Dziesięć filmów, których akcja rozgrywa się w 2022 roku

Dziesięć filmów, których akcja rozgrywa się w 2022 roku

Dawid Ilnicki | 08.01.2022, 13:00

Twórcy futurystycznego science fiction często osadzali akcję swoich filmów w konkretnym momencie w przyszłości. Dało to oczywiście możliwość do weryfikowania ich wizji z teraźniejszością, która najczęściej kończyła się wybuchem śmiechu. Niektóre koncepcje z przeszłości starzeją się jednak zaskakująco dobrze.

Nie owijając w bawełnę należy powiedzieć, że ostatnie lata w historii ludzkości nie należały do specjalnie udanych.  Szybki rozwój pandemii koronawirusa, doprowadzający do wielkiego, ogólnoświatowego zamknięcia prowokował do roztaczania najdziwniejszych, katastroficznych wizji, dotyczących przyszłości świata w ciągu najbliższych kilku dekad. Paradoksalnie pocieszenia w tym czasie można było szukać w futurystycznych filmach, tworzonych kilka dekad wcześniej. Seans niektórych produkcji mógł bowiem działać uspokajająco, pokazując że rzeczywistość wcale nie wygląda tak źle jak wizje filmowców, realizowane w filmach z głębokiej przeszłości.

Dalsza część tekstu pod wideo

Rok 2020 filmowo można nazwać czasem starć z potworami, takimi jak Kaiju w filmie “Pacific Rim” Guillermo del Toro lub kosmitami z “Edge of Tomorrow” Douga Limana. W tym roku toczyła się również akcja “Reign of Fire” Roba Bowmana, w którym spustoszoną Ziemię nawiedzają ziejące ogniem smoki, a niedobitki ludzkości są zmuszone do nierównej walki z nimi. W kolejnych dwunastu miesiącach osadzono z kolei akcję m.in. kultowego “Johnny Mnemonica”, który z dzisiejszej perspektywy wygląda niezwykle zabawnie. Ciekawie wyglądają również dwie pozycje klasycznej fantastyki naukowej, zahaczającej o space operę: brytyjski “Moon Zero Two” z 1969 roku, a także słynna “Misja na Marsa” Briana de Palmy z 2000 roku.

Postanowiliśmy sprawdzić jak prezentują się filmowe fabuły osadzone w 2022 roku. Okazuje się, że na liście takich obrazów jest całkiem sporo staroświeckiej fantastyki, ciekawie przedstawiającej wizje przyszłości, kreowane w latach 70. i 90. W tym roku rozgrywa się również akcja pierwszego filmu, rozpoczynającego dość popularną serię z pogranicza fantastyki i horroru. Na szczęście nadal dość odległą od naszej rzeczywistości, ale akurat nie tak bardzo, by można było ją kompletnie zignorować.

Noc Oczyszczenia

Mowa tu oczywiście o pierwszym filmie, z 2013 roku w reżyserii Jamesa DeMonaco, rozpoczynającym cieszący się całkiem sporą popularnością cykl. Jego przewodnia idea była później parodiowana, choćby w serialu “Rick i Morty”. Pomysł okazał się zaś niezwykle prosty: w totalitarnej Ameryce wymyślono sposób na uporanie się z przestępczością. Podczas tzw. Nocy Oczyszczenia obowiązuje amnestia na wszelkiego rodzaju wykroczenia, co ma w zamierzeniu znacznie przerzedzić szeregi funkcjonujących w okolicy bandyckich grup. Ofiarą gangu pada jednak tym razem bogata rodzina, która musi przetrwać feralne 12 godzin. Pierwszy film nie zyskał wysokich ocen krytyków, ale spodobał się widowni, a przy niewielkim, wynoszącym ledwie 3 miliony dolarów budżecie, zarobił prawie 30 razy więcej, co właściwie zapewniło kilka sequeli, takich jak choćby - osadzony w tym samym roku - film “Noc Oczyszczenia: Czas wyboru”. 

Zielona pożywka

O remaku filmu Richarda Fleischera z 1973 roku mówi się już od pewnego czasu i coraz więcej wskazuje na to, że zostanie on zrealizowany. Świadczy to o tym, że wizja przedstawiona przez twórców pierwszego obrazu, w tym przede wszystkim autora literackiego pierwowzoru Harry Harrisona, jest nadal aktualna. Oto bowiem w 2022 roku mamy do czynienia z przeludnionymi miastami, w których panuje głód, związany z zanieczyszczeniem powietrza i zbliżającą się wielkimi krokami katastrofą ekologiczną. Światem rządzi konglomerat korporacji, a jedynym sprawiedliwym okazuje się, grany przez Charltona Hestona, policjant Robert Thorn, który wpada na trop wielkiej afery. Z dzisiejszej perspektywy film może się wydawać mocno staroświecki, ale nadal robi wrażenie, głównie za sprawą kilku niezwykle interesujących pomysłów. 

Geostorm

Ledwie pięć lat wcześniej swą premierę miał film “Geostorm” Deana Devlina, w którym główną rolę zagrał Gerard Butler. To typowy, zapatrzony w Rolanda Emmericha, ale nie tak efektowny, film katastroficzny. Głównym problemem ludzkości nagle okazuje się zepsuty system satelitów, który zamiast pilnować klimatu na planecie zaczyna sam tworzyć anomalie pogodowe. Mimo licznych dziur w scenariuszu, kiepskich ocen krytyków i wcale nie tak efektownych scen niszczenia kolejnych obiektów, produkcja zarobiła niemal dwa razy tyle ile kosztowała. Przez niektórych jest jednak uznawana za współczesny klasyk złego kina. 

Ciemna strona Księżyca

Jeden z wielu w tym czasie filmów science-fiction, wyprodukowanych z przeznaczeniem do dystrybucji na kasety video. Załoga pewnego statku kosmicznego zostaje w 2022 roku wysłana, by naprawić satelitę wyposażonego w broń nuklearną. Drobna usterka sprawia jednak, że zaczyna ona dryfować w pobliże ciemnej strony księżyca, gdzie czeka na nich niezidentyfikowany obiekt latający. Jak na wyjątkowo tanie widowisko, wyraźnie inspirowane “Obcym”, film D.J. Webstera nie wypada źle i zdecydowanie należy go polecić miłośnikom horrorów science-fiction złotej ery VHS. 

Nieproszony gość

Wyreżyserowany przez bliżej nieznanego Ricardo Jacquesa Gale’a, autora zaledwie dwóch filmów, to typowy VHS-owy film akcji skrzyżowany z science-fiction. W głównej roli występuje tu jednak znany i lubiany Michael Dee Williams, który odtwarza Komandora Skylera. Wraz z grupą skazańców wyrusza on na misję w najdalszy zakątek wszechświata, po to by ocalić zaginiony wcześniej statek kosmiczny. Co ciekawe owym więźniom pozwala się na przebywanie w wirtualnej rzeczywistości, stworzonej na podobieństwo “Casablanci”, kina motocyklowego, a także westernów. Uważny widz może zauważyć pewne podobieństwa do serialu “Doctor Quinn”. Tak się bowiem składa, że część zdjęć - na potrzeby westernowego VR - realizowano na tym samym planie co słynny serial z Jane Seymour.

Kolonia karna 

Kolejny, cichy VHS-owy klasyk, tym razem jednak zdecydowanie lepiej oceniany niż poprzednik. Wyreżyserowany w dodatku przez Nowozelandczyka Martina Campbella, twórcę dwóch obrazów bondowskich, wysoko cenionych: “Casino Royale” i “Goldeneye”, w którym da się zresztą odnaleźć pewne podobieństwa do wspomnianego filmu, będącego typowym produktem akcji z elementami sci-fi. Bohaterem jest tu żołnierz, skazany za zabicie swego zwierzchnika, który trafia do słynnej kolonii karnej, gdzie toczy się walka pomiędzy dwoma wrogimi sobie obozami. Duet głównych bohaterów grają Ray Liotta i Lance Henriksen, co ciekawe w obsadzie tego filmu nie znalazła się ani jedna kobieta. W 1994 roku Sega wypuściła grę komputerową, której fabuła nawiązywała do tego obrazu.

Uciekinier w czasie

Długo trwał okres rozmieniania na drobne kapitału filmowego Marka Hamilla, zgromadzonego oczywiście za sprawą występu w pierwszej trylogii “Gwiezdnych Wojen”. Jednym z dowodów na to jest film z 1993 roku, w którym obserwujemy klasyczną inwazję dużo bardziej zaawansowanych technicznie obcych na Ziemię. Ostatnią nadzieją na ratunek ludzkości jest, odtwarzany przez Hamilla, komandor Michael Raynor. Bohater wpada w pętlę czasową, za sprawą której ląduje w 1992 roku mając jeszcze szansę na odwrócenie losów planety. Twórcy tego wiekopomnego dzieła naturalnie nie mogli się powstrzymać przed wykorzystaniem kilku klasycznych sekwencji, znanych ze “Star Wars”.

Tsunami 2022

Kolejny film katastroficzny, o tyle jednak oryginalny, że centrum świata nie jest w nim Ameryka, a Tajlandia. Fabuła nawiązuje zresztą do prawdziwych wydarzeń z 2004 roku, pokazując próby odbudowy kraju po przejściu tsunami. I tu mamy do czynienia z mądrym naukowcem, który stara się przekonać młodego premiera o tym, że do wybrzeży kraju zbliżają się potężne fale. Oczywiście na próżno. Po premierze w 2009 roku liczono na wielki sukces i lokalny hit na miarę zachodnich dzieł tego podgatunku. Niestety kompletnie zawiódł marketing, a zwłaszcza fakt, iż na reklamach promujących obraz umieszczono zdjęcia z prawdziwych wydarzeń z 2004 roku, co spotkało się z surową krytyką. Potężna porażka finansowa, jaką okazała się ta produkcja, doprowadziła jej reżysera Toranonga Srichuę na skraj załamania nerwowego i do próby samobójczej.  

Deham

Interesująca produkcja hinduska, pokazująca przy okazji realny problem, z którym stykają się mieszkańcy tej części świata. Oto bowiem bohaterem jest tu bezrobotny mężczyzna, który godzi się na podpisanie nietypowej umowy. W zamian za dostatnie życie godzi się on na oddanie swych narządów, potrzebnych do transplantacji w bogatych, zachodnich państwach. Życie całej rodziny Om Prakasha zmienia się od razu, nie tylko jednak ze względu na brak problemów z pieniędzmi, ale także to, że każdy ruch jego i bliskich jest odtąd śledzony przez przedstawicieli korporacji. Choć film utrzymany jest w konwencji futurystycznego thrillera, twórcy nazywają go poważnym społecznym science-fiction. Niestety jednak był on krytykowany za błędy scenariuszowe i marne dialogi, nieprzypadkowo więc nie uzyskał wysokich ocen widzów. 

Dziecko z piekła rodem

Wielkiej popularności nie zdobyła również produkcja wyreżyserowana przez dwójkę Robert Ben Garant - Thomas Lennon, która została pomyślana jako komediowy horror. Pewna para wprowadza się w 2022 roku do domu w Nowym Orleanie. Ich nowy sąsiad F’resnel (w tej roli dobrze znany Keegan - Michael Kay) opowiada im o krwawej historii ich domu, a już niedługo zaczynają się w nim dziać niezwykłe rzeczy. Produkcja została pomyślana jako parodia wielu klasycznych dzieł kina grozy, takich jak choćby “Egzorcysta”, “Dziecko Rosemary” czy “Omen”, ale widownia chyba nie poznała się na tym, oceniając nisko poziom zawartych w niej żartów.

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper