
Resident Evil: Requiem - nie tego oczekiwałem
Po Resident Evil 4 wiele się zmieniło, bo gra, choć bezmiar świetna, nowatorska i oryginalna w mechanice, spolaryzowała fanów. Weterani mieli pretensje do twórców o przedłożenie akcji ponad klimat, bo seria od tamtej pory ruszyła bardziej w stronę strzelania. Trwało to aż do 2017 roku (nie licząc świetnego cyklu Revelations) gdy na rynek trafiła numeryczna, siódma gra uniwersum. Jako zupełnie randomowy bohater, Ethan Winters, próbowaliśmy odkryć prawdę o zniknięciu żony. Nowy silnik graficzny i nowe patenty na straszenie odbiorcy w standardzie serii. Pojawili się tropiący gracza antagoniści, na czele z głową rodziny Bakerów. Od tamtej pory deweloperzy nie rezygnują z obranego modelu rozgrywki. Pytanie, czy ta klisza się już nie zużyła?
Resident Evil: Requiem pojawi się w akcie celebracji 30. rocznicy narodzin marki i zdawałoby się, że wydawca, japoński Capcom, nie mógł się lepiej do tego przygotować. Ujawnienie gry podsyciło oczekiwania, bo tym razem autorzy postawili na sentyment, na ruiny miasta Raccoon City i ponownie, na rodzinne więzi. Zamknięto historię familii Wintersów, lecz deweloper, ku naszemu zaskoczeniu, powrócił do Alisy Ashcroft i jej córki, Grace, która wystąpi w roli głównej. Koniec z angażem gwiazd do ról, jak Leon czy Chris, choć ten pierwszy pojawił się przecież w Resident Evil: Village, w siódmej grze zaś otrzymał bardzo ciekawy, grywalny epizod (Not a Hero).
Resident Evil: Requiem, czyli ostatni „numerek” - jak ćwierkają dziennikarze (Capcom ponoć nie będzie już numerował kolejnych gier cyklu), doczekał się gustownego stoiska na trwających targach Gamescom. W dzisiejszej dobie atrakcyjność takich masówek drastycznie spadła lub dopada mnie tzw. starość i moja dawna ekscytacja branżowymi „eventami” - bo język angielski coraz śmielej przenika do naszego ukochanego polskiego - po prostu wygasa. Ja nie o tym, bo swój występ zaliczyła Grace Ashcroft, nowa bohaterka w serii z korzeniami w podserii Outbreak. W wersję demonstracyjną nie grałem, lecz gruntownie przeanalizowałem najnowszy i tym samym pierwszy fragment czystej rozgrywki bez wmontowanych cinematików. I dla mnie jest po prostu...ok.




Hotelowa Zgroza
Niepewność Grace markują poprawne animacje (pisanie o jakimś technologicznym szczycie jest przesadne). Gra oferuje pełnię immersji z oczu postaci i widać, że została skonstruowana pod tą perspektywę. Deweloper stosuje również identyczny model promocji, na którym oparto marketing Resident Evil 7: Biohazard. Wówczas gdy zaprezentowano grywalne demo, również umieszczono grających w roli ofiary, gdy Marguerite Baker tropiła postać Ethana. Nie należę do zwolenników tej formy promocji i wolałbym np. fragment z użyciem bezpośrednich starć z monstrami. Wydawca decyduje inaczej, a ja nie błyszczę autorytetem, aby takie działania w jakikolwiek sposób podważać. Grace błąka się w mrocznych korytarzach i tutaj robotę będzie robił ekran OLED, i po krótkim oglądzie trupa (heh, liczyłem, że denat zmartwychwstanie zwłaszcza po wypowiedzeniu przez młodą Ashcroft magicznego słowa „Infected” - przeliczyłem się i zamiast tego dostałem wytrwawne przedstawienie nowego rodzaju monstrum, wysokiego jak pan X lub pani Dimitrescu. I zaczyna się gonitwa.
I też zauważyłem, że autorzy karmią nas swoim fetyszem ogromnym zębów (RE7 eksponowało szczęki antagonistów na potęgę). Konkluzja? Nowe Resident Evil leci znów tą samą kliszą, używa tych samych assetów i jedynym atrakcyjnych wabikiem jest wizja eksploracji wyniszczonego dekady wcześniej Raccoon City. Kocham serię, ale nie potrafię pozostać bezkrytyczny. I tylko mi motyw z chodzeniem przy zapalonej zapalniczce skojarzył się z pewną imprezą urodzinową z siódmej gry? Koji Nakanishi, naczelny twórca Resident Evil: Requiem, rzucił kilka ważnych zdań o nadchodzącej celebracji 30. rocznicy narodzin serii. Nietrudno było odgadnąć, że tropiąca Grace poczwara nie jest Lisą Trevor. Przeczytałem na forum Reddit, że to „może być nawet Alyssa Ashcroft” - co akurat pasowałoby do narracji, tylko, czy autorzy zgodziliby się na tak drastyczną opowieść? Dla Grace będzie to trudna podróż przez sentyment i próba uzyskania jakiejkolwiek odpowiedzi. Dziewczyna nigdy też nie była w Raccoon City, nigdy nie spojrzała w wyblakłe od śmierci oczy zombie (te podobno mają wrócić). Motywem spajającym fakty i wątpliwości jest historia Lisy, ofiary nikczemnych badań za czasów istnienia kompleksu laboratoryjnego w Arklay. W lore Resident Evil (2002, GameCube) wsunięto zapiski rodziny Trevorów, z których jasno wynikało, że dziewczynę poddawano brutalnym testom przez lata. Jak ta historia ma się do postaci Alyssa’y? Być może devteam sięgnął po tę kliszę tworząc bestię z wersji demonstracyjnej gry. Matka i córka - piękna i bestia, a bestię (w narracji Disneya) udało się odczarować. Gdyby młoda Ashcroft szukała sposobu na wyleczenie matki? Takie rzeczy się już w serii zdarzały (Steve Burnside z Resident Evil Code: Veronica - z mutanta powrócił do ludzkiej formy). To wyłącznie moja fanowska fantazja.
Requiem dla oczekiwań
Wydawca ogłosił wersję Resident Evil: Requiem dla konsoli Nintendo Switch 2, co oznacza, że silnik RE Engine jest bardzo elastycznym narzędziem, dzięki któremu twórcy są w stania adaptować gry na, teoretycznie, słabsze platformy. Trudno mi ocenić, jakie finalnie będzie Requeim. Czy czeka nas więcej zabawy w chowanego, czy narracja rodem z Resident Evil 7? Szkoda, że autorzy przestali się wysilać, bazując na bardzo klasycznych motywach, a samo Raccoon City nie wystarczy, abym nagle zaczął chwalić autorów, bo szczerze pisząc, wybór ten jest akurat średnio trafny. Miasto Bobrów to już przeszłość, wprawdzie mocno zakorzeniona w świadomości fanów, lecz odwiedziny zrujnowanego gmachu komisariatu (notabene ten został „zmieciony” w finale Resident Evil 3: Nemesis) nie są faktorem jakości, ani elementem, który nagle sprawi, że przestanę zwracać uwagę na brak kreatywności. I oczywiście, mam nadzieję, że we wszystkim, co piszę, we wszystkich moich obawach nie znajdę potwierdzenia w lutym przyszłego roku. Jestem związany z tą serią od dzieciństwa, a Resident Evil: Requiem to jedna z gier, których bardzo wyczekuję i trochę się jednocześnie obawiam, a przecież nie powinienem. Capcom przyzwyczaił mnie od lat do wysokiej jakości.
Przeczytaj również






Komentarze (59)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych