SteelSeries Arctis 3 Bluetooth – recenzja najlepszego headsetu dla Nintendo Switch

SteelSeries Arctis 3 Bluetooth – recenzja najlepszego headsetu dla Nintendo Switch

Wojciech Gruszczyk | 14.12.2017, 22:03

Producenci sprzętu oraz twórcy gier bardzo często wykorzystują partactwo konkurencji i wrzucają na rynek urządzenia lub produkcje spełniające oczekiwania fanów. Tak właśnie jest w przypadku SteelSeries, które postanowiło naprawić niedoróbki Nintendo i oferuje headset z bardzo ciekawą funkcją.

Na początku stycznia miałem okazję recenzować na portalu SteelSeries Arctis 5, czyli przedstawiciela promowanej przez Duńczyków serii, w której znalazły się jeszcze „trójki” oraz „siódemki”. Niezależnie od wybranego modelu, gracze otrzymali te same, wyśmienite podzespoły, a producent zdecydował się w tym wypadku zaoferować po prostu inną formę podłączenia: Arctis 3 to przewodowy headset, Arctis 5 to urządzenie na kablu z Chatmixem (przedłużacz z funkcją sterowania dźwiękiem lub rozmową głosową) i podświetleniem RGB, a Arctis 5 to bezprzewodowy sprzęt. Teraz rodzina została powiększona o model z Bluetooth i ta wersja powinna szczególnie zainteresować posiadaczy Nintendo Switchów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Znany wygląd z małymi dodatkami

Pod względem wizualnym cała rodzina Arctisów wygląda niemal identycznie. Matowy materiał pokrywa całe urządzenie, więc nie pojawiają się problemy z odciśniętymi paluchami, a dwie duże muszle możemy bez problemu ułożyć pod swoją głowę dzięki łatwej regulacji. Firma wciąż korzysta z podwójnego pałąka – na dobry początek chwytamy w łapy twardy plastik wzmocniony gumą, a pod nim znajduje się taśma narciarska. Już w styczniu miałem drobne zastrzeżenia do takiej propozycji, jednak teraz, mając sporo więcej doświadczenia, od razu potrafiłem dostosować sprzęt do mojej dużej głowy i w sumie poczułem… Identyczny komfort. Pozytywne wrażenie wciąż dostarczają zastosowane poduszki firmy AirWeave  – Duńczycy nie podążyli drogą konkurencji dorzucając do sprzętu gąbki z sztuczną skórą, a zastosowano tutaj materiał, który pozwala oddychać głowie. Rozwiązanie jest świetne i  można jedynie żałować, że inni twórcy nie korzystają z tego rozwiązania, bo chociaż propozycja AirWeave nie odcina od dźwięków z zewnątrz i czasami trudno skupić się na rozgrywce, jednak w ostateczności sprzęt jest na tyle przyjemny w użytkowaniu, że w zasadzie trudno na niego narzekać.

SteelSeries zastosowało identyczne materiały jak w poprzednich modelach, więc jest to bez wątpienia dobry moment na małe podsumowanie – z Arctis 5 korzystam od roku i słuchawki nadal wyglądają bardzo dobrze. Niemal każdego dnia przez przynajmniej 5-6 godzin mam sprzęt na głowie i choć pojawiają się drobne ślady użytkowania (małe otarcia na zewnętrznych stronach muszli oraz pałąk dostosował się już do głowy i jest teraz luźniejszy), to jednak przez cały ten czas nie miałem ze słuchawkami najmniejszego problemu.

Drobne zmiany pojawiły się w samych słuchawkach. Teraz na lewej muszli, obok przycisku odpowiedzialnego za wyciszenie mikrofonu, rolki do regulacji głośności dźwięku, wejścia micro USB oraz 3,5mm, a także wysuwanego mikrofonu, znalazło się jeszcze wejście pozwalające ładować urządzenie. Po drugiej stronie na zwykłym Arctis 5 nie pojawiły się jakiekolwiek dodatki, a w nowszym modelu znajdziecie przycisk odpowiedzialny za Bluetooth.

Dźwięk z wysokiego „S” i Nintendo!

Na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy miałem dostęp do wielu headsetów, jednak to do Arctisów wracam najchętniej. Nie tylko ze względu na wygodę, ale bardzo dopracowany dźwięk. Producent w tym wypadku wykorzystał bardzo mocne podzespoły, które są dostępne między innymi w SteelSeries Siberia 840 (przetworniki o średnicy 4mm, czułość na poziomie 98dB, impedancja 32 Ohm, pasmo przenoszenia 20-22000 hZ, całkowite zniekształcenie harmoniczne <3%) i w konsekwencji urządzenie oferuje bardzo przyjemny, niezaburzony żadnymi niepotrzebnymi zniekształceniami dźwięk. Nadal najlepszy efekt (DTS 7.1 Surround Sound) otrzymujemy po podłączeniu urządzenia do komputera, jednak szczerze mówiąc i tak bez najmniejszego problemu grałem na Arctisach w niemal wszystkie tegoroczne hity i bawiłem się naprawdę dobrze. W nowej wersji ponownie nie zawodzi mikrofon, bo… To ten sam sprzęt, który zachwalałem poprzednim razem – twórcy zdecydowali się na dwukierunkowy ClearCast (czułość -48 dB, impedancja 2200 Ohm, pasmo przenoszenia 100-10000Hz), który oferuje porządną redukcję szumów, dobrze wyłapuje głos, a podczas rozgrywki sprawdza się w każdym najmniejszym elemencie.

Zmierzam w końcu do najważniejszego – SteelSeries Arctis 3 Bluetooth nadal oferuje kapitalną wszechstronność, bo urządzenie podłączymy do PlayStation 4, Xboksa One, komputerów osobistych, czy też Nintendo Switch , jednak w głównej mierze autorzy skupili się na posiadaczach konsoli Big N. Nie jest tajemnicą, że Japończycy zaniedbali swoich fanów oferując im dość… Nietypowy sposób na rozmowy ze znajomymi – gracze muszą podłączać konsolę i smartfon za pomocą promowanego przez Nintendo zestawu słuchawkowego. Właśnie w tym miejscu zdecydowanie lepiej spisuje się propozycja Duńczyków, ponieważ sprzęt łączymy kablem 3,5mm z Nintendo Switch, a Bluetooth pozwala na komunikację z telefonem. Nowy Arctis 3 umożliwia korzystanie jednocześnie z dwóch urządzeń, więc bez problemu na słuchawkach słyszymy odgłosy przykładowo z Mario Kart 8 Deluxe, a jednocześnie możemy porozmawiać ze znajomymi przez aplikację Nintendo lub promowany w ostatnich miesiącach Discord. Połączenie jest banalnie proste – wystarczy kliknąć przycisk umieszczony na prawej słuchawce, włączyć funkcję na telefonie, a następnie dołączyć kabel do konsoli i możemy cieszyć się rozgrywką. Taka propozycja bije na głowę pomysł Nintendo, bo nie plątamy się kablach, a jednocześnie produkt SteelSeries oferuje naprawdę fantastyczny dźwięk i bardzo dobry mikrofon. To zarazem słuchawki, które podłączymy do wszystkich urządzeń, a nie będziecie się również wstydzić wychodząc z nimi w miasto. Tutaj na pewno warto przypomnieć, że producent pozwala wymienić wspominane wcześniej taśmy narciarskie i dostosować je do swojego ubioru – ja nadal nie skorzystałem z tej opcji, ale na pewno znajdą się gracze, którzy lubią zadbać o takie szczegóły.

A jak w przypadku innych konsol? Tutaj oczywiście nie musimy się męczyć i korzystać z telefonu, ale… Można. Szczególnie ta opcja może spodobać się graczom, którzy faktycznie rozmawiają ze znajomymi między innymi na wspominanym Discordzie, jednak pragnę zaznaczyć, że słuchawki pozwalają odbierać rozmowy telefoniczne, więc będzie to na pewno dodatkowy plus dla niektórych osób. Ostrzegam jedynie, że nadal pod ręką warto posiadać smartfon, ponieważ inżynierowie z SteelSeries nie zdecydowali się dodać na prawą muszlę drugiej rolki do regulacji dźwięku, więc czasami niezbędne jest dostosowanie rozmowy. Jednocześnie w przypadku Arctisów 3 nie pojawia się najmniejszy problem z komunikacją bezprzewodową, ponieważ headset łączy się z konsolą za pomocą kabla (3,5mm) a ze smartfonem dzięki Bluetooth i w obu przypadkach nie natrafiłem na jakiekolwiek opóźnienie, czy też zniekształcenie dźwięków.

Tak to powinno wyglądać

Biorąc na testy SteelSeries Arctis 3 Bluetooth nie spodziewałem się, że zostanę tak pozytywnie zaskoczony. Po kilkunastu dniach zabawy, wielu rozmowach telefonicznych w trakcie rozgrywki, rozmawiania ze znajomymi przez Discord, czy też nawet słuchania muzyki ze smartfona podczas przemierzania świata The Legend of Zelda: Breath of the Wild jestem pewien jednego – to zdecydowanie lepsza propozycja od dziwnego podejścia Nintendo. Japończycy zagubili się w kablach, wrzucili do pudełek niepotrzebną przejściówkę, gdy tak naprawdę mogli skorzystać z prostego rozwiązania. To jednocześnie kapitalne rozwiązanie dla posiadaczy PlayStation 4, Xboksów One, czy po prostu komputerów osobistych, bo Arctisy (niezależnie od modelu!) wciąż biją konkurencję oferując nowoczesne rozwiązania w bardzo przystępnej cenie.  Szkoda jedynie, że cena „trójki z Bluetooth” jest prawie identyczna jak „siódemek” (w pełni bezprzewodowy headset) – za urządzenie trzeba zapłacić około 630 zł.

Rozgrywka na Arctisach to nadal najwyższa przyjemność, bo producent zadbał o porządne komponenty, ubrał wszystko w przyzwoity wygląd, a zarazem nie zapomniał o mocnych materiałach.

PS. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji, zapraszam do mojego testu Arctis 5, w którym dokładniej przedstawiam samo urządzenie. W tym wypadku skupiam się na podstawach, swoich wrażeniach po 12 miesiącach korzystania oraz przedstawiam najważniejszą nową funkcję.

Podsumowanie

+ Świetny dźwięk
+ Mikrofon dobrze wyłapuje rozmowy
+ Bluetooth sprawdza się w 101%
+ Najlepsza propozycja dla Nintendo Switch
+ Jeden headset dla wielu urządzeń
+ Wytrzymałe materiały
- Nadal najważniejsza funkcja tylko na PC
- Można narzekać na izolację otoczenia

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper