Sportowe opowieści: Zbrodnia i kary (2021) – recenzja filmu (Netflix). Hokejowa rodzina

Sportowe opowieści: Zbrodnia i kary (2021) – recenzja filmu (Netflix). Hokejowa rodzina

Jędrzej Dudkiewicz | 01.09.2021, 21:00

Trwa duży projekt dokumentalny serwisu Netflix. Mowa oczywiście o serialu Sportowe opowieści, których kolejne odcinki przybliżają najróżniejsze historie, mniej lub bardziej głośne, starając się z perspektywy czasu spojrzeć na nie w nieco inny sposób. Oto recenzja filmu Sportowe opowieści: Zbrodnia i kary (2021).

Tym razem jedziemy do Danbury w stanie Connecticut. To tam w 2004 roku James Galante, szef lokalnej, ale mającej bardzo poważne koneksje mafii postanowił kupić drużynę hokejową, a prezesem zrobić swojego siedemnastoletniego syna, AJ.

Dalsza część tekstu pod wideo

Sportowe opowieści: Zbrodnia i kary (2021) – recenzja filmu (Netflix). Hokejowa rodzina

Sportowe opowieści: Zbrodnia i kary (2021) – recenzja filmu (Netflix). Mafijny romantyzm

Zdążyłem się już nachwalić serial Sportowe opowieści, ale po raz kolejny napiszę, że był to strzał w dziesiątkę Netflixa. Odcinki, chociaż krótkie, są w stanie pokazać bardzo ciekawe historie, o których wiedziałem bardzo mało, albo w ogóle nic. I tak samo jest w przypadku filmu Zbrodnia i kary.

Tym razem jednak sport jest – w większym niż w poprzednich przypadkach stopniu – dodatkiem do właściwej opowieści. Oczywiście jest tu trochę o hokeju, o tym, jak bardzo jest to kontaktowy sport, skoro w trakcie meczu dochodzi do tylu bójek, ile przemocy jest obecnej na lodowisku i jak koszmarne kontuzje zdarzają się zawodnikom. A Danbury Trahsers słynęli właśnie z bardzo brutalnej, ale też po prostu dobrej, gry. Nieprzypadkowo nazywano ich chuliganami i często zdarzały się kary grzywny oraz wykluczenia. Kibice jednak to kochali, była to dla nich wielka rozrywka i to w sumie też jest całkiem interesujące w tym wszystkim.

Sportowe opowieści: Zbrodnia i kary mają jednak sporo innych, o wiele istotniejszych wątków. Pierwszym jest zorganizowana przestępczość. Jimmy Galante był swego czasu niezwykle potężnym gangsterem, mającym powiązania z nowojorską rodziną mafijną Genovese. Zarabiał ogromne pieniądze w przemyśle wywożenia śmieci. Jeśli z czymś zaczyna się Wam to kojarzyć, to tak, są plotki, że to właśnie na organizacji Galante była wzorowana Rodzina Soprano. Jimmy i AJ przez długi czas byli królami życia, mogli sobie pozwolić na wszystko, w tym właśnie zakup drużyny hokejowej. Ciekawe jest to, że odnieśli naprawdę spory sukces, sprawili – trochę przy pomocy szczęścia, jakim było zawieszenie rozgrywek NFL – że druga liga hokejowa USA stała się popularna, a kibice walili tłumami na stadion w Danbury. Dla Jimmy’ego była to jednocześnie okazja do zbudowania sobie reputacji w lokalnej społeczności, która go podziwiała, jak i do tego, by poszerzyć zakres swoich brudnych interesów. Wiadomo było, że w końcu musi się to skończyć, bo FBI od dłuższego czasu prowadziła śledztwo – nic nie może przecież wiecznie trwać.

Przede wszystkim jednak Sportowe opowieści: Zbrodnia i kary są o relacji ojca z synem. Opierającej się na wielkiej miłości, zaufaniu, z jednej strony chęci pokazania, że mimo młodego wieku można sobie poradzić i osiągnąć coś wyjątkowego, z drugiej dawaniu wszystkiego swojemu dziecku i obserwowaniu, jak się rozwija. AJ jednak dorastał w dość specyficznych warunkach, w niezbyt typowym środowisku, co oczywiście wpłynęło na niego, musiał nauczyć się różnych rzeczy. I spokojnie można na niego patrzeć jak na gościa, który nie liczy się z niczym, bo czuje, że ma – a przynajmniej jego ojciec ma – władzę.

W sumie z tym mam chyba największy problem w przypadku filmu Sportowe opowieści: Zbrodnia i kary. Całość ma bowiem trochę wydźwięk gloryfikacji wspaniałych kilku lat, kiedy spora ekipa pokręconych ludzi cieszyła się życiem i doskonale się bawiła, co do dziś z rozrzewnieniem wspomina. A że przy okazji łączyło się to z poważnymi przestępstwami? No cóż, bywa. Trochę za często mówi się tu o tym, jak lojalny jest Jimmy Galante, jak trzeba szanować to, że odsiedział swoje i nie zeznawał przeciwko innym. Trochę za wiele osób podkreśla, jak bardzo go szanuje, jakim wspaniałym jest człowiekiem. Jest tu więc pewien problem, a przynajmniej ja go mam, z etyczną, moralną stroną całej tej opowieści. Co nie zmienia faktu, że jest to wciągająca i ciekawa produkcja, przybliżająca wydarzenia, o których nie miałem pojęcia.

Atuty

  • Bardzo ciekawa opowieść poruszająca najróżniejsze tematy, w najmniejszym stopniu sportowe

Wady

  • Mam niejaki problem z wydźwiękiem etycznym całej produkcji

Czwarty, czyli przedostatni odcinek Sportowych opowieści, Zbrodnia i kary to jeszcze jedna ciekawa produkcja dokumentalna Netflixa.

8,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper