Książęta (2021) – recenzja serialu [Netflix]. Zbuntowany dziedzic

Książęta (2021) – recenzja serialu [Netflix]. Zbuntowany dziedzic

Iza Łęcka | 11.07.2021, 14:00

Netflix dąży do dalszego powiększania swojego katalogu, celując w gust nastoletnich widzów. Najnowszą lipcową propozycją na platformie jest serial „Książęta”, który szczerze i bez owijania w bawełnę opowiada o losach młodego następcy tronu. Czy nowa historia spodoba się grupie docelowej? Mam co do tego pewne wątpliwości… Zapraszam do recenzji.

Teen drama to gatunek, w który Netflix inwestuje niezwykle prężnie. Nie wszystkie pomysły spadają na żyzny grunt i cieszą się wysoką oglądalnością czy przychylnością recenzentów, część z nich, jak chociażby „Przeklęta”, kończy się już po pierwszym sezonie, jednak gigant streamingowy proponuje opowieści o następnych bohaterach. Jedną z najnowszych, szwedzkich produkcji oryginalnych jest serial „Książęta”.

Dalsza część tekstu pod wideo

Książęta (2021) – recenzja serialu [Netflix]. Połączenie „The Crown” i „Szkoły dla elity”?

Książęta (2021) – recenzja serialu [Netflix]. Zbuntowany dziedzic

Wilhelm to fikcyjny książę Szwecji, o którym przez moment robi się niezwykle głośno w mediach. Jedna z mocno zakrapianych imprez z jego udziałem kończy się bójką i zamieszczeniem materiału w sieci, co powoduje wzburzenie nie tylko wśród członków rodziny królewskiej, ale staje się zyskującym popularność viralem. Królowa reaguje – drugi w kolejce do tronu syn musi przeprosić kraj za swój haniebny czyn i ogłosić, że „zajmie się nauką i przyszłością”. Pomimo sporego sprzeciwu nastolatek spełnia swoją powinność i zostaje wysłany do szkoły Hillerska, w której wcześniej uczył się jego starszy brat. Już od pierwszych chwil „Książąt” twórcy serwują widzom spory misz–masz współczesnych wątków, jakich nie powstydziłaby się „Plotkara” – nie brakuje także odwagi, by przedstawić księcia w nieco nieoczekiwanym świetle… W nowej placówce młody monarcha zwraca uwagę na Simona, jednego z członków chóru szkolnego. Ich znajomość przeradza się w znacznie poważniejszą relację, która, jak możecie się domyślić, rodzi ogromne problemy, jakie nie pozostają bez znaczenia dla wizerunku monarchii.

„Książęta” to oryginalna produkcja Netflixa stworzona przez szwedzkich twórców. Choć w niektórych materiałach promocyjnych łączono poruszoną tematykę z „The Crown” oraz „Szkołą dla elity”, czyli niezwykle popularnymi obrazami dostępnymi na serwisie, wstrzymywałabym się przed tego typu porównaniami, bo serial ma swój unikatowy, czasami bardzo ciężki, klimat. Scenarzyści pokusili się o niezwykle dosadne i pozbawione ozdobników ujęcie tematu. Wśród młodzieży uczęszczającej do szkoły Hillerska możemy wyróżnić kilka grup – to młodzi arystokraci dążący do utorowania sobie jak najbardziej świetlanej przyszłości wśród elit kraju, bogate dzieciaki, którym wystarczy fakt posiadania popularnych znajomych, czy zdolni uczniowie o niższym statusie materialnym – pojawienie się Simona oraz jego siostry w elitarnej klasie jest niekoniecznie dobrze przyjęte przez część młodzieży. Ta „wojna klas” zauważalna jest już od pierwszego odcinka, lecz z czasem traci nieco na wyrazie. Wobec bogatej młodzieży są jednak ogromne oczekiwania – sprostanie im często rodzi sporo stresu, ale jest źródłem wielu nieprzemyślanych decyzji.

Książęta (2021) – recenzja serialu [Netflix]. Młodzi aktorzy radzą sobie bardzo dobrze

Książęta (2021) – recenzja serialu [Netflix]. Zbuntowany dziedzic
Na odbiór nowego serialu Netflixa mocno jednak wpływa tempo opowieści. 1 sezon recenzowanych „Książąt” zawiera tylko 6 odcinków trwających około 45 minut, tymczasem wielokrotnie podczas oglądania miałam poczucie, że na ekranie nic się nie dzieje. Oczywiście, z czasem wątków i problemów, z którymi muszą poradzić sobie nastolatkowie, przybywa, jednak są one nieco w cieniu przeżyć młodego księcia. Konsekwentnie obserwujemy rodzące się uczucie pomiędzy Wilhelmem a Simonem, problemy Augusta i jesteśmy świadkami intrygi, która wpływa na dalszą przyszłość następcy tronu w szkole. Oprócz głównego wątku skupiającego się na księciu, reszta scenariuszowych pomysłów wypada trochę blado i nie przykuwa uwagi tak bardzo jak motyw romansu młodych uczniów, który zresztą został zrealizowany ze sporym wyczuciem.

Jednocześnie młodzi aktorzy radzą sobie całkiem dobrze – przede wszystkim ekipie odpowiedzialnej za castingi należą się spore wyrazy uznania, bo uczniowie Hillerska nie są zbyt wymuskani i nierealnie wręcz atrakcyjni – część z nich ma specyficzny styl, ich twarze „zdobi” trądzik, a przede wszystkim jest to grupa bardzo różnorodna. Co więcej, w parze z wizualnym dopasowaniem idzie również przyzwoita gra aktorska. Szczególnie odtwórcy trzech głównych ról sprawnie radzą sobie ze swoimi kreacjami – moją uwagę przykuł Edvin Ryding (serialowy Wilhelm), Malte Gårdinger (August) oraz wcielający się w Simona Omar Rudberg. Urzekła mnie również historia miłosna ukazana w serialu "Książęta". Rodzące się uczucie między młodymi mężczyznami zostało przedstawione całkiem delikatnie, z typową dla tego wieku naiwnością, wybuchowością i pewną namiętnością. Wilhelm nie radzi sobie z obowiązkami młodego następcy tronu, czuje się zagubiony i przytłoczony, tymczasem wsparcie sympatii okazuje się naprawdę ważne.

Co ciekawe, szwedzki serial Netflixa nie został zrealizowany z dużą pompą i dlatego sądzę, że może nie spodobać się młodym widzom, których skusiły nawiązania do „Szkoły dla elity”. Choć w recenzowanych „Książętach” przedstawiono wiele aktualnych tematów jak stosowanie używek i wpływ social mediów na młodych ludzi, pokuszono się o kilka mocniejszych w przekazie scen, tak brak blichtru, nieco stonowany i wyważony nastrój produkcji, położenie ciężaru historii na niezbyt wyrazistym bohaterze może nieco odrzucić. Rodziny królewskie wzbudzają zazwyczaj sporo zainteresowania – przypomnieć należy chociażby kilka wybryków wnuczków królowej Elżbiety II, które odbiły się szerokim echem w mediach i wpłynęły na obraz całej monarchii – zatem przedstawienie rodziny królewskiej również powinno zostać dobrze przyjęte przez widzów. Tutaj niestety „blasku królowej” jak na lekarstwo, a większość fabuły została zamknięta w czterech ścianach internatu.

Książęta (2021) – recenzja serialu [Netflix]. Przyzwoity, ale mozolny seans

Jeżeli w okresie wakacyjnym macie sporo wolnego czasu, zawsze możecie sprawdzić „Książąt”, lecz pamiętajcie, że to przede wszystkim teen drama adresowana do nastolatków. Są momenty, że serial nudzi, pojawiają się bardziej wciągające wątki, które oglądałam z przyjemnością, lecz niestety sądzę, że nowa produkcja podzieli losy wspomnianej na początku „Przeklętej”.

Źródło: własne

Atuty

  • Odważne i niekonwencjonalne ujęcie tematu
  • Hillerska to szkoła pełna różnych osobowości
  • Nie brakuje problemów współczesnych nastolatków


Wady

  • Bardzo wolne tempo opowieści
  • Poboczne wątki nie są aż tak interesujące
  • Sposób opowiedzenia historii może odrzucić nastolatków
  • Zakończenie

Serial „Książęta” to nieco nowe ujęcie na „problemy bogatych dzieciaków”, w którym nie brakuje kilku zdumiewających wątków. Historia nie wciąga tak mocno jak chociażby „Szkoła dla elity”, lecz może być ciekawą propozycją na jeden wieczór.

5,5
Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper