Resident Evil 2 - stare i nowe, czyli remake doskonały?

Resident Evil 2 - stare i nowe, czyli remake doskonały?

Krzysztof Grabarczyk | 24.07.2020, 22:30

Resident Evil 2 to absolutny król gatunku survival-horror. Legendarna produkcja, która ukształtowała liczne pokolenia graczy i entuzjastów serii. To właśnie wydana w 1998 roku niezapomniana przygoda Leona i Claire stała się fundamentem społeczności fanów Resident Evil na całym świecie. 

Kiedy w 2015 roku zobaczyłem słynny komunikat twórców "We do it!" przecierałem oczy z niedowierzaniem. Po czterech latach dane było mi zagrać w jeden z najlepszych remake'ów w historii. To prawdziwy diament w swojej klasie, doskonale łączący starą szkołę tworzenia gier w nowoczesnym wydaniu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Powrót króla

Resident Evil 2 - stare i nowe, czyli remake doskonały?

Od momentu pierwszej oficjalnej zapowiedzi oglądałem zwiastuny i materiały z rozgrywki nałogowo po kilka razy w tygodniu. Kiedy wreszcie otrzymałem już finalny produkt to moim zachwytom nie było końca. Nie jestem w tej kwestii odosobnionym przypadkiem. Wydawca w tydzień po premierze oznajmił, że gra w pierwszy weekend zbliżyła się do całkowitego bilansu osiągniętego dwa lata wcześniej przez (2017). Dzisiaj wiemy, że współczesne wydanie RE2 przebiło wynik osiągnięty przez oryginał. To doskonale świadczy o jakości i klasie tej produkcji. Ten świetny projekt zasługuje wręcz na jeszcze większy aplauz ze strony odbiorców. To nie tylko fantastyczny powrót do klasyki gatunku i nostalgia milionów fanów oraz entuzjastów drugiej odsłony. 

To także świetna produkcja nawet dla ludzi niezaznajomionych z klasyczną wersją tej legendy. Bo RE2 to legenda sama w sobie. O ile seria jest marką powszechnie znaną i szanowaną tak w mojej opinii, sequel oryginału z 1996 roku jest czymś w rodzaju oddzielnego kultu wśród nas, fanów sagi już od lat 90.  Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Po pierwsze, wielu z nas zaczęło swoją przygodę z gatunkiem właśnie od RE2. Pierwsze PlayStation zrodziło wprawdzie wiele mocnych survival-horrorów ale zdecydowana większość opiera swoje pierwotne doświadczenia właśnie na wydarzeniach z komisariatu R.P.D. Miejscówki już tak powszechnie utrwalonej w świadomości graczy z tamtego okresu, że stała się ona czymś w rodzaju horrorowego sanktuarium i jedną z niewielu miejscówek w grach, która przewija się przez kilka części w tym samym uniwersum. Nawet rezydencja Spencer'a z oryginału nie miała tylu odmian co muzealny pod kątem architektury komisariat (bo o tym już chyba wszyscy wiecie, prawda?).

Jeśli mam być szczery to moja przygoda tak na poważnie z grami zaczęła się właśnie od drugiego REsidenta. Byłem tak zafascynowany tym tytułem, że potrafiłem zaliczać grę średnio trzy-cztery razy tygodniowo. Sam wymyślałem sobie wyzwania bo wtedy dostęp do Internetu był dość luksusowym zasobem. Jedynie nasza lokalna prasa growa dawała mi szerszy pogląd na to co wówczas działo się w branży. Prawda jest taka, że w społeczności fanów to właśnie RE2 stworzył coś takiego jak speedruny. Ta gra zaczęła w serii modę na masterowanie swoich umiejętności w tym zakresie (pamiętacie słynną Aleję Sławy w jednym z polskich pismaków w latach 90.?).  Trzecim z powodów jest unikalny i wciąż ponadczasowy sposób narracji. Zmarły już scenarzysta klasycznego RE2, Noboru Sugimura zasługuje w tym tekście na swój oddzielny akapit. Dlaczego?

Can you survive the horror?

Resident Evil 2 - stare i nowe, czyli remake doskonały?

W trakcie prac jeszcze nad prototypem znanym dziś jak RE 1.5 Capcom nie miał do końca dopiętego pomysłu na fabułę. Jeśli przyjrzycie się materiałom z tego dema lub nawet sami zdecydujecie się zagrać to dostrzeżecie, że dialogi między postaciami i sposób ich zachowania jest tak samo drętwy jak w RE1. Sugimura zmienił ten stan rzeczy już na zawsze. Mający doświadczenie w pisaniu skryptów do telewizyjnych produkcji przełożył swoje zdobyte umiejętności na stworzenie historii opowiedzianej w RE2. Nie mam tutaj na myśli rdzenia samej fabuły czyli epidemii rozciągającej się na terenie Raccoon ale relacji między postaciami. To jest właśnie ten moment, w którym uniwersum zaczyna eksponować ikoniczne osobowości. Pierwszy wątek miłosny (Leon i Ada), pierwsze motywy konspiracji (Brian Irons) czy wreszcie poczucie odpowiedzialności i przyjaźni (Claire i Sherry). Sugimura zarysował to moim zdaniem bezbłędnie jak na tamte lata i choćby z tego powodu należy mu się szacunek. Dla mnie to legenda tak samo wielka jak Shinji Mikami, Masami Ueda czy Hideki Kamiya. 

Po 21 latach od kultowej premiery wreszcie przyszło mi doczekać tego co jeszcze kilka lat wstecz wydawało się jedynie marzeniem w odmętach rzeczywistości. Po okresie spadkowym dla serii, sukcesie RE7 i pierwszych pokazach na świat przyszedł Resident Evil 2 Remake. Prawdziwa perełka tej generacji. I nie jest tak dlatego, że sam jestem wieloletnim miłośnikiem marki. To jest po prostu świetna produkcja, technicznie dopracowana pod każdym kątem. Pokazująca nowym odbiorcom jak tworzono koncepcyjne tego typu gry w latach 90. Jak bardzo wymagające i jednocześnie proste w odbiorze gry narodziły się w tej złotej erze. Z mojego punktu widzenia był to czas beztroski bo świadomość nie dopuszczała jeszcze wtedy tylu życiowych aspektów co obecnie. Właśnie dlatego do drugiej części mam tak ogromny sentyment. Studio odpowiedzialne za projekt nowej wersji RE2 składa się w dużej części z fanów oryginału. I widać to w każdym składowym elemencie rozgrywki, projektów i wyglądu lokacji oraz samych postaci i przede wszystkim, przeciwników a mam tutaj na myśli głównie zombie. 

To drugi bohater gry. Do tej pory chodzące trupy kojarzyły się głównie z czymś w rodzaju tła, opcjonalnej zabawy w formie eksterminacji kolejnych grupek sztywnych. Wynika to z pojawienia się w ostatnich latach na rynku produkcji opartych na połączeniu otwartego świata z zombie w roli drugiego planu. Gry takie jak Dying Light, Dead Rising czy wcześniej Left 4 Dead stawiały na walkę z całymi falami trupów w mniej lub bardziej wymownym stylu. Osobiście nie spodziewałem się, że pojawi się znowu gra taka jak za dawnych lat, w której zombie będzie czymś więcej, czymś przerażającym, niebezpiecznym i trudnym do powstrzymania. Brakowało mi dawnej adrenaliny kiedy widząc w korytarzu trzy podążające w moją stronę trupy zaczynało się nerwowe wycofywanie a próba ominięcia zagrożenia stawała się dużym ryzykiem. Dostałem to w RE2 (2019). Od czasów RE1 (Remake) i RE Zero zombiaki nie były w takiej formie jak teraz. Wyglądem wracające do korzeni i bazujące na klasycznych modelach zombie, agresywne i przebiegłe w zachowaniu. Praktycznie nie do powstrzymania w grupie bez straty zdrowia przy pierwszym kontakcie z grą. Rzuciłem się przy pierwszym podejściu na Hardcore ale gra brutalnie uświadomiła mi, że ten tryb jest prawdziwym wyzwaniem nawet dla weteranów takich jak ja. Piękno wcielone po prostu. Tak tworzy się balans rozgrywki, w którym najwyższy poziom to walka o przetrwanie na każdym kroku. 

Tradycja przede wszystkim

Resident Evil 2 - stare i nowe, czyli remake doskonały?

Do tej pory ciężko wyjść z podziwu, że twórcy odnowionej wersji tak mocno kultywują tradycję gatunku. Gra nie jest w żadnym stopniu celowo utrudniona. Wszystko jest wypadkową naszych działań w zakresie umiejętnego zarządzania amunicją, celności i szybkiej analizy sytuacji. To nawyki, które znamy doskonale z dawnych lat. Kolejnym takim atutem RE2make to sam design i wypełnienie lokacji. Komisariat ma bardziej kameralny styl w stosunku do swojego pierwszego wcielenia ale dzięki temu stał się o wiele bardziej mroczny. Korytarze zwężono a całość dopełnia swoisty półmrok. Nie muszę dodawać chyba, że to właśnie dzięki takiemu zabiegowi gra staje się trudniejsza i bardziej satysfakcjonująca?

Nowe Resident Evil 2 urzekło mnie na każdym kroku. Wyraźnie czuć w nim klimat tamtych lat. Od samego intra bezpośrednio wprowadzającego gracza w centrum koszmarnej nocy po otoczkę fabularną poprowadzoną trochę jak na wzór klasy B jednak robiącą to jednocześnie w nowoczesnym i spójnym stylu. I taka kombinacja sprawdziła się. Capcom doskonale zdaje sobie sprawę, że gra spowodowała przypływ nostalgii u wielu z nas ale przy tym celował też w młodsze pokolenia grających. I tak narodził się chyba najlepszy remake obok RE1 i Metal Gear Solid: The Twin Snakes. Powstający od zera ale bazujący na legendzie. Grałem przez prawie dwa miesiące. Masterowałem wyniki, przechodziłem bossów bez odniesienia obrażeń, tylko Hardcore. Po prostu się uzależniłem zupełnie jak te kilkanaście lat temu. Niebawem znowu wracam do Raccoon City. Po prostu muszę. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Resident Evil 2 (2019).

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper