Rocketman – recenzja filmu. He’s still standing

Rocketman – recenzja filmu. He’s still standing

Jędrzej Dudkiewicz | 30.05.2019, 21:00

Hollywood polubiło ostatnio muzyków. Dopiero co w kinach było Bohemian Rhapsody, a już na widzów czeka Rocketman w reżyserii Dextera Fletchera. Tylko czekać aż dostaniemy kolejne biografie znanych wykonawców (może David Bowie?). Jak wypada Rocketman? Ano naprawdę dobrze.

Bohaterem filmu jest oczywiście Elton John. Przyglądamy się jego dzieciństwu, relacjom z rodzicami, początkom kariery, przyjaźniom, romansom, aż w końcu wielkiemu sukcesowi. Najważniejszy jednak w tym wszystkim pozostaje człowiek.

Dalsza część tekstu pod wideo

Rocketman – wciągająca historia

Trochę trudno odmówić sobie możliwości porównania Rocketmana i Bohemian Rhapsody. Tym bardziej, że Freddie Mercury i Elton John mają zaskakująco dużo wspólnego. Obaj zdecydowali się zmienić swoje imię, obaj byli homoseksualistami, obaj znacząco wpłynęli na historię muzyki. Mieli nawet tego samego managera, Johna Reida. Przy okazji warto wspomnieć, że w Bohemian Rhapsody doszło do (jednego z wielu) przekłamań – Freddie wcale nie zwolnił Reida, odszedł on sam, bo po prostu był związany z Eltonem także na płaszczyźnie prywatnej. No i najważniejszą wspólną rzeczą obu artystów jest ogromna samotność.

Rocketman recenzja 1

Rocketman recenzja 2

Bo o tym właśnie jest Rocketman. To portret człowieka, który całe życie, ze wszystkich sił, desperacko wręcz, szukał prawdziwej miłości. Nie dostawał jej bowiem ani od rodziców, ani od Johna Reida. Doszło wręcz do tego, że wystarczyło kilka miłych słów i Elton, będąc gejem, był gotowy wziąć ślub z koleżanką ze studia nagraniowego. Jak sam przyznaje, gdy jest się tak bardzo samotnym i skrzywdzonym, jednocześnie będąc gwiazdą światowego formatu, łatwo znaleźć zastępstwo. Tym okazują się, jak łatwo się można domyślić, alkohol i narkotyki. Degrengolada, w którą popada Elton John jest pokazana znacznie uczciwiej niż było to w przypadku Freddiego w Bohemian Rhapsody, z którego wynikało, że frontman Queen narkotyki zażył może raz, wiecie, tak na spróbowanie. Ciekawa jest również forma, którą obrali twórcy. Rocketman nie jest wbrew pozorom klasyczną biografią, wiele rzeczy jest tu pokazanych dość umownie – przykładowo wspomniany wątek ślubu zajmuje dosłownie trzy krótkie, następujące po sobie sceny. Całość jest też musicalem, więc piosenki pojawiają się często nie w ramach koncertów, tylko zaaranżowanych choreografii, w których udział biorą także najbliżsi Eltona i zwykli ludzie. Jest to wszystko kolorowe i niekiedy odrobinę szalone, a do tego aktorzy i aktorki sami śpiewają utwory, co również należy policzyć jako plus.

Szkoda tylko, że tak wiele tych piosenek, przynajmniej moim zdaniem, wykonanych jest w sposób mało porywający. Niby wszystko wygląda ładnie i porządnie, ale jednak nie byłem w stanie wykrzesać z siebie wielkich emocji. Nie wykluczam jednak, że może to wynikać z prostego faktu – i jednocześnie jest to powód, dla którego przy wszystkich brakach Bohemian Rhapsody poruszyło mnie znacznie bardziej – że muzyka Eltona Johna działa na mnie znacznie słabiej niż Queen. Co oczywiście nie zmienia faktu, że pojawiają się tu utwory wspaniałe.

Rocketman – świetne aktorstwo

Jest też Rocketman znakomicie zagrany. Przede wszystkim brawa należą się Taronowi Egertonowi, którzy stworzył zniuansowaną, intrygującą kreację. Z jednej strony doskonale oddaje młodzieńczy luz i queerową energię Eltona, z drugiej najlepszy jest w scenach, w których pokazuje, co się za tym wszystkim kryje. Jak ogromne cierpienie i mieszanina innych uczuć kłębią się w duszy bohatera. Bardzo dobrze też daje do zrozumienia, że Elton w którymś momencie orientuje się, że w zasadzie może iść tylko do przodu i coraz bardziej zatracać się we wszystkim, co się dookoła niego dzieje. A jednak, na szczęście, okazuje się, że nigdy nie jest za późno. Nie mam wątpliwości, że Egerton coraz odważniej dobija się do pierwszej ligi aktorskiej. Bardzo dobry jest też również robiący coraz większą karierę Richard Madden jako John Reid. Bezbłędnie pokazuje on dwie strony swej postaci: z jednej strony czarującego i sympatycznego gościa, z drugiej bezwzględnego i okrutnego managera. Znakomity epizod zalicza też Stephen Graham jako Dick James, człowiek, który podpisał z Eltonem pierwszy kontrakt płytowy. Nieźli są też Jamie Bell jako najlepszy (do dzisiaj!) przyjaciel Eltona, Bernie oraz Bryce Dallas Howard jako matka głównego bohatera.

Rocketman recenzja 3

Rocketman jest więc filmem, który z pewnością warto obejrzeć. I to pomimo faktu, że według mnie jest on trochę sterylny, to znaczy miałem problem na przykład, by się wzruszyć (chociaż pod koniec się nawet udało). Tak, jak pisałem wcześniej – może to wynikać z faktu, że Elton John nigdy nie był super ważną osobą w moich doświadczeniach z muzyką. Tym bardziej powinniście sami sprawdzić, jak zadziała na Was film Dextera Fletchera.

PS Film w polskich kinach będzie mieć premierę 7 czerwca.

Atuty

  • Ciekawa historia;
  • Aktorstwo;
  • Oczywiście muzyka

Wady

  • Trochę za mało emocji;
  • Aranżacja części piosenek dość nijaka

Rocketman w ciekawy i przyjemny sposób przybliża najważniejsze lata życia Eltona Johna.

8,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper