Nowy sezon tego serialu właśnie zadebiutował, a ja już go polecam - koniecznie sprawdźcie!
Czasem zdarza się serial, który od pierwszych minut robi dokładnie to, czego oczekujesz - wciąga, zaskakuje i zostaje z nami jeszcze długo po napisach. Nowy sezon takiego tytułu właśnie zadebiutował i, choć minęło dopiero kilka dni, już wiem, że będę o nim mówił jeszcze długo. To ten rodzaj produkcji, który nie potrzebuje wielkiej kampanii ani głośnych haseł, bo sam się broni…
Nie będę udawał, że podchodziłem do tego sezonu bez obaw. W końcu po świetnym pierwszym sezonie taka sama formuła może się wyczerpać. A jednak - udało się. Twórcy nie tylko nie zgubili tego, co działało, ale znaleźli sposób, by dodać do znanego świata nową energię. Dlatego jeśli jeszcze nie zaczęliście oglądać, naprawdę warto - i nie tylko wtedy, gdy jesteście fanami kosza…
Pierwsza piątka
Pierwsza Piątka to serial dokumentalny Netfliksa, który pokazuje NBA z zupełnie innej perspektywy - nie tej, którą widzimy w transmisjach czy highlightach. Zamiast skupiać się na wynikach, stawia na ludzi: pięciu zawodników, pięć różnych historii, pięć spojrzeń na to, czym naprawdę jest kariera w najlepszej lidze świata. LeBron James, Jimmy Butler, Anthony Edwards, Jayson Tatum i Domantas Sabonis - każdy z nich znajduje się w innym momencie swojej drogi, ale wszystkich łączy presja, rywalizacja i pragnienie, by zostawić po sobie ślad.
Twórcy Pierwszej Piątki postawili na intymność i realizm. Kamery wchodzą tam, gdzie media zwykle nie mają wstępu - do szatni, domów i chwil zwątpienia. Widzimy zawodników nie jako superbohaterów z plakatów, ale ludzi, którzy dźwigają ogromne oczekiwania i muszą sobie z nimi radzić dzień po dniu. To nie jest kolejny serial o sporcie, to raczej opowieść o… Jakby to dobrze ująć - psychice sportowca.
Choć Pierwsza Piątka ma wszystkie elementy widowiska - montaż, emocje i fantastyczną oprawę wizualną - nie próbuje być typowym dokumentem promującym ligę. Nie ma tu PR-owych frazesów ani taniego patosu. Zamiast tego dostajemy pełne napięcia momenty w stylu „życie na walizkach”, w których sport miesza się z samotnością, rutyną i ciągłym udowadnianiem swojej wartości. To spojrzenie na NBA, które pokazuje jej blask i ciemne strony.
Pierwszy sezon spotkał się z bardzo pozytywnym odbiorem - zarówno wśród kibiców, jak i widzów niezwiązanych ze sportem. Serial nie tylko wypełniła lukę po takich produkcjach jak The Last Dance, ale też udowodniła, że współczesne dokumenty sportowe mogą być czymś więcej niż laurką. To serial o ambicji, poświęceniu i o tym, że nawet na szczycie czasem trzeba walczyć nie z przeciwnikiem, ale z samym sobą.
Druga piątka?!
A drugi sezon udowodnił, że ten format miał jeszcze sporo do pokazania. Nowa odsłona, która zadebiutowała 16 października 2025 roku na Netfliksie, nie tylko utrzymała poziom pierwszej części, ale w wielu momentach go przebiła. Tym razem na pierwszy plan wysunęła się piątka zupełnie nowych zawodników: Jaylen Brown, Kevin Durant, Shai Gilgeous-Alexander, Tyrese Haliburton i James Harden.
To, co od razu rzuca się w oczy, to jeszcze większy nacisk na psychologię sportu. Twórcy nie skupiają się wyłącznie na parkiecie - pokazują zawodników w momentach, gdy emocje są bardziej ludzkie niż sportowe: frustrację po porażce, samotność w hotelach, rozmowy z rodziną, treningi, które nie zawsze kończą się sukcesem. Kamera znowu wchodzi bardzo blisko, a przez to każdy odcinek ma w sobie szczerość, jakiej nie da się zaplanować.
Świetnie sprawdził się też nowy ton sezonu - bardziej dojrzały, momentami nawet refleksyjny. Durant pokazany jest jako weteran, który wciąż próbuje udowodnić, że potrafi prowadzić zespół, Haliburton i Gilgeous-Alexander reprezentują młode pokolenie głodne sukcesu, a Harden i Brown balansują między doświadczeniem a pragnieniem nowego początku. W połączeniu z dynamicznym montażem i doskonałą oprawą muzyczną daje to efekt, który trudno oderwać od ekranu.
Choć początkowo obawiałem się, że wtórność osłabi serię, drugi sezon pokazał, że jej siła nie tkwi w schemacie, a w podejściu. To nadal ten sam, autentyczny projekt - bez fałszu, bez PR-owego filtra, z ludźmi, którzy pokazują siebie bez zbroi. Efekt? Jeszcze bardziej osobisty, dojrzalszy i - paradoksalnie - bardziej uniwersalny. Bo nawet jeśli nie interesujesz się koszykówką, to łatwo zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi.
Podsumujmy!
Nowy sezon Pierwszej Piątki tylko potwierdził, że to jeden z najciekawszych sportowych seriali ostatnich lat. Twórcy znaleźli idealny balans między widowiskiem a szczerością, pokazując NBA nie jako maszynę do generowania wyników, ale jako przestrzeń pełną emocji, niepewności i ludzkich historii. Zamiast podnosić bohaterów na piedestał, pozwolili im zejść na ziemię - i właśnie w tej zwyczajności kryje się największa siła serii.
Trudno dziś znaleźć dokument, który tak dobrze rozumie sport od środka - nie przez statystyki, lecz przez emocje. Pierwsza Piątka pokazuje, że prawdziwa rywalizacja zaczyna się tam, gdzie kończy się transmisja. I może dlatego ten sezon ogląda się nie jak produkcję o koszykówce, ale jak historię o życiu, ambicji i wierności samemu sobie. Mało tego, jestem pewien, że jeśli nie interesujecie się NBA, to po tym serialu może Wam być do niego bliżej.
Przeczytaj również
Komentarze (2)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych