Gotham Central: Na służbie - recenzja komiksu. Kultowe dzieło w końcu w Polsce!

Gotham Central: Na służbie - recenzja komiksu. Kultowe dzieło w końcu w Polsce!

Roger Żochowski | 07.05.2016, 08:30

Długo musieliśmy czekać na polskie wydanie Gotham Central, ale w końcu jest. Uhonorowana najważniejszymi wyróżnieniami amerykańskiego rynku komiksowego opowieść trzyma w napięciu, zmusza do myślenia i pokazuje Batmana od nowej, nieznanej wcześniej strony. Nie zawsze pozytywnej. 

Oto bowiem bohaterami zostają policjanci głównego komisariatu w Gotham, którzy na co dzień zmagają się nie tylko z kryminalistami, ale również ze słabościami, życiem osobistym i kultem Batmana. Autorzy serii zaryzykowali, gdyż praktycznie odcięli się od znanych i lubianych przez fanów postaci. Choć historią skupia się na codziennych perypetiach policjantów z Gotham, James Gordon przeszedł niedawno na emeryturę, a Bullock w pierwszym tomie przewija się tylko i wyłącznie jako zawieszony w obowiązkach oficer. Na pierwszym planie pojawiają się więc nowi, wykreowani przez twórców serii bohaterowie. I co najważniejsze - są to postacie z przysłowiowej krwi i kości.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na kolejnych kartach poznajemy życie ekipy funkcjonariuszy z Wydziału Poważnych Przestępstw utworzonego swego czasu przez emerytowanego Gordona. W pierwszym tomie najwięcej uwagi poświecono ukazaniu trudnych charakterów detektywa Drivera i funkcjonariuszki Montoi, ale autorzy zasypują nas także informacjami na temat ich partnerów czy innych policjantów pracujących na posterunku. Widzimy jak wyglądają odprawy, opiernicz w gabinecie komendanta czy stosunek do nowo przyjętych detektywów. Kryminał bardzo często miesza się tu z dramatem, miłość z nienawiścią, a lojalność ze zdradą. Historia momentami jest naprawdę poruszająca i nie unika przy tym trudnych tematów.

Za scenariusz całej serii odpowiada para niesamowicie utalentowanych twórców - Greg Ruck i Ed Brubaker - którzy mają na koncie także wiele kryminałów. Śmiem twierdzić, że gdyby akcja Gotham Central rozgrywała się w Nowym Jorku porzucając uniwersum Batmana, komiks i tak spotkałby się z bardzo ciepłym przyjęciem. Całość rozrysował niezwykle ceniony i utalentowany Michael Lark. Scenarzyści czekając na niego musieli opóźnić premierę komiksu, gdyż rysownik miał zbyt dużo pracy. A czekać warto było, bo mroczny klimat i brud Gotham wprost wylewa się z kolejnych kadrów. Klasyczna kreska w stylistyce noir urzeka swoją "autentycznością". Stonowana kolorystyka, zabawa cieniem i charakterystyczny, momentami dość oszczędny w detale szkic nadaje opowieści niesamowitego uroku. Nawet jeśli początkowo rozpoznawanie poszczególnych postaci przewijających się na posterunku może sprawiać trudności. 

Sam Batman pojawia się w komiksie jako postać epizodyczna dosłownie kilka razy. Słynny sygnał mrocznego rycerza zapalany jest bowiem tylko w ostateczności, gdy sprawy wymykają się spod kontroli. Część z policjantów nie darzy bowiem sympatią Uszatego, część się go boi, a część po prostu akceptuje. Są też tacy, którzy obwiniają Mrocznego Rycerza o to, że ściąga do miasta kolejnych niebezpiecznych przebierańców. Ma mu za złe, że społeczność miasta właśnie Batmana traktuje jako wybawcę, a policja zawsze pozostaje w  jego cieniu. Dosłownie i w przenośni. Co więcej nowe szefostwo policji naciska, by Batmana ignorować i traktować oficjalnie jakby go nie było. Mimo to zamaskowany facet w pelerynie nie raz i dwa pomaga im w trudnych chwilach, bo poza walką ze zwykłymi oprychami oddział policjantów musi się mierzyć także z takimi szaleńcami jak Two-Face, Firebug czy Mr. Freeze. A czasami kosztuje ich to nawet życie. Dlatego tak ciężko jest im przełknąć gorzką pigułkę i przyznać, że bez Batmana nie daliby rady. Nawet jeśli godzi to w ich honor i poczucie obywatelskiej służby. Ciężar obecności Mrocznego Rycerza - choć występującego sporadycznie - cały czas jest namacalny. I tylko szkoda, że w tak dojrzałym komiksie przekleństwa są cenzurowane i trzeba się ich domyślać...

Trzeba też wyraźnie zaznaczyć, że akcja jest tu mocno dawkowana. Pojedynki z superzłoczyńcami zajmują niewiele kadrów, a przez większość czasu obserwujemy żmudne budowanie relacji między poszczególnymi funkcjonariuszami, rywalizacje departamentów, śledztwa, poszukiwanie śladów czy świadków kolejnych zbrodni oraz przesłuchania i próby poukładania wszystkich klocków. Jednocześnie autorzy serii bardzo mocno rozbudowali sferę emocjonalną bohaterów. Obserwujemy jak radzą sobie ze stratą bliskiej osoby czy problemami z przełożonymi. Jest też choćby dość mocno nakreślony wątek homoseksualny związany z jedną z funkcjonariuszek. Bohaterowie walczą więc nie tylko z przestępcami, ale próbują też jakoś poukładać swoje życie osobiste. I jak to bywa - nie zawsze wszystko kończy się happyendem. Rozbudowane dialogi świetnie temu służą i doceni je każdy, kto szuka w komiksach czegoś więcej niż tylko naparzanki po pyskach.

Wydany w 2002 roku komiks był zresztą przymierzany do ekranizacji, jednak plany nigdy nie zostały zrealizowane. A szkoda, bo podejrzewam, że byłby to znacznie ciekawszy obraz od kręconego obecnie Gotham opowiadającego perypetie Jima Gordona. Pierwszy tom Gotham Central zawiera 10 zeszytów w tym takie opowieści jak "Na linii ognia" czy "Pół życia". Jak już zapewne widzicie po ocenie, jest to zakup obowiązkowy. Nie tylko dla fanów Batmana. To historia bardzo uniwersalna i wyjątkowa, która unika patosu i śmieszności. Ambitny i trzymający w napięciu scenariusz pozwolił serii uzyskać status kultowej. W tym wypadku - w pełni zasłużenie. I tylko szkoda, że całość nie doczekała się wydania w twardej oprawie. Powinna.

Scenariusz: Ed Brubaker, Greg Rucka
Rysunki: Michael Lark
Papier: kredowy
Liczba stron: 240
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena: 69,99

Atuty

  • Brudny klimat Gotham
  • Świetnie nakreślone postacie
  • Kryminalna otoczka
  • Ukazanie codziennego życia policjantów
  • Klasyczna kreska z charakterem
  • Ciężar obecności Batmana

Wady

  • Wydanie powinno być w twardej oprawie
  • Cenzura przekleństw

Gotham Central to jedna z największych komiksowych perełek w portfolio DC. Must-have dla każdego wielbiciela uniwersum Batmana. A pierwszy tom to dopiero początek.

9,5
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper