Kącik filmowy #72

Kącik filmowy #72

Łukasz Kucharski | 23.12.2013, 20:58

Wróciłem... a przynajmniej częściowo. Wybaczcie brak Kącika w zeszłym tygodniu, ale na razie utraciłem swojego pececika i praca na leciwym netbooku nie jest łatwa. Dlatego dzisiejsza edycja będzie lekko okrojona, ale kolejna powinna już być pełna informacji. W środku znajdziecie recenzję filmu Samoloty. Zapraszam! 

 

Dalsza część tekstu pod wideo

 

 

 

Wiadomości ze świata filmu

 

 

Bliżej prędkości
 
 
 
 
Ekranizacja Need for Speed na razie nie wzbudza ogromnie...pozytywnych reakcji. Wszyscy spodziewamy się raczej kolejnej spapranej roboty. Może jednak same akcje z samochodami zostaną wykonane należycie. W ramach nowych materiałów, poniżej znajdziecie plakat oraz materiał zza kulis.
 
 
 
 
 
 
***
 
 
Mrówka o ludzkiej twarzy
 
 
 
 
Studio Marvel ogłosiło, że wybrano odtwórcę roli Hanka Pyma a.k.a. Ant-Mana. Szczęśliwcem został...werble...Paul Rudd. Możecie go pamiętać z Wpadki, Legendy telewizji. A także malej roli w serialu Przyjaciele. Za reżyserię nadal odpowiada Edgar Wright (Hot Fuzz). Kolejny komiksowy bohater zadebiutował w kulturze w roku 1962 i jego moc polegała na skrajnych zmianach wielkości. Od mikroskopijnych rozmiarów do gigantycznych.
 
 
***
 
 
Oscar ostrzy miecz
 
 
 
 
Wielka Gala w tym roku świętuje 86 rocznicę. Telewizyjny przekaz zostanie wyemitowany 2 marca przyszłego roku. W internecie zadebiutował zwiastun, w którym bryluje Ellen DeGeneres. Prowadzącej własny wieczorny program towarzyszy 250 smokingów, które bynajmniej nie stoją w miejscu.
 
 
 
 
***
 
 
Nowa Zelandia niezniszczalna
 
 
 
 
Damska wersja Niezniszczalnych, pod tragicznym dla mnie tytułem – ExpendaBelles, może pozyskać Zoe Bell. Nic Wam to nie mówi? A pamiętacie scenę z filmu Kill Bill, gdy kolor ginął na czas masakry? To właśnie Zoe. Dodatkowo, dublowała Lucy Lawless w Xenie oraz pojawiła się na ekranie w Grindhouse Quentina Tarantino. Na razie projekt nie ma jeszcze reżysera lub reżyserki, więc to nic pewnego, ale niewiele jest aktorek, które zasługują na szansę w takim dziele jak Zoe.
 
 
***
 
 
Profanacja świętości
 
 
 
 
Ile razy pozwolimy jeszcze, by filmowe świętości były brane na warsztat i tworzone od nowa? Z każdą kolejną jest coraz gorzej. Władcy Hollywood mają inny pogląd i chcą zmasakrować kolejną po Różowej Panterze legendę. Wybór padł na...Nagą broń. Porucznik Frank Drebin otrzymał nową twarz – wcześniej użyczał jej mistrz Leslie Nielsen – a został nią Ed Helms (trylogia Kac Vegas). W tym miejscu muszę zaznaczyć, że nie umniejszam talentowi pana Helmesa, ale nie chcę oglądać tej nowej wersji, bo uważam ją za zło wcielone i bezczeszczenie ikony kina.

 

 
 
 

 

 

 

***

 

 

 

Kino Świat prezentuje...

 

 

 

Święta "Pod Mocnym Aniołem" - świąteczno-noworoczny, wysokoprocentowy zwiastun POD MOCNYM ANIOŁEM (w kinach od 17 stycznia) 
 
 
 
 
Prezentujemy nowy, wysokoprocentowy zwiastun filmu „Pod Mocnym Aniołem” Wojtka Smarzowskiego.
 
 
Najnowszy obraz twórcy „Drogówki”, „Róży i  „Wesela” zagości na ekranach kin 17 stycznia i udowodni, że „picie to nasz sport narodowy”. Przygotujcie się na film, który zachwieje Polską i zobaczcie specjalny, świąteczno-noworoczny zwiastun „Pod Mocnym Aniołem”. Wesołych Świąt i BARDZO wesołego Nowego Roku!
 
Po spektakularnym, artystycznym i komercyjnym sukcesie „Drogówki”, „Róży” i „Wesela”, reżyser powraca z produkcją „Pod Mocnym Aniołem”. Oparty na znakomitej powieści Jerzego Pilcha (Nagroda Literacka NIKE 2001) obraz, to poruszająca, miejscami niezwykle zabawna, opowieść o piciu i… o miłości, która potrafi być silniejsza od wódki. Imponujący doborową obsadą film (m.in. Robert Więckiewicz, Marcin Dorociński, Adam Woronowicz, Kinga Preis, Agata Kulesza, Arkadiusz Jakubik, Iza Kuna, Marian Dziędziel, Andrzej Grabowski, Jacek Braciak i Julia Kijowska) trafi na ekrany kin 17 stycznia 2014 roku. Dystrybutorem „Pod Mocnym Aniołem” jest Kino Świat.
 
„Chciałbym, żeby przez pierwszą część filmu widz się świetnie bawił (kto z nas się nie śmiał z pijaka?), przez następną czuł narastające zażenowanie, a na koniec, żeby przerażony milczał.” - mówi Smarzowski
 
Jerzy (Robert Więckiewicz) jest pisarzem i alkoholikiem. Poznajemy go w momencie, w którym uwierzył, że może wygrać z nałogiem. Zakochuje się w młodej dziewczynie (Julia Kijowska) i wreszcie czuje, że ma po co i dla kogo żyć. Jednak nie wytrzymuje długo. Pewnego dnia idzie prosto do baru Pod Mocnym Aniołem, gdzie zaczyna pić...
 
Wkrótce trafia na odwyk, gdzie spotyka doktora Granadę (Andrzej Grabowski), personel (m.in. Iza Kuna, Robert Wabich) i innych pacjentów (Jacek Braciak, Kinga Preis, Marian Dziędziel, Marcin Dorociński, Arkadiusz Jakubik, Lech Dyblik, Iwona Wszołkówna, Iwona Bielska, Krzysztof Kiersznowski), którzy tworzą niezwykle barwną galerię postaci. Jedną z metod leczenia jest czytanie spisanych wcześniej opowieści, z czasów kiedy się piło. Swoje historie, zabawne i niekiedy wstrząsające, opowiedzą: reżyser, ksiądz, menelka, policjant, kierowca TIR-a, farmaceutka, robotnik, fryzjerka i inni. Wszyscy piją, bo picie to nasz sport narodowy.
 
 
***
 
 
ARKADIUSZ JAKUBIK zabójczo przystojnym trollem! - "KRÓLOWA SNIEGU" w kinach od 26 grudnia 
 
 
 
 
Od 26 grudnia głos Arkadiusza Jakubika usłyszeć będziemy mogli w adaptacji najpiękniejszej baśni Andersena pt.: „Królowa Śniegu”.
 
Użyczał już głosu w takich animacjach, jak „Muppety”, „Madagaskar” czy „Gdzie jest Nemo?”. Arkadiusz Jakubik to nie tylko zaprawiony aktor filmów fabularnych, ale i człowiek, który kocha produkcje dla dzieci. Z wielką przyjemnością przyjął propozycję podłożenia głosu pod jedną z postaci w ekranizacji najpiękniejszej baśni Hansa Christiana Andersena pt.: „Królowa Śniegu. Jaki to bohater? Najlepiej jak Arek opowie o nim sam:
„W filmie „Królowa Śniegu” gram bardzo fajną postać - trolla. Jest on kochaną postacią. Najpierw oczywiście jest zły, niedobry, ale potem przechodzi przemianę. Fantastyczna postać! Może przez chwilę myślałem, że zagram jakiegoś pięknego księcia. No ale... umówmy się, wiemy, jak wyglądam.”
 
Aktor zapałał sympatią nie tylko do granej przez siebie postaci, ale również do całego filmu:
„Ta animowana adaptacja „Królowej Śniegu” to bardzo fajny, przyjemny film oparty na klasycznej bajce Andersena. Jest ona uwspółcześniona, więc myślę, że rodzice, którzy przyjdą na ten film ze swoimi małymi pociechami, będą bardzo zadowoleni.” - mówi.
 
 
***
 
 
Bracia Tkacz: narodziny nowych gwiazd kina - "BIEGNIJ CHŁOPCZE, BIEGNIJ" w kinach od 10 stycznia 
 
 
 
 
W filmie „Biegnij, chłopcze, biegnij” główną rolę wspólnie zagrali bracia Andrzej i (znany z „Chce się żyć”) Kamil Tkacz. Tym samym dołączyli do niezwykłego grona najsłynniejszych bliźniaków kina.
 
Bliźnięta jednojajowe to rodzeństwo, które ma tę samą płeć, taki sam wygląd, a często również te same cechy charakteru. Bardzo trudno jest je od siebie odróżnić. Być może właśnie ta ostatnia właściwość powoduje, że są tak niezwykle rzadkim, ale i atrakcyjnym duetem aktorskim. Film „Biegnij, chłopcze, biegnij” to znakomita okazja, aby poznać nową parę bliźniaków, która ma szansę podbić serca polskiej i międzynarodowej publiczności. Zanim o nich napiszemy, przedstawiamy nasze zestawienie najsłynniejszych bliźniaków kina.
 
Mary-Kate i Ashley Olsen to jeden z najbardziej znanych duetów Hollywood. Widzowie z pewnością pamiętają je z serialu komediowego „Pełna chata”. Siostry pierwszy raz pojawiły się w nim w 1987 roku. Kolejna para, również zagraniczna, to Lisa i Louise Burns. Wszyscy fani „Lśnienia” Stanley’a Kubricka z pewnością nie raz mieli okazję oglądać je zarówno na ekranie telewizora, jak i we własnych koszmarach sennych. Trzeba przyznać, że dwie jednakowe dziewczynki w niebieskich sukienkach to genialny pomysł na wprowadzenie klimatu grozy. Trzecia para bliźniaków, którzy zyskali międzynarodową sławę to James i Oliver Phelps. Od 2000 roku zaczęli występować w roli braci Weasley w ekranizacji popularnych książek o Harrym Potterze.
 
Również w naszej kinematografii pojawiają się nazwiska bliźniaków godne wymienienia. Najsłynniejsi są chyba bracia Lech i Jarosław Kaczyńscy, którzy na długo przed rozpoczęciem kariery politycznej mieli okazję wystąpić w filmie „O dwóch takich, co ukradli Księżyc”. Interesującą ciekawostką jest, że obaj bracia byli dubbingowani. Ich postaciom użyczyły głosu kobiety: Maria Janecka oraz Danuta Mancewicz. 
 
Wreszcie bliźniacy, z których jeden zyskał już światową sławę. Mowa tu o Andrzeju i Kamilu Tkacz. Drugi z chłopców wystąpił u boku Dawida Ogrodnika w „Chce się żyć” Macieja Pieprzycy. Ta rola przyniosła mu wielkie uznanie nie tylko w Polsce, ale i na międzynarodowym festiwalu filmowych w Montrealu, gdzie film otrzymał główną nagrodę. Do udziału w najnowszej produkcji „Biegnij, chłopcze, biegnij”, zaproszono obu braci. Na zmianę grają Jurka Staniaka - 8-letniego chłopca, który po stracie rodziny zmuszony jest uciekać z getta. Początkowo w roli głównej obsadzono Andrzeja, ale bardzo szybko do obsady dołączył  jego brat Kamil. Aktorzy z licznej polskiej obsady przyznają, że ciężko było im odróżnić, który z chłopców aktualnie znajduje się na planie filmowym. 
 
 
Niesamowita i wzruszająca historia, która wydarzyła się naprawdę. Reżyserem filmu jest zdobywca Oscara Pepe Danquart. W międzynarodowej obsadzie plejada gwiazd polskiego kina. W roli głównej, zagranej wspólnie z bratem-bliźniakiem Andrzejem, Kamil Tkacz, którego debiut w głośnym i wielokrotnie nagrodzonym „Chce się żyć” Macieja Pieprzycy zachwycił cały świat. „Biegnij, chłopcze, biegnij” to ekranizacja przetłumaczonego na 15 języków bestsellera Uriego Orleva.
 
Poruszające losy ośmioletniego uciekiniera z warszawskiego getta, który stracił całą rodzinę i zdany jest na pomoc ze strony obcych. Trafia do domu życzliwej Polki (Elizabeth Duda). Kobieta decyduje się go przygarnąć i namawia, by dla bezpieczeństwa przyjął nową tożsamość - osieroconego Polaka wyznania rzymskokatolickiego. Wskutek dramatycznego splotu wydarzeń, chłopiec musi opuścić gościnny dom i rusza w pełną przygód i niebezpieczeństw wędrówkę przez ogarnięty wojną kraj. Korzystając z pomocy polskich rodzin i przybranej tożsamości, próbuje przetrwać koszmar okupacji.
 
 
***
 
 
Maciej Rock jako kapryśny książę "przy kości" - "KRÓLOWA ŚNIEGU" w kinach od 26 grudnia 
 
 
 
 
Jest gwiazdą telewizji, a teraz jeszcze dodatkowo…księciem! Maciej Rock zdradza sekrety postaci, której użycza głosu w filmie „Królowa Śniegu”.
 
Cała Polska kojarzy Maćka Rocka z wielu popularnych programów telewizyjnych. Teraz próbuje sił w nagraniu do polskiej wersji językowej animacji „Królowa Śniegu”. Wciela się tu w postać rozkapryszonego księcia. Oto co mówi o swojej roli: „Moja postać jest niezwykła, jest to książę lekko „przy kości”, czyli zupełnie jak ja…” - po czym żartobliwie dodaje - „…żaden Dowbor, żaden George Clooney.”
 
W „Królowej Śniegu”, czyli ekranizacji najwspanialszej baśni Hansa Christiana Andersena, postać dubbingowana przez Maćka zmuszona będzie dzielić swoje życie (dosłownie!) z ojcem - zwariowanym królem - i siostrą. Wszystko to w otoczeniu bardzo osobliwego budynku: „Zamek w którym przyszło żyć mojemu bohaterowi wygląda trochę inaczej. Wszystko podzielone jest przez dwa. Jest wielki salon, ale jest podzielony na dwa, jest wielka sypialnia, ale podzielona na pół. Również toaleta jest podzielona na pól!” - żali się Maciek.
 
Mimo tych drobnych niedogodności, aktor jest bardzo zadowolony z udziału w filmie.
„Takie wersji, w jakiej teraz biorę udział, jeszcze nie widziałem. Do tej „Królowej Śniegu” wtłoczono współczesne życie. Mimo, że wszystko odbywa się w realiach zamkowo-chłodnych, to perypetie bohaterów pokazują, że w takich chłodnych okolicznościach może być bardzo gorąco…i jest bardzo gorąco!” - zachęca.
 
 
***
 
 
"Piep** się Winfrey!" - czym miliarderka, sławna niemal jak Elvis i Superman, podpadła reżyserowi KAMERDYNERA? 
 
 
 
 
Po piętnastu latach od premiery głośnego „Pokochać”, nominowana do Oscara oraz Złotego Globu Oprah Winfrey powraca na duży ekran. 26 grudnia zobaczymy ją w „Kamerdynerze”, niezwykłej, opartej na prawdziwych wydarzeniach historii Cecila Gainesa, który pracował dla ośmiu kolejnych przywódców Ameryki. „To była prawdopodobnie moja ostatnia rola.” - zarzeka się jedna z najbardziej wpływowych kobiet świata, a widzom pozostaje smutek, bo wyczekiwany powrót i występ gwiazdy w „Kamerdynerze” to kreacja ze sporymi szansami na Nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej. 
 
W życiu zawodowym Winfrey osiągnęła już wszystko. W ćwierć wieku zbudowała imperium medialne, które dało jej 3 miejsce na liście najbardziej wpływowych kobiet świata (Forbes), tytuł największej gwiazdy świata (również Forbes), status najbardziej wpływowej czarnoskórej kobiety pokolenia (czasopismo Life) i miejsce na liście 100 najbardziej wpływowych ludzi XX wieku (Time). W 2003 roku plebiscyt sieci telewizyjnych uznał ją za najbardziej rozpoznawalną osobowością medialną po Supermanie i Elvisie, a listę osiągnięć Oprah zamyka okrągły miliard dolarów na jej bankowym koncie.  
 
„Oprah nie grała przez bardzo długi czas, więc bardzo się denerwowaliśmy, czy będzie w stanie zagrać tak świetnie, jak niegdyś w „Kolorze purpury”, w którym była po prostu wspaniała.” - mówi reżyser i producent „Kamerdynera”, Lee Daniels. „Ale Oprah już pierwszego dnia na planie pokazała klasę. W przerwie między zdjęciami stała w kolejce po obiad, jak wszyscy inni. W żadnej sytuacji nie zachowywała się tak, jakby należało jej się więcej. Jest miliarderką, ale podczas pracy była po prostu aktorką. Każdego dnia przyjeżdżała sama, bez żadnej świty i przez cały czas była maksymalnie skupiona i pomocna. Zachowywała się jak profesjonalistka, która została zatrudniona do roli i stara się zrobić to najlepiej, jak potrafi.”
 
By współpraca układała się należycie, reżyser postawił na dość radykalne metody dopingowania swojej gwiazdy. „W trakcie jednej z prób nie wytrzymałem.” - wspomina Daniels. „Zacząłem krzyczeć. „Zamknij się wreszcie i powiedz tę kwestię jak trzeba. No powiedz ją. Nie, nie, nie! To wszystko brzmi fałszywie. Jesteś do kitu. Nie wytrzymam, wychodzę stąd.” I wtedy się przełamała. Ona po prostu przez lata przywykła mieć nad wszystkim kontrolę. I dopiero, gdy uznała moją wyższość, nastąpiło jej artystyczne „wyzwolenie”. Nadeszły efekty.” - tłumaczy Daniels.  
  
W „Kamerdynerze” Winfrey wcieliła w Glorię, żonę tytułowego bohatera. Jej bohaterka ma problemy z wiecznie nieobecnym mężem, za dużo pije i pali. Wspominając proces wchodzenia w rolę, Oprah mówi o konieczności znalezienia złotego środka. „Lee jest cudowny, ale gdyby wszystko miało iść według jego wizji, to na ekranie stale widzielibyście mnie nagą, a wypowiadanych przeze mnie słów na „k” nie dałoby się policzyć.” - mówi gwiazda. „Na szczęście zdołałam przekonać go, że Gloria nie musi taka być. Nie musi w kłótni z mężem krzyczeć, że „pieprzy jego, pieprzy Biały Dom i ogólnie pieprzy wszystko. Lee w końcu przyznał mi rację, choć nie obyło się bez typowej dla niego zgryźliwości. „Wiesz co, masz rację.” - powiedział. „Będzie tylko jedno „pieprz się” - z dedykacją dla ciebie. „Pieprz się Winfrey!” - zakończył i wybuchnął śmiechem. To było rozbrajające.” - śmieje się aktorka.    
 
„Kamerdyner” to oparta na prawdziwych wydarzeniach historię Cecila Gainesa (laureat Oscara i Złotego Globu - Forest Whitaker), który w latach 1957-1986 był kamerdynerem ośmiu kolejnych prezydentów Ameryki. Film, porównywany przez zagranicznych krytyków do przeboju „Jak zostać królem”, już teraz uchodzi z jednego faworytów Nagród Akademii, zaś grająca żonę tytułowego bohatera Oprah Winfrey typowana jest jako jedna z najmocniejszych kandydatek do Oscara. Danielsowi udało się zgromadzić prawdziwie imponującą obsadę, w której, poza Whitakerem, znalazło się czterech innych zdobywców Oscara - Robin Williams, Jane Fonda, Vanessa Redgrave i Cuba Gooding Jr, wspieranych przez takie osobowości świata show-biznesu, jak: Lenny Kravitz, Mariah Carey i nominowana do Oscara oraz Złotego Globu Oprah Winfrey. „Kamerdyner” przez blisko miesiąc był numerem jeden box office’u w USA, zwracając koszty produkcji już pierwszym tygodniu wyświetlania, a teraz bije rekordy frekwencji w kolejnych krajach europejskich.
 
W 1926 roku młody Cecil opuszcza skonfliktowane na tle rasowym południe USA, szukając szansy na lepsze życie. Wkrótce otrzyma niezwykły dar od losu. Zostanie kamerdynerem w Białym Domu, stając się naocznym świadkiem wydarzeń, które na zawsze zmienią oblicze współczesnego świata. Gdy kolejni prezydenci USA zmagają się ze skutkami zabójstwa Johna F. Kennedy'ego, Martina Luthera Kinga i kontrowersjami narosłymi wokół wojny w Wietnamie i afery Watergate, Cecil - wspieranyprzez kochającą żonę Glorię (Oprah Winfrey) - musi podjąć trudną walkę o dobro i szczęście rodziny, któremu na drodze stanie jego własne, bezgraniczne oddanie pracy.
 
 
***
 
 
"Moim aniołem była Polka" - wspomnienia Yorama Friedmana - BIEGNIJ, CHŁOPCZE, BIEGNIJ w kinach od 10 stycznia 
 
 
 
 
Yoram Friedman to  żyjący do dzisiaj pierwowzór postaci głównego bohatera filmu „Biegnij, chłopcze, biegnij”. Jako ośmioletni chłopiec musiał walczyć o własne życie w okrutnych czasach II wojny światowej.
 
„Mój ojciec powiedział mi: „Nie ufaj nikomu. Bądź czujny. Idź. Inaczej zginiemy obaj”. Bardzo powoli zacząłem odczołgiwać się w stronę lasu. Tam czułem się bezpiecznie. Nie bałem się dzikich zwierząt. One były w porządku. Musiałem jednak bardzo uważać, kiedy zobaczyłem człowieka.”  - to jedno ze wspomnień blisko osiemdziesięcioletniego już dziś Yorama Friedmana.
 
Jego niesamowita historia została opowiedziana w filmie „Biegnij, chłopcze, biegnij”, który w polskich kinach zawita już 10 stycznia 2014 roku. W wieku 8 lat zmuszony był do ucieczki z warszawskiego getta. Z całej rodziny ocalał tylko on. Pod przybranym nazwiskiem Jurka Staniaka wyruszył w pełną śmiertelnych niebezpieczeństw wędrówkę. Pod żadnym pozorem nie mógł dać się złapać - to oznaczałoby dla niego śmierć. Zdany na łaskę innych ludzi i własny spryt odnajdował w sobie wystarczająco dużo odwagi i nadziei, aby przetrwać każdy kolejny dzień.
 
„Moją zbawczynią, moim aniołem była Polka, która zajęła się mną w pierwszych miesiącach pobytu w lesie. Wyleczyła moje rany. Nauczyła mnie jak być chrześcijaninem. Dała mi schronienie i pożywienie. To jej, zaraz po ojcu, zawdzięczam, że nie zginąłem.” - wspomina Yoram.
 
Zapytany o reakcję na propozycję zekranizowania jego historii, odpowiedział: „Byłem bardzo zaskoczony, ale też szczęśliwy. Moja rodzina również była ciekawa tego projektu. Dzieci znają moje losy - słyszały o nich od maleńkości. Film sprawi, że ta historia może zdać się bardziej namacalna. Sądzę, że nie można przejść obok niego obojętnie. Jestem przekonany, że ta historia dotrze do serc widzów w każdym zakątku
świata.”
 
Niesamowita i wzruszająca historia, która wydarzyła się naprawdę. Reżyserem filmu jest zdobywca Oscara Pepe Danquart. W międzynarodowej obsadzie plejada gwiazd polskiego kina. W roli głównej, zagranej wspólnie z bratem-bliźniakiem Andrzejem, Kamil Tkacz, którego debiut w głośnym i wielokrotnie nagrodzonym „Chce się żyć” Macieja Pieprzycy zachwycił cały świat. „Biegnij, chłopcze, biegnij” to ekranizacja przetłumaczonego na 15 języków bestsellera Uriego Orleva.
 
Poruszające losy ośmioletniego uciekiniera z warszawskiego getta, który stracił całą rodzinę i zdany jest na pomoc ze strony obcych. Trafia do domu życzliwej Polki (Elizabeth Duda). Kobieta decyduje się go przygarnąć i namawia, by dla bezpieczeństwa przyjął nową tożsamość - osieroconego Polaka wyznania rzymskokatolickiego. Wskutek dramatycznego splotu wydarzeń, chłopiec musi opuścić gościnny dom i rusza w pełną przygód i niebezpieczeństw wędrówkę przez ogarnięty wojną kraj. Korzystając z pomocy polskich rodzin i przybranej tożsamości, próbuje przetrwać koszmar okupacji.
 
„Ciężkie losy małego chłopca pośród okropieństw wojny są tak nieprawdopodobne, że ciężko uwierzyć w to, że naprawdę miały miejsce. Jednak jest to prawda. Chłopiec przeżył, jest obecnie starszym panem i chętnie opowiada swoją historię.”- Pepe Danquart, reżyser
 
 
***
 
 
Jego filmy wstrzymują krwiobieg - Marcin Dorociński opowiada o twórcy POD MOCNYM ANIOŁEM (w kinach od 17 stycznia) 
 
 
 
 
„Wojtek Smarzowski mówi, że picie to polski sport narodowy. On to ujmuje półżartem, bo gdyby porównać picie do piłki nożnej, to rzeczywiście możemy się pośmiać, ale sytuacja jest dramatyczna.” - stwierdza Marcin Dorociński. 17 stycznia gwiazdę „Róży” zobaczymy w filmie „Pod Mocnym Aniołem” - najnowszym obrazie popularnego „Smarzola”. W następcy hitowej „Drogówki” zagrał filmowca, który pije, bo… lubi.
 
„Ja już się tyle dobrego o Wojtku naopowiadałem, że chyba wystarczy. Jeszcze by mu się za słodko zrobiło.” - żartuje Dorociński. „On dobrze wie, ile znaczy dla aktorów. Każdy z ekipy pójdzie z nim w ogień i zrobi dla niego wszystko. Historie, które tworzy są tak mocne i prawdziwe, że dają aktorowi spełnienie. To przeżycie, wyładowanie elektryczne, które pozostaje w tobie na zawsze.”
 
Według Dorocińskiego kluczem do popularności reżysera jest to, że: „Daje widzom maksymalne dawki skondensowanych emocji; wrażeń, które wdzierają się w człowieka, wstrzymują krwiobieg i robią w nim różne dziwne rzeczy.”
 
„On nie robi tego dla efektu.” - podkreśla aktor - „ale dlatego, że tak właśnie czuje i sam potrzebuje takich emocji. Jego filmy są szczere i prawdziwe. Nie da się ich oglądać o każdej porze dnia i nocy, bo potem… można już nie zasnąć.”
 
Jerzy (Robert Więckiewicz) jest pisarzem i alkoholikiem. Poznajemy go w momencie, w którym uwierzył, że może wygrać z nałogiem. Zakochuje się w młodej dziewczynie (Julia Kijowska) i wreszcie czuje, że ma po co i dla kogo żyć. Jednak nie wytrzymuje długo. Pewnego dnia idzie prosto do baru Pod Mocnym Aniołem, gdzie zaczyna pić...
 
Wkrótce trafia na odwyk, gdzie spotyka doktora Granadę (Andrzej Grabowski), personel (m.in. Iza Kuna, Robert Wabich) i innych pacjentów (Jacek Braciak, Kinga Preis, Marian Dziędziel, Marcin Dorociński, Arkadiusz Jakubik, Lech Dyblik, Iwona Wszołkówna, Iwona Bielska, Krzysztof Kiersznowski), którzy tworzą niezwykle barwną galerię postaci. Jedną z metod leczenia jest czytanie spisanych wcześniej opowieści, z czasów kiedy się piło. Swoje historie, zabawne i niekiedy wstrząsające, opowiedzą: reżyser, ksiądz, menelka, policjant, kierowca TIR-a, farmaceutka, robotnik, fryzjerka i inni. Wszyscy piją, bo picie to nasz sport narodowy.
 
„Chciałbym, żeby przez pierwszą część filmu widz się świetnie bawił (kto z nas się nie śmiał z pijaka?), przez następną czuł narastające zażenowanie, a na koniec, żeby przerażony milczał.” Wojtek Smarzowski
 
„Z powieści Jerzego Pilcha oraz z mojego - sądzę, że mogę tak napisać - niegrzecznego widzenia kina można zmontować ekstra-mocny koktajl. Będzie miał sporo kolorów, bo pracuję z aktorami na półtonach i niuansach, będzie międzynarodowy, bo wierzę, że są szanse na festiwale i zapewniam, że będzie popularny, bo picie to jednak cały czas nasz sport narodowy. Tylko z tym kacem każdy będzie sobie musiał radzić sam.” Wojtek Smarzowski
 
 
***
 
 
Johnny Depp doradzał jak Socha ma grać piratkę - KRÓLOWA ŚNIEGU w kinach od 26 grudnia
 
 
 
 
W polskiej wersji językowej „Królowej Śniegu”, obok Arkadiusza Jakubika i Macieja Rocka, usłyszymy również Małgorzatę Sochę. Aktorka zdradza, że w przygotowaniu do roli pomagał jej sam Johnny Depp!
 
Małgorzata Socha, znana ze swoich licznych ról dubbingowych w takich produkcjach jak „Smerfy”, „Tedi i poszukiwacze zaginionego miasta” czy „Alvin i wiewiórki”, użyczyła głosu jednej z postaci w „Królowej Śniegu”. Jej bohaterka to zbuntowana młoda piratka. Chociaż nie ma przepaski na oku, drewnianej nogi czy haka zamiast dłoni -  uważa się za pełnoprawną władczynię mórz i oceanów. Szkoda tylko, że jej rodzinny statek jest „zacumowany” na bezkresnej lodowej pustyni, a w związku z wieczną zimą - wody i fal szukać tutaj próżno. To jednak nie przeszkadza młodej piratce żyć zgodnie z duchem swoich walecznych kompanów. Uzbrojona w zabójczy temperament i ostrą gadkę potrafi rozruszać każdą przygodę! Jej najlepszym przyjacielem jest Renifer Pędziwiatr, któremu jednak nie zawsze spieszy się do galopu.
 
Małgorzata Socha przyznaje, że podczas przygotowań do tej wymagającej roli konsultowała się ze słynnym hollywoodzkim aktorem: „Zadzwoniłam do Johnny’ego Deppa i mówię - Kochany, powiedz mi jak mam ugryźć ten temat - parę uwag z jego strony i poszło jak po maśle” - dodaje z ulgą.
 
Aktorka podkreśla również, że „Królowa Śniegu” to nowoczesna adaptacja słynnej baśni Hansa Christiana Andersena: „To jest bajka z charakterem. Pojawiają się w niej nowe postaci. Te kolorowe postaci nadają charakteru i współczesnego rysu filmowi” - mówi.
 
 
***
 
 
Nadczłowiek z blizną, czyli jak stworzyć przystojne monstrum. JA, FRANKENSTEIN (w kinach od 24 stycznia 2014) 
 
 
 
 
24 stycznia na ekrany polskich kinach wejdzie „Ja, Frankenstein”, zrealizowana w technologii IMAX superprodukcja na podstawie graficznej noweli Kevina Grevioux - ojca uniwersum „Underworld”. Reżyser obrazu Stuart Beattie (współtwórca światowego sukcesu „Piratów z Karaibów”) tłumaczy, dlaczego zdecydował się odesłać wampiry na zasłużoną emeryturę oraz skąd pomysł na Aarona Eckharta w roli człowieka z… bliznami.
 
„Zombie, wampiry i wilkołaki - to już wszystko było i to wiele, wiele razy.” - mówi Beattie. „Zdecydowaliśmy się postawić na coś zupełnie innego; nowy świat, bohaterów i nieznaną historię. Potwory z naszego filmu miały być czymś, czego w kinie jeszcze nie widziano. Pod tym względem Gargulce i Demony okazały się strzałem w dziesiątkę. Większość ludzi słyszało o takich istotach, ale mało kto umiałby powiedzieć o nich coś konkretnego. Dało nam to wymarzone warunki do stworzenia całkiem nowej, wyjątkowej mitologii.”
 
Beattie szybko zrozumiał, że do swojego projektu potrzebuje aktora o określonej emocjonalności i warunkach fizycznych. Wybór padł na Aarona Eckharta, znanego zarówno z świetnych ról dramatycznych, jak i dynamicznych kreacji w kinie akcji. Aktora, który z tą samą jakością sprawdza się w roli przeciwnika Batmana („Mroczny Rycerz”), żołnierza walczącego z kosmitami („Inwazja: Bitwa o Los Angeles”), ojca rozpaczającego po utracie dziecka („Między światami”) czy krasomówczego rzecznika koncernu („Dziękujemy za palenie”).
 
Fizyczność Eckharta pozwoliła na stworzenie postaci, która z jednej strony przeraża, a z drugiej budzi współczucie i… sympatię. „Dołączenie Aarona do projektu skrystalizowało naszą wizję. Wiedzieliśmy już, jaką istotą będzie tytułowe monstrum.” - wyjaśnia Beattie. „Aaron ma fantastyczną twarz, co okazało się szalenie istotne. Gdy zamierzasz uczynić aktora groteskowym i potwornym, pokryć jego twarz bliznami, to ciągle chcesz, by na swój sposób pozostał przystojny i publiczność mogła się z nim identyfikować. I to nie tylko mężczyźni, ale również kobiety. Pod tym względem uroda Aarona sprawdziła się pierwszorzędnie.”
 
Adam, potwór stworzony przez doktora Frankensteina, od ponad 200 lat żyje samotnie w cieniu ludzkiej cywilizacji. Obdarzony ogromną siłą i wytrzymałością, wytrenowany w sztukach walki, broni naszego gatunku przed zakusami istot rodem z najgorszych koszmarów. Nieoczekiwanie i wbrew swojej woli zostaje uwikłany w odwieczną wojnę pomiędzy dwoma klanami nieśmiertelnych. Obie frakcje chcą odkryć sekret jego zmartwychwstania, by dzięki niemu zdobyć kontrolę nad armią żywych trupów.
 
W tytułowe monstrum wcielił się nominowany do Złotego Globu Aaron Eckhart, niezapomniany Harvey Dent z „Mrocznego Rycerza”. W epickiej walce dobra ze złem towarzyszyć mu będą m.in. Yvonne Strahovski - gwiazda serialu „Dexter”, Miranda Otto - Eowina z „Władcy Pierścieni” Petera Jacksona, Jai Courtney - filmowy syn Bruce'a Willisa ze „Szklanej pułapki 5” oraz wybitny angielski aktor, laureat Złotego Globu - Bill Nighy (Davy Jones z „Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka”).
 
 
***
 
 
Mateusz Kościukiewcz najlepszym młodym aktorem Europy! Gwiazda w W IMIĘ... wśród laureatów Shooting Stars 2014 
 
 
 
 
Organizacja European Film Promotion ogłosiła w dniu dzisiejszym listę zwycięzców 17 edycji Shooting Stars 2014. W elitarnym gronie 10 najzdolniejszych europejskich aktorów młodego pokolenia znalazł się Mateusz Kościukiewicz - gwiazda wielokrotnie nagradzanego obrazu „W imię...” w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej. W poprzednich latach wyróżnienie EFP zdobywały takie sławy jak Daniel Craig, Carey Mulligan, Moritz Bleibtreu, czy laureatka Oscara Rachel Weisz.
 
Uzasadniając wybór Polaka, międzynarodowe jury konkursu podkreślało, że: „Mateusz zadziwia intensywnością gry aktorskiej. W filmie „W imię...” genialnie oddał ewolucję bohatera, który z enigmatycznego wyrzutka staje się osobą o naturze nieobliczalnej, tykającej bomby. Jego występ wypełnia niespotykana energia i czarująca wrażliwość, które nadają odgrywanej postaci rzadko spotykaną wiarygodność.”
 
W walce o tytuł Shooting Stars 2014, poza Kościukiewiczem, brało udział 23 innych kandydatów z całej Europy. W opinii jury, tegoroczną 17. edycję imprezy cechował niezwykle wysoki poziom i konkurencyjność. „Byliśmy bardzo zadowoleni ze wszystkich nominacji i czujemy się podekscytowani mogąc wesprzeć zwycięskie talenty w ich dalszej międzynarodowej karierze.” - powiedziała przewodnicząca EFP, Renate Rose. „Wierzymy, że nasi zwycięzcy będą się ciągle rozwijać i osiągną wielkie rzeczy.” - podsumowała zsiadająca w jury Shooting Stars, niemiecka reżyserka Hermine Huntgeburth.
 
Dziesiątka zwycięzców zostanie zaprezentowana światu w lutym 2014 roku, w trakcie uroczystej gali, zorganizowanej w ramach 64. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie.
 
 
***
 
 
Będzie gejowska wersja "Mr. & Mrs. Smith"! Reżyser KAMERDYNERA odkrywa karty 
 
 
 
 
Po światowym sukcesie „Kamerdynera” (w polskich kinach od 26 grudnia) reżyser i producent filmu, Lee Daniels, zdradził szczegóły na temat swojego najnowszego projektu. W wywiadzie dla magazynu „Out” twórca wyznał, że jego kolejny obraz będzie „gejowską odpowiedzią na „Mr. & Mrs. Smith”, czyli pierwszym na świecie wysokobudżetowym filmem akcji spod znaku LGBT. W jednej z głównych ról wystąpi gwiazda „Kamerdynera” - Alex Pettyfer - aktor znany z kinowych przebojów „Magic Mike” i „Jestem numerem cztery”.
 
Dwukrotnie nominowany do Oscara Lee Daniels („Hej, Skarbie”, „Czekając na wyrok”) słynie z zaskakujących decyzji obsadowych. Do swoich projektów nie boi się zapraszać gwiazd muzyki (Lenny Kravitz, Mariah Carey), osobowości telewizyjnych (Oprah Winfrey), a aktorom powierzać ról skrajne odmiennych od emploi. Dość przypomnieć Zaca Efrona, romansującego w „Pokusie” z Nicole Kidman, czy kojarzonego z kinem akcji Lieva Schreibera w roli podstarzałego prezydenta USA.
 
W nowym filmie Danielsa, Pettyfer miałby zagrać jednego z głównych bohaterów. „To będzie dynamiczny film akcji z rozwiniętym wątkiem miłosnym.” - tłumaczy reżyser. „Myślę o nim, jako homoseksualnej wersji - Mr. & Mrs. Smith’, z parą przystojnych aktorów w roli gotowych na wszystko „action heroes”. Niespodzianką dla widzów ma być to, że do samego końca nie będzie wiadomo, że bohaterowi są gejami.” - mówi Daniels.
 
„W projekcie jest już Alex Pettyfer i teraz koncentrujemy się na znalezieniu mu właściwego, czarnoskórego partnera.” - opowiada reżyser, który rozpoczął już zbieranie funduszy na film. „Przekonanie Hollywood nie powinno stanowić problemu. Mój „Kamerdyner” zarobił 100 milionów dolarów, co w rozmowach biznesowych daje mi dość uprzywilejowaną pozycję. Jestem dobrej myśli.” - dodaje reżyser.
 
 
 
 

 

***

 

 

 

 

 

***

 



 

Nowości DVD/Blu-ray...

 

 

 

Samoloty / Planes (2013)

 

 

 

 

 

 

Reżyseria: Klay Hall
 
Scenariusz: Jeffrey M. Howard, John Lasseter
 
Produkcja: USA
 
Czas trwania: 91 minut
 
Obsada:
 
Dane Cook - Dusty
Stacy Keach - Skipper
Brad Garrett - Chug
Teri Hatcher - Dottie 
 
 
 
Nie ważne jak szybko latasz, ważne jak latasz szybko - Skipper
 
 
Zamiast cieszyć się tym co mamy, najczęściej pragniemy czegoś innego. Umiejętność latania zawsze pociągała nasz gatunek, ale niezależnie od wymyślnym urządzeń jakie tworzymy, nie możemy samoistnie wzbić się w powietrze – co najwyżej samoistnie spadać i boleśnie upadać. W poprzednim tysiącleciu piosenkarz R.Kelly wierzył, że umie latać w poruszającej piosence I Believe I Can Fly (potem zapewne chciał abyśmy uwierzyli, że nie latał na nieletnie). Zakładam, że właśnie ten utwór towarzyszy wszystkim nowo-narodzonym samolotom, zanim pierwszy raz oderwą się od ziemi. Niczym w społeczeństwach kastowych, każdy przedstawiciel gatunku homo samolotus, ma z góry przypisaną funkcję do spełnienia. Co jednak, jeśli macie większe aspiracje? Co począć w sytuacji, gdy każda śrubka w Waszym metalowym ciele rwie się do wyścigów? Wystarczy tak jak Dusty – spróbować zmienić swoje przeznaczenie.
 
Najnowszy film studia Pixar...hola,  wróć! Mimo, sygnowania Samolotów hasłem „film twórców Aut”, dzieło powstało w ramach DisneyToon Studios, które specjalizuje się w produkcjach lądujących od razu na dvd/blu-ray. Oba tytuły łączy jedynie uniwersum oraz osoba Johna Lassetera. Reżyser obydwu części Aut, dyrektor kreatywny Pixar oraz Walt Disney Animation Studios, tym razem skupił się na roli producenta wykonawczego i współpracował przy tworzeniu scenariusza. A ten jest przewidywalny do bólu. W samochodowych filmach mieliśmy przynajmniej element zaskoczenia. Ostrzeżenie o elementach fabuły. W pierwszej odsłonie, Zygzak nie zdobył upragnionego tytułu, a w drugiej wyścig był tłem, więc jego wynik ustępował intrydze szpiegowskiej. Samoloty zawierają w sobie wszystko czego można oczekiwać od animacji – miłość, rywalizację, zdradę, przesłanie itd. O ile mali widzowie będą zachwyceni, o tyle duzi już mniej. Stylistyka czy malowniczość nie zwiodą Was na tyle, by wywołać głębsze uczucia. Może poza jedną wzruszającą i zarazem brutalną sceną. A potencjał był spory. Przeniesienie widzów na wyższy poziom, do świata latających bohaterów wydawało się świetnym posunięciem. W końcu w Autach, maszyny latające przewijały się to tu, to tam – w myśl tej zasady kolejnym etapem będą Statki. Szkoda jednak, że nie spojono w wyraźny sposób użytkowników asfaltu i niebios. Fakt, co i rusz przewijają się po ekranie jakieś samochodziki. Zabrakło mi jednak sceny, w której Złomek prosi Dusty'ego o autograf. Mała rzecz, a dałaby dużo radości.
 
Kwestie humorystyczne nie są wybitne. Film napakowano żartami słownymi i sytuacyjnymi, ale ich poziom do mnie nie przemawia. Za to dynamika lotu została oddana wspaniale. Prędkość, bliskie ujęcia - wrzucają widza w wir wydarzeń i sprawiają frajdę. Do czasu, gdy jakiś zabieg fabularny przypomni, że film powstał tak jak współczesne samochody, czyli z płyty podłogowej innego modelu. Twórcy zarzekali się, że usuwali elementy nasuwające skojarzenia z serią o Zygzaku, ale i tak jest ich zbyt wiele. Oto kilka z nich. Mała mieścina, która nie widnieje na mapie. Gwiazda wyścigów jest palantem do kwadratu. Najbliższy kumpel jest nierozgarnięty. Rolę nauczyciela pełni weteran. i jeszcze kilka. Należy jednak zwrócić uwagę, że w tym przypadku w wyścigach udział biorą....samolotki...to jest kobiety.
 
Całości nie ratuje nawet sensowne przesłanie. Nikt nie wierzy w naszego uskrzydlonego herosa. A on buduje swoją karierę od zera, a raczej zapylacza pół do wyścigowca. Oby wielu małych widzów zostało zainspirowanych do walki z kajdanami społeczeństwa. Dusty niczym Luke Skywalker pragnie czegoś więcej i to dostaje. Sam film to jednak tylko materiał na seans w domu, w telewizji. Może kolejna, zapowiedziana już, odsłona okaże się lepsza, bowiem główny bohater będzie musiał zmienić się z wyścigowca w ratownika, ale o tym po premierze.
 
 
 

Ocena końcowa:

 

 

***

 

W tym tygodniu to wszystko. Do przeczytania w kolejnym Kąciku!

 

Łukasz Kucharski Strona autora
cropper