
Śmierć tej gry mnie ruszyła. Grałem, nawet gdy serwery były niemal puste
Są gry, które żyją długo i spokojnie, zapisując się w historii jako klasyki. Są też takie, które gasną zbyt szybko - mimo że dostarczyły graczom emocji, których nie da się łatwo zapomnieć. Właśnie o jednej z takich produkcji chcę dziś napisać, bo jej koniec nie był zwykłym zamknięciem serwerów, ale czymś, co naprawdę mocno mnie uderzyło. A nie zdarza się to często…
To tytuł, w który grałem od samego początku (a właściwie jeszcze od fazy testów przedpremierowych) aż do ostatniego dnia, obserwując, jak buduje swoją społeczność, rozwija się, a potem gaśnie (szybko, a wręcz za szybko). I choć doszedłem do okresu, gdy już wiedziałem, że taki moment nadejdzie, nie zmienia to faktu, że pożegnanie z tą grą było wyjątkowo trudne.
Miasto nokautu




Knockout City zadebiutowało w maju 2021 roku i od razu przyciągnęło uwagę swoim nietypowym podejściem do gatunku gier multiplayer. Zamiast klasycznej strzelaniny czy battle royale, gracze dostali dynamiczne starcia oparte na… Zbijaku. Rozgrywka polegała na rzucaniu piłkami w przeciwników, unikach, podaniach i sprytnych zagraniach drużynowych, co tworzyło niezwykle szybki i widowiskowy rytm zabawy.
Za produkcję odpowiadało Velan Studios, które wcześniej pracowało choćby nad Mario Kart Live: Home Circuit. Twórcy od początku stawiali na dostępność i świeżość - gra działała w modelu cross-play, łącząc graczy z różnych platform, a system sterowania był prosty do nauki, lecz trudny do pełnego opanowania. Dzięki temu Knockout City miało potencjał, by stać się nowym fenomenem na rynku gier sieciowych.
Początkowo tytuł wydawany był przez Electronic Arts w ramach inicjatywy EA Originals. Po roku Velan Studios przejęło pełną odpowiedzialność za rozwój i utrzymanie gry, starając się utrzymać zainteresowanie społeczności poprzez sezony, nowe tryby, mapy oraz kosmetyczne dodatki (a nie brakło też głośnych współprac, jak z TMNT). Przez pewien czas produkcja cieszyła się całkiem sporą popularnością i była chwalona za oryginalność oraz świeże podejście do multiplayera, ale…
Niestety, mimo pozytywnego odbioru krytyków i oddanej grupy fanów, zainteresowanie zaczęło stopniowo spadać. W lutym 2023 roku ogłoszono, że serwery gry zostaną zamknięte, a ostatni dzień działania przypadnie na 6 czerwca 2023 roku. Był to symboliczny koniec tytułu, który pokazał, że nawet najbardziej kreatywne pomysły w świecie gier-usług mogą mieć trudności z utrzymaniem się na rynku pełnym konkurencji.
Dla mnie to wyjątkowa pozycja
To, co od początku mnie urzekło w Knockout City, to zupełnie nietypowe podejście do pojedynków. W świecie, w którym większość gier sieciowych opiera się na strzelaniu, Velan Studios postawiło na coś tak prostego i jednocześnie świeżego jak zbijak. Zamiast arsenału broni dostaliśmy piłki, a cała magia polegała na przewidywaniu ruchów przeciwnika, sprytnych podaniach i odpowiednim wyczuciu chwili.
Dynamiczność rozgrywki to kolejny element, który sprawił, że nie mogłem się od niej oderwać. Mecze były szybkie, pełne akcji i nie dawały czasu na nudę. Każde starcie potrafiło zmienić się w kilka sekund, a emocje sięgały zenitu, gdy ważyły się losy ostatnich punktów. To tempo, w połączeniu z prostotą zasad, sprawiało, że nawet krótkie sesje dawały ogrom satysfakcji.
Spory potencjał do zabawy z kumplami także miał tu ogromne znaczenie. Grając drużynowo, można było wypracowywać różne strategie, bawić się podaniami i kombinować z elementami taktyki, które często przypominały bardziej sport niż klasyczny multiplayer. Wspólne śmiechy, efektowne akcje i nagłe zwroty sprawiały, że Knockout City idealnie nadawało się na wieczory w ekipie.
I wreszcie - była w tym wszystkim lekkość, której dziś w grach sieciowych coraz częściej brakuje. Brak przesadnej powagi, brak nacisku na realizm, za to mnóstwo czystej, zręcznościowej zabawy. To właśnie dlatego tak mocno zapadło mi w pamięć - bo przypominało, że gry multiplayer mogą być proste w założeniach, a jednocześnie dawać ogrom frajdy na długie godziny. Niestety, jak już wspomniałem, było to za mało.
Miłe wspomnienia…
Knockout City nie było może największym hitem swojego pokolenia, ale dla mnie pozostanie czymś wyjątkowym. Udowodniło, że wystarczy dobry pomysł i odwaga, by oderwać się od schematów, które dominują rynek gier sieciowych. Prosty koncept zbijaka przerodził się w pełnoprawną, emocjonującą produkcję, która dawała tyle radości, ile niejeden „duży” tytuł AAA.
Dlatego choć serwery zostały już dawno wyłączone, wspomnienia związane z tą grą pozostaną ze mną na długo. To przykład tego, że nie zawsze trzeba gonić za realizmem czy skomplikowanymi systemami - czasem wystarczy odrobina świeżości, odwaga twórców i społeczność, która potrafi docenić taką perełkę. A może to tytuł, który dowiódł, że to wciąż za mało?
Przeczytaj również






Komentarze (7)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych