Szef Gaikai ma całkiem niezłą teorię dotyczącą upadku OnLive

PlayStation Now pokaże, czy tak naprawdę serwisy oferujące granie w chmurze mają jakikolwiek sens. Póki co Sony wyraźnie zbroi się w ręce do pracy poprzez takie ruchy, jak zakup OnLive, a następnie totalną restrukturyzację firmy.
Sony zabiło OnLive. Co prawda przez ostatnie lata i znajdowało się ono w stanie chronicznej wegetacji, ale ostateczny gwóźdź do trumny wbili własnoręcznie Japończycy. Jest to dosyć ciekawe biorąc pod uwagę, że stosunkowo niedawno zakupili całą platformę. Zwłaszcza, że mieli już w swoich zastępach ich bezpośrednich konkurentów, czyli serwis Gaikai. Założyciel tej drugiej firmy – David Perry wypowiedział się na swoim blogu odnośnie całej sytuacji zwracając uwagę, że głównym powodem upadku OnLive mógł być plan biznesowy koncentrujący się głównie na PC-tach.
Bardzo trudno było wymusić gry pecetowe (w których korzysta się z klawiatury i myszki), by za pośrednictwem chmury działały na szerokim wachlarzu telewizorów, telefon, stron internetowych czy innych urządzeń. Zwłaszcza, że wiele tych produkcji nie jest już wspieranych, a ich wydawcy przepadli bez słowa.




Gaikai zaczęło zajmować się konsolami, ponieważ posiadają one ustandaryzowaną technologia i ujednolicony schemat sterowania. I to okazało się najwyraźniej być ważną kartą przetargową w oczach Sony, które w zainwestowało w Gaikai bardzo dużo pieniędzy i stworzyli wspólnie Playstation Now. Zakup OnLive wynikał prawdopodobnie z potrzeby nabycia doświadczonych rąk do pracy, a upadająca firma z pewnością nie należała do najdroższych.
Z ciekawostek warto nadmienić, że OnLive pracowało kiedyś nad odpalaniem gier pecetowych gier z chmury na… PlayStation 3, gdy jeszcze konsola posiadała możliwość obsługi linuksowych systemów.