Final Fantasy XVI - podążając drogą poprzednika?

Final Fantasy XVI - podążając drogą poprzednika?

Krzysztof Grabarczyk | 10.11.2020, 22:30

PlayStation 5 Showcase, które odbyło się we wrześniu to jednocześnie historyczny moment z punktu widzenia Square Enix. Otwarciem prezentacji nadciągających nowości wydawniczych dla konsoli Sony okazał się dziewiczy zwiastun szesnastego rozdziału ikonicznej marki Square. Czy tego chcemy czy nie, wydawniczy tok myślenia nakazał kwadratowej firmie realizację Final Fantasy XVI

Należę do grona zwolenników tego legendarnego zbioru oddzielnych historii, ekscentrycznych charakterów, sztampowego podziału na dobrych i złych czy miksu różnych rzeczywistości w jednej mapie świata. Taki od pierwszej napisanej linijki programu był ten cykl. Czego zatem dotychczasowy elektorat Final Fantasy może się spodziewać po numerze XVI? Czy w istocie stanie się czymś więcej niż tylko formalnym kontynuatorem schematów wypracowanych przez poprzednika?

Dalsza część tekstu pod wideo

Ku tradycji

Final Fantasy XVI - podążając drogą poprzednika?

Tytuł tego akapitu z punktu widzenia częstych zmian rdzennych składowych elementów mechanik obecnych w serii mniej więcej od 2010 roku wydaje się aż nadto trywialny. Turowe starcia już raczej nie będą nam dane. To z kolei bodaj największe pragnienie bardziej ortodoksyjnych entuzjastów cyklu. W końcu nieprzerwanie do Final Fantasy XV seria preferowała taki model wymiany ataków dystansowych czy nawet w zwarciu. Pechowa "trzynastka", choć koncepcyjnie dalej wiernie odtwarzała przebieg głównych założeń bazowych odsłon, tak w zakresie dynamiki starć rozpoczęła serię przekształceń. Jej finalną iterację zaobserwowaliśmy w tegorocznym Final Fantasy VII Remake. Zdaje się, że szykowana nowa gra pójdzie w jeszcze bardziej zręcznościowym kierunku. Podoba mi się system opracowany zarówno na potrzeby FFXV oraz renowacji "wielkiej siódemki".

Final Fantasy XVI: the Awakening inicjuje pewnego rodzaju spojrzenie na autorski projekt świata, otaczających realiów oraz wygląd bohaterów przez pryzmat dawnej wizji twórców. Głównym punktem odniesienia okazuje się podjęty setting. Za najbardziej średniowieczną część z mojego doświadczenia wskazałbym bez wahania Final Fantasy IX (2000, PlayStation). Nie tylko sama w sobie okazała się jednym z najbardziej dopieszczonych tytułów jakie pojawiły się u schyłku panowania nieocenionego szarego pudełka lecz cechowała się wiernym naśladownictwem najstarszych odsłon. W końcu Final Fantasy I czy II już nawet w swojej prostocie oprawy odnosiły się do średniowiecznego konceptu. Zresztą, w drugiej połowie lat osiemdziesiątych raczkujące ikony branży gier reprezentowały ten setting (Legend of Zelda, Castlevania). Z biegiem kolejnych dekad, Squaresoft i już później Square Enix zrezygnował z obranej pierwotnej otoczki na rzecz szeroko pojętego futuryzmu czy nawet steampunku. Final Fantasy XVI oferuje powrót do klasyki settingu we współczesnej okładce. Czy to ma szansę się udać? Czas pokaże.

Fajnal inny niż wszystkie?

Final Fantasy XVI - podążając drogą poprzednika?

Jednym z powodów do wysunięcia tego wniosku jest dość istotny (choć nie dla wszystkich) szczegół. Bardzo wielu odbiorców niekoniecznie przywiązuje do tego uwagę podczas decyzji o zakupie danej gry. Nadciągające Final Fantasy otrzymało niespotykaną dotąd w standardach marki klasyfikację wiekową oznaczoną jako "18". Wydawca nigdy wcześniej nie fundował nam gier ze swojego sztandarowego cyklu, które podczas trwającej historii uroniłyby znaczną ilość krwi. W przypadku XVI już podczas pierwszego zwiastunu w pewnym momencie bryzga krew na twarz młodego Joshua'y. Wybrany przez producentów nurt artystyczny z wyraźnie zaakcentowanym średniowieczem w końcu aż prosi się o zwiększony limit przemocy. I wygląda na to, że to właśnie otrzymamy.

Całokształt prezentacji sugeruje, że gra działa w oparciu o technologię napędzającą wcześniej Final Fantasy XV. Widać to chociażby po modelach postaci. Bohaterowie wyglądają bardzo podobnie. Podobnie jak jakość tekstur. Bądźmy zgodni, nowy Fajnal na chwilę obecną nie powala wykonaniem. Z mojej perspektywy, to po prostu kosmetyczny upgrade królewskiej kawalkady Noctisa. Zresztą, aparycja głównego bohatera nieco przypomina księcia Lucis. Nie oznacza to jednak, że studio nie usprawni znacznie finalnej wersji. Spójrzmy na to przez lupę aktualizacji, których przez pierwsze dwa lata doczekał się poprzednik. Co z systemem walki? Należy zaznaczyć, że przy tym podstawowym trybie całego mechanizmu dłubie jeden z projektantów odpowiedzialnych za Devil May Cry. Po przeczytaniu całości zachęcamy do obejrzenia zwiastunu, ponieważ ten materiał mocno skupia się na prezentacji starć. Walka z pojawiającym się białym rycerzem to jak jedno ze starć w Devil May Cry 4 (2008, Capcom). Przypadek?

Krystaliczna siła

Motywem przewodnim tej historii będzie moc kryształów i wszelkiego rodzaju pochodnych od krystalicznej aury. Gdzieś w tym wszystkim umieszczono motyw zemsty głównego bohatera. Clive Rosfield to pierworodny syn arcyksięcia Republiki Rosarii, czyli jednego z kilku królestw majestatycznego świata Valithsea. Królewski pierwiastek to chyba w oczach obecnych kreatorów sagi rzecz niezbędna podczas określania fabularnego podłoża. Wszystko krzyżuje tajemnicza Plaga i pewne tragiczne wydarzenie sprowadzające Rosfielda na niebezpieczną drogę zemsty. Może końcu raz dla odmiany myśl scenarzystów zezwoli nam na pokierowanie niejednoznacznie moralnym protagonistą? 

Eksploracja fantastycznego świata zapewne będzie rozwinięciem "piętnastki". W końcu to ten sam Luminous Engine. Oby owe narzędzie do tworzenia gry solidnie dostosowano pod PlayStation 5. Szybkie ładowanie poziomów pozwoli na szersze pole do manewru. Przy aktualnym poziomie oprawy sądzę, że tytuł nie powinien mieć większych trudności do działania w trybie 60 klatek na sekundę. To nie jest jednak wypadkowa zasobów sprzętu lecz zaangażowania producenta w jakość techniczną. Final Fantasy XVI już teraz określa się jako kalkę poprzednika.

Wbrew pozorom, szykuje się kilka znacznych przekształceń. Produkcja wygląda na bardziej mroczną i brutalną, natomiast system walki może uczynić z niej tytułem stanowiącym wyzwanie, jeśli ekipa wdroży pewne restrykcje z gatunku slasherów. XV była zdecydowanie za prosta, pomimo ciekawego systemu rozgrywania starć. Kiedy zagramy? Podobno szybciej niż planowano. Oby nie zrobiło się z tego drugie Versus XII...

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Final Fantasy XVI.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper