King of Seas - recenzja gry. Trzepnięty przez mackę krakena

King of Seas - recenzja gry. Trzepnięty przez mackę krakena

kalwa | 03.06.2021, 23:00

King of Seas może budzić skojarzenia z Overboard! - klasykiem z PS One i PC. To jednak zgoła odmienna gra, która jest przede wszystkim przedstawicielem gatunku RPG, choć na nieco luźnych zasadach. Czy dobrym? Na to pytanie odpowie poniższa recenzja.

King of Seas może zainteresować osoby lubujące się w pirackich opowieściach - tych wśród gier wciąż jest niewiele. Część z nich jedynie częściowo eksploatuje tematykę, co też może być trochę niezadowalające. Produkcja 3DClouds skupia się na temacie w pełni, ale czy robi to dobrze? Nie do końca, bo jest tu kilka dotkliwych problemów, które skutecznie odbierają przyjemność z zabawy. Rozpiszę się o nich jednak w dalszej części recenzji. Zapraszam do lektury.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wrobiony i wygnany

King of Seas - recenzja gry. Trzepnięty przez mackę krakena

King of Seas opowiada nam historię jednego z potomków króla wielkiego królestwa. Wybrana przez nas postać (dziewczyna Marylou, lub chłopak imieniem Luky) wyrusza na swoją pierwszą morską misję dostarczenia towaru do jednego z miast. Podczas powrotu do rodzinnego portu okazuje się jednak, że król został zamordowany, a pierwszym i w zasadzie jedynym podejrzanym jest nasz protagonista.

Jego statek zostaje zatopiony przez królewską flotę, a on skazany na wygnanie. To oczywiście dopiero początek przygody. (W moim przypadku) Luky zostaje uratowany przez piratów, którzy pomagają mu stanąć na nogi i ostatecznie znaleźć sprawcę całego zamieszania. Sprawa nie jest jednak prosta i całość znacznie się komplikuje.

Fabuła nie jest mocną stroną King of Seas. To zwykłe tło do wykonywania kolejnych misji. Jako początkujący pirat zaczynamy od prostych zadań typu dostarczenie drewna do pirackiego portu, czy eskortowanie kogoś ważnego. Z czasem musimy niszczyć też floty wrogiego królestwa, czy zdobywać porty. Ostatecznie rośniemy w siłę, nawiązujemy kolejne sojusze stając się żywą legendą. Do gustu może przypaść lekki i nieco humorystyczny ton, z wieloma absurdalnymi sytuacjami. Nie zabrakło oczywiście zadań pobocznych, ale te szybko stają się powtarzalne, bowiem jest ich tylko kilka rodzajów.

Ahoj przygodo!

King of Seas - recenzja gry. Trzepnięty przez mackę krakena

Najważniejszym i najlepszym elementem King of Seas jest rozgrywka. Niestety gra ma pod tym względem dotkliwe braki. Całość należy do gatunku RPG, choć w uproszczonej formie. Nie mamy za bardzo wpływu na opowiedzianą historię, a wszystkie elementy gatunku ograniczają się do ulepszania naszego statku i rozwijania jego skuteczności w walce, czy w innych dziedzinach. Mamy możliwość zmieniania jego poszczególnych części (jak kadłub, rufa, armaty, żagle) czy korzystania z drzewka rozwoju.

Do dyspozycji dostajemy losowo generowany świat, podczas zwiedzania którego możemy przybijać do odkrywanych portów, zdobywać łupy ze znajdowanych tu i ówdzie wraków. Zdobyte towary możemy sprzedać i zyskać trochę złota, lub wykorzystać w kolejnych misjach. Każde miasto ma jednak inne ceny, więc dochodzi jeszcze kwestia ekonomii świata. Oprócz tego możemy oczywiście toczyć bitwy z innymi statkami. Królestwo podzielone jest na frakcje i oczywiście jako wrogowie królestwa, atakowani jesteśmy przez ich przedstawicieli z marszu.

Tym samym przechodzimy do systemu walki i mechanik z tym związanych. Sama w sobie opiera się na prostych zasadach. Podstawowym atakiem jest wystrzał z armat, ale do tego dochodzą umiejętności specjalne, które musimy najpierw zdobyć. Może to być wystrzelenie ognistej kuli, posłanie rekina, czy skorzystanie z magii voodoo, która przykładowo osłabi wrogi statek, a nasz jednocześnie wzmocni. Pod tym względem gra jest ciekawa i ma co nieco do zaoferowania. Zabrakło jednak możliwości wyleczenia się podczas walki - żeby naprawić statek musimy walkę zakończyć, albo uciec od przeciwników i dodatkowo całkowicie zatrzymać statek.

Gorzej jest z samym przebiegiem walk i faktem, że często stajemy przeciw kilku statkom w pojedynkę. Grałem na poziomie średnim i niestety w takich sytuacjach nie miałem szans. Mój statek otoczony przez flotę i narażony na ataki ze wszystkich stron, tonął w ułamku sekundy, nawet jeśli byłem o kilka poziomów wyżej od przeciwników. Nie miałbym z tym problemu, gdyby istniała możliwość wezwania towarzyszy, z którymi udawałbym się na kolejne bitwy. Należę przecież do armii piratów i nietrudno o to, by na morzu spotkać swoich sojuszników. Nie sposób ich jednak zwerbować, co otwarcie nazywam wadą. Tym bardziej, że brałem udział w misjach eskortowych, a przeciwnicy poruszają się całymi flotami.

Starcia 1 na 1 nie stanowią zwykle problemu, pod warunkiem oczywiście, że nie rzucamy się na kogoś o 10 poziomów silniejszym od nas. Niestety, wątek fabularny w takich sytuacjach stawiał mnie niejednokrotnie. Dlatego też zmuszony byłem porobić trochę zadań pobocznych, zatopić kilkadziesiąt statków i ogólnie zdobyć te kilka poziomów doświadczenia, aby choć trochę zwiększyć swoje szanse. Ponadto, wątek fabularny dosłownie wymusza zdobycie określonych ilości złota, czy posiadania konkretnego poziomu doświadczenia. W jednej z misji moim celem było zwiększenie swojego poziomu do 35. Dopiero po tym mogłem wykonać kolejne cele.

Podbić cały świat

King of Seas - recenzja gry. Trzepnięty przez mackę krakena

King of Seas przy tym wszystkim ładnie się prezentuje i brzmi. Przedstawiony świat wygląda ładnie i kolorowo, choć są też bardziej ponure momenty - choćby podczas sztormów, które niestety występują stosunkowo rzadko. Mam też wrażenie, że pojawiają się jedynie w określonych częściach świata. Muzyki jest niestety zbyt mało, dlatego też stosunkowo szybko zaczyna nudzić. Początkowo nie podobały mi się też portrety pobocznych postaci, ale po jakimś czasie przestały drażnić oko. Mają jednak dość specyficzny styl.

Na potrzeby recenzji spędziłem z King of Seas ponad 20 godzin. Przez ten czas uporałem się z wątkiem głównym (i nie było zbyt łatwo), ale jak wspominałem w tekście, musiałem przeznaczyć dodatkowe godziny na zdobywanie doświadczenia i złota. Byłoby też znacznie przyjemniej i sprawiedliwiej, gdyby gra oferowała przemierzanie wód w towarzystwie innych statków. Rozwiązałem też kilkanaście zadań pobocznych i byłoby ich więcej, ale szybko zorientowałem się, że tracę czas. Są powtarzalne i nie oferują zbyt wiele jeśli chodzi o wynagrodzenie. Zawodzą też jeśli chodzi o treść.

Nie będę ukrywać, że przez czas spędzony z King of Seas, trochę się wynudziłem. Gra potrafi wciągnąć, ale po jakimś czasie wkrada się monotonia. Świat nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Wrażenie psują też stosunkowo częste błędy powodujące zawieszanie się gry, bądź nawet wyłączanie jej. Jeśli jednak głodni jesteście pirackich przygód, możecie poczekać na obniżkę i spróbować wtedy. Nie gwarantuję jednak, że pochłonie Was ta opowieść.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry King of Seas

Atuty

  • Przyjemna stylistyka i muzyka
  • Nieco absurdalny humor i lekki ton opowieści
  • Możliwości w rozwijaniu statku
  • Kilka ciekawych mechanik

Wady

  • Przymus zdobywania doświadczenia i złota, aby popchnąć fabułę do przodu
  • Nie do końca przemyślana rozgrywka
  • Błędy zawieszające i wyłączające grę
  • Powtarzalne zadania poboczne
  • Nieciekawa fabuła
  • Mało muzyki

W teorii przyjemna i relaksująca gra. Kolejne wydarzenia fabularne King of Seas zablokowane są jednak za wyższymi poziomami doświadczenia i posiadanym złotem. Trzeba więc poświęcić czas na zdobycie ich. Do tego dochodzą powtarzalne zadania poboczne, mało muzyki i nie do końca przemyślana rozgrywka.
Graliśmy na: PS4

cropper