Recenzja: Shadow Warrior 2 (PS4)

Recenzja: Shadow Warrior 2 (PS4)

Laughter | 26.05.2017, 17:49

Shadow Warrior 2 to próba przekucia sukcesu pierwszej odsłony w coś większego i bardziej przemyślanego. Twórcy wyciągają wnioski z poprzedniczki i przygotowują grę podobną, ale jednocześnie odpowiednio „inną”. Pora się przekonać, czy Lo Wang w nowym wydaniu jest wystarczająco twardy, aby się nim zainteresować?

Shadow Warrior 2 jawi się jako kontynuacja udana, ale jednocześnie ryzykowna. Polskie studio Flying Wild Hog ponownie dostarczyło nam niezwykle szybką i dynamiczną grę FPS. Tytuł garściami przesiąknięty jest staroszkolnym klimatem i niezobowiązującą rozgrywką. Zmieniono jednak koncepcję zabawy, aby ta bawiła graczy przez dłuższy czas i zachęcała do wielokrotnego przechodzenia misji.

Dalsza część tekstu pod wideo

Gra jest bardziej otwarta i oferuje specjalny hub, z którego wybieramy poszczególne misje, zlecenia i wyzwania lub zwyczajnie skupiamy na popychaniu do przodu wątku fabularnego. Rozgrywka łączy w sobie walkę bronią białą i klasyczne strzelanie. Najważniejsze jest jednak to, że oba aspekty są bardzo rozbudowane i żaden ze sposobów rozprawiania się z wrogami nie został potraktowany po macoszemu. Posługując się kataną lub inną bronią do walki wręcz, dostajemy dostęp do specjalnych ataków. Samo siekanie jest niezwykle angażujące i przyjemne, a w połączeniu z wykonywaniem szybkich uników sprawia ogromną radość. Bronie palne mają moc i naprawdę czuć ich siłę podczas strzelania. Dzielą się też na wiele rozmaitych typów, takich jak rakietnice, granatniki, strzelby czy rewolwery, a nawet łuk. Różnorodności pod tym względem jest tutaj od groma i w naturalny sposób motywuje to do sprawdzania wszystkiego, co twórcy dla nas przygotowali. Dodajcie do tego liczne ulepszenia i efekty nakładane na broń oraz specjalne umiejętności głównego bohatera, który potrafi korzystać z energii Chi, aby się ukryć lub przebić wrogów kolcami. Dostaniecie wówczas wybuchową mieszankę i niezwykle rajcującą mechanikę, która aż się prosi o eksperymentowanie.

Struktura przypomina nieco slashera z elementami RPG, gdzie podczas walki trafiamy na liczne hordy przeciwników i ich mocniejsze wariacje okraszone specjalnymi efektami lub odpornościami. Standardowo z pokonanych wrogów wylatuje mnóstwo przedmiotów – w tym liczne ulepszenia, które stanowią główny element systemu tworzenia własnych przedmiotów i nadawaniu unikalnych wartości naszemu ekwipunkowi. Już w pojedynkę gra potrafi bawić, ale skrzydła rozwija dopiero w trybie kooperacyjnym – całą kampanię oraz wszystkie misje poboczne można ukończyć w maksymalnie cztery osoby. Dostajemy wtedy możliwość odpowiedniego zwiększenia poziomu trudności, aby dostosować go do większej liczby graczy. Obcowanie z grą nabiera wówczas dodatkowych rumieńców, a tworzenie gigantycznego chaosu na polu walki dostarcza niesamowitej satysfakcji!

Fabuła Shadow Warrior 2 to jedynie pretekst mający usprawiedliwić masowe mordowanie hord piekielnych pomiotów i adwersarzy stojących na naszej drodze. Znajdziemy tutaj drobne anegdotki i nawiązania do poprzedniczki, ale nie musicie się za bardzo przejmować ich znaczeniem. Najważniejszy jest fakt, że Lo Wang wraca – a wraz z nim chamski, wręcz toaletowy humor, wiązanki bluzgów i żarty o penisach. Jeśli lubicie tego typu komizm, to ogrywając opisywany tytuł poczujecie się jak w domu. Shadow Warrior 2, tak jak poprzednik, pełen jest też bezpardonowo ukazanej przemocy. Podczas pojedynków krew leje się gęsto, a tryskająca jucha i flaki wypadające z ciał rozczłonkowywanych wrogów ozdabiają okolice w makabryczny sposób. Jest niezwykle widowiskowo, miejscami wręcz groteskowo. Na wspomnienie zasługuje także różnorodność lokacji. Podczas przygody odwiedzimy miejskie lokacje, gdzie naprzeciw nam wyjdą agresywni członkowie Yakuzy. Innym razem trafimy do cyberpunkowego środowiska pełnego neonów i złowrogich androidów. Odwiedzimy także lasy ze zmutowanymi zwierzętami i piekielne miejscówki wypełnione krwiożerczymi demonami. Do tego, wykonując misje poboczne, struktura mapy generuje się losowo, co sprawia, że ich powtarzanie w grupie znajomych potrafi zaskakiwać, nawet jeśli gramy któryś raz z kolei.

Muzyka została skomponowana w taki sposób, aby oddawać klimat każdego z miejsc, potęgując unikalność odwiedzanych lokacji. Wpada ona w ucho i w odpowiednich chwila podbija znacząco adrenalinę, a jednocześnie nie jest na tyle inwazyjna, aby odciągać naszą uwagę od wartkiej akcji. Ścieżka dźwiękowa stoi więc na wysokim poziomie i jest kolejnym atutem całej produkcji – osobiście jestem pewien, że będę do niej wracał poza grą.

Największą i w sumie jedyną dotkliwą wadą jest warstwa techniczna. Wizualnie konsolowe Shadow Warrior 2 jest mocno nierówne. Gra potrafi być miła dla oka i zdecydowanie ładnie wykonano otoczenie, które może pochwalić się częściową destrukcją środowiska. Modele postaci to jednak kpina i straszą swoim wykonaniem. Szczególnie okropne są twarze, które często wychodzą na pierwszy plan podczas rozmów. Tytuł potrafi też solidnie zgubić klatki animacji. Podczas większych rozrób przy udziale czterech graczy jednocześnie i z dymem lub mgłą na planszy rozgrywka potrafiła zwolnić do katastrofalnej wartości oscylującej w okolicach 10-15 klatek na sekundę. Na szczęście przez większość czasu jest stabilnie, płynnie i dynamicznie. Mimo wszystko wielka szkoda, że konsolowa wersja nie działa w 60 klatkach, bo w tym tytule zrobiłoby to ogromną różnicę.

Gracze zgłaszają też błędy z przenikaniem przez tekstury oraz psujące się zapisy stanu gry. Osobiście nic mi się takiego nie przytrafiło, ale czujcie się ostrzeżeni, bo najwidoczniej miałem szczęście. Grze przydałaby się łatka poprawiająca optymalizację i mam nadzieję, że ta zostanie opracowana. Wówczas najpoważniejsza wada zostanie wyeliminowana, a gra jeszcze bardziej zyska w oczach graczy. Twórcy mogliby też zmienić sposób zapisu gry w trybie kooperacji. Podczas zabawy postępy zostają zachowane jedynie w przypadku hosta, reszta graczy nie ma zaliczanych misji i musi je powtarzać na własną rękę. Patrząc jednak na strukturę całej gry, która zachęca do wielokrotnego przechodzenia, nie uważam tego za zbytnio uciążliwe, aczkolwiek nie obraziłbym się, gdyby zostało wykonane w nieco inny sposób.

Shadow Warrior 2 to kontynuacja praktycznie idealna. Gra pokazująca nie tylko ostry pazur, ale i ogromny potencjał, który studio wykrzesało z poprzednika. Polacy z Flying Wild Hog udowodnili, że w przypadku niezobowiązującej sieczki i gier FPS stanowią ścisłą czołówkę branży. Podobnie jak zeszłoroczny Doom, gra w idealny sposób łączy w sobie nowe trendy z rajcującą rozgrywką dawnych shooterów. Do tego całość udostępniona została za stosunkowo niską cenę, a przez początkowy okres użytkownicy mogą liczyć dodatkowo na darmową kopię pierwszej odsłony. Nie ma co się zastanawiać – Shadow Warrior 2 to wspaniała gra i po prostu trzeba w nią zagrać. Tytuł idealnie wstrzelił się w powstałą niszę, znajdując złoty środek w balansie rozwiązań i dostarczając jednocześnie zręcznościową rozgrywkę najwyższej jakości.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Shadow Warrior 2

Atuty

  • Czarny humor
  • Świetna mechanika i struktura gry
  • Kooperacja dla czterech graczy
  • Różnorodność arsenału
  • Wciągająca rozgrywka
  • Stosunek ceny do jakości

Wady

  • Problemy natury technicznej
  • Nierówna grafika

Lo Wang wraca twardy jak nigdy dotąd. Shadow Warrior 2 to fenomenalnie przemyślana gra, która rozbudowaną mechaniką oraz klimatem oczaruje i skradnie serce każdego fana staroszkolnego podejścia do gier FPS.

Laughter Strona autora
cropper