Bungie nie da sobie założyć „kagańca” przez Sony. Firma chce bronić swoich przekonań

Bungie ma w kolejnych miesiącach dołączyć do Sony, jednak japońska korporacja może napotkać na nietypowy problem. Twórcy Destiny nie pozwolą sobie na założenie „kagańca”, ponieważ firma chce cieszyć się wolnością słowa.

Ostatnie słowa Jima Ryana wywołały burzę nie tylko w PlayStation Studios. Szef SIE wypowiedział się na temat prawa reprodukcyjnego, przez co Insomniac Games postanowiło zareagować i przygotowało blisko 60-stronicowy dokument dotyczący praw przedstawicieli studia oraz całego Sony Interactive Entertainment.

Gracze wierzyli, że tematem zainteresuje się także Bungie, ponieważ autorzy Destiny jako pierwsi zapowiedzieli, że sprzeciwiają się zmianom Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych i deweloperzy mogą liczyć na pełne wsparcie studia.

Insomniac Games potwierdziło, że Sony zabroniło PlayStation Studios komentowania głośnej sprawy ze Stanów Zjednoczonych – gracze zaczęli się zastanawiać, czy też Bungie zostanie założony „kaganiec”, jednak nie zgadza się z tym Dylan Gafner (starszy menadżer społeczności w Bungie):

„To będzie naprawdę do kitu, jeśli Sony założy kaganiec Bungie w przyszłości i powstrzyma ich przed zgrywaniem takiego bohaterstwa”.

„Przyznaję, jestem tylko CM w wielkim schemacie, ale jestem pewien, że:

Jesteśmy i będziemy Bungie.

Nigdy nie będzie wystarczająco dużego „kagańca”, aby powstrzymać nas od stawania w obronie tego, co słuszne”.

I admit, I’m just a CM in the grand scheme, but I’m confident in the following:

We are, and will continue to be, Bungie.

There will never be a “muzzle” big enough to stop us from standing up for what’s right.

— dmg04 (@A_dmg04) May 17, 2022

Na wiadomość dosłownie jednym słowem odpowiedział nawet szef Bungie – Pete Parsons zgodził się z Dylanem Gafnerem:

„Tak”.

Yes.

— pete parsons (@pparsons) May 17, 2022

Jest to naprawdę interesująca sytuacja, ponieważ Bungie chce dołączyć do Sony, czyli ogromnej korporacji, ale najwidoczniej nie zamierza zgadzać się ze wszystkimi decyzjami japońskiego giganta. Może to wywołać wiele niespodziewanych sytuacji, z którymi będą musieli radzić sobie Jim Ryan i Hermen Hulst.