Disco Elysium - The Final Cut

To nie jest gra dla każdego. Ale jeśli kochasz dobre dialogi - jesteś w domu

Kajetan Węsierski | Wczoraj, 21:30

Nie każda gra musi stawiać na spektakularne starcia, eksplozje na pół ekranu i oszałamiające efekty specjalne. Są też takie tytuły, które siłę czerpią ze słów - tych trafnych, błyskotliwych, pełnych podtekstu. Produkcje, w których rozgrywka toczy się równie mocno w głowie, co na ekranie. I właśnie o takiej grze dziś mowa.

To tytuł, który nie trafi do każdego - i nawet nie próbuje. Zamiast tego stawia na gęsty klimat, świetnie napisanych bohaterów i dialogi, które chce się chłonąć zdanie po zdaniu. Nie ma tu miejsca na pośpiech ani machanie mieczem bez ładu i składu. Jest za to historia, która zostaje w pamięci na długo.

Dalsza część tekstu pod wideo

Historia jak żadna inna 

Trudno powiedzieć, czy Disco Elysium - bo o ten tytuł chodzi - to jeszcze gra, czy już rozbudowany eksperyment narracyjny, który przypadkiem trafił do katalogu RPG. Bo choć znajdziemy tu rozwój postaci, rozbudowane drzewka umiejętności i eksplorację miasta, to ani przez chwilę nie można zapomnieć, że to przede wszystkim opowieść. Brutalna, poetycka, cyniczna, smutna. Taka, która nie zostawia zbyt wiele miejsca na złudzenia.

Akcja rozgrywa się w Revachol - mieście upadłym, zniszczonym nie tylko przez politykę i historię, ale przede wszystkim przez ludzi. To właśnie tutaj wcielamy się w policjanta, który po solidnej dawce używek i moralnej destrukcji zapomina… Że jest policjantem. Ani nazwiska, ani motywacji, ani przeszłości - tylko koszmarny kac i martwy człowiek wiszący na drzewie. A my musimy rozwikłać tę sprawę, nie do końca wiedząc, kim jesteśmy.

Zamiast typowych dialogów, mamy tu całe wewnętrzne monologi toczone z własnym mózgiem. Dosłownie. Emocje, instynkty, wiedza - wszystko to ma swoje głosy i potrafi wciągnąć nas w długie filozoficzne dyskusje, często kompletnie niezwiązane z celem misji. Disco Elysium pozwala zbudować bohatera tak mądrego, że boi się własnych myśli, albo tak silnego w gębie, że przekona nawet ścianę, by się przesunęła. A to wszystko podlane jest gęstym klimatem noir i stylizowaną oprawą graficzną.

To tytuł, który stawia na tekst, emocje i decyzje - nie na walkę. Bo tej... Właściwie nie ma. Każdy krok, każda decyzja i każda rozmowa potrafi wywrócić świat do góry nogami. Disco Elysium nie prowadzi za rękę, nie tłumaczy wszystkiego i nie marnuje czasu na kompromisy. Jest jak dobra książka - wymagająca, duszna, piękna i brudna jednocześnie.

Te dialogi zapamiętam na zawsze! 

To jedna z tych gier, w których więcej dzieje się między wierszami niż na ekranie. W Disco Elysium nie chodzi o to, kogo zastrzelisz, co zdobędziesz ani jak szybko dojdziesz do celu. Tu chodzi o to, co powiesz - i co ktoś powie tobie. Dialogi nie są tylko narzędziem do pchania fabuły naprzód. Są sednem, osią, paliwem i nagrodą. 

A największym osiągnięciem Disco Elysium jest uczynienie z naszego wnętrza osobnego bohatera. Własne emocje, instynkty i słabości mają tu głos, często wręcz krzyczący. Czasem pokrzepiają, częściej wyśmiewają, ale zawsze komentują to, kim jesteśmy i co robimy. Nagle rozmowa o tym, kto zabił mężczyznę na drzewie, zamienia się w rozważania o sensie życia, wspólnocie i odpowiedzialności. 

W tych dialogach kryje się coś więcej niż tylko scenariusz. To opowieść o ludziach złamanych, zagubionych, śmiesznych i pięknych zarazem. Każde słowo, każda riposta, każda linijka tekstu wydaje się przemyślana do bólu. Nie ma tu miejsca na banały - nawet zwykłe „cześć” potrafi pociągnąć za sobą lawinę refleksji. I właśnie to sprawia, że w Disco Elysium nie da się po prostu „grać”. Trzeba je czytać. Trzeba je czuć.

I nie zrozumcie mnie źle - to nie jest łatwe doświadczenie. Wymaga skupienia, cierpliwości i gotowości na konfrontację z własnymi myślami. Ale gdy już się wciągniesz, gdy dasz się porwać filozoficznej gęstwinie, trudno wrócić do gier, które traktują słowa jak dodatek. Dla mnie Disco Elysium to literacki koszmar i marzenie w jednym - gra, która mówi więcej, niż większość ma do powiedzenia.

Reasmując…

Disco Elysium to nie tylko detektywistyczna opowieść - to literacki labirynt, który z premedytacją gubi gracza między słowami. Zamiast dawać proste odpowiedzi, stawia pytania, często niewygodne, zawsze głębokie. W jego dialogach czai się ironia, gorycz, absurd i piękno - wszystko w jednym, gęstym koktajlu, który nie każdemu podejdzie, ale nikogo nie pozostawi obojętnym. 

To jedna z tych historii, które zostają z graczem długo po napisach końcowych – nie przez epicką walkę, ale przez rozmowę w ciasnym pokoju, przez krótki dialog z własnym sumieniem, przez chwilę, w której zdajemy sobie sprawę, że śledztwo to tylko pretekst. A prawdziwa tajemnica kryje się głębiej - gdzieś między duszą, butelką a niedokończonym zdaniem.

Źródło: Własne
Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper