John Cena kończy karierę i idzie w Hollywood. Potencjał jest ogromny!
Kiedy człowiek przypomina sobie wszystkie memy, promka i legendarne „You can’t see me”, to myśl o tym, że John Cena kończy pełnoetatową karierę w ringu, brzmi trochę jak żart. A jednak - czas robi swoje, a WWE powoli staje się rozdziałem, który zamyka, żeby w pełni otworzyć kolejny. I to nie byle jaki, bo Cena coraz wyraźniej ustawia się w szeregu obok tych wrestlerów, którym udało się zrobić udany skok do Hollywood.
Wystarczy spojrzeć na ostatnie lata: role komediowe, akcja, parodia samego siebie, a momentami naprawdę solidne aktorskie momenty. Cena już udowodnił, że ma timing, charyzmę i autoironię, której wielu gwiazdom brakuje. Teraz, kiedy nie będzie musiał dzielić się między ringiem a planem, może wreszcie pójść za ciosem. I właśnie o tym warto porozmawiać - o potencjale, który widać coraz wyraźniej, i o tym, dlaczego jego hollywoodzki etap może okazać się czymś znacznie większym niż jednorazową przygodą.
Peacemaker - „Peacemaker”
To rola, która całkowicie odmieniła wizerunek Ceny w Hollywood. Jako Peacemaker jest jednocześnie absurdalny, brutalny, naiwny, przerysowany i zaskakująco… emocjonalny. Gunn wycisnął z niego maksimum: kapitalny timing komediowy, świetne sceny akcji i dramat, który naprawdę działa. Serialowa wersja tylko to wzmocniła - Cena udźwignął rolę główną bez zająknięcia.
Steven - „Trainwreck”
Jedna z pierwszych ról komediowych Ceny, w której pokazał światowej publiczności, że potrafi śmiać się z własnego wizerunku. Jego scena w kinie czy przesadnie intensywne dialogi to jedne z najzabawniejszych momentów filmu. Świetny przykład, jak bardzo naturalny potrafi być w komedii, kiedy tylko dostanie odpowiedni materiał.
Jakob Toretto - „Fast & Furious 9”
Dołączenie do kultowej serii zawsze jest testem, a Cena udowodnił, że potrafi odnaleźć się w pełnoprawnej akcji blockbustera. Jako brat Doma wnosi masę energii i zaskakująco dużo chemii w scenach rodzinnych. Do tego wygląda, jakby urodził się do scen kaskaderskich.
Mitchell Mannes - „Blockers”
Cena jako nadopiekuńczy ojciec śledzący swoją córkę podczas balu maturalnego? Brzmi absurdalnie, ale w praktyce to jedna z jego najlepszych ról komediowych. Genialny slapstick, świetne dialogi i masa autoironii - a pod tym wszystkim sporo serca.
Matthews - „The Wall”
Film kameralny, oparty na napięciu i psychologii - coś zupełnie innego niż typowy repertuar dla wrestlera. Cena gra tu dużo poważniej, w bardziej stonowany, realistyczny sposób. Udowadnia, że potrafi odnaleźć się także w poważnym thrillerze, gdzie liczy się wiarygodność, a nie tylko efekty wizualne.
Jake Carson - „Playing with Fire”
Rodzinna komedia w stylu „Witajcie w dżungli” - Cena jako próbujący ogarnąć gromadkę dzieci to mieszanka chaosu, słodyczy i slapsticku. Film może i lekki, ale rola świetnie pokazuje, jak naturalnie wypada w kinie familijnym.
Ron - „Vacation Friends”
Tutaj Cena gra człowieka, który ma energię doprowadzającą każdego do obłędu - i robi to znakomicie. Jego postać jest szalona, nieobliczalna, ale wciąż ekstremalnie sympatyczna. Film nie stałby nawet na połowie swoich nóg, gdyby nie jego obecność.
Ricky Stanicky - „Ricky Stanicky”
Jedna z nowszych ról i pewnie najbardziej szalona w całej jego filmografii. Cena wchodzi tu na pełne obroty: przerysowany, głośny, totalnie nieprzewidywalny, a jednocześnie bardzo świadomy humoru, w który gra. To właśnie ten typ energii, który pokazuje, jak świetnie potrafi balansować między komedią a absurdem.
Przeczytaj również
Komentarze (2)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych