Mank (2020) – recenzja filmu (Netflix). Obywatel

Mank (2020) – recenzja filmu (Netflix). Obywatel

Jędrzej Dudkiewicz | 23.11.2020, 21:00

Kina zamknięte, przemysł filmowy w coraz większym kryzysie, a mimo to wciąż pojawiają się nowości. Wszystko dzięki serwisom streamingowym takim, jak Netflix. Już 4 grudnia będzie tam dostępna najnowsza produkcja w reżyserii Davida Finchera, czyli Mank (2020).

Mank to historia słynnego scenarzysty, Hermana Mankiewicza. Dostaje on niezwykłe zadane – ma przygotować scenariusz do nowego filmu Orsona Wellesa, Obywatela Kane’a. Śledzimy więc losy Mankiewicza, często cofając się w przeszłość, by lepiej poznać bohatera, jego spojrzenie na świat i pracę oraz otoczenie, w którym przebywa.

Dalsza część tekstu pod wideo

Mank (2020) – recenzja filmu (Netflix). Obywatel

Mank (2020) – recenzja filmu (Netflix). Wielokontekstowa fabuła

David Fincher tylko raz współpracował z Aaronem Sorkinem, ale wydaje się, że podpatrzył u niego kilka sztuczek, które przekazał swojemu… tacie. To on bowiem jest scenarzystą Manka. W filmie jest zatem pełno błyskotliwych dialogów, bardzo istotny – ale to akurat znak rozpoznawczy Finchera – jest również montaż.

Ten wybitny twórca wykorzystuje okazję, by opowiedzieć o kilku ciekawych rzeczach. Wielu widzów zapewne spodziewałoby się historii związanej z trudnościami tworzenia, zwłaszcza gdy się jest alkoholikiem, jak Mankiewicz. Wydaje się jednak, że dla Finchera byłoby to zbyt banalne. Jego bohater oczywiście coś tam czasem sobie skrobie, ale tak naprawdę nigdy nie widzimy go w ferworze pracy. Przeskakując między przeszłością i teraźniejszością Mankiewicza lepiej za to rozumiemy kontekst tego, co umieścił w swoim scenariuszu. Mank to przede wszystkim opowieść o relacji między rzeczywistością, a filmem – ten drugi nigdy nie jest wszak stuprocentowo wiernym odtworzeniem tej pierwszej. O tym zresztą przypomina dźwięk pisania na maszynie, który zapowiada kolejne sceny, tak jakby na naszych oczach tworzył się scenariusz do samego filmu Finchera.

Istotnym wątkiem jest również relacja między słowem pisanym, a obrazem. To, co na kartkach papieru to jedno, to w jaki sposób ktoś przeniesie to na ekran, to zupełnie coś innego. Nie ma wątpliwości, że scenariusz Obywatela Kane’a jest znakomity. Nie można jednocześnie jednak zapomnieć, że to niezwykłe umiejętności reżyserskie Wellesa wyniosły ten film do rangi arcydzieła. Welles zależał więc od Mankiewicza w nie mniejszym stopniu niż Mankiewicz od Wellesa. Mank to także historia przybliżająca złoty okres Hollywood, czasy gdy filmy mogły wpływać na rzeczywistość i kształtować ludzkie postawy znacznie mocniej niż dziś, zwłaszcza w połączeniu z mediami.

Mank (2020) – recenzja filmu (Netflix). Świetne aktorstwo i realizacja

To tylko kilka kontekstów i ciekawych wątków obecnych w Manku. Warto oglądać ten film uważnie, zwracając uwagę na detale. Zresztą wszystko jest tu pasjonujące, także forma. Fincher stylizuje swoją produkcję na film z okresu, o którym opowiada. I nie chodzi tylko o to, że jest ona czarno-biała. Aktorzy też grają w sposób odpowiadający temu, co było modne, czy naturalne (jakkolwiek by to określić) kilkadziesiąt lat temu. I robią to doskonale. Gary Oldman jako Mankiewicz jest świetny, bez trudu portretuje swojego bohatera jako człowieka bardzo inteligentnego, cynicznego i pewnego siebie, co wyraża się głównie w tym, że nie ma żadnych oporów przed tym, by zawsze mówić to, co naprawdę myśli. Jednocześnie jednak jest to człowiek pełen wad i to czasem takich, które sprawiają, że nie do końca można go lubić. Dobrze wypadają też Lily Collins, Tom Pelphrey czy Charles Dance.

Dodajcie do tego odpowiednio dobraną muzykę (również stylizowaną na przeszłość), wiele świetnych scen i dialogów, a otrzymacie kolejny znakomity film Davida Finchera. Taki, który wygląda jakby nie został nakręcony współcześnie. Tym lepiej, że Netflix nie boi się wydawać pieniędzy na tego typu produkcje. A ponieważ podobno podpisał z Fincherem kontrakt na wyłączność na najbliższe lata, to nie mogę doczekać się kolejnych efektów współpracy.

PS Premiera Manka w serwisie Netflix będzie mieć miejsce 4 grudnia.

Atuty

  • Wielokontekstowa, wciągająca fabuła;
  • Bardzo dobre aktorstwo;
  • Strona techniczna;
  • Jak zwykle u Finchera – świetna reżyseria

Wady

  • Nie ma żadnego wybijającego się minusa, film po prostu zasługuje moim zdaniem na 9

Mank może nie jest najwybitniejszym dziełem Davida Finchera, ale zdecydowana większość reżyserów chciałaby mieć choć trochę jego talentu.

9,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper