wii u

Nintendo Wii U - gdzie leży porażka konsoli?

Krzysztof Grabarczyk | 04.12.2022, 18:00

Zawsze nazywam przypadek Wii U takim "drugim Dreamcastem". Wprawdzie daleko tutaj do sukcesu, jaki pomimo wszystko, odniosła ostatnia maszynka od Segi, lecz wychwyciłem tutaj garstkę analogii. Po ogromnym sukcesie Wii, przyszła kolej na następcę. Nintendo ponownie chciało podażyć własnym torem, spróbować nadać nowy rytm, który miałby stać się trendem na lata. Ta sztuka brawurowo udała się z konsolą Wii, lecz Wii U nie miało już tak łatwo. Ciężko jednoznacznie określić, co było tego powodem, więc spróbujmy cofnąć się wstecz o równą dekadę.

Retrospekcje z reguły polegają na tym, że w większości staramy się docenić dany sprzęt/tytuł. Po prostu retro zawsze się sprzedaje, jest ciekawym tematem do dyskusji i próbujemy wydobyć z każdej historii to co najlepsze. A historia takiej firmy jak Nintendo, to materiał na encyklopedię. Przedsiębiorstwo założone u kresu XIX wieku przez ród Yamauchich, to już historia wielu kolejnych pokoleń. Stąd każdą zapowiedź nowej konsoli ze stajni Nintendo obserwujemy klasycznie, z wypiekami na twarzy. Wii U skończyło jako drugi, najsłabiej sprzedający się system w całej bujnej historii japońskiego przedsiębiorstwa. Czemu tak się stało i jak obecnie wygląda "scena" tej maszynki?

Dalsza część tekstu pod wideo

Widmo sukcesu

undefined

Co osiągnęło Wii? W tym miejscu rozpoczyna się silny trend zjawiska określonego jak casual gaming. Dział marketingu doszedł do wniosku, żeby zachęcić wszystkich do wirtualnej rozrywki. Kartą przetargową okazał się kontroler ruchu. Sprzedawane w zestawie z Wii Sports, szturmem podbiło rynek. Tym samym Nintendo po raz kolejny udowodniło światu, że nie potrzeba zaawansowanej grafiki by zdobyć uwagę publiczności. Wii Sports pod kątem oprawy przypominało prostą, karykaturalną grę. Do dziś pozostaje jedną z najlepiej sprzedających się pozycji w historii. Oczywiście, weźmy pod uwagę fakt, że grę dorzucano do każdego egzemplarza konsoli. Na konsoli pojawiło się również tuzin poważniejszych gier, jak chociażby MadWorld, No More Heroes, Obscure II czy Manhunt II. Otrzymaliśmy również genialne Silent Hill: Shattered Memories, będące nową wersją klasycznego horroru Konami z 1999 roku.

Mijały lata, trendy na kontrolery ruchu zaczęły już tracić na ważności. W końcu należało zaprezentować światu kolejną konsolę by kontynuować świetną passę Wii. Nazwa pozostała, dodano jedynie literę "U", i w tym tkwił cały problem. Wielu klientów sądziło, że przez większość czasu była mowa o czymś w rodzaju nowego akscesoria niż zupełnie nowej konsoli. W końcu nazwy praktycznie się nie różniły. Niestety, żaden z decydentów w całym Nintendo zdawał się nie zauważać problemu, opierając się na samej marce Wii. A może wystarczyło dodac cyfrę "2"? Nie pomogła również cena. Podstawowa wersja Wii U to koszt 299 doloarów, oraz 349 zielonych za wersję Deluxe. Przypomnijmy, że w roku 2012 mieliśmy już leciwe PS3/X360, natomiast Wii U nie odbiegało mocno od technicznych standardów obu konsol. Jak to wprawnie określił wówczas Michael Patcher, znany analityk - "znowu ich next-gen jest current-genem".

Tabletem do serca?

undefined

Nintendo postawiło na tzw. padlet. Kontroler o właściwościach tabletu, z dotykowym ekranem. Pamiętacie ekran zainstalowany w karcie pamięci do Dreamcast? To znacznie bardziej rozszerzony koncept. Konsola oferowała opcję Off-TV Play, czyli coś z czego później skorzystało PS Vita, choć w przypadku platformy Nintendo nie musieliśmy posiadać aż dwóch konsol. Wii U stało się pewnym zalążkiem Switcha, ponieważ sprzęt także miał hybrydowy charakter. Nie musieliśmy uruchamiać TV, by moć cieszyć się rozgrywką na padlecie. Niestety, minusem okazał się krótki czas pracy oraz konieczność pozostawania blisko konsoli Wii U. Ekran dotykowy również pozostawiał sporo do życzenia i nie zawsze odpowiednio reagował na poczynania gracza. Wspomnieć należy również o dość delikatnej obudowie, gdzie widać najmniejsze ryski. Problem leżał również we wsparciu developerów third-party, choć zapowiadało się inaczej. Na Wii U zagościły takie tuzy jak Batman: Arkham City - Armored Edition, Assassin's Creed III czy Resident Evil: Revelations.

Wii U niczym Dreamcast, pojawiło się w najgorszym z momentów. Końcówka 2012 roku to raptem dwanaście miesięcy przed debiutem kolejnej generacji konsol Sony oraz Microsoftu. Choć w tym czasie, jeszcze żaden z producentów nie zdecydował się na oficjalną zapowiedź sprzętów, branża czuła, że chwila jest blisko. Stąd wielu graczy zwyczajnie odpuściło zakup konsoli mając przed sobą perspektywą PS4 oraz wtedy jeszcze nieujawnionej nazwy kolejnego Xboxa. Wii U dostarczyło jednak kilka znakomitych produkcji jak Mario Kart 8, Splatoon czy Donkey Kong Country: Tropical Freeze. Tytułem startowym okazało się Zombi U, opracowane przez francuski Ubisoft. Ostatecznie, konsola rozeszła się w liczbie 18.5 miliona egzemplarzy, zatem gorszy pozostaje jedynie Virtual Boy, dobijając ledwo do miliona. O dziwo, nadal jest spora garstka osób korzystających z Wii U, a jeśli chcecie powrócić do Zeldy: Twilight Princess w HD, lepszej wersji niż na Wii U nie znajdziecie, podobnie jak Wind Waker. Gracie jeszcze na Wii U? Te pudełka od gier mają nadal świetny design, kojarzący się z GameCube.

Źródło: PPE
Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper