Samurai Shodown - recenzja gry. Wyjątkowa bijatyka w konwersji na Switcha

Samurai Shodown - recenzja gry. Wyjątkowa bijatyka w konwersji na Switcha

SoQ | 03.03.2020, 10:49

Sukces drugiego Street Fightera przysporzył grze Capcomu szeregu naśladowców. W 1993 roku - w czasach, gdy w Polsce królowało Atari a na automatach grało się w słynnych bazarowych budach - wśród gier pragnących powtórzyć sukces Ryu i spółki był wyróżniający się spośród odbitek ksero Samurai Shodown. I choć seria nigdy nie osiągnęła tak "gwiazdorskiego" statusu jak Uliczny Wojownik, to zapracowała na swoje miejsce w panteonie bijatyk 2D.  

Automaty ery post-PRL-u przywołałem nie bez powodu. Konsola Neo-Geo, na której dostępny był pierwszy “samuraj”, w Polsce była dobrem nieosiągalnym, więc serię poznałem po raz pierwszy właśnie w jednym z takich przybytków. Jej nowa odsłona to zresztą też trochę nostalgiczna podróż - stanowi reboot, który puszcza oko do weteranów serii jak ikoniczna plansza Gairy Isle czy “oklepany” zestaw wojowników, gdyż aż 13-tka z 16-tu to powracające mordeczki i mamy dostępny niemal cały skład z oryginalnej gry. I choć panienka zwana Darli Dagger, z ledwie przysłoniętym biustem, stanowiącym wyraźny ukłon z stronę nastoletniej publiczności, pasuje do klimatu samurajów jak pięść do nosa, to nowe trio dość sprawnie wpisuje się w gromadę fighterów. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Kręcenie ćwierć kółek

Samurai Shodown - recenzja gry. Wyjątkowa bijatyka w konwersji na Switcha

Switch dostaje swoją wersję Samurai Shodown jako ostatni i nie ukrywam, iż na granie przenośne nastawiałem się w tym wypadku najmocniej. Niestety - o ile gra trzyma płynne 60 klatek animacji na sekundę zarówno w trybie “zadokowanym” jak i przenośnym, tak w opcji handheld obraz jest zdecydowanie mniej wyraźny i rozmyty. Postacie wówczas mocniej odróżniają się od tła, HUD i paski życia są nieprzyzwoicie rozpikselowane, a ząbki straszą również na wszelkich krawędziach. Przyjemność z grania momentalnie leci więc na pysk i jeśli ta forma rozgrywki miała być dla Ciebie wiodącą, albo w ogóle masz Switcha Lite, to musisz o tym pamiętać.

Samurai Shodown udanie przenosi w nowe czasy klasyczny feeling serii SNK. Starciom towarzyszy to samo nieznośne napięcie, a mniej skomplikowany system walki pozwala nowicjuszom szybciej się w nim połapać, jednocześnie oferując odpowiednią dozę głębi tym chcącym opanować go do perfekcji. Nowa odsłona samuraja to bardzo dobra bijatyka. Po prostu Switch nie jest najlepszą doń platformą. 

P.S. SNK ma zamiar rozwijać grę i to regularnie, na co może wskazywać obecność przepustki sezonowej. Wraz z sezonem pierwszym możemy dokupić 3 nowe postacie (jedna jest darmowa), a kolejni fighterzy będą dołączać do gry z czasem, choć za nich też oczywiście trzeba będzie zapłacić dodatkowo.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Samurai Shodown (2019)

Atuty

  • Niepodrabialny system walki
  • Napięcie towarzyszące każdemu pojedynkowi
  • Płynne 60 fpsów

Wady

  • Gra wygląda brzydko w trybie przenośnym
  • Dojo w zasadzie nie działa

Samurai Shodown to bardzo udany powrót niezwykłej serii. Ale port na Switcha pozostawia co nieco do życzenia.
Graliśmy na: NS

cropper