Recenzja: Oddworld: New 'n' Tasty (PS Vita)

Recenzja: Oddworld: New 'n' Tasty (PS Vita)

Patryk Dzięglewicz | 23.01.2016, 12:00

Wydane przed wieloma laty przygody pierdzącego stworka, próbującego uniknąć losu stania się przekąską, podbiły serca graczy na całym świecie. Tym razem legenda powraca na przenośnej konsoli Sony. Pora się przekonać, czy wciąż warto pielęgnować sentyment wobec cudacznego bohatera.

to remake pierwszej odsłony losów poczciwego Abe’a, wydanych w czasach dominacji PS One. Pokraczny Abe należy do Mudokonów - zniewolonej przez niegodziwych Glukonów rasy, której przedstawiciele ciężko pracują w przetwórni mięsa. Główny bohater sumiennie wykonywał swoje obowiązki, dopóki nie dowiedział się, że wkrótce on i jego pobratymcy sami skończą jako przekąska. Abe ucieka więc z fabryki, lecz Glukonowie nie zamierzają mu odpuścić. Oto fabularny pretekst, który poprowadzi nas przez piętnaście rozdziałów pełnych niesamowicie wciągającej, zręcznościowo-logicznej zabawy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wbrew żywionym wcześniej obawom, odnowiony Oddworld bardzo ładnie prezentuje się na PS Vicie, praktycznie jakby był stworzony wyłącznie z myślą o niej. Oczywiście nie jest to poziom PlayStation 4 czy PS3, ale na małym ekraniku wszystko wygląda po prostu świetnie. Zachwyca różnorodność, szczegółowość i projekty odwiedzanych lokacji oraz ich niepokojący klimat. Zachowano przy tym płynność animacji, a jej spadki zdarzają się sporadycznie. Całości dopełniają wysokiej jakości filmy przerywnikowe.

Ten idealny obraz zakłócają dwie sprawy. Gra potrafi się zawiesić – nieczęsto, ale jednak. Drażnią też długie czasy ładowania niektórych lokacji. O muzyce można powiedzieć tyle, że buduje odpowiedni nastrój, poza tym jest spokojna i nienatrętna, aczkolwiek w pamięć raczej nie zapada. Ponad nią wybijają się dźwięki otoczenia, spychające ją na dalszy plan. Natomiast z pewnością nie da się zapomnieć charakterystycznego i śmiesznego głosu Abe’a.

Rozgrywka łączy w sobie elementy platformórkowe, zręcznościowe i logiczne. Gracz musi korzystać w równej mierze z refleksu, jak i komórek mózgowych, by niezauważenie przemykać przed patrolującymi fabrykę strażnikami i wyzwalać pobratymców, wydając im proste komendy. Ratowanie ich nie jest obowiązkowe, aczkolwiek tracimy wtedy kanoniczne zakończenie. Ogólnie rzecz biorąc przemierzamy poszczególne krainy, starając się omijać przeszkody, rozbrajać pułapki oraz neutralizować wrogów.

W walce sam na sam Abe jest bezbronny. Czasem potrzebne będzie użycie prostych komend głosowych i gwizdów, które wykorzystujemy też do wydawania poleceń innym Mudokonom. Ciąg dźwięków zwykle kończymy soczystym pierdem. Zabawa, chociaż wymagająca, sprawia ogromną satysfakcję z pokonywania kolejnych wyzwań. W sukurs przychodzą nam: trzy poziomy trudności do wyboru, szybki zapis, oraz bardzo wygodne sterowanie.

jest grą, którą warto posiadać na przenośnym sprzęcie. Zagorzałych fanów z pewnością nie trzeba zachęcać do zakupu, a nowi gracze również powinni być zadowoleni ze staroszkolnego tytułu we współczesnych szatach. No bo kogo nie poruszyłby los bohatera, którego tylko jeden nierozważny krok dzieli od zostania mrożonką w sklepowych lodówkach?

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Oddworld: New N' Tasty!

Atuty

  • Oprawa graficzna podciągnięta do obecnych standardów
  • Szybki zapis
  • Wygodne sterowanie
  • Drobne poprawki w stosunku do oryginału
  • Nadal wciągająca i satysfakcjonująca rozgrywka.

Wady

  • Gra potrafi się zawiesić
  • Brak polskich napisów mimo zapowiedzi…

Bardzo udany remake platformówkowo-zręcznościowej produkcji z pierwszego PlayStation. Przygody Abe’a kopią tyłki nawet na przenośnej konsolce. Warto rzucić okiem chociażby z sentymentu.

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper