Danger Zone. Porównanie z Burnout Paradise wyciska łzy

Gry
3141V
Danger Zone. Porównanie z Burnout Paradise wyciska łzy
Maciej Klimaszewski | 04.06.2017, 11:24

Łzy rozpaczy i tęsknoty za wspaniałą serią Burnout. Niedobitki Criterion Games z Three Fields Entertainment chciały uchwycić choćby kawałek magii wyścigowego kolosa sprzed prawie dekady, ale nie wyszło. Danger Zone nie dorasta do pięt wydanemu w 2008 roku Paradise.

Po pierwsze dlatego, że oferuje wyłącznie tryb rozwałki z kasowaniem ruchu drogowego. Po drugie, jego rajcowność i efekciarstwo wyraźnie odstają od tego, co znaleźć mogliśmy w Paradise. Doskonale widać to na porównaniu wideo, które sklecił serwis GameSpot. To nie jest gra warta tych circa 60 zł na PlayStation Store. I będę przy tym stał twardo jak klasowy nerd pod ścianą w trakcie gimnazjalnej dyskoteki.

Dalsza część tekstu pod wideo

Danger Zone „duchowym spadkobiercą” Burnouta? Gameplay pełen wybuchów

Danger Zone nie zdoła ugasić pragnienia stęsknionych fanów Burnouta. Co najwyżej sprawi, że serce zakuje jeszcze mocniej, a palce same zwiną się w pięści. Nie oszukujmy się, marka Criterion przez lata dostarczała zabawy na najwyższym poziomie, aż nagle zgasła. Ostatni raz rozjarzyła się w styczniu 2008 roku naprawdę mocno, dając nam świetne Burnout Paradise.

Burnout, brakuję mi ciebie jak cholera. Wróć.

Źródło: własne

Komentarze (48)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper