The Last of Us remake

The Last of Us: Remake - nastał ten moment. Wszystko co wiemy o grze

Krzysztof Grabarczyk | 11.06.2022, 10:00

Dla wielu komentujących aktualne wydarzenia świata gier, zwłaszcza świata PlayStation - ta niepotwierdzona zapowiedź budzi emocje na równi ze swym faktycznym precedesorem. Gdy w 2013 roku na świat przyszło The Lat of Us, świętowaliśmy nadejście prawdopodobnie najważniejszej marki w dotychczasowej historii Sony. Emocjonalny rollercoaster zmienił styl reżyserii gier przygodowych kreując nowy podgatunek "action-survival". 

Niezmiennie od chwili premiery ta opowieść zachwyca, skłania do refleksji i inspiruje. Po dziewięciu latach istnienia na rynku nasilają się plotki oraz spekulacje dotyczące nowej edycji gry, dla PlayStation 5. Żyjemy w czasach renesansu najpopularniejszych gier sprzed dekady, Capcom kilka dni wstecz potwierdził Resident Evil 4 (2023). Według branżowych donosicieli, The Last of Us: Remake przybędzie jeszcze tej zimy. Nieoficjalne źródła wskazują czwarty kwartał 2022 roku. Pytanie retoryczne brzmiące "czy naprawdę tego chcemy" jest lekkim zaprzeczeniem. Nawet jeśli ten wielki projekt nadal po latach świetnie broni się mechaniką rozgrywki, historią i warstwą artystyczną - rezultaty nowej wersji niezmiernie nas ciekawią. Zbierzmy więc wszystko do wiemy o grze, która być może powstaje. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Fakty i mity 

The Last of Us

Medialna saga pt. "The Last of Us: Remake" okazuje się dziełem jakże opiniotwórczego Bloomberga. Redaktorzy serwisu zanotowali wzmiankę jeszcze w ubiegłym roku o ewentualnym powstaniu współczesnej wersji gry. Oparta na silniku The Last of Us: Part II, wykorzystująca znaczną część assetów z sequela miała ukazać się jeszcze na obie generacje konsol. Wtajemniczeni mieli okazję doświadczyć wizualizacji części pierwszej na silniku kontynuacji. The Last of Us 2 nasiąknięto licznymi scenami z przeszłości, lecz na ten temat już zamilknijmy. Reszta gawiedzi nie znająca gry winna sprawdzić motyw we własnym zakresie. Gdyby jednak chodziło wyłącznie o Bloomberga, sens owego artykułu byłby nikczemny. Do szuflady mitów wrzućmy zatem koncepcję, że gra nie powstaje. W obliczu zbliżającego się serialu realizowanego przez HBO, hajp poważnie winduje w górę notowań. Społecznościowa burza po The Last of Us: Part II zdążyła już przeminąć, w temacie fabularnej tawerny napisano i powiedziano bardzo wiele. HBO uderza w nostalgię wracając do początku historii, gdy Joel oraz Ellie wspólnie przeżywali drogę przez mękę. 

Renowacja jest zatem wskazana by marka zasięgnęła do portfeli graczy - tutaj nikt nie będzie szczędzić środków nawet przy hiperinflacji. Serwis VGC wystosował raport w treści którego znajdziemy informacją o premierze datowanej na drugą połówkę tego roku. Mamy już czerwiec, więc jeśli The Last of Us: Remake miałby się pojawić, uczyni to raczej bliżej zimy. Podobnie jak God of War: Ragnarok. Z drugiej strony media właśnie obiegają interesujące doniesienia o rzekomym przesunięciu nieuniknionego Ragnaroku na 2023 rok. Tym samym Sony zapewni sobie odpowiednie zaplecze wydawnicze. Ten rok dla PS4/PS5 już jest całkiem udany, począwszy od stycznia. W trakcie pisania tekstu, ktoś w Sony rychło pospieszył z ujawnieniem The Last of Us: Part 1. Doniesienia były zatem prawdziwe. Wprawdzie edycja Remastered nadal broni się sposobem prezentacji, otrzymamy pełnowartościowy remake. Od strony technicznej oczywiście po screenach widzimy oczywiste podobieństwo do Part II - gra działa na tym samym Naughty Dog Engine. W zalewie komentarzy padły liczne pytania nad sensem przedsięwzięcia. Oczywiście, serial HBO plus TLoU: Part 1 wzmocnią markę na kolejne lata, lecz nachodzi mnie jedna niepewność. Pielęgnacja tej części historii, najbardziej zapamiętanej przez graczy oznacza, że ewentualne The Last of Us: Part III mimowolnie spotka się z ciężkim odbiorem niczym część druga. 

Większość fanów z miejsca uzna kolejny scenariusz za słabszy, gorszy, naznaczony zbyt dużą "innością". Nie chciałby tego, lecz zarówno serial jak i remake grają tę samą nutę - przeprawę od Bostonu wzdłuż Ameryki. Nie martwię się o jakość, lecz według dawnych informacji, Part 1 tworzono już w chwili domykania kontynuacji w fazie produkcji. Naughty Dog przejęło projekt jakieś 18 miesięcy temu. Zatem teoria o niemal jednoczesnym rozpoczęciu obu gier zdaje się być całkiem prawdopodobna. Czy wymiana deweloperów wpłynie negatywnie na grę? To wciąż znana opowieść, która nie wymaga nawet nowych ścieżek dialogowych. Linia konwersacji w pierwowzorze nadal urzeka przekazem i grą aktorską. Do tego marka trafi również na PC.

Warto? 

The Last of Us

The Last of Us powstaje od nowa. W zupełnie nowej aranżacji, chociaż nie do końca tak jest. Gra najpewniej będzie stuprocentowo korzystać z systemowych fundamentów części drugiej. Na ironię zakrawa fakt, że to właśnie pierwsza gra stanowiła fundament dla rozbudowy The Last of Us: Part II. Jedni nazwą inicjatywę pójściem na łatwiznę i zarzucą szczyptę odtwórczości. To fakt i mit jednocześnie. Mitem jest obecność Bend Studio przy pracach nad tym odświeżeniem. Zespół otrzymał zielone światło nad produkcją własnej gry, lecz nie dalszej historii Deacona st. John'a. Gotowa technologia oznacza większy nacisk na zbudowanie narracji. Teraz pojawia się najciekawszy punkt programu. The Last of Us: Remastered uruchomione na PlayStation 5 nadal wygląda i porusza się bardzo apetycznie. Przeżywając niedawno raz kolejny emocjonalną podróż Joela oraz Ellie, nadal z tym samym zacięciem eksplorowałem zakodowane już w pamięci lokacje. Bostońskie przedmieścia, leśne stepy czy pozostałości hotelowe tworzą niepowtarzalną aurę przetrwania. The Last of Us niczym dekady wcześniej kultowe Resident Evil - stworzyło podgatunek gry action - survival.  Jeśli remake zostanie wydany gdzieś za dwa lata, byłoby to uhonorowaniem 10 lat gry na rynku oraz istnienia marki. 

Pytanie brzmi, czy uda się ponownie odtworzyć niezapomniane dialogi oraz ujęcia. Oryginał nadal jest tutaj koncepcyjnym drogowskazem. Lata wcześniej stworzył podwaliny dla innego tonu emocjonalnego w grach. Przyznał to sam Cory Barlog, reżyser nordyckiej iteracji God of War sprzed ponad trzech lat. To projekt jednocześnie bezpieczny i pewny w zyskach. Istnieje też druga strona medalu - czy studio dźwignie ciężar oczekiwań? Przekonamy się z czasem.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper