Tigertail – recenzja filmu. Łzy nic nie zmienią

Tigertail – recenzja filmu. Łzy nic nie zmienią

Jędrzej Dudkiewicz | 12.04.2020, 18:00

Za oknem piękna pogoda, trochę więcej czasu wolnego niż zwykle, a wychodzić i tak nie można, bo pandemia. To zatem czas, kiedy ludzie raczej sięgają po filmy rozrywkowe, zapewniające eskapizm i podnoszące na duchu. W związku z tym filmy takie, jak netflixowe Tigertail mogą mieć mniejszą oglądalność. A szkoda.

Bohaterem Tigertail jest Pin-Jui, obecnie starszy człowiek, który nie może dogadać się z córką. Podejmie on jednak próbę nawiązania nici porozumienia, a przy okazji będzie wspominać historię swojego życia: od wczesnych lat, gdy nie miał kontaktu z matką, po utraconą wielką miłość, aż po przeprowadzkę z Tajwanu do USA.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tigertail – recenzja filmu. Łzy nic nie zmienią

Tigertail – wciągająca i wielowymiarowa historia

Jak pewnie można się łatwo domyślić, fabuła Tigertail rozgrywa się na różnych płaszczyznach czasowych i porusza wiele różnych wątków. Przede wszystkim jest to smutna opowieść o tym, że pewnie każdy z nas czasem patrzy na swoją przeszłość i zastanawia się, co by było, gdyby zachował się inaczej, gdyby miał nieco więcej dowagi i zdecydowania, gdyby podjął inne decyzje. Czy na pewno byłoby lepiej? A może po prostu inaczej? Koniec końców jedyne, co pozostaje, to żyć z konsekwencjami własnych działań. Jak również starać się, by po latach nie mieć oporów przed spojrzeniem w lustro – to można osiągnąć dzięki życiu w zgodzie ze sobą, ale i dbaniu o to, by nie ranić innych. Na innym poziomie Tigertail jest historią bardzo skomplikowanych przenosin z jednego kraju do drugiego, o zderzeniu różnych kultur i podejść do pracy i życia. Los Pin-Jui nie jest bardzo zły, udaje mu się znaleźć zatrudnienie i w jakiś sposób, wspinając się po drabinie amerykańskiego snu, układa sobie jakoś życie w nowym otoczeniu. A jednak nie jest to łatwe, gdy w zasadzie jedyną osobą, z którą może się porozmawiać jest żona, której się nie kocha (no, ale to konsekwencja podjętej przez bohatera decyzji). Pin-Jui musiał mierzyć się z różnymi wyzwaniami w swoim życiu, został wychowany w określony sposób i pewnie właśnie też dlatego ma takie problemy, by porozumieć się ze swoją córką, która od urodzenia zna rzeczywistość amerykańską, nie tajwańską. Opowiedziane jest to wszystko w sposób sprawny, wciągający i zmuszający do myślenia. Nawet jeśli można przyczepić się do tego, że nie wszystkie wątki są równie zajmujące (najmniej ciekawy jest chyba ten związany z córką).

Tigertail – dobre aktorstwo i strona techniczna

Tigertail nie jest nakręcone w żaden niesamowicie nowatorski sposób, nie o to tu chodzi. A jednak nie da się ukryć, że zdjęcia są tu dość ważne, odpowiednio chociażby podkreślają różnice w życiu głównego bohatera z czasów, gdy przebywał na Tajwanie i w Stanach Zjednoczonych. Co jakiś czas twórcy komponują kadr tak, by jeszcze bardziej podkreślić samotność i wyobcowanie Pin-Jui. A smutny, nieco melancholijny wymiar tej historii podkreślony jest przez przepiękną muzykę, która zdecydowanie zapada w pamięć. Warto ją docenić.

Niczego nie można zarzucić także aktorstwu. Pin-Jui jest grany (poza krótkim epizodem, gdy jest dzieckiem) przez dwóch aktorów – młodego Hong-Chi Lee i starszego Tzi Ma. Obaj wykonują swoją robotę perfekcyjnie. Ten pierwszy ma w sobie młodzieńcze szaleństwo, ambicję, jest sympatyczny, a jego relacja z Yuan jest poprowadzona bardzo dobrze, z wyczuciem i chemią między aktorami. Tzi Ma bardzo dobrze zaś pokazuje nieszczęśliwego człowieka, w którego zamienił się Pin-Jui, niedostępnego i momentami wręcz antypatycznego.

Tak więc Tigertail jest filmem zdecydowanie wartym obejrzenia, nawet teraz, gdy mamy wystarczająco dużo powodów do zmartwień. Jednym z mott przyświecających Pin-Jui jest to, że nie warto płakać, bo łzy i tak nie zmienią tego, co się stało. A jednak czasem nie da się ich powstrzymać.

Atuty

  • Wciągająca i wielowymiarowa historia;
  • Bardzo dobre aktorstwo;
  • Sprawna reżyseria i stojące na wysokim poziomie kwestie techniczne – warto docenić zwłaszcza muzykę

Wady

  • Nie wszystkie wątki są równie ciekawe

Tigertail to bardzo udana produkcja Netflixa, niezbyt podnosząca na duchu, ale zmuszająca do myślenia.

8,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper