Dlaczego Nintendo, czyli jak Switch skradł mi 4 lata życia

BLOG
510V
Dlaczego Nintendo, czyli jak Switch skradł mi 4 lata życia cz.1
play69 | 09.02.2022, 15:23
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Gwoli ścisłości - to nie tak że nie grywałem na żadnym innym sprzęcie. Czasami odkurzałem PS Vitę m.in. dla zakupionego tam Darkest Dungeona, innym razem sięgałem po 3DS'a dla Mariana czy Binding of Isaac, XBoxa 360 dla Left for Dead 2 czy PS4 dla genialnego Days Gone. Pierwsze skrzypce grała jednak hybryda od Nintendo, którą pokochałem całym sercem pomimo jej mankamentów i niedoskonałości.

Ponoć kocha się pomimo, a nie za coś. Tak wygląda mój związek ze Switchem. Uważam go za sprzęt przełomowy. Pomimo driftów na jednej z trzech posiadanych par joyconów, luzów na szynach, czy wykonania, które nie sprawia wrażenia sprzętu premium (w odróżnieniu od mojej vitki czy solidnie wykonanego 3DS'a). Tak, Switch nie jest doskonały. Dlaczego więc oszalałem na jego punkcie podobnie jak dziesiątki milionów ludzi na świecie?
Postaram się naświetlić nieprzekonanym, jak moje subiektywne oceny i nierozumne serce, podjęło decyzję o tak długim związku.

Po ciepło przyjętym przeze mnie 3DS'ie, i chęci pogłębienia relacji z Nintendo, tuż po zapowiedzi ich "NX'a" podjąłem decyzję - Switch wchodzi w dzień premiery bez względu na koszty. Czytałem (podobnie jak teraz o SD) wszystkie wzmianki pojawiające się w sieci. Przecieki, wycieki, ciekawostki, plotki - wszystko to karmiło moją duszę do dnia premiery, kiedy to odebrałem mój egzemplarz w jednym ze stacjonarnych wrocławskich sklepów.

Jednymi z pierwszych tytułów (tych ważnych) była produkcja która miała odmienić moje życie - Legend of Zelda Breath of the Wild wraz z Mario Odyssey. Zanim powiem Wam co myślę o tych tytułach (a osąd nie jest jednoznaczny) muszę się do czegoś przyznać. Nie jestem Mangofilem. W Japonii bardziej fascynuje mnie ich nowoczesny (nie do końca zgodny z prawdą) wizerunek, czy motyw horowego Samuraja, aniżeli kolejne jRPGi i Visual Novele. Powiem więcej, Mam Personę 4 Gold na Vicie której... nigdy nie ukończyłem. Mówiąc wprost to nie mój świat (nie dorosłem?).
Wróćmy jednak do sedna - Zelda i Mario.

 

LEGEND OF ZELDA BREATH OF THE WILD SWITCH NOWA - Stan: nowy - 8875100669 -  Allegro.pl

 

Gość którego widzicie na obrazku to nie Zelda. To Link. Facet króry przez całe życie i w każdym uniwersum musi ratować świat. Ma swoją platoniczną miłość. Dzierżącą na własność tytuł serii Zeldę. Ta dwójka z naciskiem na Linka stara się nas przekonać że gry mogą być tasiemcami.
I tu pojawia się pierwszy argument który przemawia do mnie jak żadna seria, na żadnej innej platformie. Ten "tasiemiec" w rzeczywistości jest modułowym robotem. Porządnie naoliwioną maszyną. Żyjątkiem składającym się z wielu segmentów, które posiadają wspólny kręgosłup, ale co najważniejsze - każdy element ma tu unikatowe zastosowanie i własną duszę.

Na 3DS'ie ograłem Ocarynę, Majora's Mask i Link Between World. Każda była wyjątkowa, każda miała unikalny gamaplay i każda stosowała różne sztuczki, żeby kopnąć w zadek zatwardziałego PeCetowca.  Seria jest naprawdę kapitalna. Co więc sądzę o "powiewie dziczy"? Czy najnowsza Zelda sprostała wygórowanym oczekiwaniom?

Nie. W tym miejscu dziękuję za kolejne minusy od fanów marki i plusy od ultrasów ze stajni zielonych i niebieskich.

Jeżeli w dalszym ciągu czytasz moją radosną twórczość, to postaram się wyjaśnić (na szybko) co zagrało, a co sprawiło że Zelda BotW to tytuł dobry ale nie wybitny.

Wiecie że kierunek wiatru rozpalać rozżarzone trawiszcza w wyznaczoną stronę? No dobra, a że dzieciaki w świecie gry wstają z łóżek później niż dorośli, którzy zgodnie ze swoją powinnością o świcie zabierają się za codzienne obowiązki? Nawet przewoźni handlarze oferują lepsze produkty w dni deszczowe (bo jak wiadomo popyt na szlaku w kiepską pogodę maleje...). Dziwne to wszytko jak diabli. Takich smaczków jest ogrom. Ileż ja się nakląłem podczas opadów deszczu kiedy waliły we mnie pioruny. Co jest nie tak z tą grą?! No i dotarło do mnie że metal przyciąga wyładowania atmosferyczne, które regularnie kurczyły moją żywotność.
Do tego wszytko o czym na pewno wiecie - od otwartego świata, przez "niestarzęjący" się styl graficzny, po wolność. Tak. Wolność. Tu nikt nie mówi co masz robić. To Ty decydujesz, czy wsztyrmasz się na górę którą widzisz na horyzoncie (chyba że akurat pada deszcz i robi się ślisko), usmażysz kilka jabłek, czy pójdziesz na ryby. A te ryby to możesz zwabić na przynętę... chyba że nie lubisz to wrzucasz bombę do akwenu i baaaaach - ryby brzuchem do góry są gotowe na spałaszowanie (lub upieczenie jednej z setek potraw, do których przepisu musisz dojść sam metodą prób i błędów).

Wspomniałem o jabłkach? Tak, te możesz zerwać z drzewka wchodząc na jego koronę lub wyciągnąć toporek, powalić drzewo a owoce pozbierać z ziemi. A to powalone drzewo to ustawiasz nad przepaścią i możesz przez nie przejść.

Na koniec zostawiam sobie dungeony. Jak ja nienawidzę tej animacji w której Link włazi do tych miejsc... Wszystko nagradzały mi jednak zagadki logiczne. Szare komórki buzowały, a po kilku kolejnych świątyniach okazało się, że nie jestem jakiś super wyjątkowy. Nie odnalazłem tego jedynego klucza umożliwiającego otrzymanie ciut ciekawszej broni czy kawałka serduszka. Nie, nie. Te lochy możecie przechodzić na kilka sposobów i każdy prowadzący do celu jest dobry.

Dlaczego nie jest to dla mnie przysłowiowa "dycha"? To nie do końca jasne. W tej grze wszystko zagrało. To prawdziwe dzieło. Nabiłem grubo ponad 140 godzin. Wiem jednak że do Zeldy mnie nie ciągnie. BotW to super tytuł ale chyba póki co mi styknie. To nie są moi "hirołsi" w których mogę grać od lat co miesiąc. Tak, to powód dla którego oceniam gry na dychę. Mogę je kończyć od A do Z kilka razy. Teraz niebo zaciągnie szkarłatną barwą ale... Wiedźmina 3 z dodatkami ukończyłem 3 razy. Na PS4, na PC i na koniec na Switchu... a Linka po ukończeniu kilka razy odpaliłem i po 30 minutach podziękowałem za zabawę. To moje 9/10.

 

Super Mario Odyssey - recenzja

 

Ostatnio czytałem spory pod postem o bojkocie Daying Light 2 przez Włochów. Bo nie ma ich lokalizacji głosowej. Nie mówimy o napisach. Mówimy o pełnym "udźwiękowieniu". No więc zbombardowali nasze dobro narodowe. Kilku krzykaczy pozwoliło sobie obrazić w komentarzach twórców, za umieszczenie ich ojczystego języka z pominięciem języka "jednego z najważniejszych" Państw na świecie. Jasna sprawa - to wariaci a takich możemy spotkać wszędzie.

No i pomimo narastającej we mnie agresji do całego narodu włoskiego - bo nic ich nie tłumaczy - uwielbiam tego wąsatego hydraulika. Z pochodzenia Włoch, wydający z siebie dźwięki rodem z creepy kreskówek dla nastolatków, z wąsem godnym polskiego nauczyciela wychowania fizycznego.
Tu mamy ten sam przykład co u "Zeldy". Każda część to niby to samo ale jednak coś innego. I tu cały na biało wchodzi Mario ze swoją odyseją. Walę prosto z mostu. To dla mnie również 9 na 10. Może nawet 9+/10.
Wytłumaczenie nie będzie tak rozwinięte jak przy Linkach. To kawał dobrej platformówki. Mało tego, ja nie znam lepszej platformówki, tym bardziej w 3D, która mogłaby powalczyć jak równy z równym z miodnością Mariana. A ta czapka... jak ja się jej bałem. Przecież to wygląda jak jakaś maskarada. Paskudne i dziecinne. Za to jak różnicujące rozgrywkę. W jak wspaniały sposób dodające nowe mechaniki do gry. Jak odświeżające. Jak... rany... jak ja lubię Mario. Nie każcie mi pisać dlaczego. Na tym polega miłość. Ja to czuję ale sam do końca nie wiem dlaczego tak się dzieje.

 

Nintendo Reveal Major Indie Game Plans For The Switch | eTeknix

źródło: https://www.google.com/url?sa=i&url=https%3A%2F%2Fwww.eteknix.com%2Fnintendo-reveal-major-indie-game-plans-swtch

 

No i na koniec coś co porusza mnie do samego szpiku. Te wielki wspaniały gry ekskluzywne, to wisienka na torcie. Sam tort to w rzeczywistości GÓRA gier Indie, które zostały uszyte na miarę Nintendo Switch. Czy grałbym w to wszystko na TV? Nie wiem... nie mam czasu. Domownicy oglądają "netflixy". Pikseloza na telewizorze może uszkodzić siatkówkę. Wpiszcie sobie co chcecie w to miejsce.
To czym Switch stoi to znakomite gry Indie. Mam ich przeszło stówkę z czego ograłem ok. osiemdziesięciu sztuk, a reszta czeka grzecznie na swoją kolej. Po co kupuję z zapasem? Bo mogę. Mogę bo pojawiają się promocję na e-shopie. Często. I ja wiem że nie dotyczy to gier od samego Nintendo a jeżeli tak jest to max 33%. Ja wiem że cały czas to samo jest w promocji. Ja jednak w natłoku ścieku, dobieram sobie tytuły które warto ograć, dla których będę chciał nadszarpnąć snu. To m.in. sztandarowe Hadesy, Ori, Hollow Knighty, Loop Heroły ale także Undermine, Kingdoms (New lands i Two crown - jakież to smakowite), Messenger, Cave Story+ i tak dalej i tak dalej...

Tak, Switch ma system rodem z minionej prapra epoki. Podłączanie zestawu słuchawkowego i komunikacja głosowa nadal wołają o pomstę do nieba. Dodawanie znajomych to jakieś kuriozum. Ale wiecie co? To mi w niczym nie przeszkadza. Ja nie chcę mieć wyboru gra vs netflix. Ja nie potrzebuję na Switchu przeglądarki Internetowej. Ja chcę... grać. Tak. To ma być coś, co mnie nie rozproszy. Coś gdzie skupię się na tym co najważniejsze w konsoli. I w momencie odnalezienia chwili chwytam za te delikatne joycony, i rozwalam kolejnego kupa trupera. Po to Nintendo stworzyło Switcha. Po to jestem graczem.

Nie dla FPSów, nie dla fajerwerków, nie dla wojen plemiennych. Ja potrzebuję odskoczni od codzienności. Lubię czytać książki i oglądać filmy. Mam nawet sporą bibliotekę. Jestem jednak targetem prostym jak budowa cepa. Dla każdej formy rozrywki. Ja chcę oderwać się od moich codziennych życiowych zmagań. Chcę nutki tajemnoczości, wyjątkowości, przygody. Czasami chce obudzić wewnętrznego dzieciaka i łupię w Luigi Mansion, żeby innym razem walczyć po stronie dobra w Divinity Original Sin 2. Ostatnio jak prawdziwy twardziel rozszarpywałem też gardła w remasterze Quake'a... dopóki nie odkryłem Dusk'a, który zamienił mnie w potwora. I wiecie co? Ten teleport do światów równoległych mam aktualnie w dwóch miejscach. Wymienionych wcześniej książkach zalegających w sypialnianej biblioteczce, i każdorazowo pod ręką - na ekranie Switcha, którego zabieram ze sobą wszędzie.

Że trochę chaotycznie? Że dziwnie budowane napięcie wpisu? Ale tak wygląda mój związek z Nintendo. Tak mijają mi dni z moim Switchem w wersji OLED :). Tak, to pierwsza konsola którą kupiłem drugi raz (posiadając działający egzemplarz). V.1 ogrywa mój 5 latek na weekendy. OLED'a używam ja. W każdej możliwej chwili. Takiej zabawy jaką daje mi Switch życzę Wam wszytkim. Z każdą jedną konsolą, książką, muzyką czy filmem. Pamiętajcie jednak że nie wszędzie spotkacie Linka, którego może trzasnąć piorun w pochmurny dzień.

I nie napisałem o multi, odłączanych joyconach, grze lokalnej, grach imprezowych, multiplatformach pokroju Alien Isolation... Może w chwili przypływu pozytywnych wibracji zrobię drugą część. Idę poszukać więc natchnienia łupiąc w Loop Hero bo został mi ten !@#@#$ rogue którym nie mogę ukończyć trzeciej krainy...

Oceń bloga:
13

Nintendo Switch?

Mam i gram
46%
Mam i nie gram/miałem sprzedałem
46%
Planuję zakup
46%
Tylko Sony
46%
Tylko Microsoft
46%
Pokaż wyniki Głosów: 46

Komentarze (26)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper