Rok 2014 okiem redakcji: remastery, patche, padające serwery i rozczarowujące blockbustery

Rok 2014 okiem redakcji: remastery, patche, padające serwery i rozczarowujące blockbustery

Roger Żochowski | 01.01.2015, 09:00

Rok 2014 dobiega właśnie końca. Czas więc podsumować co było w nim dobre, a co złe. Niestety w przypadku drugiej opcji mamy kilka nowych trendów, które bardzo się nam nie podobają. Dlaczego warto też rzucić okiem na nasze podsumowanie? Nie samym tekstem nasz materiał stoi :)

Poniżej znajdziecie opinie większości redaktorów, którzy wybierają też swoją grę roku, niespodziankę oraz rozczarowanie. A żeby nieco urozmaicić tekst i zachęcić Was do czytania, wrzucamy też kilka... urodziwych dziewczyn, które rozgrzeją Was w ten zimowy wieczór. Zapraszamy!
 

Dalsza część tekstu pod wideo

Zawiedziony blockbusterami

ROGER: Nie jestem osobą, która gardzi blockbusterami. Kocham zarówno gry niszowe, nazywane też przez wielu ambitnymi, jak i produkty dla mainstreamu. Doskonałym przykładem są tu takie serie jak Uncharted czy Assassin's Creed. Niestety w tym roku sporo z tych dużych produkcji zawiodło moje oczekiwania. Swoją wyliczankę zacznę od inFamous: Second Son, które przetarło szlaki przehype'owanym produkcjom mającym nadejść w 2014 roku. Nie powiem - gra Sucker Punch zachwyciła mnie oprawą graficzną, ale poza wartością wizualną ciężko tu znaleźć coś wyjątkowego. Nudna, dość przewidywalna fabuła, słabo nakreślone sylwetki bohaterów i przeciętna na dłuższą metę rozgrywka. Świat jest piękny, ale pusty. Podobne odczucia miałem w przypadku Watch Dogs i Destiny, zwłaszcza, że w tym drugim upatrywałem next-genowego następcy Borderlandsa. Jesień okazała się nie mniej "ciekawa" - w DriveClub jeździło się wprawdzie fajnie, ale gdy całą społecznościową otoczkę trafił szlag (tragiczne działanie serwerów), granie straciło swój urok. Na koniec dobił mnie Assassin's Creed: Unity - miała być rewolucja, a wyszło jak zawsze. Dobrze przynajmniej, że Far Cry 4 nie zawiódł - zakochałem się w wirtualnych Himalajach na amen. 
 
Na ironię -  całkiem nieźle wypadły w minionym roku "remastery", które staly się wizytówką ósmej generacji konsol. Tomb Raider, The Last of Us, Metro Redux, Diablo, kolekcja Halo. Grand Theft Auto V. Z drugiej strony - jeśli głównym motorem napędowym nowych konsol są odrestaurowane hity z poprzedniej generacji to chyba nie jest za dobrze. Oczywiście nie mówię tu o Nintendo, które wydaje mało gier, ale jak już to robi, to klękajcie narody. Mario Kart 8, Bayonetta 2 i Super Smash Bross, zawstydziły konkurencyjne platformy, które nie doczekały się w 2014 roku  (w mojej skromnej opinii), żadnego, ekskluzywnego system-sellera. Może jednak te WiiU, które miało paść zagryzione przez mocarne PS4 i Xbox One, nie jest takie złe, co? Nie przypominam sobie też kiedy ostatni raz Sony miało tak cienki, jesienny line-up. Widać Japończycy woleli podłączyć się pod premierę Destiny i GTA V, swoje hity zostawiając sobie na rok 2015. Co ciekawe - zapewne wyjdzie im to na dobre, bo PS4 sprzedaje się wbrew wszystkiemu znakomicie, a takie gry jak The Order, Uncharted 4 czy Bloodborne z pewnością podkręcą jeszcze śrubę.  

Można też napisać, że był to rok, w którym pogrzebano PS Vita. Wprawdzie system ten świetnie sprawdza się w przypadku fanów japońszczyzny (ja nie narzekam), ale to wszystko, na co mogą liczyć jego użytkownicy. Obstawiam, że to ostatni skok Sony w stronę handheldów, zdominowany przez 3DSa, który w miarę regularnie dostaje duże i dobre tytuły.  
 
Żeby jednak nie było, że tylko narzekam - miniony rok przyniósł też kilka pozytywnych niespodzianek, w czym prym wiodą Alien Isolation, gloryfikujący klasykę Abe’a Oddworld: New ‘n’ Tasty, niezły The Evil Within i niezwykle rajcujący Sunset Overdrive. Microsoft w końcu obudził się z zimowego snu i próbuje dogonić Sony - dla nas to sytuacja idealna. Nie zmienia to faktu, że rok 2014 zapamiętam też jako ten, w którym liczba bugów, niedorobionych gier i padających serwerów przekroczyła wszelkie możliwe normy przyzwoitości. Pośpiech wydawców i niedbalstwo w wypuszczaniu na rynek kolejnych produkcji stały się standardem, a kontrola jakości leżała i kwiczała. Patrząc na kalendarz wydawniczy na kolejne miesiące jestem pewien, że 2015 będzie lepszy, ale na wyeliminowanie chorób obecnej generacji raczej bym nie liczył

Gra roku: Bayonetta 2
Zawód roku: Watch Dogs
Niespodzianka roku: Alien: Izolacja




Tytuł zobowiązuje

Z przerażeniem patrzę na kalendarz… To już minął kolejny rok? Ja ostatnie 12 miesięcy będę wspominał bardzo pozytywnie. Od samego początku nie nastawiałem się na wielkie hity, więc nawet kilka razy zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Kupując konsole ósmej generacji wiedziałem, że te dobre czasy dopiero nadejdą. Nie jestem specjalnie wybrednym graczem, lubię kotlety, gram w różne gatunki i bez najmniejszego problemu mogę wymienić przynajmniej jeden tytuł wart uwagi w każdym miesiącu 2014 roku. A jak dobrze wiecie, były też takie miesiące, w których gier było aż za dużo...  No dobra, nie za dużo, bo przyjemności nigdy za wiele, ale pewnie wielu z Was jeszcze przez kilka najbliższych tygodni (miesięcy?) będzie ogrywać tytuły z października / listopada. 
 
Chociaż nie będę ukrywał, że kilka produkcji mnie ostro zawiodło – Watch Dogs, DriveClub, Destiny… Najbardziej oczywiście pozycja Ubisoftu. Liczyłem na coś wyjątkowego, pięknego, zapierającego dech w piersiach, a dostałem? Asasyna w nowej skórce. W zasadzie sprawa marketingu, reklam, to również dość trudny temat, bo w 2014 roku dostaliśmy dobrą lekcję „czytania pomiędzy wierszami”. Nie ma recenzji przed premierą? Będzie crap. Jest recenzja w dniu premiery? Coś jest nie tak. Takie to smutne, ale wydawcy boją się wydawać produkcje, bo sami przez miesiące kreowali sztuczny hype, którego później pozycje nie mogą udźwignąć.
 
Mimo wszystko – było dobrze. Mnóstwo świetnych gier, mnóstwo wciągających opowieści i kilka ciekawych debiutów. Na pewno zostałem pozytywnie zaskoczony przez The New Order, Cień Mordoru oraz Sunset Overdrive – trzy gry, które pokazują, że nadal można stworzyć niezwykłe pozycje korzystając ze znanych nam motywów. Mam tylko nadzieję, że w tym nadchodzącym roku zobaczymy prawdziwą rewolucję. Już bez bugów, bez mydlenia oczu, bez sztucznego hype’u. Chcę wyjątkowych produkcji, ciekawych opowieści i wciągającej rozgrywki… A pewnie będzie tak jak zawsze… ;)
 
Gra roku: Śródziemie: Cień Mordoru
Zawód roku: Watch Dogs
Niespodzianka roku: Susnet Overdrive

 

Cisza przed burzą

MICHAŁ: Biorąc się za podsumowanie ostatnich dwunastu miesięcy w naszej branży, nie można zapomnieć o bardzo istotnej rzeczy - rok 2013 był mocarny. Deweloperzy 3rd party wyciosali na odchodzące sprzęty absolutne killery, nie zabrakło także pozycji bardzo dobrych i dobrych, PS3 otrzymało kilka rewelacyjnych produkcji na wyłączność (w tym grę wszech czasów), a końcówka roku należała do debiutujących PlayStation 4 oraz Xboksa One, z garstką gier ekskluzywnych. Nie było więc szans, by w 2014 roku producenci zachwycali nas tak samo, jak przed rokiem - najbardziej smakowite kąski na PS4, XO i WiiU deweloperzy 1st party jeszcze pichcą, z kolei kilka potencjalnych megaton ostatecznie zadebiutuje dopiero za kilka miesięcy. Obraz ostatnich dwunastu był zatem taki sam, jak wtedy, gdy na rynku lądowały poprzednie systemy Sony/Microsoftu/Nintendo, a gracze musieli swoje „odczekać”, by cieszyć się wielkimi hiciorami. Nie oznacza to jednak, że nie było w co grać. Świetnych gier w 2014 nie brakowało, choć niestety trafiło się też sporo zakalców.
 
Zacznę od pozytywów. Japonia wróciła do gry i to na dobre. Za sprawą m.in. Nintendo i FromSoftware było nieźle, a za rok o tej porze będziemy już mówić o renesansie japońskiej szkoły. Twórcy niezależni dostarczali często i gęsto. Tak, wiem, ja także czuję się znużony kolejnymi zapowiedziami 8-bitowców w rozdzielczości Full HD, nie zmienia to jednak faktu, że wśród wielu wątłych indyków można było znaleźć kilka dorodnych. Outlast (i dodatek pt. Whistleblower) przypomniał mi, co to znaczy niepokój przy konsoli, Stick It to The Man! oczarował mnie przezabawną historią i miodną rozgrywką, odświeżone przygody Abe’a w Oddworld: New ‘n’ Tasty to wzór dla innych deweloperów w temacie rimejkowania starszych tytułów, wiele godzin spędziłem też z Velocity 2X oraz PixelJunk Shooter Ultimate. Miałem też to „szczęście”, że w kilka wyśmienitych gier z PS3/X360 nie zagrałem (Skąd brać na to wszystko czas?), więc remastery na PS4 łyknąłem jak młody pelikan. O tak, podrasowane Tomb Raider, Metro, Dead Nation czy Sleeping Dogs dostarczyły mi kilkaset godzin bardzo dobrej zabawy. Na deser zostawiłem sobie odpicowane The Last of Us, produkcję, którą zabrałbym ze sobą na bezludną wyspę. Jakby na to jednak nie patrzeć, to w dalszym ciągu „tylko” indyki i remastery. Na szczęście kilka tegorocznych blockbusterów spełniło nadzieje, jakie w nich pokładałem.
 
Jako wielki fan serii Yakuza nie mogłem przejść obojętnie obok spin-offu pt. Ishin!, który rzecz jasna nie zawiódł (grę musiałem najpierw zaimportować). MGS V: Ground Zeroes zachwycił mnie fenomenalną rozgrywką i wysokim replaybility, wyostrzając apetyt na nadchodzące The Phantom Pain. Doczekałem się też finałów dwóch wielkich seriali Telltale Games, The Walking Dead i The Wolf Among Us, którymi twórcy ostro dorzucili do pieca. Dalej wymienię pozycje, od jakich nie oczekiwałem cudów na kiju, a dla których czwartą Plejstację odpalałem z przyjemnością. Dwie odsłony InFamous (Second Son oraz First Light), Watch_Dogs, Murdered: Soul Suspect, Shadow Warrior, Obcy: Izolacja, The Evil Within, LittleBigPlanet 3 - każdy z tych szpili jest co najmniej bardzo solidny. Jak tylko pomyślę, że przede mną jeszcze Far Cry 4 i kolejne mecze w niezwykle udanym PES 2015, moje serce rośnie. Niestety, miniony rok miał także swoje ciemne strony - niedopracowane, często multigeneracyjne tytuły z ważącym kilka GB patchem już w dniu premiery, mniej atrakcyjne gry w usłudze PS Plus (dla jasności, w przypadku GwG wcale nie było lepiej), smutna śmierć PS Vita czy - do pewnego momentu - zamulające systemy nowych konsol. Trzeba o tym pisać i napiętnować odpowiedzialnych. Bo jeśli nie my, gracze, to kto?
 
Gra roku: The Walking Dead: Season 2
Zawód roku: Castlevania: Lords of Shadow 2
Niespodzianka roku: P.T.



 

„Rób tak jak mówię, nie tak jak robię.”

Nowe konsole powoli się rozkręcają, ale dobitnie widać jak korporacje nakręcały hype na swoje produkty, a z obietnic wiele nie wynikło. Teraz pod koniec roku mogę oficjalnie stwierdzić, że Sony jak i MS równo jadą bez smarowania swoich konsumentów. Miało być Full HD i masa gier na start, a przez ostatni rok naczytałem się więcej o rozdzielczościach na ppe, niż na pclabie. Ktoś jeszcze liczy na 4k? No, ale wróćmy do gier. Jakich gier? No właśnie. Większość zapowiadanych tytułów na nowych systemach pojawiało się z poślizgiem, często będąc nie do końca dopracowanym dziełem. Ubi z swoim GTA killerem — Watch Dogs tylko się zbłaźniło, grę z wielkim bólem skończyłem i chcę już o niej zapomnieć. Asasyna od tego roku omijam szerokim łukiem. Jednak zamiast pisać o niespełnionych obietnicach, napiszę krótko o ciekawych grach, które wyrwały trochę życia w 2014.
 
Cień Mordoru okazał się solidną pozycją i choć garściami czerpał z rozwiązań AC, stwierdzam, że uczeń przerósł mistrza i gra się lepiej, niż w nowego skrytobójcę Ubi. Dead Rising 3 dał mi wiele godzin zabawy z pociesznymi zombie i należą się brawa Capcom za pomysłowość, jednak cała reszta nie odbiega od znanych standardów serii. NBA 2k15 zniszczył mnie oprawą i wystarczy rozegrać jeden mecz by dostrzec nowe animacje i płynność poruszających się zawodników, przebudowany tryb My Player też cieszy. The Evil Within okazał się solidną pozycją w starym stylu, najlepsza gra z gatunku w tym roku zaraz obok Aliena. Początek roku też był dla mnie udany za sprawą: Lords of Shadow 2 i Dark Souls 2. Czasami też odpalałem NFS Rivals i Forze Motorsport na pożyczonej konsoli. Zakończenie roku z Bayonettą wgniotło w fotel i podniosło atrakcyjność Nintendo w moich oczach. 
 
Ogólnie ogrywam starocie i dopiero w nowym roku planuje zakup konsoli, sory, ale dopiero teraz jestem w stanie powiedzieć, że jest kilka gier w które bym zagrał. Podsumowując, było w co grać w 2014. Miałem w czym wybierać, rozumiem jednak rozgoryczenie posiadaczy nowych systemów, którzy liczyli na więcej. Rok w branży był udany, rok startu nowych konsol, już nie tak bardzo.
 
Gra roku: Dark Souls 2
Zawód roku: Assasin’s Creed Unity
Niespodzianka roku: bez niespodzianek :P


 

Przezorna, ubezpieczona

Nie mam za wiele czasu wolnego, więc staram się rozsądnie dobierać gry, tak aby nie trwonić cennych minut na crapy. Od początku nowej generacji, w „ciemno” kupiłam jedynie dwa tytuły: Destiny oraz Call of Duty: Advanced Warfare. Wszystkie inne next-genowe gry, nabyłam dopiero po zapoznaniu się z recenzjami oraz opiniami znajomych o podobnym do mojego guście. Dlatego z grubsza wiedziałam czego się spodziewać i szczęśliwie ominęły mnie rozczarowania. Większość gier startowych cierpi na syndrom lalki-śliczne, ale puste. Rise: Son of Rome zgodnie z moimi przeczuciami, zachwyciło oprawą wizualną i zaciekawiło klimatem starożytnego Rzymu, a gameplayowo spowodowało sporo frustracji. Titanfall i Destiny natomiast dostarczyło multum dobrej zabawy. Chociaż uważam, że jak na nowe IP są udane, to jednak mogłyby być zrobione lepiej. W końcu za obiema produkcjami stoją doświadczone studia-ojcowie Halo i CoD: MW, a to chyba powinno do czegoś zobowiązywać.
 
Jednak największym zaskoczeniem był dla mnie Sunset Overdrive. Spodziewałam się dobrej gry z masą kloacznego humoru, ale nie sądziłam, że będzie aż tak wyśmienita! Rewelacyjny feeling postaci, godziny wariackich akrobacji, skoków, ślizgu po dachach, szynach i drutach wysokiego napięcia, w towarzystwie zwariowanych postaci. A wszystko to w przepięknej oprawie! Szczerze mówiąc ten tytuł przyniósł mi najwięcej radochy - po prostu nie mogłam się od niego oderwać! Lunch titles Xbox One, do tej pory był bardziej w moim guście niż PS4, a uzupełnione przez gry ze studiów third-party, wystarczająco zapełniły mój wolny czas tak, abym nie zdążyła się znudzić. Z tego powodu wstrzymałam się z kupnem sprzętu Sony niemal rok. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym miała ograniczać się tylko do jednej platformy. Tym bardziej, że u Japończyków 2015 zapowiada się tłusto. Blodborne, The Order... Samo Uncharted, nawet gdyby miało wypaść słabo, jest dla mnie wystarczającym powodem, żeby już teraz tulić śliczną, białą Plejkę i niecierpliwie wypatrywać na finał przygód Drake’a.
 
Rozczarowały mnie jednak same konsole. Niby „choroby wieku dziecięcego”, systematyczne aktualizacje, szybkie naprawianie padających usług sieciowych itp., itd... Ale do jasnej cholery! Jak się bazuje na grach społecznościowych, to powinno się najpierw wszystko solidnie sprawdzić i przygotować, a nie obiecywać gruszki na wierzbie! To samo dotyczy przehypowanych „pewniaków”. Bug na bugu, bugiem pogania!  Ilość niedorobionych gier i awarii systemowych w tym roku, ustanowiła niechlubny rekord.
 
Start nowych maszynek, w moim mniemaniu wypadł w miarę poprawnie. Chociaż nie obyło się bez sporych wpadek, to powściągliwość i poleganie na zaufanych recenzentach, mogło skutecznie uchronić przed zszarganiem nerwów i portfela. Sytuacja powoli się stabilizuje, a w przyszłym roku spodziewam się sporej poprawy. Tym bardziej, że systemy są na bieżąco aktualizowane, błędy poprawiane, a co większe studia dopiero mają zamiar wyciągnąć asy z rękawów.
 
Gra roku: Sunset Overdrive
Zawód roku: nie mam
Niespodzianka roku: Sunset Overdrive

 

 

Trudne początki

ZAX: Szczerze mówiąc nie spodziewałem się po tym roku zbyt wiele. Początki nowej generacji konsol zawsze są trudne, a pierwsze gry raczej pośledniej jakości. Kto spodziewał się przełamania tej tendencji z pewnością może czuć się rozczarowany. Zamiast marudzić wolę jednak dostrzegać dobre strony ostatnich miesięcy. Najjaśniej błyszczały w ostatnim czasie Dragon Age: Inkwizycja i Śródziemie: Cień Mordoru. Szczególnie w tej drugiej pozycji liznęliśmy trochę next-genowej świeżości, za sprawą naprawdę innowacyjnego i przełomowego systemu Nemesis. Mam nadzieję, że podobne patenty zobaczymy w większej ilości nowych gier, a deweloperzy nie będą nam serwować w koło Macieju tylko festiwalu prostych skryptów.
 
Drugim tytułem, który mnie zachwycił jest nowy Dragon Age. Ale nie będę się tu rozpisywać; po prostu sprawdźcie moją recenzję w najnowszym numerze PSX Extreme!
 
To co niepokoi to kompletne rozluźnienie w temacie bugów. Mam już po dziurki w nosie zalewu łatek, a w szczególnośći zapewnień wydawców, że "patch już się tworzy i poprawi wymienione błędy". Wypuszczanie na rynek bubli stało się normą, czego skrajnym przykładem jest dla mnie "goła" wersja The Evil Within. Dobrze, że są jeszcze tytuły takie jak Śródziemie: Cień Mordoru, które nawet bez patcha Day One działają idealnie (przy sporych rozmiarach świata gry). To powinno być normą, a stało się niestety wyjątkiem w branży.
 
Gra roku: Dragon Age: Inkwizycja
Zawód roku: Watch Dogs
Niespodzianka roku: Śródziemie: Cień Mordoru



 

Ostatni z nas

ADAM: Rok 2014 był dla mnie czasem udanych kontynuacji i średnich premier. Genialne Dark Souls II i bardzo dobry GRID: Autosport udowodniły, że da się zrobić kolejną część znanej i lubianej serii bez bezczelnego odcinania kuponów. Byłem też miło zaskoczony nowymi odsłonami znanych marek. Wolfstein: The New Order i nieco niedoceniony Thief zryły mi beret. Nie obyło się bez polskigo akcentu. Zaginięcie Ethana Cartera oraz This War of Mine udowadniają, że nasze studia developerskie mają ogromny potencjał. Końcówka roku zmiażdżyła mnie wysypem świetnych tytułów, a na szczególne zainteresowanie zasługują Obcy: Izolacja, czwarty Far Cry oraz Dragon Age: Inkwizycja. Do każdego z tych tytułów podchodziłem ze sporą dozą ostrożności a okazało się, że są po prostu genialne.
 
Nie obyło się oczywiście bez wpadek i mocnych rozczarowań. Na pierwszy ogień idzie Big Boss i Metal Gear Solid V: Ground Zeroes, potem jest Aiden i świetnie reklamowany średniak w postaci Wtch Dogs, a pochód zamyka mój największy ból rzyci tego roku - Destiny. Na rzeczone tytuły czekałem z wywieszonym jęzorem od pierwszych zapowiedzi, niestety niepotrzebnie. Całe szczęście, że zupełnie nie jaram się serią Assassin's Creed. Jak widać słusznie, ponieważ czytając te wszystkie komentarze o bugach i nieudolnych próbach uspokojenia zdenerwowanych graczy przez Ubisoft, mimowolnie uśmiechałem się pod nosem. Niestety, z roku na rok da się zauważyć coraz większą tendencję twórców do wypuszczania gier niedopracowanych. Zeszły rok był tego doskonałym dowodem. Dochodziło do sytuacji, że już w dniu premiery gry należało ściągnąć pokaźnych rozmiarów łatkę, aby granie było w ogóle możliwe. Gdzie te czasy, gdy konsole reklamowano jako sprzęt, w którym "wkładasz płytę i grasz"?
 
Ubiegły rok należał w sporej części do remasterów i odrestaurowanych hiciorów poprzedniej generacji. Choć nie jestem zwolennikiem tego typu zabiegów, tym razem nie czuję się zawiedziony. Ponowne przeżycie losów Joela i Ellie w The Last of Us w wersji na PlayStation 4 zdecydowanie dało radę. Podobnie z Grand Theft Auto V i wypuszczonym zaraz po nowym roku Tomb Raiderze. Dobrze, że te tytuły trafiły na nową generację.
 
Nowa generacja rozkręca się póki co niczym stary, dobry Rubin: bardzo powoli, ale konsekwentnie. W tym roku zabrakło miażdżących killerów, jednak spojrzenie na kalendarz wydawniczy na 2015 rok pozwala mieć nadzieję, że w końcu PlayStation 4 i Xbox One rozgrzeją się na dobre.
 
Gra roku: Far Cry 4
Zawód roku: Destiny
Niespodzianka roku: Obcy: Izolacja




Słabiutki rok dla graczy.

JAMAJ: O ile same gry mogły były "dostarczyć", tak częste z nimi problemy w postaci day one patchy, licznych niedoróbek czy wręcz katastrofalnych błędów, potrafiły skutecznie odepchnąć od konsoli. A wydawałoby się, że to złoty okres dla graczy - wszakże to pierwszy rok obecnej generacji! Niestety - najlepszymi grami okazują się remastery wszelkiej maści, co samo w sobie nie jest tak złe jak wielu myśli, ale niedosyt pozostaje niedosytem, kiedy wiemy, że otrzymujemy swego rodzaju port zamiast pełnoprawnej, pełnowartościowej gry na NOWĄ GENERACJĘ. Jeszcze pozostaje mi doczekać czasu kiedy zostanę przez tytuł porządnie zbutowany. Bo o ile z obecną generacją bawię się wyśmienicie - tak oczekiwałem więcej. Najwyżej ocenianymi grami w 2014 roku są między innymi GTA V, The Last of Us Remastered czy Diablo III: Ultimate Evil Edition - wiele to mówi o kondycji i stanie, w jakim się obecnie znajdujemy. Stagnacja gatunkowa, kryzys twórczy, brak nowych pomysłów? Z jednej strony jest to zrozumiałe - byłoby conajmniej przykro wtopić grube dziesiątki milionów dolarów na oryginalny tytuł, który zdobęzie serca zaledwie garstki ludzi. Dużo przyjemniej (i zapewne łatwiej) jechać na sprawdzonych markach - po co się wysilać?
 
Oczywiście - są tacy, którzy nie boją się sprawdzać nowych patentów i iść pod prąd - i chwała im za to! Tymbardziej, że Alien: Isolation okazało się nie tylko ciekawostką, a bardzo grywalnym towarem i z oryginalnymi rozwiązaniami wpisującymi się w uniwersum Alien. Oby więcej takich inicjatyw.
 
Najwięcej czasu zeszło mi w tym roku na NBA 2K15, które nie przestaje zaskakiwać i z roku na rok poprawki są nie tylko kosmetyczne, ale i szalenie użyteczne - shot meter to game-changer, tryb kariery jest wyśmienity, a budowanie zespołu w MyTeam nigdy się nie znudzi. Wielu gier nie byłem w stanie w tym roku sprawdzić także Assassiny, Dragon Age, Sunset Overdrive czy Call of Duty muszą poczekać na lepsze czasy. Ale i tak jedna gra mnie nie puszcza ze swoich sideł i to ona jest dla mnie grą roku. Far Cry 4 to najlepsze rozwiązania z "trójki" doprawione przeogromną ilością sidequestów, piękną himalajską krainą, co-opem, areną, mini-gierkami społeczności... Uff - zabrakło mi tchu. O zawodzie roku nie będę się rozpisywał, bo wszyscy znają moje zdanie i nie będę Was już zanudzał moim lamentem. Uzasadnioną krytykę możecie przeczytać tutaj
 
Już kończę. O ile dla gier ogólnie rok 2014 nie był całkiem przyjazdy, tak dla Polski - jak najbardziej! Vanishing of Ethan Carter i Lords of the Fallen w rankingach radzą sobie wyśmienicie i aż strach pomyśleć, co się będzie działo w przyszłym roku, gdy paszcze naszych konsol połkną trzeciego Wiedźmina i wrocławskie Dying Light oraz Hellraid! Na tego ostatniego radzę zwrócić uwagę - o ile wstępnie był to projekt "poboczny" Techlandu, tak developing rozwinął się na tyle sprawnie, że gra wkroczyła na szerokie wody i może zaskoczyć finalną jakością. O ile ten rok był "taki se", tak 2015 być może pobije mieszankę hitów z niezapomnianego roku 1997 i okaże się najlepszym rokiem dla graczy ever! Tak że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! Aha - Nintendo robi to dobrze z Wii U - konsola, po tegorocznych Bayoneccie 2 i Mario Kart 8, z nową Zeldą za pasem, biblioteką starszych gier z Wii U i Wii może okazać się asem. Spokojnie, cichutko. Sony z Microsoftem prześcigają się w pomysłach, a Nintendo z pod stołu wyjada ten tort w samotności. Coś czuję, że niedługo będę w stanie bronić się przed magią Ninny. Do siego, lepszego roku!
 
Gra roku: Far Cry 4
Zawód roku: Destiny
Niespodzianka roku: Alien: Isolation




Rosnące budżety

ENKIDOU: Najłatwiej chyba zacząć takie podsumowania od jojczenia. Prawdę powiedziawszy nic nie zaskoczyło mnie jakoś szczególnie pozytywnie. Albo inaczej - zaskoczyło mnie bardzo Infinite Space, które ograłem dopiero w ostatnich miesiącach, ale to nie jest gra z 2014 roku, więc odpada.
 
Z krytyką przeważnie jest jakoś łatwiej, a zwłaszcza, że jest za co krytykować. Zgadzam się z Rogerem, iż to właśnie niedorobione gry są jedną z głównym plam mijającego roku. Może nawet najważniejszą. W trzewiach jednak czuję, że przyszłość pod tym względem nie będzie wyglądać bardziej różowo. W przypadkach Assassin's Creed Unity i np. wcześniejszego Battlefielda 4 widzę symptomy innego problemu. Nie trzeba posiadać wiedzy tajemnej, by zauważyć gdzie leży problem. Po pierwsze, są to rosnące budżety na produkcję, po drugie - coraz bardziej skomplikowany proces tejże produkcji. Dodajmy do tego desperackie próby wydawców zdążenia przed okresem wzmożonych zakupów i w rezultacie otrzymujemy mieszankę wybuchową. Wydaje mi się, że branża w niedalekiej przyszłości zreflektuje się, że kilkusetosobowe zespoły pracujące w różnych częściach świata to w istocie podążanie ślepą uliczką. A czy wycofa się w porę rakiem z tego modelu, czy też raczej wyrżnie głową w mur z całym impetem - to już jest pytanie na inną okazję.
 
A najlepsza gra roku moim zdaniem? Też mam z tym problem, bo dla mnie nie jest nią grą wydana w tym roku. Poza tym nadal nie ograłem kilku tytułów, które chciałem ograć, np. Bayonetty 2 i The Evil Within. W chwili gdy piszę te słowa ta pierwsza wciąż leży na półce i czeka na swoją kolej.




Rozczarowany PlayStation, zachęcony przez Microsoft i zachwycony Nintendo

IGOR: Po udanym starcie next-genów spodziewałem się, że wielce zapowiadany rok 2014 przyniesie nam masę dobrych gier zarówno od wydawców niezależnych jak i tych obracających grubymi milionami. Największą bolączką mienionego roku były gigantyczne problemy najgoręcej oczekiwanych gier AAA – oczywiście poza produkcjami Nintendo. Niestety hity pokroju Assassin's Creed: Unity, DriveClub, czy Destiny posypały się już na starcie. W obozie Ubisoftu, któremu przepowiadano zdobycie pozycji lidera, rozpętał się chaos, a prawie każda produkcja wywodząca się z francuskiej stajni zawiodła na całej linii. Watch_Dogs okazało się być średniakiem, zakapturzeni zabójcy poradzili sobie lepiej na past-genie, a wielokrotnie testowane przez graczy The Crew podobno nie jest aż takie świetne jak miało być.
 
Ponadto ostatnie prawie 365 dni sprawiło, że zacząłem wątpić w sens zakupu konsol nowej generacji wcześniej niż za 2-3 lata. Gdy mój hype na PS4 oraz Xboksa One rósł w miarę kolejnych zapowiedzi, tak teraz najlepszą propozycją na nowy sprzęt stało się Wii U. Oczywiście Sony ma Infamous: Second Son, a Microsoft kolekcję Halo oraz Sunset Overdrive, ale to nadal za mało aby zachęcić do kupna sprzętu. Za to Nintendo pokazało, że ma zabójczy, przynajmniej w teorii, dla konkurencji line-up, jako przykłady można wymienić Mario Kart 8, Super Smash Bros. Bayonetta 2, czy nowe Fatal Frame bądź Hyrule Warrior. Nota bene żadna premiera Ninny nie spotkała się z takimi problemami jak reszta stawki. 
 
Zatrważająca jest również ilość remasterów, które przyniósł kończący się rok. Nie dość, że otrzymaliśmy odświeżoną Larę Croft, Sleeping Dogs, The Last of Us, to do tej listy dołącza zylion indyków, które wyszły już dawno temu na PS3 i X360. Aby tego było mało, najlepszymi produkcjami na next-geny są właśnie takie odgrzewane kotlety. 
 
Rok 2014 można określić jako okres, w którym działo się bardzo dużo złego, co popsuło wizerunek takim gigantom jak Sony i Ubisoft, lecz zdarzały się i takie niespodzianki, dzięki którym takie EA straciło pozycję jednej z najbardziej poniżanych firm – za co powinni podziękować konkurencji. W dodatku pokazali też, że jak chcą to potrafią sprawić nam świetną niespodziankę w postaci Dragon Age: Inquisition. Zaś największym wygranym całego wyścigu zostało Nintendo, które zalicza dobry powrót do czasów N64 i Gacka.
 
Gra roku: Bayonetta 2
Zawód roku DriveClub
Niespodzianka roku: Dragon Age: Inquisition




12 miesięcy smutnej stagnacji

KUBA KLESZCZ: Miniony rok to dla branży growej 12 miesięcy smutnej stagnacji. Objawiło się to wysypem premier graficznych wodotrysków z bardzo małą ilością solidnych bomb, na które jeszcze poczekamy do przyszłego roku. Były oczywiście perełki, takie jak Śródziemie: Cień Mordoru, ale co powiedzieć o tym, że największymi hitami były tytuły z poprzedniej generacji w nowej panierce? To Metro: Redux, Grand Theft Auto V i The Last of Us zrobiły największą furorę, choć te dwie ostatnie gry wychodziły w zeszłym roku, a poprzednie trochę wcześniej.
 
Branżę gier wideo dopadła kolejna plaga. Po dziesiątym nieszczęściu w postaci egipskiej śmierci pierworodnych, wydawcy zsyłają nam patche day one, które ważą czasem po kilka giga, zaśmiecając dyski i odkładając w czasie obcowanie z zakupioną grą. Ubisoft przeszli za to samych siebie i wypuszczają łatkę do łatki (Unity). Potrzebujemy panowie jakiegoś rozwiązania w tym rozgardiaszu, bo granice się z roku na rok przesuwają.
 
Rok dwa tysiące czternasty był także bardzo dobrym okresem dla naszych rodzimych twórców. Z polskich stajni wyjechały takie cuda, jak This War of Mine, Zaginięcie Ethana Cartera czy stworzone wspólnie z zachodnimi sąsiadami Lords of the Fallen. A w przyszłym roku trzecia część Wieśka, czyli piękna kontynuacja tegorocznego trendu. Brawo Panowie i Panie, tak trzymać :)
 
Nie mam niestety mojej gry roku, ale gdybym miał już wybierać, to byłoby to Metro: Redux. 4A Games powinni być wzorem dla innych studiów. Całkowicie odmienili dwie gry o oryginalnym uniwersum (w końcu ile gier rozgrywało się w 90% w podziemiach metra?), które podczas swoich premier (choć głównie Metro 2033) borykały się z opuszczeniem czyśćca średniości - klimat jest, przyjemność także, ale cholera czegoś brakuje do prawidziwie tłustego i sycącego tytułu AAA. Tym razem wszystko postawili na tip-top i dostarczyli nam istne cudo. Nie miałem, na moje nieszczęście, możliwości obadać Dragon Age: Inkwizycja, ale to się naprawi w oczekiwaniu na trzeciego Wiedźmina.
 
Największe rozczarowanie to dla mnie Watch Dogs, lansowane na potęge, by potem zostać zdowngrade'owane i zgniecione przez nakręcony przez Ubi hype. Po raz kolejny zobaczyliśmy w akcji także tradycyjny model Ubisoftu, doskonale widoczny przy serii Assassin's Creed. Pierwsza gra nowej marki to próbowanie nowych rzeczy, ale wszystko bezpiecznie, jeszcze bez wyraźnego charakteru. Dopiero kolejne części to oceany miodu, na co zresztą czekam, bo powstanie Watch Dogs 2 to dla mnie pewniak. No i w końcu zaczyna się odcinanie kuponów, brr.

Gra roku: brak
Zawód roku: Ubisoft
Niespodzianka: Śródziemie: Cień Mordoru

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper