Valve oficjalnie uśmierca Steam Machine
Swego czasu Valve miało ciekawy pomysł na to, aby wbić się w rynek konsol za pomocą serii sprzętów działających na ich autorskim systemie Steam OS. Problem był w tym jednak taki, że każdy mógł zrobić sobie taką Steam Machine, jaką chciał.
Valve obmyśliło sobie "genialny plan", zgodnie z którym Steam Machine miało być konsolą opartą o Steam OS z dostępem do wszystkich gier, która są z nim kompatybilne. Nikt jednak nie pomyślał przy tym, aby to ujednolicić.
W wyniku tego na rynku wylądowało kilka, a być może nawet i kilkanaście, różnych Steam Machine o różnej mocy, co jak wiemy, niezbyt pasuje do rynku konsol.
Zdezorientowani gracze nie za bardzo wiedzieli o co w tym wszystkim chodzi, więc przez pierwsze 7 miesięcy, rozeszło się jedynie 500 tysięcy sztuk Steam Machine - wynik trzeba to przyznać katastrofalnie słaby.
Teraz Valve w końcu zrozumiało, że nie ma co kombinować i zabiło tę ideę, zastępując ją narzędziem Steam Link - które i tak słabo sobie radzi, bo jest wpychane do różnych zestawów nawet po 30 zł.
Z czego wynika tak sroga porażka Gabena? Po pierwsze nie wiadomo, do kogo skierowany był ten produkt. Konsolowcy nie lubią płacić tak dużo za coś, co i tak trzeba za chwilę wymienić i wolą jednolitość. Pecetowcy zaś wolą grać po swojemu i robić co tylko chcą na swoim sprzęcie, a nie bawić się w konsolę.
Drugą przyczyną jest cena, która w momencie premiery była po prostu chora. Od 2 do 3 tysięcy złoty za różne średnie konfiguracje, które niezbyt pasowały już do ówczesnych standardów. No i po trzecie, SteamOS jest tragicznie słaby - a przynajmniej skarży się na niego sporo użytkowników.
Steam Machine - Trailer Alienware