Nastolatek zapadł w śpiączkę po szesnastogodzinnym maratonie z Call of Duty
Nasze hobby nie należy do najzdrowszych na świecie. Raz, że niszczy wzrok, dwa że często jest powodem braku ruchu, a co za tym idzie otyłości. Do tego dochodzi jeszcze aspekt izolacji od otaczającego nas świata. Temu wszystkiemu można oczywiście zaradzić, ale na głupotę lekarstwa jeszcze niestety nie wymyślono.
W Norwegii, pewien 14 latek imieniem Henrik Eide wybrał się na na imprezkę zorganizowaną w szkolnej stołówce, podczas której grano w Call of Duty. Podczas sesji, która w przypadku Henrika trwała 16 godzin, wypił on 4 litry napojów energetycznych. W pewnym momencie po prostu osunął się na ziemię. Po przetransportowaniu go do szpitala w Lillehammer, jego stan się pogorszył, i zapadł w śpiączkę. W tym czasie jednymi rzeczami trzymającymi go przy życiu była kroplówka i respirator. Na całe szczęście jego młody organizm poradził sobie z przedawkowaniem kofeiny, ale tragedia była bardzo blisko. Chłopak spędził 13 dni w szpitalu i jego rokowania jak na razie są dobre.
Mało brakowało...Mało brakowało, by media znowu zatrąbiły na temat szkodliwości gier wideo, a świat mógł ponownie zastanowić się nad sprawą. Już teraz pojawiło się w sieci mnóstwo artykułów winiących za całe zdarzenie samą grę. Wystarczy jeden idiota i 4 litry energetyka, aby gromy ponownie poleciały w kierunku naszego hobby. Powiedzcie z ręką na sercu, czy granie wpływa na wasze zdrowie? Czy to jest wina gier, czy ludzkiej głupoty i lenistwa? Nikt przecież nie zabrania nawet długich sesji z grą, połączonych z w miarę zdrowym żywieniem i uprawianiem sportu.