Recenzja: London 2012: The Official Video Game (PS3)

Recenzja: London 2012: The Official Video Game (PS3)

Paweł Musiolik | 16.07.2012, 17:45

Igrzyska Olimpijskie. Dla wielu ludzi mekka sportów wszelakich, kilkanaście dni uciechy i przeżywania emocji. Dla mnie jednak to zwykłe, sportowa wydarzenie, które oglądam tylko i wyłącznie z powodu piłki nożnej. Jednak w gry na temat Olimpiady letniej i zimowej od zawsze lubiłem sobie pograć. Nagano '98 swego czasu bardzo często gościło w czytniku mojej konsoli, później jednak z biegiem czasu stopniowo tytuły licencjonowane przez Komitet Olimpijski znikały z radaru mojego zainteresowania.

Ciągłe mashowanie przycisków irytowało i nic nie zapowiadało zmiany, aż do tegorocznego wydania, które zrywa wreszcie z naleciałościami nader prehistorycznymi. Nie każdy się z tego ucieszy, ale żegnamy wciskanie wszystkich przycisków, byle szybciej i byle więcej. Zamiast tego pojawia się to, co w tej generacji pojawia się już w każdym, możliwym tytule – Quick Time Events. Jednak w tym przypadku zostało to zrobione sensownie i pozytywnie wpływa na rozgrywkę. Wciskać trzeba mało, ale z odpowiednim wyczuciem, tempem i pod odpowiednim kątem. Przykładowo w skoku w dal musimy utrzymać odpowiednie tempo (nie możemy go przekroczyć) wciskając rytmicznie X, w odpowiednim momencie wychylić analoga pod odpowiednim kątem by skoczyć. Wszystko to zostało dopasowane odpowiednio do poszczególnych dyscyplin i bardzo szybko można się połapać w tym, co i jak mamy wciskać by osiągnąć jak najlepsze wyniki. A jest w czym, bo konkurencji mamy aż grubo powyżej 40. Biegi na określony dystans, przez płotki, rzut oszczepem, pchnięcie kulą, podnoszenie ciężarów, pływanie, strzelanie z łuku i karabinka sportowego to tylko bardzo mały wycinek tego co będziemy mogli wybrać.

Dalsza część tekstu pod wideo

Z trybami jest poprawnie. Mamy główny, Olimpijski w którym możemy wybrać długość trwania, czyli de facto ilość konkurencji, które będziemy musieli wykonać. W jednym dniu możemy wybrać maksymalnie dwie, gdzie mamy eliminacje i finał. Najkrótsza Playlista jest na 6 dni, najdłuższa obejmuję całą Olimpiadę. Oprócz tego możemy rozegrać pojedyncza konkurencję, stworzyć sobie dowolny zestaw lub skorzystać z gotowych, podzielonych na podobne dyscypliny. Jest to wygodna opcja do potrenowania i bicia rekordów przed Wyzwaniami, które także pojawiły się w grze, ale jest ich trochę mało. Tyle dobrze, że jednak stawiają poprzeczkę wysoko, ale nie za. Gdy gramy w tryby stricte dla jednego gracza, może dołączyć się do nas także inny zawodnik (lub SI) i jest opcja grania w jednej drużynie, ale tylko w konkurencjach, w których jest to sensowne. Pomysł dobry, ale na dłuższa metę nudny. Podobnie jak tryb imprezowy, który teoretycznie powinien być siła napędową takich tytułów. Nie to, że jest zły, ale jest podobny do głównego i wszystko zależy od ludzi. Jeśli weźmiemy sztywnych znajomych, to lepsze będzie jednak siedzenie przed TV i oglądanie TVP 1.

Dobrze, że jest tryb sieciowy; źle, że ma takie problemy z działaniem. Próbowałem grać w różnych porach dnia i nocy i częściej zrywało mi połączenie oraz nie znajdowało ludzi do gry, niż bezproblemowo rozpoczynało rozgrywkę. Jednak gdy już to się udało, można było sobie spokojnie pograć, na dobrym łączu z niskimi lagami grało się prawie jak na jednej konsoli z żywymi ludźmi. Jednak na ten moment nie opierałbym na nim swojej decyzji czy warto kupić ten tytuł, bo musielibyśmy uznać, że nie warto, a nie do końca mamy do czynienia ze słabą grą.

Gra się przyjemnie, tego nie ma co ukrywać, bo swoje założenia gra spełnia. Jako tako czujemy klimat Olimpiady, są hymny, są stroje, ale nazwiska mamy wyjęte spod kapcia. A dla mnie absolutnym mistrzem jest czarnoskóry zawodnik o nazwisku brzmiącym typowo afrykańsko. Nie żebym miał coś przeciwko udziałowi czarnoskórym zawodnikom, ale mogli go włodarze SEGI nazwać po polsku, nie po bóg wie jakiemu. Reprezentacji jest w miarę wystarczająco, pokazane są przy nich ciekawostki takie jak pierwszy udział w olimpiadzie i ilość zdobytych medali od tamtego dnia. Dodatkowo możemy sobie pozmieniać stroje i wygląd naszych zawodników, ale brakuje mi tutaj większych opcji niezwiązanych bezpośrednio z grą. Jakaś encyklopedia Igrzysk, ciekawostki, coś co podniosłoby atrakcyjność produktu na polu lekko oddalonym od samej gry.

Mało atrakcyjna jest także strona graficzna tego tytułu. Modele postaci są takie sobie, ich animacja czasami wygląda przekomicznie drętwo (choć mi do śmiechu nie było), w niektórych konkurencjach brakuje płynności w ruchach i da się zauważyć odpalane po kolei animacje. Nie wygląda to za dobrze, podobnie jak twarze postaci, modele innych jednostek pałętających się po miejscówkach oraz całościowe pustki. Jest także tryb 3D, który chyba został wrzucony jako kara dla ciekawskich. Obraz dzielony jest na dwa, przez to spada rozdzielczość gry. Napisy są postrzępione i wyglądają jakby ktoś odpalił PSX-a na telewizorze LCD. Samo uczucie trójwymiaru jest cholernie słabe i bardzo szybko boli od niego głowa i oczy, co do tej pory nie zdarzyło mi się w żadnej grze. Dlatego odradzałbym nawet największym masochistom.

Na plus wychodzi sterowanie kontrolerem ruchowym PS Move, do którego da gra się nadaje idealnie. Lubiliście Sport Champions? To tutaj macie bardziej rozbudowanego, acz ciutkę upośledzonego brata. Nie wiedzieć czemu, mimo dobrze przeprowadzonej kalibracji, kontroler czasami nie łapał mi wykonywanych gestów i ruchów. A jest bardzo frustrujące, gdy w trakcie konkurencji Move przestanie reagować na to co robimy. Dobrze, że jest to sporadyczne, ale nie powinno tego być w ogóle. Całościowo jednak Londyn 2012 to dobra gra. Żaden hit, żaden crap – po prostu solidny, dobry tytuł, który umili nam czas oczekiwania na tą prawdziwą – londyńską Olimpiadę. Lepiej wypada testowany z kimś u boku, lepiej z PS Move, ale na to potrzeba mnóstwo miejsca. Nowe sterowanie na padzie także się sprawdziło i wniosło większy powiew świeżości, co cieszy niezmiernie. Czy warto? Za pełną kwotę raczej nie, ale przy pierwszej obniżce warto się skusić, raz za cztery lata to nie taki duży wydatek.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry London 2012: The Official Video Game of the Olympic Games

Atuty

  • Nowe sterowanie
  • Czuć klimat olimpiady
  • Dużo konkurencji
  • Przyjemnie się gra

Wady

  • Fatalne 3D
  • Niedopracowana animacja
  • Losowo działający online
  • Nudzi się podczas gry samemu
  • Brak encyklopedii igrzysk lub ciekawostek na ich temat

Koniec z idiotycznym waleniem w przyciski. Trochę techniki i można osiągnąć sukcesy na olimpiadzie bez wychodzenia z domu! W sam raz dla wakacyjnych leniuszków.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper