The Legend of Zelda: Tears of The Kingdom

Nintendo Switch gniecie PS5 i Xbox Series X|S grami na wyłączność

Igor Chrzanowski | 18.09.2022, 12:22

Konsolowa wojna rozkręciła się na całego i jest jeszcze bardziej zacięta niż nawet te 15 czy 20 lat temu. Sony i Microsoft kupują różne studia na potęgę, a Nintendo i tak wychodzi na swoje prezentując najlepsze gry na następny rok.

Początki praktycznie każdej generacji konsol bywają ciężkie, a w szczególności tyczy się to najnowszych sprzętów Sony i Microsoftu, którym autentycznie brakuje next-genowych produkcji jakie pokażą moc, kreatywność i przyszłość danej marki konsol. W tym samym momencie Nintendo szykuje się pewnie do zamknięcia z hukiem swojej własnej aktualnej generacji, pracując w kuluarach nad następcą Nintendo Switch. Każda z trzech firm ma bardzo dogodną pozycję, wielkie fundusze i wierne grono fanów, którzy wciąż domagają się niesamowitych gier, których dwie firmy jak do tej pory nie potrafią dostarczyć.

Dalsza część tekstu pod wideo

Nintendo zakończy aktualną generację zapewne za jakieś 2 lata, zaś PS5 i Xbox Series X|S już są niemalże od dwóch lat na rynku - niezależnie zatem od tego jakiej firmy konsolę posiadacie, powinniście mieć pewność, że nadchodzące produkcje zwalą was z nóg i udowodnią, że warto będzie wydać swoje ciężko zarobione pieniądze na rozrywkę w następnych kilku lub kilkunastu miesiącach.

Nintendo wyciąga ciężkie działa

Najpierw trochę liczb. Według oficjalnych list zapowiedzi Microsoft ma w produkcji aż 15 ujawnionych już gier, które wylądują wyłącznie na Xboksach i PC. Sony ma w zanadrzu zaledwie 7 ekskluzywnych tytułów, Nintendo zaś przygotowuje 8 produkcji, jakie zadebiutują tylko na Switchu. Teoretycznie więc rzecz ujmując Microsoft powinien być na czele peletonu i mieć najbardziej hype'owany kalendarz wydawniczy z całej tej trójki, jednakże gdy się temu przyjrzymy okazuje się, że najciekawsze produkcje na następne miesiące szykuje właśnie Nintendo. 

Ostatni Direct pokazał, że przynajmniej do końca pierwszej połowy 2023 roku posiadacze "pstryczka" mogą spać spokojnie i otrzymają najwięcej gier i to takich, na które rzeczywiście warto czekać. Do końca tego roku miłośnicy Big N mogą szykować się na Mario + Rabbids: Sparks of Hope, trzecią przygodę Bayonetty oraz dziewiątą już generację Pokemonów w postaci Pokemon Violet i Pokemon Scarlet. Każda z tych gier to prawdziwy system seller, który tak jak wydane kilka dni temu Splatoon 3 zgarnie miliony graczy na dzień dobry, a dalej będzie już tylko polepszać swoje rezultaty. A to przecież nie koniec, bo już w styczniu wyląduje Fire Emblem Engage, które być może i nie powali wybitną grafiką, ale ponownie wrzuci fanów taktycznej zabawy do niezapomnianego świata i cholernie wręcz angażującej rozgrywki. 

Dalej portfele będą mogły nieco odsapnąć, bo o ile Kirby to super seria, tak Kirby's Return to Dream Land Deluxe nie jest raczej czymś, na co rzuci się cała chmara wygłodniałych graczy. Podobnie z odsuniętym na nieokreślony termin Advance Wars 1+2: Re-Boot Camp, na które osobiście bardzo czekam, ale nie ma już aż tak wiele osób, które tęskniłyby za marką znaną GBA. W maju jednak Nintendo znów uderzy z całą mocą i zapewne tradycyjnie wszyscy w branży wyskoczą z kapci z zachwytów nad The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom. Serio, nie ma głównej odsłony przygód Linka, która by w jakikolwiek sposób kogoś zawiodła, dlatego jeśli jeszcze ktoś nie zakupił Switcha, zapewne zrobi to tylko dla tej produkcji - tak jak to było w 2017 roku na start Switcha. 

A co tam mamy jeszcze dalej w planach Nintendo? Są plotki remake'u Metroid Prime, wciąż pracuje się nad Metroid Prime 4, na bank powstaje kolejny trójwymiarowy Marian, a i nie zdziwiłbym się jakby i Donkey Kong chciał wpaść na imprezę w 2023 roku. Pikmin 4 nie ma jeszcze daty premiery, ale na Switcha ta seria może zalśnić jak nigdy dotąd.

Długa drzemka Microsoftu i Sony

Jeśli zaś chodzi o dwójkę największych napinaczy w naszej branży, tutaj wygląda to dość słabo. Zacznijmy może od Sony, które w ostatnich latach poczuło się zdecydowanie zbyt pewnie i powinno dostać mocnym batem po czterech literach. Oczywiście God of War Ragnarok jest najbardziej wyczekiwaną grą tego roku i zapewne powalczy z Elden Ring o tytuł GOTY 2022, aczkolwiek jest to aktualnie jedyna szykowana do końca tego roku produkcja Japończyków, co w połączeniu z Gran Turismo 7 i Horizon Forbidden West daje nam dramatycznie mizerny rok dla PlayStation 5 - remastera Unchartedów i remake'u The Last of Us nawet nie liczę, bo to jest po prostu już śmieszne, aby karmić nas na nowej generacji tak chamsko i na siłę odgrzewanymi kotletami. 

A perspektywa na kolejne lata wcale nie jest taka różowa - w Insomniac Games uwijają się jak mrówki nad Spider-Man 2 i Wolverinem, ale na razie o tych grach wiadomo jedynie tyle, że będą i zasilą bibliotekę PS5 kolejno w 2023 roku i zapewne w 2024 roku. Dalej mamy zaś bardzo obiecujące Rise of the Ronin, napakowane akcją Stellar Blade oraz czasowo ekskluzywne dla konsoli Sony Final Fantasy XVI. Jeśli zatem posiadacie konsolkę Japończyków, następne 365 dni upłynie wam raczej pod znakiem góra 2-3 wartych uwagi produkcji. To dość słabo.

A co w tym momencie szykuje dla nas Microsoft? Za kilka dni na rynek wskoczy Grounded 1.0, czyli gra w którą kto już chciał zagrać i tak już zagrał, bez zbędnego oczekiwania na wyjście z fazy Wczesnego dostępu. Dalej na horyzoncie rysuje nam się Pentiment, które pomimo bycia bardzo ciekawą i unikatową artystycznie produkcją, nie przekona setek tysięcy graczy do zakupu Xbox Series X|S - ot taka popierdółka. Oczywiście Microsoftowi należy się wielki szacunek za to, że pozwala swoim studiom robić takie mniejsze gierki, ale obiektywnie rzecz ujmując, system seller to nie jest. Do końca pierwszej połowy 2023 roku dostaniemy jednak takowy killer, na który czekają wszyscy fani motoryzacji - Forza Motorsport wskoczy na rynek już za kilka miesięcy i pokaże Sony, jak robi się dobre wyścigi. Dokładnie tak jak pierwsza Forza zrobiła to na pierwszym Xboksie.

Dalej mamy strategię z uniwersum Minecrafta, która no i być może wygląda ciekawie, ale tytuł bardziej zrobi furorę na pecetach niż konsolach, no i co najgorsze - nie jest typowym ekskluzywnym dziełem Microsoftu, więc nie do końca się "liczy". Co zaś z pozostałymi 11 tytułami jakie są w produkcji? No tworzą się i tyle. Zapowiadane od trzech lat Hellblade 2 jest szalenie intrygujące i na bank będzie dla Xboksów tym, czym dla PlayStation jest God of War Ragnarok. Ale im dalej w las tym powiedziałbym szczerze, że gorzej - przynajmniej moim zdaniem. Nigdy nie kręciły mnie gry Bethesdy, a po pokazie Starfield widzę, że to będzie kolejna pusta wydmuszka jak wielce mityczne TES-y czy inne Fallouty. Bety mogła pokazać wszystko na pokazie na E3, a pokazała szary, nudny jak programy TVP Księżyc. Obawiam się, że skoro to jest najlepsze co mieli do pokazania, to raczej nie dostaniemy porządnego system-sellera.

Na domiar złego Redfall może być najsłabszą i najmniej interesującą grą Arkane w dziejach, o Fable nie wiadomo praktycznie nic, tak samo zresztą jak o State of Decay 3 czy The Outer Worlds 2.  Contraband, Avowed, Everwild, Project: Mara, czy też Ara: History Untold to też raczej pieśń bardzo odległej przyszłości, bo o żadnej z tych gier nie wiemy za wiele. Cała nadzieja dla Xboksa chyba w tym, że powrót Perfect Dark zbije nas z nóg, Indiana Jones przebije Uncharted i Tomb Raidera razem wziętych, a Kojima przyniesie tak przełomową grę jaką było pierwsze Metal Gear Solid. Ubolewam jednak nad tym, bo moim skromnym zdaniem rok 2021 należał właśnie do Microsoftu i miałem nadzieję na dalszą dobrą passę w następnych latach.

A co Wy o tym sądzicie? Który producent konsol szykuje najlepszy lineup na 2022 i 2023 rok?

Źródło: Własne
Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.

Najlepsze gry na najbliższe miesiące oferuje...

Nintendo
966%
Xbox
966%
PlayStation
966%
Pokaż wyniki Głosów: 966
cropper