Edge of Eternity, The Ascent i Twelve Minutes – widzieliśmy w akcji 3 gry. Microsoft zadbał o małe-perełki

Edge of Eternity, The Ascent i Twelve Minutes – widzieliśmy w akcji 3 gry. Microsoft zadbał o małe-perełki

Wojciech Gruszczyk | 30.04.2021, 20:01

Microsoft zaprosił naszą redakcję na pokaz trzech gier zmierzających na Xboksy Series X|S, Xboksa One oraz PC. Produkcje przygotowane w ramach ID@Xbox nie będą największymi hitami 2021 roku, ale każda może zapewnić rozrywkę na wiele godzin. Jak wypadają Edge of Eternity, The Ascent i Twelve Minutes? Poznajcie nasze wrażenia.

W czasach pandemicznych mamy problem z odwiedzaniem deweloperów, by móc testować gry zmierzające na rynek, ale Microsoft systematycznie zaprasza naszą redakcję na cyfrowe pokazy, podczas których mamy okazję zobaczyć produkcje, od czasu do czasu chwytamy za kontrolery i zawsze pojawia się opcja porozmawiania z twórcami. Kilka dni temu na kolejnej sesji ID@Xbox spotkałem się z Guillaume Veerą (producent i narracyjny designer Edge of Eternity), Arcade Bergem i Torem Frickem (dyrektorami kreatywnymi The Ascent) oraz Luisem Antonio (dyrektorem kreatywnym Twelve Minutes). Każdy z twórców ponownie chętnie odpowiadał na pytania redakcji, a jednocześnie wszyscy deweloperzy z dużą miłością opowiadali o swoich projektach. Co wyszło z tego spotkania? Poznajcie wrażenia z trzech wspomnianych gier.

Dalsza część tekstu pod wideo

Edge of Eternity to „japoński RPG stworzony we Francji”

Pewnie wielu naszych czytelników grało w Regalia: Of Men and Monarchs, czyli „polskiego jRPG-a”. Z podobnym pomysłem stworzenia produkcji przesiąkniętej klimatem Kraju Kwitnącej Wiśni mierzą się twórcy z Midgar Studio. Guillaume Veera rozpoczął nasze spotkanie od wytłumaczenia samej idei wykreowania gry dla fanów japońskiej sztuki RPG-ów. Twórcy jednak nie patrzą jedynie ślepo w klasykę, ponieważ w pozycji znajdzie się szereg współczesnych mechanik, dzięki którym gameplay pomimo swojego rodowodu, nie odrzuci graczy zainteresowanych nowoczesną rozgrywką.

Głównym bohaterem historii został Daryon, który wraz z siostrą wyruszają na epicką przygodę, by uratować swoją matkę. Okazuje się, że świat protagonisty został zaatakowany przez obcą cywilizację, która za pomocą wirusa zamienia ludzi i zwierzęta w potwory – naszym zadaniem jest uratowanie nie tylko rodzicielki, ale również całego świata.

Podczas prezentacji twórcy bardzo dokładnie zaprezentowali rozwój bohaterów – w tym wypadku skorzystamy z klasycznego drzewka, który przypomina sphere grid z serii Final Fantasy. Z pokonanych przeciwników zdobędziemy kryształy, które następnie możemy przeznaczyć na wypełnianie drzewka – inwestowanie w rozwój bohatera poprawia statystyki, ale może także zapewnić nowe umiejętności.

Edge of Eternity, The Ascent i Twelve Minutes – widzieliśmy w akcji 3 gry. Microsoft zadbał o małe-perełki

Twórcy w interesujący sposób poradzili sobie z mechaniką pojedynków, ponieważ jak na klasycznego jRPG-a przystało, starcia odbywają się w turach, ale tym razem na heksagonalnych polach. Dobre ułożenie zespołu jest w tym wypadku podstawą, ale co ciekawe w trakcie pojedynków możemy bez problemu poruszać się po fragmentach areny. Standardowo podczas starć korzystamy ze zróżnicowanych ataków, łączymy moce i walka pomimo rozbudowania jest bardzo klasyczna.

Edge of Eternity zebrał już sporo pochwał we Wczesnym Dostępie (wkrótce gra zadebiutuje na PC, a następnie trafi na konsole), ponieważ twórcy bardzo mądrze rozwijali projekt ze społecznością. To nie będzie najmocniejszy jRPG ostatnich lat, jednak deweloperzy mają wizję i dobrze ją realizują – sympatycy klasyki gatunku powinni przyglądać się propozycji. Podczas pokazu dostrzegłem w tym tytule potencjał, bo tak jak podkreślam – to nie będzie hit na miarę Final Fantasy – to jednak studio ma plan i bardzo dobrze go realizuje. Nadal trudno powiedzieć, jak będzie układać się historia oraz czy zespół zadba o odpowiedni poziom wyzwań, ale przynajmniej aktualnie – chętnie wrzucę grę na swoją listę.

Edge of Eternity będzie od premiery dostępny w Xbox Game Pass, co może sprawić, że część graczy zdecyduje się wypróbować przygodę.

The Ascent stawia na mocną historię zmieszaną z kooperacją

Microsoft nie zapomniał również o promowanym od zeszłego roku The Ascent. RPG akcji osadzony w cyberpunkowym świecie otrzyma pełną personalizację postaci – gracze sprawdzą rozbudowany edytor bohaterów. Będzie to miało większe znaczenie w obliczu kooperacji i rozgrywki ze znajomymi, ponieważ otrzymamy opcję wyróżnienia swojego herosa. Deweloperzy nie postawili jednak na klasy postaci, ponieważ w tym wypadku najważniejsze są bronie i umiejętności zawodników.

Arcade Berg i Tor Frick wytłumaczyli podczas rozmowy, że projektując The Ascent nie posiadali jednej, głównej inspiracji, ale w projekcie znajdziecie odwołania do wielu znanych i kultowych pozycji związanych z cyberpunkiem. Gra jest jednocześnie tworzona od początku z myślą o kooperacji, więc takie elementy jak dzielenie się sprzętem i podnoszenie rannych współtowarzyszy będą ułatwione. Autorzy chcą mieć pewność, że ich pozycja będzie oferować zainteresowanym jak najwięcej przyjemnej zabawy ze znajomymi.

Na pokazie bardzo wyraźnie zaprezentowano ważny element The Ascent – tytuł będzie wymagający. Na każdej arenie będziemy mogli unikać strzałów i bardzo istotne jest wykorzystywanie kucania – ta prosta czynność pozwoli na odpowiednie zachowanie się podczas wymiany ognia. Produkcja ma żywo reagować na nasze poczynania i sytuację na ekranie – gdy w misji pojawi się więcej graczy, to oponenci będą strzelać celniej, zadawać więcej obrażeń, a nawet otrzymają większe paski zdrowia. Najważniejsza w The Ascent będzie współpraca, ponieważ twórcy bardzo mocno skupili się na tym, by propozycja oferowała odpowiednie wyzwania – istotnym dla deweloperów elementem jest zadbanie o zdrowy balans. Tytuł ma oferować odpowiednie wyzwania: nie za trudne, nie za łatwe.

Edge of Eternity, The Ascent i Twelve Minutes – widzieliśmy w akcji 3 gry. Microsoft zadbał o małe-perełki

Gra otrzymała duży, otwarty świat pozbawiony jakichkolwiek ekranów wczytywania – autorzy zaoferują szybką podróż postaci za pomocą metro lub taxi, ale od początku do końca podczas wykonywania zadań mamy poczuć dużą swobodę. Nie oznacza to jednak, że gra nie otrzyma porządnej fabuły – twórcy przygotowali mnóstwo przerywników filmowych i zaoferują pełnoprawną opowieść. Produkcja jest ogromna i nawet zadania poboczne mają zapewnić przygody, które zaskoczą gracza rozbudowaniem i zróżnicowaniem wydarzeń. Scenarzyści zadbali o poruszenie wielu wątków związanych z esencją cyberpunka, więc w przygodzie nie zabraknie mocnych wydarzeń związanych z między innymi transhumanizmem i hiperkapitalizmem.

The Ascent zapowiada się na wymagającą propozycję dla entuzjastów strzelania w kooperacji, którzy jednak liczą na mocną historię i dobrze zarysowany, cyberpunkowy świat. Nie bez powodu tytuł jest promowany przez Microsoft, ponieważ gra na każdym materiale wygląda solidnie. Gameplay ma zapewnić dobre wyzwania, więc na pewno nie zabraknie chętnych do zabawy. W znalezieniu współtowarzyszy broni pomoże także premiera w Xbox Game Pass.

Twelve Minutes będzie interaktywną perełką

Twelve Minutes to najnowsza produkcja Luisa Antonio, który postanowił tym razem zmierzyć się z nietypowym projektem. Deweloper wcześniej pomagał w opracowaniu The Witness, doświadczenie zbierał w Rockstar oraz Ubisofcie, ale zamiast rozwijać wielkie gry AAA, twórca zdecydował się zmierzyć z własnym projektem.

Promowana przez Microsoft propozycja nie jest tak naprawdę stricte grą – sam twórca mówi o niej jako „interaktywnym doświadczeniu”, co ma naprawdę dużo sensu biorąc pod uwagę założenia koncepcji. Jeden apartament, trójka bohaterów i dziesiątki trudnych decyzji do podjęcia – te słowa najlepiej przedstawiają Twelve Minutes, ponieważ deweloper postawił na prostą oprawę, a jego najważniejszym zadaniem było zapewnienie odpowiednich emocji.

James McAvoy („X-Men: Apocalypse”, „Shameless”, „Victor Frankenstein”), Daisy Ridley („Star Wars: The Force Awakens”, „Star Wars: The Last Jedi”, „Star Wars: The Rise of Skywalker”) oraz Willem Dafoe („Lighthouse”, „Van Gogh. U bram wieczności”, „Święci z Bostonu”) to trójka aktorów zaangażowanych w projekt, ale w trakcie gry usłyszymy wyłącznie ich głosy. Wydarzenia przez całą przygodę są prezentowane z lotu ptaka i nigdy tak naprawdę nie zobaczymy twarzy bohaterów – to właśnie z tego powodu Luis Antonio skupił się w głównej mierze na animacjach, by dokładnie ożywić bohaterów i nadać im odpowiedni wyraz. W Twelve Minutes najważniejsze są drobne szczegóły każdej sceny, więc twórca chciał mieć pewność, że akcja zostanie odpowiednio zaprezentowana.

Edge of Eternity, The Ascent i Twelve Minutes – widzieliśmy w akcji 3 gry. Microsoft zadbał o małe-perełki

Czym tak naprawdę jest Twelve Minutes? Na prezentacji miałem okazję spojrzeć na początek historii – kobieta z mężczyzną siedzą w swoim salonie, spędzają wspólnie czas i nagle ktoś dzwoni do drzwi. Tajemnicza postać (w tej roli Willem Dafoe) obezwładnia żonę, następnie męża i nagle... Zabija tego drugiego i po chwili wracamy do punktu wyjścia. Ponownie przeżywamy ten moment, ale tym razem wiemy, co tak naprawdę za chwilę się wydarzy. I właśnie na tym polega Twelve Minutes – gracze na każdym kroku będą podejmować małe decyzje, dzięki którym mają szansę przetrwać. Przed wejściem napastnika chwycisz za nóż, schowasz się do łazienki, a może spróbujesz go zaatakować? Sam gameplay polega na wybieraniu odpowiednich decyzji – nie otrzymamy tutaj walki w czasie rzeczywistym, a zamiast tego deweloper pozwoli nam wchodzić w interakcję z różnymi przedmiotami i niczym w klasycznej przygodówce point-and-click podejmiemy ważne decyzje, które mogą (choć oczywiście nie muszą) zapewnić odpowiednie zakończenie wydarzeń.

Luis Antonio w trakcie prezentacji potwierdził, że zdecydował się na rzut z góry pomieszczenia, by gracze dostrzegli wszystkie potrzebne przedmioty oraz mogli w łatwy sposób zareagować. Gameplay w Twelve Minutes ma być nieskomplikowany, ponieważ zainteresowani nie powinni tak naprawdę skupiać się na samych założeniach rozgrywki, a otrzymają możliwość przeżywania wydarzeń – to jest najważniejszy element gry.

Twelve Minutes otrzymało duże wsparcie od Microsoftu i dzięki współpracy przygoda została znacząco rozbudowana. Jednym z pierwszych pytań podczas prezentacji było – kiedy tytuł trafi na rynek? Luis Antonio potwierdził, że tak naprawdę niemal wszystkie prace zostały już zakończone, twórca jednak nie mógł podać dokładnego terminu, ale potwierdził, że premiera odbędzie się „wkrótce”. Można odnieść wrażenie, że amerykański gigant chce ogłosić szczegóły na jednej ze zbliżających się imprez.

Edge of Eternity, The Ascent i Twelve Minutes – widzieliśmy w akcji 3 gry. Microsoft zadbał o małe-perełki

Na pokazie Microsoftu miałem okazję spojrzeć na trzy produkcję, jednak to właśnie Twelve Minutes zrobiło na mnie największe wrażenie, ponieważ pozycja może zaoferować bardzo odświeżający gameplay, który zmusi do niekonwencjonalnego myślenia i szukania odpowiednich rozwiązań, by wyjść z opresji i móc po prostu przetrwać. Takich propozycji wciąż brakuje na rynku i z wielką przyjemnością zapoznam się z pełną wersją – według wcześniej udostępnionych szczegółów, historia w Twelve Minutes ma trwać około 8 godzin, co będzie dobrym wynikiem biorąc pod uwagę taką niestandardową rozgrywkę. Mogę śmiało podejrzewać, że najważniejszym elementem pozycji będzie opowieść, ponieważ w trakcie gry powinniśmy poznać wiele szczegółów z życia trzech postaci – pary oraz napastnika.

Edge of Eternity, The Ascent i Twelve Minutes na pewno zadebiutują na rynku w 2021 roku.

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper