Lost Soul Aside - recenzja

Wstęp
Lost Soul Aside to tytuł łączący w sobie cechy gatunku slasherów i jRPG. Początkowo tworzona przez jednego twórcę - Yang Bing'a produkcja przez 10 długich lat znacząco ewoluowała i doczekała się większego zespołu deweloperów pod patronatem Sony. Jej ukończenie zajęło mi 17 godzin. Czy było warto w nią zagrać? Zapraszam do recenzji.
Fabuła
Miejscem akcji jest uniwersum, w którym magia przeplata się z nowoczesnymi technologiami oraz elementami wieloletniej tradycji. Tysiąc lat po wygnaniu z wymiaru ludzi Pustkowców pod przewodnictwem Aramona, pieczęć która powstrzymuje go przed powrotem zaczyna słabnąć, a pojawiające się na świecie wyrwy międzywymiarowe powodują ataki jego sługusów. W tym samym czasie w Cesarskim mieście nasz główny bohater Kaser wraz z siostrą i grupą rebeliantów zwanych MIGOT'em próbuje na wszelkie możliwe sposoby uprzykrzyć życie Cesarzowi i jego armii. Bardzo szybko okazuje się, że Kaser będzie musiał odbyć długą i pełną przygód podróż, której celem będzie powstrzymanie pradawnego zła, które ponownie zaczyna zagrażać ludzkości oraz odnalezienie utraconej duszy siostry Louise.
Początkowo zamysł fabularny nawet mi się spodobał, ale niestety im dalej w las, tym jest gorzej. W połowie gry czytałem dialogi wręcz na siłę, ponieważ ich jakość była na bardzo słabym poziomie, a kolejne etapy wręcz zniechęcały do obszernej eksploracji i poznawania świata. Samo zakończenie również jest słabe i przewidywalne.
Postacie
W naszej przygodzie wesprze nas grupa kilku bohaterów w tym śmieszna pani archeolog Gethya, urodziwa wojowniczka Zana czy też członkowie ruchu oporu z Seleną na czele. Niestety za wiele nie można o nich opowiedzieć, ponieważ nie znajdujemy zbyt wielu informacji na ich temat, pojawiają się epizodycznie i większość etapów pokonują samodzielnie (zawsze będąc o krok przed nami). Nasi pomocnicy nie są także zbyt rozmowni, więc traktowałem ich raczej jako kolejny element otaczającego mnie świata. Jedyną przydatną towarzyszką okazała się natomiast Liana, która nie tylko prowadzi sklep z przedmiotami, ale także pozwala nam zapisywać stan gry (dość często), odnawia nam mikstury i zdrowie, a także pozwala na dodatkowy trening umiejętności. Poza nią wspierać nas będzie jeszcze Lord Arena - Pustkowiec, który w skutek zbiegu okoliczności obdarzy nas nadnaturalnymi mocami i będzie służył swoją wiedzą podczas podróży.
Oprawa wizualna
Tytuł ogrywałem na Playstation 5. Oprawa wizualna w Lost Soul Aside jest całkiem przyjemna dla oka. Odwiedzane lokacje są zróżnicowane, ciekawe i pełne elementów platformowych oraz okazjonalnych zagadek. Modele głównego bohatera i towarzyszy są w porządku, ale pozostali NPC to już poziom co najwyżej poprawny. W trybie wydajności gra trzyma przez większość czasu stabilne 60 klatek, aczkolwiek zdażały się okazjonalne spadki, które nie wpływały jednak na komfort zabawy. Bugów także nie zaobserwowałem.
Sceny przerywnikowe wykonano poprawnie, ale brakuje im polotu, animacje są przeciętne, a obraz często przeskakuje bez ładu i składu. Przy niemal każdej okazji widać, że gry nie tworzyło profesjonalne studio.
Oprawa dźwiękowa
Gra posiada bardzo miłą dla ucha ścieżkę dźwiękową, która jest dość zróżnicowana i bardzo klimatyczna. Nie zapadnie raczej nikomu w pamięć na dłużej, ale pozwala wczuć się w przedstawioną historię i nie denerwuje. Odgłosy walki, poszczególnych broni i potworów wykonano całkiem zadowalająco.
Problem pojawia się jednak przy odgłosach bohaterów, a w szczególności Kaser'a. Jego jęki, stękanie i sztuczne zmęczenie są tak słabe, że aż komiczne. Dawno nie dostałem w twarz taką ilością cringe'u jak w Lost Soul Aside (polecam zapoznać się z jedną z początkowych scen, gdzie główny bohater spada w przepaść). Inni bohaterowie zostali wykonani w miarę poprawnie.
Gameplay
Lost Soul Aside jest slasherem z elementami RPG. Gra opiera się na pokonywaniu kolejnych lokacji i przeciwników, rozwiązywaniu prostych zagadek i przechodzeniu całkiem sporej ilości zróżnicowanych elementów platformowych. Wszystko to odbywa się na całkiem liniowych i małych mapach (z drobnymi wyjątkami). Po drodze przyjdzie nam zebrać różnego rodzaju przedmioty do craftingu, złoto, mikstury i nowe typy oręża. Element ten oceniam całkiem dobrze. Rozgrywka jest zróżnicowana, przyjemna i pozwala na w miarę relaksujące przechodzenie nowych etapów.
Brakuje niestety możliwości pełnej konfiguracji sterowania. Przykładowo klikanie uniku pod R1, bloku pod kółkiem i jednoczesne stosowanie kombinacji różnych ciosów bywa trochę niewygodne.
Mapa, którą otrzymujemy do dyspozycji jest czytelna, ale z niewiadomych przyczyn każdorazowe jej wyłączenie trwa kilka sekund, co bywa irytujące i nieco zaburza tempo rozgrywki.
System walki
Jest to element, który wybija się na pierwszy plan. Został on dobrze dopracowany, jest przemyślany i łączy wiele różnych elementów w zgrabną całość. Do naszej dyspozycji oddano 4 typy oręża - miecz długi, miecz dwuręczny, kosę oraz lancę. Każdą z broni walczy się zupełnie inaczej, posiada inne sekwencje, zdolności i osobne drzewko umiejętności aktywnych oraz pasywych. Dodatkowo każda z broni posiada różne warianty nasycone elementami żywiołów, które można wykorzystywać przeciwko wrogom. Sam jednak przez całą rozgrywkę korzystałem przede wszystkim z miecza długiego z mocą błyskawicy. Oręż można dodatkowo ulepszać przedmiotami, które oferują np. wysysanie zdrowia, szybszą regenerację wytrzymałości, czy też zwiększenie obrażeń. Niestety przerzucanie ich między kolejnymi rodzajami broni jest bardzo toporne.
Wspomniane drzewka odblokowujemy za pomocą zdobywanych punktów doświadczenia. Są one dość rozbudowane, więc nie musimy martwić się o to, że zabraknie nam nowych umiejętności przed końcem zabawy.
Osobną uwagę warto poświęcić mocom naszego towarzysza Areny. Zdobywamy je wraz z postępem fabuły oraz dzięki wykonywaniu dodatkowych wyzwań. Każda z mocy posiada 3 stopnie zaawansowania. Jednocześnie możemy wyposażyć się w 3 z nich. Ładują się one wraz z czasem i w trakcie zadawania/otrzymywania obrażeń. Oferują nam one różne typy wsparcia od zwykłych obrażeń, po leczenie i osłony, a na wieżyczkach strażniczych skończywszy.
Na końcu pojawiają się jeszcze 3 sloty na przedmioty wspierające typu pierścienie/amulety, które również poprawiają nasze zdolności bojowe i statystyki.
Jak już wspomniałem walka to kwintesencja Lost Soul Aside - jest dynamiczna, przyjemna i płynna. Pojedynki z bossami są bardzo ciekawe, a każdy z nich wymaga nieco innej taktyki. W zasadzie spotykamy ich na każdym kroku i dla mnie osobiście każde takie starcie było nowym doświadczeniem. Wliczając do tego możliwość podwojnego skoku, uniki i blok - otrzymujemy przemyślany i fajny system, który powinien zadowolić wielu fanów gatunku.
Twórcy w pewnym sensie zablokowali także możliwość szybkiego przechodzenia lokacji poprzez pomijanie starć z pomniejszymi przeciwnikami. W większości przypadków trafimy na niewidzialną ścianę, która zniknie dopiero po wyczyszczeniu pola bitwy.
Podsumowanie
Lost Soul Aside jest grą bardzo przeciętną. Posiada świetny system walki i całkiem przyjemną oprawę audiowizualną, ale niestety sporo traci przez nudną historię, płytkich bohaterów i wiele amatorskich rozwiązań.