PlayStation w 2021 roku - ofensywa czy defensywa?

PlayStation w 2021 roku - ofensywa czy defensywa?

Krzysztof Grabarczyk | 12.06.2021, 11:00

"This is living", "4thePlayers" czy wreszcie "Play has no limits". W każdym z haseł marketingowych obecnej i dwóch poprzednich generacji konsol - Sony próbowało urzeczywistniać reklamowaną dewizę. Zdecydowanie najskuteczniej wypadł środkowy slogan, odnoszący się do niezapomnianej kadencji PlayStation 4. 

Społeczność otrzymała multum kapitalnych tytułów - zjawiskowych i szalenie dopracowanych, niemal do końca samodzielnego panowania systemu na rynku. Pierwsze hasło dość ironicznie rozbrzmiewało w kontekście ciężkiej pracy deweloperów mierzących się z egzotyczną architekturą PS3. Zdecydowanie trudno było o łatwe życie bazując na mocy obliczeniowej iluzorycznej technologii jutra - tak ujmowano konsolę na chwilę przed debiutem. A co z ostatnim, dzisiejszym kierunkiem rzekomo obieranym w zdaniu wykluczającym "granicę rozgrywki"? Sytuacja wydaje się dynamiczna bardziej niż końcowe biomy w zjawiskowym Returnal. Czyżby oznaczało to kolejne trudności napotykane przez niepowstrzymaną machinę japońskiej marki? Czy mamy do czynienia z usilnymi próbami zadowolenia wszystkich, zupełnie jak w przypadku konkurencji? Historia nierzadko definiuje ryzyko z tym związane. 

Dalsza część tekstu pod wideo

PlayStation 4,5?

PlayStation w 2021 roku - ofensywa czy defensywa?

Wbrew pozorom, niecałkowita liczba nie dotyczy mocy konsoli. Ta jest duża, w odniesieniu do aktualnej już generacji. Problem wynika bardziej z coraz większego rozbicia zapowiedzianych w ubiegłym roku pozycji na dwa pokolenia rodziny PlayStation. Dla osób wciąż grających i inwestujących w PS4/PS4 Pro, ostatnie doniesienia raczej powinny cieszyć. Zdecydowanie ustaje kłopot w zdobyciu egzemplarza nowej konsoli. Sieci sprzedaży niemal dzień w dzień umieszczają kolejne oferty. Czy to oznacza, że popyt lekko ustaje? Ciężko w to uwierzyć obserwując wysoki bilans sprzedaży PS5 na świecie. Wyższe ceny gier wewnętrznych studiów Sony nikogo specjalnie nie odstraszyły. Jakiś czas temu wspominaliśmy o wygasającej chęci zakupu gry w cenie premierowej. Świetne, niecodzienne Returnal od Housemarque w bardzo szybkim czasie zbiło z ceny. Obecnie tytuł znajdziemy za niecałe 200 zł. Wcześniej identyczne zjawisko widzieliśmy przy Demon's Souls.

A przecież w obydwu przypadkach mamy do czynienia z fantastycznymi, grywalnymi kawałkami next-genowego kodu. Pierwsza od kilkunastu lat podwyżka najwyraźniej nie zdaje egzaminu, na złość korporacyjnym decydentom. Czy ta przypadkowa (lub nie) zmowa graczy wpłynęła na ostatnie decyzje w odniesieniu do Gran Turismo 7 czy God of War: Ragnarok? Czy może to z dobrej chęci jak najmniejszej segregacji posiadaczy obu platform? Aby każda ze stron ostatecznie nie poczuła się zaniedbana? Tylko czy tak się da? Ciężko porzucić stumilionową bazę potencjalnych nabywców szykowanych hitów. To prawda, lecz nowe konsole produkuje się aby dostarczać nowe doświadczenie. Nikt nie porzuca już na wejściu starszej platformy. Przynajmniej od czasów kresu 7. generacji konsol. Horizon Forbidden West wedle deweloperskiej przysięgi, ma prezentować wyraźne różnice pomiędzy generacjami. Tylko czy to jest do końca uczciwa praktyka? Na podstawie obecnych, cross-genowych hitów Sony można wysunąć kilka wniosków. Zerknijmy na Marvel's Spider-Man: Miles Morales.

Tytuł startowy PS5, jednocześnie pojawił się na starej generacji. Różnica opiera się głównie na suwakach związanych z odblokowanym klatkażem, ray tracingiem czy natywną, podwyższoną rozdzielczością obrazu. Przy dogłębnym analizowaniu z użyciem narzędzi porównawczych, gdzieniegdzie w oczy rzuca się zwiększony detalizm, lecz w ruchu niespecjalnie to widać. Mnogość szczegółów i feerii barw w nadchodzącej wyprawie Aloy to wyraźny krok do przodu w zakresie scenerii. W ogólnym rozrachunku, widać tutaj jeszcze korzenie PlayStation 4. Zaprezentowany w trakcie State of Play materiał zarejestrowano na PS5. Wystarczyła dobra kosmetyka, dzięki wyższej rozdzielczości, szybszemu ładowaniu i zwiększonej wyrazistości. Czy to demo poszłoby na PS4? Raczej nie. Ewentualnie na zmniejszonym klatkażu i jakości obrazu, i nasza szafka pod TV musiałaby robić za pas startowy, bo konsola szykowałaby się do lotu z racji głośnej pracy. Mowa oczywiście o modelu Pro. 

Adaptacja

PlayStation w 2021 roku - ofensywa czy defensywa?

Sony od kilku lat podąża szlakiem wyznaczonym przez konkurencję. Myślę, że dzięki produktom klasy The Last of Us: Part II, Ghost of Tsushima czy kojimowskiego Death Stranding - skutecznie przemyka pod radarem publiki. Rzadko kto określa działania firmy jako adaptujące się do norm wytyczanych przez Microsoft. Tymczasem właśnie taka zależność ma miejsce. Dawniej, japońska korporacja dbała o wsteczną kompatybilność na długo zanim wracanie do poprzednich generacji stało się modne. Wraz z 2017 rokiem, wiele się zmieniło. Microsoft w trakcie tych ostatnich, wielkich (dalsze edycje odbyły się w skromniejszej aranżacji) targów E3 ogłosił intensywne wsparcie dla gier starszej daty dzięki darmowym usprawnieniom wraz z ujawnieniem Xbox One X. Tymczasem Sony oferowało możliwość uruchomienia gier z poprzednich generacji, w ramach opłaty za pośrednictwem PlayStation Store. Zresztą, firma od kilku lat uchodzi za dość pazerną w działaniu. Sam korzystam z ofert wirtualnego sklepu jedynie w ramach comiesięcznych promocji, w których umieszczane są praktycznie te same tytuły w przecenach.

Dzisiaj PlayStation 5 najczęściej sprawdza się w roli wiernego odtwarzacza ulubionych tytułów z przeszłości. Popularność pakietu PlayStation Plus Collection czy nowogeneracyjne aktualizacje potwierdzają ogromne zainteresowanie tego typu inicjatywami. Kto jednak rozpoczął trend usprawniania? No właśnie. Jim Ryan definitywnie zaczyna amerykanizować markę, dawniej naznaczoną romansem z Nintendo. Dzisiejsze studia to w dużej mierze zespoły spoza Japonii, natomiast samo Japan Studio jakiś czas temu rozwiązano. Na szczęście, jakość gier nadal zachwyca a ostatnie miesiące są tego najlepszym przykładem. Niebawem ujrzymy prawdopodobnie najlepiej wyglądący tytuł na konsolach, . Pytanie czy znowu gracze spokojnie poczekają na obniżki cen czy jednak wyłożą kasę w ramach prześlicznej sfery audiowizualnej? W końcu będzie to chyba ostatni taki nowogeneracyjny skok 2021 roku. Zakłada się już teraz opóźnienia w produkcji sequela Horizon oraz potwierdzono opóźnienie Ragnarok. Cory Barlog ostatnio z bólem tłumaczy się we wpisach.

A może decyzja o wydaniu gry dla PlayStation 4 zapadła stosunkowo niedawno, zmuszając studio do nagłych zmian planów względem silnika graficznego? Nie przyzna się do tego żaden z pracowników studiów oddelegowanych marce PlayStation. To nie CD Projekt, którym wciąż zdają się targać wewnętrze waśnie, a nie każde opóźnienie wiąże się z kolejnym Cyberpunkiem. Nie chcę być złośliwy względem rodaków, lecz wydanie gry w stanie kilkuset usterek stanie się znakiem rozpoznawczym na lata. Gracze zawsze pamiętają. Sony zaczyna również chętniej eksperymentować z rynkiem PC. W planach jest pecetowa wersja Uncharted 4: Kres Złodzieja, wydawałoby się rdzennie wyłącznej konsolom PlayStation, perełki. Czy jest to w zasadzie jakikolwiek powód do zmartwień? Niespecjalnie. Od premiery finału historii Drake'a minęło już ponad pięć lat. 

Niebieska przyszłość

Stoimy na rozdrożu. Po ostatnich interesujących decyzjach koncernu, ciężko się zdecydować co dalej. Kupić czy zaczekać? Zbliża się okres letni, świetny czas dla nadrabiania jesiennych oraz noworocznych zaległości. Przy dzisiejszym czasowym ograniczeniu wynikającym z pracy, rodziny czy dodatkowych zajęć, niemal każdy z nas uzbierał osobistą kupkę wstydu. W moim przypadku udałem się w stronę nostalgii związanej z Abem, skromnym bohaterem dzieciństwa zahaczającego o jasnoszare pudełko z logiem PlayStation - Oddworld: Soulstorm. Nowych gier nie zabraknie, lecz na pokaz siły nowej generacji jesteśmy niestety zmuszeni poczekać, kiedy już zaznajomimy się z Rift Apart. Pamiętajmy, że zapowiedziany hit pokroju Ragnarok nie ma prawa prezentować się znacznie gorzej na starszej generacji - zupełnie jakby był grą na licencji.

Doświadczyliśmy tego w czasach Nintendo Wii, kiedy tak właśnie prezentowały się porty gier na PS3/X360. Oczywiście, tak drastycznych cięć nie otrzymamy. Czy zatem róźnice wynikną jedynie z suwaków? Czy czegoś więcej? Studia stanęły przed dość karkołomnym zadaniem. Z racji wysokiej jakości gier Sony, niezależnie od platform docelowych, oczekiwany jest najwyższy poziom. Rezultaty już teraz niezmiernie ciekawią. W przeszłości takie Guerilla Games skupiło się wyłącznie na zasobach jednego sprzętu, wykorzystując je do maksimum. Teraz znając już na wskroś PS4, muszą zdecydować o tym co ważniejsze. A jakość nigdy nie lubiła kompromisów. Gracze tym bardziej. 

Źródło: własne
Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper