Sonic

10 bolesnych potknięć Sonica. Najgorsze gry w dziejach marki Sonic the Hedgehog

Bartosz Dawidowski | 17.04.2022, 09:00

„Sonic 2” święci aktualnie triumfy w amerykańskich kinach, gdzie fani prześcigają się w zachwytach nad tą gamingową adaptacją (już 22 kwietnia film będzie można oglądać również w Polsce). SEGA szykuje też aktualnie Sonic Frontiers, projekt z realistyczną grafiką, który ma szansę podbić serca graczy. Nie zawsze jednak wszystko szło po myśli japońskiego wydawcy.

Na historię Sonica, oprócz spektakularnych triumfów z czasów 16-bitowych platformówek 2D, składa się również niestety bardzo wiele porażek. Przed wami największe wpadki i potknięcia w dziejach gier z niebieskim jeżem w roli głównej.

Dalsza część tekstu pod wideo

10. Sonic Chronicles

Sonicowe RPG od mistrzów ze studia BioWare? Co mogło pójść tutaj nie tak? Okazało się, że wiele. Gra wydana w 2008 roku na Nintendo DS z pewnością okazała się nie najgorsza, ale jednocześnie była pozbawiona charyzmy, ikry – po prostu zanudzała monotonnym gameplayem. Jednym z bardziej irytujących aspektów tego szpila jest niewiarygodnie słaba oprawa dźwiękowa. Muzyka z tego roleplaya, zaserwowana w formie prymitywnego MIDI, to gwałt na zmyśle słuchu – nie da się inaczej nazwać tej audialnej sieczki.

9. Sonic Lost World

SEGA przypomniała nam w 2015 roku, dzięki konwersji pecetowej, o tym tytule z Wii U i 3DS-a. Zupełnie niepotrzebnie. Sonic Lost World jest tytułem kompletnie pozbawionym charakteru – mdłym fabularnie, bez pomysłu na siebie. To jednak tylko początek grzeszków deweloperów z Sonic Team. Tytuł oferuje kiepsko rozwiązane sterowanie i bardzo prymitywne projekty małych poziomów. Nie jest to z pewnością najgorszy występ w historii Sonica, ale nie ma tu też niczego, co przyspieszałoby bicie serca fanów.

8. Sonic and the Black Knight

Kolejny bubel od Sonic Team pojawił się na Wii w 2009 roku. Gra okazała się tylko trochę lepsza od swojego poprzednika w miniserii, czyli Sonic and the Secret Rings. O ile grafika była w tej produkcji niezłą, to już trudno było przejść do porządku dziennego nad skopanym, słabo przemyślanym systemem walki bronią białą, która kiepsko funkcjonowała w sprzężeniu z fatalnie zrealizowanym sterowaniem.

7. Sonic Blast

Sonic Blast wyróżniał się w 1996 r. wykorzystaniem prerenderowanych elementów graficznych (trochę na modłę Donkey Kong Country). Znośna grafika w tym projekcie z Game Gear nie uchroniła go jednak od porażki. Tytuł był krytykowany za brak dynamiki, szybkości i płynności, znanej z wydań na konsole stacjonarne. Problemem okazało się też bardzo wąskie pole widzenia oraz wyjątkowo słaby level design. W powtarzalnych, nudnych etapach brakowało ciekawych pomysłów.

6. Sonic Free Riders

Marka z niebieskim, naddźwiękowym jeżem, zawsze miała wielkie problemy ze sterowaniem inne niż tradycyjne. Jak łatwo się zatem domyślić, Sonic Free Riders, tytuł wspierający Kinecta, okazał się niewypałem. Produkcja zamiast robić Kinectowi dobrą reklamę, obnażała raczej jego wady – sterowanie postaciami śmigającymi na „odrzutowych deskach” okazało się nieprecyzyjnie, grafika w tytule była brzydka, fabuła niespójna a multiplayer kompromitująco słaby.

5. Sonic the Hedgehog (2006)

Redakcje Kotaku, Game Informera, GamesRadar i USgamera obwołały Sonic the Hedgehog z 2006 roku najgorszą grą w dziejach serii. GamesRadar dołożył do tej krytyki jeszcze dodatkowe cięgi, nazywając tego Sonic „najgorszą grą w historii” – niezależnie od marki czy gatunku. Tematu myślę, że nie trzeba zatem rozwijać. Nawet gdyby Sonci wydany na X360 i PS3 był wolny od bugów, gameplay w tym projekcie od Shunba Nakamury wołał o pomstę do nieba. Szokujące, że taki bubel „klepneła” wydawniczo SEGA i że podpisał się pod nim Sonic Team.

4. Sonic Boom: Rise of Lyric

Miało być tak pięknie a wyszło jak zwykle. Gra Sonic Boom: Rise of Lyric, wydana na Wii U, okazała się kompromitującym niewypałem – pomimo całkiem silnego wsparcie marketingowego, m.in. w postaci serialu animowanego. Szkoda, bo w teorii Sonic Boom, ze swoim większym naciskiem na eksplorację, wydawało się ciekawe. W praktyce gra zamiast cieszyć, raczej stanowiła udrękę – głównie za sprawą zepsutego systemu kamery, kiepskich walk i wreszcie szeregu błędów technicznych.

3. Sonic Labyrinth

SEGA powierzyła stworzenie Sonic Labyrinth mało znanemu zespołowi Minato Giken, który funkcjonował tylko przez kilka lat, od 1993 do 1997 r (trudno się dziwić, bo ta japońska ekipa wypuszczała straszne crapiszcze). Jak łatwo się domyślić to nie była trafiona decyzja. Sonic Labyrinth, tytuł stanowiący fuzję grę logicznej i zręcznościówki, ukazywany z perspektywy izometrycznej, żenował okropnie zaprojektowanymi poziomami. Ślamazarny, nudny gameplay odarto ze sztandarowej cechy Sonica, czyli z jego wielkiej zwinności i szybkiego biegania. Tytuł wydany pierwotnie na Game Gear został przekonwertowany później z myślą o 3DS-ie i pojawił się jako bonusowa zawartość m.in. w Sonic Mega Collection i Sonic Adventure DX, by straszyć kolejne pokolenia fanów.

2. Shadow the Hedgehog

Strzelanka TPP w uniwersum Sonica? To w sumie nie był aż tak głupi pomysł. Niestety jego realizacja w Shadow the Hedgehog z 2005 roku (GameCube, PS2) pozostawiała bardzo wiele do życzenia. Tytuł okazał się potwornie nudny. Już od 2 poziomu w projekcie pojawiała się tak przejmująca monotonia gameplayowa, że trudno było to ukończyć nawet najbardziej zapalonym fanom serii. Szczególnie, że fabuła okazała się totalnym nonsensem. Scenariusz z Shadow jest zdecydowanie najgłupszy w sonicowych dziejach.

1. Sonic and the Secret Rings

Gra wydana w 2007 roku na Wii nie tylko żenowała grafiką i bugami, ale była praktycznie niegrywalna. Okropny pomysł wrzucenia rozgrywki „na szyny” połączono tu ze sterowaniem ruchowym, które zostało fatalnie zrealizowane. W kategorii nieprzemyślanego, źle rozwiązanego interfejsu i nieprecyzyjnej kontroli nad akcją, trudno znaleźć gorszą grę niż Sonic and the Secret Rings, wydaną w ostatnich 2 dekadach. Była to po prostu ogromna kompromitacja Sonic Team – trudno wyrażać się w innych słowach o jednej z najsłabszych gier wydanych na Wii.

Źródło: Wlasne
Bartosz Dawidowski Strona autora
Dla PPE pisze nieprzerwanie od momentu założenia portalu w 2010 roku. Przygodę z interaktywną rozrywką zaczynał od gier na kasetach magnetofonowych, by później zapałać miłością do Amigi i PlayStation. Wciąż tęskni za złotą erą najlepszych japońskich RPG-ów z lat 90. Fan strategii, gier oferujących symulacyjne elementy i bogatą immersję. Miłośnik lotnictwa w każdej postaci.
cropper