Najście

10 horrorów, które szokują krwawymi scenami i nie każdy powinien je oglądać

Dawid Ilnicki | 27.02.2022, 16:00

Twórcy filmowi nieustannie igrają z wszelkimi granicami tego, co można czy też - zdaniem większości widzów - należy pokazywać na ekranie. Szczególnie dobrze widać to w najbardziej krwawych filmach, zazwyczaj zaliczających się do gatunku horrorów, których oglądanie jednak nie wszystkim może wyjść na dobre.

Interesująco wygląda w tym kontekście szczególnie porównanie najnowszej odsłony “Teksańskiej masakry piłą mechaniczną” do pierwszego filmu z tej serii, pochodzącego z 1974 roku. Mimo sporej dozy brutalności obraz Tobe’a Hoopera nie był specjalnie krwawy, a grozę świata przedstawionego budował w zupełnie inny sposób. Produkcja Davida Blue Garcii, podobnie jak inne części cyklu, realizowane w XXI wieku, podchodziły do kwestii prezentowania przemocy już w zupełnie inny sposób. W przeciwieństwie jednak do dzieł Nispela czy Liebesmanna w najnowszym widać dużą samoświadomość, widoczną choćby w wyjątkowo krwawej scenie w autobusie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Cykl zapoczątkowany przez Hoopera nie jest jednak dobrym przykładem prezentowania w kinie scen gore, bo da się tu znaleźć dużo bardziej reprezentatywne przypadki. W tym artykule prezentujemy dziesięć sztandarowych dzieł, które z jednej strony szokowały poziomem brutalności, a z drugiej zaskakiwały ujęciem tematu, świeżymi pomysłami, a także perfekcją pod względem realizatorskim. 

Martwica Mózgu

Na legendarnym filmie Petera Jacksona wzorowało się wielu późniejszych twórców horrorów. A było na czym, bo ta groteskowa produkcja idealnie połączyła ze sobą wydawało się zupełnie różne gatunki, tworząc wzorową czarną komedię, a przy okazji również swoją unikalną wersję filmu o zombie. Nie tylko publiczność, ale również krytycy docenili tę niecodzienną wizję, dzięki czemu Peter Jackson na długo zapisał się w pamięci kinomanów, a na przełomie stuleci mógł już realizować jedną z najbardziej znanych filmowych trylogii. Jego droga od twórcy niszowych produkcji, szokujących dużą część widzów, aż do reżysera absolutnych mainstreamowych hitów pokazuje, że w pierwszych dziełach wcale nie chodzi o epatowanie bezmyślną brutalnością, a raczej o doskonałość inscenizacyjną i niczym nieskrępowaną wolność twórczą w realizowaniu najdziwniejszych konceptów. 

Hostel

Specjalizujący się w straszeniu, poprzez dużą ilość krwawych scen w swoich filmach, Eli Roth do mainstreamu przebił się dopiero za sprawą swojego filmu z 2005 roku, który rozpoczął niesławną serię horrorów. Oczywiście jak zwykle w takich wypadkach wywołał spore kontrowersje; wielu ludziom nie podobało się bowiem groteskowo wręcz stereotypowe odmalowywanie realnych lokalizacji w Europie, pokazywanych z jednej strony jako miejsce, w którym bogaci ludzie mogą się wyżyć, pozwalając sobie na wszystko, a z drugiej przestrzeń kaźni przyjeżdżających tu turystów, stających się ich ofiarami.  

Blady Strach

Film należący do tzw. francuskiej ekstremy, dzięki któremu swój status w filmowym świecie zbudował Alexandre Aja, zajmujący się później choćby remakiem “Wzgórza mają oczy” Wesa Cravena. Bohaterkami tego nietypowego slashera są przyjaciółki, które wyjeżdżają na odludzie. Tam jednak czeka na nich morderca, który w wyjątkowo krwawy sposób zabija rodzinę jednaj z nich, Alex, a następnie ją porywa. Jego tropem podąża Marie, co kończy się oczywiście niezwykle brutalnym pojedynkiem. 

Najście

Bodaj najlepszy, ze względu na perfekcyjną realizację, horror z trójki sławnych francuskich gore-festów, w którym znakomicie władającą przeróżnego rodzaju bronią morderczynię gra świetnie tu obsadzona Beatrice Dalle. Co zabawne ten mocno polaryzujący, z uwagi na wyjątkowy naturalizm w pokazywaniu kolejnych, zadawanych przez bohaterkę ciosów, obraz doczekał się kuriozalnego remake’u, mającego premierę w 2016 roku, który nie wyróżnia się już niczym, może prócz tego, że w przeciwieństwie do swego poprzednika nie budzi właściwie żadnych emocji. 

Martyrs

Również szokujący film Pascala Laugiera doczekał się zupełnie niepotrzebnego remake’u, w który początkowo miał zostać zaangażowany twórca oryginału. Z projektu powoli zaczęły się jednak wycofywać kolejne osoby, po tym jak budżet tego filmu zmalał do kwoty miliona dolarów, w rezultacie powstał zatem film, który nie zainteresował nawet najmniej wybrednych fanów horroru. Ani nie był tak ekstremalnie brutalny jak pierwowzór, w wyjątkowo okrutny sposób pokazujący najbardziej zwyrodniałe tortury, ani nie oferował zaskakującego zakończenia. 

Klub samobójców

Niezależny horror Siona Sono można było oglądać w zeszłym roku, za sprawą retrospektywy twórczości tego reżysera na stronie Pięciu Smaków. Bardzo nierówny twórca zrealizował kilka niezwykle intensywnych obrazów. Obok “Trylogii Nienawiści” znanym filmem jest również “Klub samobójców” z 2001 roku, w którym tokijska policja prowadzi śledztwo dotyczące serii zbiorowych samobójstw, popełnianych przez licealistki. Mimo upływu lat początkowa scena rzucania się pod pociąg robi nadal niezwykle mocne wrażenie i z pewnością nie jest przeznaczona dla wszystkich. 

Sadness

Jeśli nikt jeszcze nie mówi o filmie Roba Jabbaza jako o współczesnym klasyku gore to pewnie tylko dlatego, że dotąd widziała go mocno ograniczona liczba osób. Debiutujący w zeszłym roku Kanadyjczyk wziął tu na tapet przede wszystkim znaną serię komiksową Gartha Ennisa “Crossed”, opowiadającą o wybuchu epidemii zombie, która tym razem jest jednak nieco odmienna od większości wcześniej już pokazywanych. Ennis i Jabbaz idą bowiem w prawdziwe ekstremum tego co można pokazywać na kartach powieści graficznej i na ekranie, ukazując krańcowe bestialstwo zarażonych wirusem, które zapewne spotka się ze zdecydowanym protestem, gdy tylko film stanie się bardziej popularny. 

Masakra w Halloween (Terrifier)

Wiele jest filmów, które prócz znaczącej liczby scen gore nie proponują widzowi właściwie nic więcej. Tak jest z pewnością w przypadku obrazu z 2016 roku, który stanowi pełnometrażowe rozwinięcie 20-minutowej produkcji, zrealizowanej pięć lat wcześniej i opowiada o losach morderczego klauna o wyjątkowym upodobaniu do brutalności. Druga część tego wiekopomnego dzieła ma trafić do dystrybucji w tym roku, a zatem nadarza się okazja, by nadrobić “jedynkę”, jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił, a ma na to ochotę. 

Martwe Zło (2013)

Film Fede Alvareza to całkiem udany remake znanej serii, który zaczerpnął z niej kilka dobrych rozwiązań, pozostawiając m.in. ogromną brutalność, ale właściwie rezygnuje z mocno kpiarskiego tonu. Nie może to zresztą dziwić skoro w obsadzie nie znalazł się Bruce Campbell. Widzowie ewidentnie kupili tę wersję, bo film zdecydowanie na siebie zarobił i w przyszłości ma być kontynuowany, zapewne w bardzo podobnym stylu. 

Zejście

O tym filmie Neila Marshalla, z połowy pierwszej dekady XXI wieku, nie mówi się zbyt często, a jest to całkiem udana produkcja, oparta na niezwykle interesującym koncepcie. Cztery lata później premierę miała jego druga część, nierealizowaną już jednak przez Brytyjczyka. Bohaterkami obrazu jest grupa grotołazek, które utknęły w jaskini, nieświadome tego, że wkroczyły na teren człekokształtnych istot. Film momentami rzeczywiście bywa brutalny, ale przy tym jest również całkiem emocjonujący i warto o nim przypomnieć.

Źródło: Własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper