Co oznacza przejęcie EA? Które serie mogą zniknąć na zawsze?

Co oznacza przejęcie EA? Które serie mogą zniknąć na zawsze?

Krzysztof Grabarczyk | Dzisiaj, 16:00

W połowie lat dziewięćdziesiątych firma Electronic Arts wyeliminowała blisko połowę konkurencji. Wystarczył odpowiedni kapitał, aby włodarze zaczęli masowo przejmować znane studia i przekształcać w podmioty amerykańskiego wydawcy. Origins, Bullfrog, Vision Software to bardziej znane przykłady a lista przejęć jest długa. Dzisiaj to samo EA zostało wykupione i aż chciałoby się napisać, że karma powraca, to mam pewne obawy związane z wykupem firmy założonej w latach 80. przez legendę branży, Tripa Hawkinsa.

Public Investment Fund, fundusz inwestycyjny z monumentalną siedzibą w Arabii Saudyjskiej sięgnął po Electronic Arts. Kupcami okazują się jeszcze dwie inne firmy: Silver Lake i Affinity Partners, ta ostatnia należy do zięcia Donalda Trumpa, Jareda Kushnera. Transakcja wyniesie rekordowe 55 miliardów dolarów, z czego 20 miliardów zostanie przeznaczone na spłatę aktualnego zadłużenia Electronic Arts. Ostatnie lata nie były dla przedsiębiorstwa zbyt łaskawe. Słabe premiery Anthem, Need for Speed i Battlefield 2042 przysporzyły zarządcom licznych problemów. Decyzja o sprzedaży EA mnie nie zdziwiła i podobny los niebawem czeka Ubisoft, który już odstąpił część udziałów chińskiemu Tencentowi. Część analityków obawia się jednak, że w przypadku EA mówimy o sejsmicznym wykupie, czyli transakcji, która wpłynie na cały przemysł. Aktualna generacja przejdzie do historii jako rekordowa w ilości przejęć i zmian polityki czołowych przedstawicieli (patrz Microsoft i Xbox).

Dalsza część tekstu pod wideo

Istnieją dwa scenariusze. W pierwszym EA, po pokryciu długu zacznie przynosić spodziewane dla inwestorów zyski, w tym mniej optymistycznym, firmę w nadchodzących latach czeka upadłość. Dokładnie to miało miejsce w przypadku przejęcia Toys "R" Us, firmy posiadającej wielkopowierzchniowe sklepy z zabawkami. W 2017 roku ogłoszono bankructwo. Tutaj jednak mówimy o dużo gorszej sytuacji finansowej niż u Electronic Arts. „Firmy takie jak Silver Lake wiele zmieniły w gamingu dzięki narzędziom pokroju Unity” - zauważa Eric Bellomo z PitchBook. Mniej optymistyczny w kontekście przejęcia EA pozostaje David Cole z DFC Intelligence, twierdząc, że nowi właściciele zrobią wszystko, by zmaksymalizować profity i tnąc jednocześnie budżety. Wiemy z autopsji, że z takiej kombinacji rzadko wychodzi coś strawnego.

Dorobek EA

undefined

Electronic Arts można lubić, może nie lubić, za to nie odmówimy firmie pewnych zasług dla branży gier. Firma podarowała nam takie serie jak Medal of Honor, Battlefield, The Sims, Need for Speed, ma prawa do serii Command & Conquer, Mass Effect, Dead Space i Dragon Age. Nie ma szans, aby nowi właściciele nagle wspierali wszystkie dostępne w portfolio franczyzy. Wiemy, że na fotelu prezesa wciąż pozostanie Andrew House, choć jego decyzyjność i tak zostanie ograniczona. Stanie się figurantem, bo od teraz za wszystkie sznurki pociągają arabscy i amerykańscy inwestorzy. Wydaje się, że gaming stał się dobrą inwestycyjną alternatywą od paliw. Yasir Al-Rumayyan to jedna z osób decyzyjnych w PIF, więc los Electronic Arts leży m.in. w jego rękach. Jest za wcześnie, aby rokować najczarniejszy scenariusz, w którym EA przestanie funkcjonować jako firma produkująca gry. W przygotowaniu znajduje się choćby trzecia część udanego cyklu Gwiezdne Wojny Jedi. Martwiłbym się jednak o powrót jednej z moich ulubionych serii strzelanin, Titanfall.

Joost van Dreunned z nowojorskiej Szkoły Biznesu zauważa, że kwestie późniejszych zwolnień w firmie i zmian w zarządzie są obecne w przypadku każdej transakcji. Analityk wskazuje, że w przyszłości zarządcy mogą wyprzedawać mniej profitowe z dzisiejszego punktu widzenia IP jak Command & Conquer. Opisuje również pewne zalety wynikające z procesu prywatyzacji. „Prywatyzacja eliminuje presję związaną z wahaniami akcji na Wall Street, daje więc kreatywną swobodę. Jednakże, wraz z nią przychodzi restrukturyzacja. EA, prawdopodobnie, podzieli się na sportowe i niesportowe dywizje. Część z nich czeka relokacja do Arabii Saudyjskiej” - uważa analityk. O te najbardziej lukratywne marki nie powinniśmy się obawiać. Nikt przy zdrowych zmysłach, nawet z nieograniczonym budżetem nie wstrzymałby prac nad kolejną grą z serii FIFA, czy Battlefield, bo te generują potężne przychody. Trochę gorzej mogą mieć serie takie jak Dead Space, choć Glen Schofield podobno wykonał już kilka telefonów, aby stworzyć kolejną grę cyklu.

Nowa ErA

undefined

Ogłoszenie transakcji zderzyło się z bojkotem twórców internetowych zrzeszonych wokół serii The Sims. Takie nowiny zawsze dołują i bulwersują, bo znamy wiele przypadków z historii, gdy zakupiona firma nie tylko traciła tożsamość, lecz przestawała formalnie istnieć, a serie, które tworzyła, zmieniały się na gorsze. Inwestorów nie interesują motywy, tylko rezultaty. W przypadku sportowych marek EA wiele umów licencyjnych niedługo wygasa, co może rzutować na jakość tych gier w przyszłości. Nie wróżę również powrotu takich serii jak Medal of Honor, Dead Space, czy nawet Mass Effect, zwłaszcza po porażce Andromedy. Nowi właściciele wybiorą te gry, z których da się wycisnąć jak najwięcej przy minimalnie poniesionych kosztach produkcji. Nie zdziwcie się zatem, jeśli niebawem usłyszycie, że kolejna firma przechodzi w pełni na silnik Unreal w celu szybszej optymalizacji procesów produkcji. EA Sports UFC, Apex Legends, Plant vs. Zombies, Battlefield, Fifa - te serie nie upadną. Co z resztą? Czas pokaże.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper