. To dobra wiadomość, bowiem chcąc zobaczyć nieodblokowane wcześniej wydarzenia danego protagonisty nie musimy zaczynać gry od początku. Nierzadko by poruszyć do przodu opowieść wybranego bohatera musimy najpierw być świadkami odpowiedniej scenki u kogoś innego albo rozegrać bitwę, o czym później. Można powiedzieć, ze gra przymusza byśmy poznali całą trzynastkę, ale nie mam o to pretensji, bo w sumie i tak warto dowiedzieć się wszystkiego, co opowieść oferuje. Poza tym świetnym ruchem było wplecenie do do fabuły elementów znanych z przygodówek. Gdy postać usłyszy jakieś ważne słowo zapamiętuje je, a później może użyć chociażby w trakcie konwersacji z innymi osobami by posunąć akcję naprzód. Jak w rasowej przygodówce często też wykorzystamy ku temu przedmioty dostępne w danej lokacji, więc trochę sobie pogłówkujemy. Kończąc już recenzowanie tego elementu 13 Sentinels: Aegis Rim, należy jeszcze raz podkreślić pomysłowość twórców, którzy nie wymyślając nic oryginalnego podali nam na tacy tak interesującą i rozbudowaną historię.

Niszcz wroga jego własną bronią

13 Sentinels: Aegis Rim – recenzja gry. Godny następca Chrono Trigger’a wreszcie się narodził

Prędzej czy później, chcąc nie chcąc, musimy przystąpić do bitwy. Walki wielkich robotów z maszynami kosmitów wprawdzie nie przyciągają takiej uwagi jak sama otoczka fabularna, ale stanowią świetne urozmaicenie od natłoku wydarzeń. Inna sprawa, że i tak ciągnęło mnie by ustawić poziom łatwy, by jak najszybciej wrócić do części fabularnej. Zasadniczo batalie oparte są o schemat znany z gier tower-defense, aczkolwiek nieco zmodyfikowany i przyprószony rozwiązaniami znanymi z innych gier o mechach jak choćby Gundamy czy Super Robot Wars. Ogólnie chodzi o to, by dysponując sześcioma jednostkami obronić tzw. Terminal przez wyznaczony czas, bądź wybić wroga do nogi. Kluczem do zwycięstwa jest wykorzystanie zalet i możliwości kierowanych przez nas Sentineli, siatki ulic oraz słabości naszych przeciwników. Nasze maszyny poruszają się po mapie w czasie rzeczywistym, ale po użyciu broni muszą chwilę poczekać na kolejną swoją kolejkę. Co ciekawe w sytuacji kryzysowej możemy wykorzystać moc samego Terminala i odpalić destrukcyjny atak, ale to kosztuje miejscową walutę tzw. meta-chips, którą można przeznaczyć chociażby na rozwój naszego uzbrojenia.

Ogólnie jednak bitwy nie są trudne ani też skomplikowane czy długie, ale wpisują się w założenia rozgrywki oraz dają całkiem sporo radości, ale przyznajmy szczerze to tylko raczej umilacz a nie sedno zabawy. Nie znajdziemy tutaj rozbudowanej mechaniki rozgrywki, więc trudno oczekiwać takiej frajdy jak w pełnoprawnych tytułach o robotach bojowych. Pomimo wszystko, na szczęście, możemy wzmacniać posiadany arsenał, by był bardziej skuteczny. W omawianym 13 Sentinels: Aegis Rim da radę wyróżnić pięć grup Sentineli: walczące zwarciu, chodzącą artylerię, przeciwlotnicze, osłaniające oraz wspierające - z mniejszymi maszynami na garbie, więc i trochę taktyki też się tu znajdzie.

Jaki piękny koniec świata w 13 Sentinels: Aegis Rim

13 Sentinels: Aegis Rim – recenzja gry. Godny następca Chrono Trigger’a wreszcie się narodził

Jednak to, co pewnie przykuło uwagę wielu graczy oraz recenzentów to oprawa wizualna 13 Sentinels: Aegis Rim. Tutaj Vanillaware nie zawiodło, przynajmniej jeśli chodzi o warstwę fabularną. Piękna grafika 2D, szczegółowe otoczenie i mnóstwo animacji w sekwencjach przygodowych sprawiają, że świat gry wyraźnie żyje. Jak widać graficy ze studia potrafią wspaniale oddawać nie tylko klimaty fantasy, ale także współczesność i futurystyczne widoczki. Wszystko to utrzymane jest w stonowanych, złocistych barwach i naprawdę miłe dla oczu. Gorzej nieco znów bywa z warstwą strategiczną - prosta mapa wypełniona miejską zabudową i niemal zupełny brak fajerwerków, jakby tytuł początkowo był planowany wyłącznie na platformy przenośne. Z drugiej strony widok w stylu staroświeckiego monitoringu ma jednak w sobie coś co przyciąga, zwłaszcza pojawiające się na ekranie półnagie sylwetki pilotów Sentineli. Brakuje mi zwłaszcza animacji walk, które znacznie podniosłyby frajdę z bitwy (poza skromnym pokazem poszczególnych ataków w małym oknie). Na szczęście nie są to bolączki, które spisywałyby grę na straty, jak widać twórcy mieli po prostu taką koncepcję i można się z nią zgadzać bądź nie. Odpowiednią atmosferę buduje także świetne dobrana ścieżka dźwiękowa oraz japońscy aktorzy głosowi.

Niespodzianka na sam początek jesieni

13 Sentinels: Aegis Rim – recenzja gry. Godny następca Chrono Trigger’a wreszcie się narodził

Pomimo iż za 13 Sentinels: Aegis Rim odpowiada znane i zasłużone studio, początkowo wydawało się, że gra przejdzie bez większego echa, a tu proszę mamy kandydata do zestawienia najlepszych tytułów 2020 roku. Wprawdzie na czołówkę szans pewnie nie ma, aczkolwiek jest to z pewnością produkcja do zaliczenia w bliższej perspektywie przez wielbicieli motywów apokaliptycznych, wielkich robotów czy każdego kto ceni sobie wciągającą opowieść. Chociaż cena lekko zaporowa to jednak tytuł broni się całkiem długą jak na visual-nowelkę rozgrywką, trwającą około 30 godzin. W każdym razie wysoka ocena w pełni zasłużona nawet jeśli warstwa strategiczna nie jest tak dobra jak fabularna. Naprawdę warto.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry 13 Sentinels: Aegis Rim

Atuty

  • Rozbudowana fabuła i ciekawi bohaterowie
  • Oprawa wizualna części fabularnej
  • Kilka nowatorskich pomysłów
  • Długi czas rozgrywki
  • Warstwa strategiczna (za to że jest)...

Wady

  • ...ale już nie tak wciągająca i dobrze wykonana jak część fabularna
  • Ścieżki fabularne niektórych postaci proszą się o rozbudowanie
  • Cena dość zaporowa

13 Sentinels: Aegis Rim to jedna z największych niespodzianek tego roku. Interesująca hybryda gatunkowa z niesamowicie wciągającą historią łaczącą w sobie podróże w czasie, wielkie roboty bojowe i wątki apokaliptyczne. Chrono Trigger wreszcie doczekał się godnego siebie następcy.
Graliśmy na: PS4

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper