nintendo wii

Top 10 gier na Nintendo Wii

Krzysztof Grabarczyk | 16.10.2022, 18:00

Nintendo Wii zadebiutowało pod koniec 2006 roku. Sprzęt o roboczej nazwie "Revolution" ostatecznie nie okazał się rewolucją, lecz rewelacją. Z czasem konsoli przypięto metkę inicjatora casual gamingu, ponieważ system celował również w osoby dotychczas nie zajmujące się "graniem w gry". Wii odniosło potworny sukces, którego próbowała zasmakować także konkurencja. Sony oraz Microsoft postanowiły wydać autorskie propozycje kontrolerów ruchu, tym samym przedłużając nieco żywot PS3/X360. Nintendo Wii, pomimo wszystko, dostarczyło wiele bardzo interesujących gier. Dzisiaj wyłowię, moim zdaniem, najciekawsze z nich. Kolejności listy tradycyjnie pozostaje przypadkowa.

The Legend of Zelda: Twilight Princess (2006, Nintendo)

Dalsza część tekstu pod wideo

undefined

Najbardziej mroczna i jednocześnie najciekawsza historia odwiecznej walki dobra ze złem. Gra trafiła również na GameCube, lecz to wersja Wii cechuje się lepszym sterowaniem oraz kosmetycznymi różnicami w oprawie audiowizualnej. Link w towarzystiwe Midny, potrafił przybierać postać wilka, natomiast rozgrywka, niczym w Metroid Prime 2: Echoes (2004, Retro Studios), operowała między dwoma wymiarami - jasnym oraz mrocznym. Link stawał się wilkiem właśnie w tym drugim wymiarze. Twilight Princess odznaczało się przede wszystkim wspaniałą stylistyką, choć ta odsłona nie stawia na zainicjowany przez The Legend of Zelda: the Wind Waker (2003, Nintendo) cel-shading. Wersja dla Wii pozwalała wykonywać szereg czynności przy użyciu Wiilota, m.in. walka oraz zagadki. Jeśli nadal posiadacie Wii, i dysponujecie siedmioma dyszkami, a nie graliście w tę Zeldę, polecamy. Zdecydowanie najlepsza odsłona cyklu, sprzed ery Breath of the Wild.

Super Mario Galaxy 1&2 (2007, 2010/Nintendo)

undefined

Nie mogło zabraknąć na stacjonarnej konsoli Nintendo, kolejnego, wielkiego platformera nawiązującego do legendarnych Mario Bros. Hydraulik skacze z planety na planetę, zdobywa gwiazdki, a wszystko w prześlicznej oprawie oraz niezawodnej grywalności. By wyciśnąć 100% wszystkiego, odstawcie na bok inne gry a stareńskie Wii zafunduje Wam jedną z najlepszych platformówek w dziejach. Mnogość oraz pomysłowość poziomów zaskakuje, a sterowanie kompletnie nie straciło na intuicyjności. Super Mario Galaxy trafiło również na Nintendo Switch jako część pakietu Super Mario All-Starz, lecz oryginalne wydania na Wii nadal zachwycają. Wystarczy jedynie wyposażyć się w converter HDMi, którego pełno na aukcjach internetowych.

MadWorld (2009, Platinum Games)

undefined

Ale że niby konsole Nintendo nie przyzwalają na przemoc? Ten powszechny, cenzorski stereotyp przełamano jeszcze za czasów GameCube, gdy Shinji Mikami przyklepał z włodarzami Capcomu umowę opiewająca na kilka odsłon Resident Evil. Po latach, na Nintendo Wii zagościli również Platynowi mistrzowie. MadWorld to tak naprawdę hybryda hack'n slashowej rozgrywki z lekko otwartym światem, w komiksowej, jednolitej stylistyce, gdzie jedyną odmianą jest czerwień (krew). Bohater, wyposażony w piłę mechaniczną, bierze udział w krwistej, telewizyjnej sieczce. Dzierżąc w dłoniach Wiilota, machamy nim tak samo jak piłą mechaniczną, chociaż gra niekiedy miewały problemy z detekcją, lecz bardzo sporadycznie. Połączenie humoru Tarantino z Sin City? MadWorld nadal jest unikatowy, i wciąż zachwyca wykonaniem. Takich gier już się nie robi, niestety.

Red Steel 2 (2010, Ubisoft)

undefined

Oto jedna z tych gier, przy których mogliśmy poczuć, że sterowanie kontrolerem ruchu to jakaś przyszłość gamingu. Tytuł jest sequelem Red Steel jedynie z nazwy. W rzeczywistości przebudowanę fabułę oraz setting, który mieszał western ze współczesnością. Bezimienny bohater, członek klanu Kusaragi, zostaje okradziony ze swego największego skarbu, czyli katany, przez szefa wrogiej frakcji. Bohater pożycza katanę od swego dawnego mentora i rusza w pościg za wrogiem. To sieczka w konwencji FPP, gdzie precycyjne sterowanie zawdzięczano dzięki Wii Motion Plus, specjalnej przystawce do Wiilota, która znacznie poprawiała sensoryczność. Red Steel 2 potrafiło niekiedy autentycznie zmęczyć ciągłym machaniem, zwłaszcza, że dany typ wroga musieliśmy ciąć pod innym kątem. Dzisiaj wydaje się to jeszcze większym wyzwaniem, a cel-shading zapewnia oprawie długowieczność.

The Legend of Zelda: Skyward Sword (2011, Nintendo)

undefined

Prawdopodobnie mówimy o grze z najlepiej opracowanym sterowaniem Wiilotem. Od samego początku, Skyward Sword zaprojektowano wyłącznie z myślą o sterowaniu kontrolerem ruchu, co widzimy dosłownie na każdym metrze kwadratowym produkcji. Chronologicznie, mówimy o pierwszej Zeldzie, gdzie akcja toczy się nad ziemią, dungeony skontruowano bardzo pomysłowo, natomiast walka angażuje gracza stuprocentowo. Gra wymaga również Wii Motion Plus, choć z czasem, Nintendo zaczęło wypuszczać Wiiloty z już wbudowanym rozszerzeniem. Piękna grafika, łącząca styl cel-shadingu oraz zarys sylwetek postaci z Ocarina of Time lub Twilight Princess nada wygląda atrakcyjnie. Niedawno wydano remaster na Nintendo Switch, lecz pierwotna wersja także przyciąga. Grę wydano na 25-lecie cyklu. Media nie szczędziły jej oklasków. To wciąż tradycyjna koncepcja, zainicjowana przez Ocarina of Time, nim na świat przyszło Breath of the Wild.

No More Heroes (2007, Grasshooper Manufacture)

undefined

Travisowi Touchdownowi ewidentnie znudziło się bycie tylko geekiem. Nagle postanowił zostać profesjonalnym zabójcą, więc zaczyna swoją wspinaczkę po szczeblach (a raczej numerach) kariery. Natchnęło go gdy odebrał zamówioną, enrgetyczną katanę, trochę wyjętą z megauniwersum Star Wars. Zaczyna eliminować innych rywali, by stać się numerem 1., lecz będą ścigać go inni. Goichi Suda (Suda51) słynie z niestandardowych pomysłów i takie też jest No More Heroes. Jeździmy swoim pseudomotocyklem po ulicach miasta Santa Destroy, wykonujemu różne zadanie, poszerzamy garderobę, od czasu do czasu pójdziemy na siłownię i polujemy na kolejnych zabójców, by stać się tym jedynym, z pierwszym numerkiem. Mangowa stylistyka, slasherowy gameplay, iluzja otwartego świata, muzyka i tony sarkastycznego humoru. Obok takiej historyjki nie można przejść obojętnie, nawet dzisiaj. Sequel trzyma jeszcze lepszy poziom.

Donkey Kong: Country Returns (2010, Retro Studios)

undefined

Prosta do nauczenia się, trudna do pokonania, arcytrudna do wymaksowania. Po trzyczęściowym romansie z Samus Aran, magicy z Retro Studios postanowili zafundować fanom szaloną przeprawę przez tropiki, razem z Donkey i Diddym Kongiem. Ta side-scrollowa platformówka jest następcą Donkey Kong Counry ze SNES gdy Nintendo bratało się jeszcze z Rare. Jedna z niewielu gier, które nie wymagają "Gruchy" (heh) do zabawy. Wiilota trzymamy w stylu kontrolera od NESa, więc poziomo a sterowanie ogranicza się do ruchów d-padem oraz dwoma przyciskami akcji. Klasyczna przygoda zawierająca kilkadziesiąt poziomów, które możemy maksować ile tylko starczy nam zapału. Projekt leveli oraz stopień trudności rosną niczym apetyt. Jeśli uważacie, że Crash Bandicoot 4 jest wyzwaniem, pomałpujcie tutaj. Hardcorowy majstersztyk.

Mario Kart Wii (2008, Nintendo)

undefined

Nie mogło zabraknąć kolejnej wariacji gokartowej ścigałki z całą rodziną Mario. Producent również zadbał o prowizoryczną imitację kierownicy, którą podpinaliśmy do Wiilota, co tworzyło wrażenie kierowania gokartem. Oczywiście nie można porównywać kawałka plastiku do kierownicy, lecz immersja stawała się ciut lepsza. Mario Kart Wii zawierało mnóstwo klasycznych oraz nowych tras, cztery rodzaje wyścigów i multum postaci do wyboru. Po stawiającym na pary Mario Kart: Double Dash (2003, Nintendo), znów jeździliśmy solo. Grę aktywnie promowano również w polskiej telewizji, gdy na rynek weszła czeska firma, Conquest Entertainment.

Resident Evil: the Darkside Chronicles (2009, Capcom)

undefined

Jeśli sądziliście, że Resident Evil 2 sprzed 3,5 roku jest jedyną renowacją wielkiej przygody Leona i Claire, to koniecznie zapoznajcie się z tym projektem. Wii na pewien czas przywróciło do łask gatunek "celowniczków", shooterów na szynach, co niegdyś zapoczątkowano w House of the Dead. Darkside Chronicles to zbiór wydarzeń z RE2, przebudowany na potrzeby liniowej strzelanki, lecz z fantastyczną reżyserią oraz ujęciami. Gdy po latach zajrzałem do korytarza, gdzie w oryginale z sufitu zaskoczył Leona sam Licker, byłem pod wrażeniem. Gra często miesza filmowość z gore, tak charakterystycznym dla serii. W dodatku trafiamy do historii opowiedzianej w Code: Veronica, natomiast na koniec twórcy dołożyli nieznany wątek z dżungli, co odnosi się do późniejszych wydarzeń z Resident Evil 4. Dwa lata wcześniej, wydano RE: The Umbrella Chronicles, które zasłynęło z przystawki Wii Zapper, montującej Wiilota w coś na kształt broni, tak ku lepszej immersji. Obie gry doczekały się odświeżenia w HD po latach.

Metroid Prime 3: Corruption (2007, Retro Studios)

undefined

Ostatni rozdział kultowej trylogii Prime. Tym razem mogliśmy zasiąć za kokpitem i ustawić co nieco, do czego świetnie wykorzystano Wiilota. Samus Aran tym razem podróżowała pomiędzy kilkoma planetami, więc mogliśmy w dowolnym momencie wrócić do wcześniejszej planety. Trzecią część odznacza większa sowoboda w eksploracji, to już nie jedna planeta, Tallon IV, jak w oryginale. Dzięki nowemu sterowaniu, walka stała się angażująca, podobnie jak używanie linki z hakiem. Celowanie stało się bardzo intuicyjne a sama postać, o wiele responsywniejsza. Pojedynkowanie się z Ridleyem smakowało tak samo wybornie, jak w poprzednich odsłonach, natomiast starcie z Dark Samus wspominam z wypiekami. Po latach wydano Metroid Prime Trilogy, lecz obecnie, bardzo trudno ujrzeć ten cudny pakiet na rodzimych aukcjach.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper