Szybcy i wściekli 9 (2021) – recenzja filmu (UIP). Nudni i rodzinni

Szybcy i wściekli 9 (2021) – recenzja filmu (UIP). Nudni i rodzinni

Jędrzej Dudkiewicz | 25.06.2021, 21:00

Jedna z najdłuższych serii filmowych ostatnich lat wciąż trwa, ma się dobrze (mimo pandemii film całkiem nieźle zarobił) i na razie nic nie wskazuje na to, by miała się skończyć. Jeśli ktoś do tej pory nie dał się porwać tym produkcjom, z pewnością nie ma czego szukać w kinie i teraz. Oto recenzja filmu Szybcy i wściekli 9 (2021). Spoilery.

Spokojne życie Dominica i Letty trwa mniej więcej dwie ekranowe minuty. Do ich domu przybywają bowiem starzy znajomi, którzy – jak się okazuje – planują wyruszyć na kolejną misję mającą uratować świat przed zagładą. Dominic ostatecznie postanawia dołączyć do ekipy, zwłaszcza, że po przeciwnej stronie staje jego brat, Jacob.

Dalsza część tekstu pod wideo

Szybcy i wściekli 9 (2021) – recenzja filmu (UIP). Nudni i rodzinni

Szybcy i wściekli 9 (2021) – recenzja filmu (UIP). Gorsza forma

Szybcy i wściekli to w sumie dość ciekawa seria, która de facto znalazła na siebie pomysł gdzieś na wysokości czwartej lub piątej części, kiedy zupełnie zmieniła formułę – z prostych, jak drut produkcji o nielegalnych wyścigach samochodowych zmienili się w proste, jak drut, ale o wiele bardziej rozbuchane filmy paraszpiegowskie. W dziewiątej części, po pewnej przerwie, na stołek reżyserski powrócił weteran tego kinowego serialu, Justin Lin.

I zastanawiam się, czy nie żałuje tej decyzji, bowiem zarówno on, jak i obsada wydają się być już zmęczeni tym wszystkim. W końcu ile razy można tłuc dokładnie tę samą fabułę? Zresztą pal sześć fabułę (choć wrócimy do niej), wiadomo, że najważniejsze jest to, by spróbować przebić poprzednie odcinki pod kątem efektownych scen akcji. Nie udaje się to. Jasne, są tu całkiem sprawnie nakręcone sekwencje, ale też zaskakująco dużo z nich sprawia wrażenie zrobionych na odwal się, bez pomysłu, a przede wszystkim bez energii. I nie chodzi o to, że to, co oglądamy na ekranie nie ma sensu, bo jest to znak rozpoznawczy serii. Szybcy i wściekli 9 również są pełni absurdu, nieśmiertelnych ludzi i braku jakiegokolwiek prawdopodobieństwa. Odnoszę jednak wrażenie, że we wcześniejszych epizodach cała ekipa bawiła się na planie o wiele lepiej, miała też bardziej spektakularne wizje. Bo mimo że tym razem niektórzy wybierają się tu nawet w przestrzeń kosmiczną, to jednak całość prezentuje się zaskakująco zachowawczo.

Sprawia to, że tym mocniej wybrzmiewają inne, stale obecne, mankamenty. Po pierwsze, Szybcy i wściekli 9 traktują się wyraźnie zbyt poważnie. W tym sensie, że twórcy ewidentnie próbują zrealizować jakąś niby epicką opowieść o konflikcie dwóch braci, wszystko oczywiście z tematami takimi, jak rodzina, odpowiedzialność, honor i charakter w tle. Po drugie, próbuje się to jednocześnie przełamać, głównie sytuacyjnym, humorem, który jest jednak niesamowicie czerstwy. Nie mówiąc już o tym, że to, iż sami twórcy zauważają, jak bardzo niemożliwe jest to, co dzieje się na ekranie – w pewnym momencie pada tu stwierdzenie w stylu „jeśli tylko będziemy przestrzegać praw fizyki, nic nam się nie stanie” – jest raczej dość żenujące, a nie zabawne.

Szybcy i wściekli 9 (2021) – recenzja filmu (UIP). Marne postacie

Jak już wspomniałem, obsada też wydaje się być zmęczona odgrywaniem ciągle tego samego. Może stąd wynika to, że wszyscy są dokładnie tak samo nudni. Dominic ciągle mamle coś tam o rodzinie i robi groźne miny. W tych próbuje mu dorównać Jacob, tyle że John Cena za cholerę nie ma tej charyzmy, co chociażby Dwayne Johnson. Zupełnie nic do roboty nie ma Michelle Rodriguez, Jordana Brewster i Nathalie Emmanuel są głównie irytujące. Tak samo w sumie, jak i Tyrese Gibson oraz Ludacris – ich, mające być dowcipne, wymiany zdań i docinek są zupełnie niejakie i wyraźnie napisane na siłę. Jakkolwiek swoją rolą próbuje bawić się Charlize Theron, ale pojawia się na ekranie na mniej więcej pięć minut. No i jest jeszcze powracający z zaświatów – wytłumaczenie jest dokładnie tak idiotyczne, jak można było zakładać – Sung Kang jako Han. To zawsze była jedna z moich ulubionych postaci serii, ale tutaj w niczym jej nie przypomina. Straszna szkoda.

Innymi słowy Szybcy i wściekli 9 nie mają do zaoferowania zbyt wiele. Owszem, wciąż jest tu niezłe tempo (chociaż nie zaszkodziłoby jednocześnie nieco przyciąć niektóre fragmenty), jest kilka sprawnie zrealizowanych scen akcji, a jeśli ktoś lubi spędzić seans na zastanawianiu się, co nie ma sensu i która głupota scenariuszowa jest największa, to może nawet będzie się dobrze bawić. Szybcy i wściekli od dawna – pewnie od zawsze – byli absurdalni i przegięci, często niezamierzenie śmieszni, ale mimo wszystko można było z tego czerpać porządną rozrywkę. Nie tym razem.

PS W środku napisów końcowych jest dodatkowa scena.

Atuty

  • Kilka niezłych scen akcji…;
  • Przyzwoite tempo;
  • Jak ktoś lubi się śmiać z głupot scenariusza, to będzie zachwycony

Wady

  • …Ale też są one często zrobione na odwal się, bez energii i mało spektakularne;
  • Dużo nudy;
  • Męczarnie obsady;
  • Mnóstwo dziur, nielogiczności, absurdów – w sumie wiadomo, nic nowego;
  • Żenujący humor

Szybcy i wściekli 9 (2021) to niestety nie jest porządna rozrywka. Tym razem jest gorzej, wolniej i nudniej.

4,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper