
Ostatnio po latach odpaliłem tę grę na PS2. Ależ to był tytuł!
PlayStation 2 to konsola, do której naprawdę łatwo wrócić - biblioteka gier jest ogromna, a wiele tytułów mimo upływu lat wciąż potrafi dać sporo frajdy. Ostatnio sam postanowiłem odpalić jeden z takich klasyków i przekonać się, jak wypada dziś, kiedy pamięć trochę już wyblakła, a standardy branży mocno się zmieniły.
Okazało się, że ten powrót to kawał przyjemnej podróży. Gra, którą wybrałem, wciąż trzyma się naprawdę dobrze - nie tylko dlatego, że budzi nostalgię, ale też dlatego, że jej pomysły nadal działają. Znaczy, hej - wiadomo, że jest już mocno archaiczna, ale dalej ma w sobie sporo magii, która daje mi frajdę, której nie jestem w stanie do końca wytłumaczyć, ale przejdźmy do sedna!
Powrót do 2007 roku




WWE SmackDown! vs. Raw 2008 było jedną z ostatnich dużych odsłon serii, która ukazała się na PlayStation 2 - i jednocześnie pierwszą, w której pojawiła się nowa mechanika „Fighting Styles”. Gra trafiła na rynek w listopadzie 2007 roku i zawierała rozbudowaną listę zawodników - od Johna Ceny, przez Batistę, Triple H i Undertakera, po nowe twarze tamtej ery, takie jak CM Punk czy MVP.
Najważniejszą nowością, która wyróżniała tę odsłonę, było wprowadzenie stylów walki - każdy zawodnik posiadał dwa, np. „Powerhouse”, „High-Flyer” czy „Submission”. To miało bezpośredni wpływ na rozgrywkę, bo od stylu zależały dodatkowe zdolności i bonusy. Był to krok w stronę bardziej taktycznego podejścia, choć część graczy uważała, że system nie został w pełni dopracowany i faworyzował niektórych zawodników. Niemniej stanowił ciekawą próbę urozmaicenia starć i odróżniał 2008 od poprzednich odsłon.
Tryby gry także pozostały bogate. Career i Season Mode pozwalały poprowadzić własnego zawodnika przez kolejne tygodnie telewizyjnych show, a General Manager Mode, który wrócił po popularności w poprzednich częściach, dawał szansę wcielenia się w szefa jednego z brandów i zarządzania kartami walk, kontraktami czy rywalizacją. Dla wielu fanów była to jedna z najciekawszych form rozgrywki.
Krytycy oceniali „SmackDown! vs. Raw 2008” różnie - chwalono duży roster, tryby i ogólną zawartość, ale jednocześnie zwracano uwagę na przestarzałą już oprawę graficzną (szczególnie w wersji na PS2), a także pewne problemy z balansem i animacjami. Gracze jednak wspominają tę odsłonę z sentymentem - dla wielu była jedną z ostatnich wielkich gier wrestlingowych ery PlayStation 2, która dawała masę frajdy z kanapowych pojedynków i budowania własnych historii w ringu.
Pojedynki na piksele
Wracając dziś do SmackDown! vs. Raw 2008 na PlayStation 2, mam wrażenie, jakbym otwierał kapsułę czasu. Od razu uderza mnie to, jak ogromne było wtedy znaczenie samego rosteru - włączenie gry i zobaczenie obok siebie Johna Ceny, Undertakera, Triple H czy młodziutkiego CM Punka sprawiało, że człowiek czuł się jak na gali WWE. Dla fana wrestlingu tamtej ery to była prawdziwa uczta i nawet dziś, kiedy lista nie robi już takiego wrażenia jak dawniej, wspomnienia wracają ze zdwojoną siłą.
Najbardziej zaskakujące jest dla mnie to, że pomimo upływu lat, mechanika Fighting Styles wciąż daje satysfakcję. Oczywiście widać, że system nie był idealny i balans bywał problematyczny, ale sam pomysł, że styl walki determinuje dodatkowe możliwości, robił różnicę. Po latach patrzę na to z większym dystansem, ale wtedy czułem, że wybór zawodnika naprawdę zmienia sposób grania - i właśnie to poczucie różnorodności sprawiało, że mogłem spędzać godziny na testowaniu kolejnych starć.
Nie sposób nie wspomnieć o trybach. General Manager Mode do dziś wspominam z największym sentymentem - to była gra w grze, możliwość tworzenia własnych tygodniówek i rywalizacji dawała ogromne pole do popisu. Nawet jeśli całość była prosta, to już wtedy miałem poczucie, że tworzę własne WWE i sam decyduję, kto sięgnie po pas mistrzowski. Powrót do tego trybu dziś to jak ponowne obejrzenie ulubionej federacji, którą prowadziłem według własnych zasad. Jak odpalenie starego trybu kariery w FIFIE - bez tych wszystkich szczegółów.
I choć grafika mocno się zestarzała, nie ma to większego znaczenia. Klimat, dźwięki, a przede wszystkim emocje związane z wejściami zawodników sprawiają, że SmackDown! vs. Raw 2008 wciąż potrafi mnie zahipnotyzować. To gra, która przypomina mi, że wrestlingowe produkcje nie muszą być perfekcyjne technicznie, by dawały ogromną frajdę - wystarczyły emocje, rywalizacja i ta charakterystyczna atmosfera, której nie da się pomylić z niczym innym.
Podsumowując…
To dla mnie coś więcej niż tylko kolejna gra z dawnych lat - to fragment młodości, który wciąż potrafi dostarczyć masy emocji. Choć widać już zęby czasu, a niektóre rozwiązania wydają się dzisiaj zbyt proste, to wciąż pozostaje tytułem, który świetnie oddaje ducha WWE tamtej ery. To właśnie w nim najbardziej czuć magię dawnych gal, wielkich nazwisk i niezapomnianych momentów.
Dlatego powrót do tego tytułu to nie tylko zabawa, ale też prawdziwa podróż sentymentalna. Gra przypomina, jak ogromne znaczenie miały dla graczy szczegóły - od samego rosteru, przez tryby, aż po charakterystyczne wejścia. I choć wrestlingowe produkcje od tamtej pory poszły mocno do przodu, to właśnie SmackDown! vs. Raw 2008 pokazuje, że czasem najprostsze rzeczy zostają z nami na dłużej niż najbardziej dopracowane nowości.
Przeczytaj również






Komentarze (1)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych