Piątkowa GRomada #455 - Średniowieczna zagłada, czyli Doom: TDA

BLOG O GRZE
90V
user-62289 main blog image
BZImienny | Dzisiaj, 00:34
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Motywem przewodnim dzisiejszej opowieści będzie opinia o bardzo wiekowej marce, która to nigdy nie doczekała się odsłony powszechnie uznanej za słabą. Pełna demonicznych pomiotów do eliminacji, ciosów do odbicia . Przygotujmy więc Kapitana Ameryka, bo to przyda się podczas opowieści o najnowszej odsłonie serii Doom.

Witam was w ramach kolejnym odcinku Piątkowej GROmady, gdzie tym razem opowiem o DOOM: The Dark Ages w wersji na Windowsa (produkcja wyszła także na PS5 oraz Xbox Series). Jest ona przedstawicielem gatunku strzelanki z perspektywy pierwszej osoby kontynuującej serię narodzoną ponad 30 lat temu (ps. czemu ten czas tak szybko idzie :( ). Gracz, jako pogromca demonów przemierza różne tereny i walczy z demonami zostawiając za sobą tylko śmierć i zniszczenie. Podróż ta doczekała się kilku ważniejszych zmian w formule jak np. brak trybu sieciowego, sprawdźmy więc czy słusznie i jak wypada całość.

Nota Tytuł ogrywałem po angielsku od początku do końca i nie oglądałem zwiastunów. Polecam zwłaszcza to drugie (pierwsze to bardziej efekt polskiej wersji językowej wcześniejszych odsłon cyklu). 

W dawnym/przyszłym/jakimś jakiś odłam ludzkości mierzy się z demonami pod dowództwem księcia z piekła. Zarządzane przez nich miasto jest w potrzasku, efektem czego współpracujące z nimi byty niemal z innego wymiaru zsyłają jednego gościa z pelerynką. Choć prędzej pasowałoby "gościa", bo tak naprawdę jest to maszyna z pelerynką, tarczą i strzelbą robiącą jedną rzecz - wysyłaniem demonów. Prosto do piekła strzałem z dubeltówki z przyłożenia. Co zresztą robi przez całą historię, czasem korzystając z niemrawej pomocy ludzi do których przybył. 

Co wypada dobrze:

  • Historia sama w sobie - Pewien związany z marką mędrzec kiedyś miał powiedzieć, że historia w grach powinna być i w sumie tyle.  I jeśli to zrobił, to raczej przed zapoznaniem się z najnowszym DOOM'em, bo on o dziwo nie stoi tylko rozgrywką. A także dobrze napisaną/ciekawą historią z licznymi scenami przerywnikowymi, interesującymi postaciami i gwiazdą odcinka, czyli protagonistę. Już pomijając jego gigachadowa budowę, to jest dobrym przykładem że lepiej pokazywać cechy bohatera niż o nich wspominać.
  • Podział historii - Podział historii na epizody zamiast na jeden ciąg pozwala na bezstresowe przypominanie sobie rozdziałów celem zebrania materiałów czy przetestowania nowszych rozwiązań w starszych czasach.
  • Długość gry - Na poziomie trudności Koszmar ukończenie historii na poziomie ok 80-85 procent to ponad 20 godzin. Jak na kampanię dla pojedynczego gracza to bardzo dobry wynik, nawet jak pod uwagę bierze się domyślną cenę wersji cyfrowej.
  • Inkorporacja pewnego mema o wsciekłości do kanonu - Nie wchodząc w szczegóły, jedna ze scen z późniejszej części gry przypomniała mi pewnego troszeczkę zapomnianego mema. Kto dotarł do jednego z ostatnich epizodów ten pewnie zrozumie o co mi chodzi.
  • Duch Wstrząsu - Im dalej szedłem z opowieścią tym częściej miałem nieodparte wrażenie, że ogrywam jakiegoś nowego-starego Quake'a z elementami DOOM'a oraz Painkillera. A, że lubię wszystkie trzy marki to ich dziwne niezamierzone połączenie tym bardziej.

Co można było zrobić lepiej?

  • Natężenie bossów - Trochę "nitpicky", ale ciężko nie mieć wrażenia, że tytuł jakoś średnio radzi sobie z tym pod względem rozgrywki (dobrze chociaż, że ma sens fabularny)
  • 100% ukończenia - W ramach 100% trzeba zebrać także walutę konieczną do ulepszeń - złoto. I autentycznie współczuje wariatom skłonnym do wyruszenia w tą podróż pełną szaleństwa, by znaleźć każdy brakujący kawałek złota.
  • Customizacja broni - Kolejna drobnostka, bo choć z niej skorzystałem, to zadałem sobie jedno pytanie  -po co? Funkcjonalność dla mnie w najlepszym razie średnio sensowna.
  • Ustawienie wersji językowej - Nowoczesna technologia niestety nie dotarła do tego aspektu, bo język ustawiałem z perspektywy Steama a nie gry. The Talos Principle, Metro czy Serious Sam ogarnęły takie sprawy dawno temu. Aż dzwine, że nowy DOOM nie dopuszcza mieszania wersji językowej jak np. ANG audio i PL napisy, zwłaszcza patrząc na dość bogaty wachlarz innych ustawień gry.

DOOM: TDA to przedstawiciel gatunku strzelanin z perspektywy pierwszej osoby, gdzie gracz kontroluje pogromcę demonów podróżującego przez różnorodne obszary - od bardziej demonicznych po takie bardziej ludzkie. Będzie on przy tym korzystał z dość różnorodnego arsenału zaczynając od niepozornej strzelby, a kończąc na dubeltówce czy innej ostatecznej broni (z której chyba skorzystałem, nie licząc jej wprowadzenia, 2-3 razy celem zakończenia zadania).

Jeśli coś się zauważyłem w porównaniu do poprzednika, to styl poruszania się naszego bohatera - wcześniej był on bardzo silnie nastawiony na ruch oraz szybkość połączoną z "weapon swappingiem" (ps. nie cierpię tego, to wygląda dla mnie średnio naturalnie nawet na te realia). Nowy DOOM przystopował z tym skakaniem dając w zamian tego tarczę będąca zarówno orężem jak i narzędziem służącym do parady ("parry", czasem parowanie (błe) albo odparcie) czy blokowania (to akurat jest średnio zalecane, bo pod nawałnicą może przejść do przełamania i to utrudnia walkę). Wspomniane wcześniej odbijanie ciosów będące wciśnięciem bloku w odpowiednim momencie stanowi dość istotny element zarówno ofensywny jak i defensywny 

Co wypada dobrze?

  • Zmiana, która wyszła na dobre - Tworząc markę przez tyle lat co DOOM musisz w końcu w pewnym momencie zmienić coś więcej niż silnik - bo narażasz się na zarzut o odcinanie kuponów. I istotnie widać, że TDA kontynuuje chlubną tradycję, bo różni się zarówno od DOOM jak i Eternala - stawiając na pewne zm8any w rozgrywce. I robi to na tyle wiarygodnie, że nie czuć jakby gralo się impostora, a pełnoprawną odsłonę cyklu.
  • Nowy flow - No i sam w sobie wypada on dobrze, nawet jeśli byłaby to nowa marka. Rozgrywka ta jest wprowadzona sprawnie, uczy gracza podstawowywych rzeczy i rzucą w wir wałki, gdzie liczy się radosna eksterminacji I relaks po ciężkim dniu.
  • Nowe bronie - Oczywiście kilku starych znajomych wróciło jako narzędzia do przetrzebiania demonów. Ale zdecydowanie bardziej wolę nowe narzędzia eksterminacji i  te wypadają dobrze - czuć ich moc, funkcjonalność i wygląd. No i zgodnie ze sloganem pewnego batona nie są przekombinowane - w końcu  co takiego może być w kuli na łańcuchowych wystrzeliwanej z prędkością  Ferrari i ładowanej paradą ciosu.
  • Konstrukcja map - Mapy bardziej idące w konstrukcję 
  • Czynnik relaksacyjny - Nie wiem na ile to kwestia doświadczenia, ale nawet na poziomie trudności Koszmar gra jest generalnie relaksującą. Oczywiście są momenty wymagające odpowiedniej postawy, ale tych tu jest mniej niż mogło by się wydawać. 
  • Urozmaicenia - W czasie podróży pogromca czasem musi zmienić środek transportu, co modyfikuje styl rozgrywki. Równie brutalny co zwyczajny pieszy, ale znacznie prostszy. Co ważniejsze jednak to nie ma go aż tak dużo, dzięki czemu się nie nudzi. Stanowiąc ciekawą odskocznię od reszty gry.
  • Zabójstwa chwały - W poprzednich odsłonach każde specjalne ubicie przeciwnika kończyło się animacją, efektowną ale męczącą jak była odgrywana z 10 razy w trakcie walki. Nowa odsłona dalej proponuje ten styl eliminacji, ale trzeba go w specjalny sposób aktywować, inaczej jest to po prostu uber kopniak. Usprawnia to rozgrywkę i nie naraża na monotonię wskutek oglądania tego samego.
  • Modyfikatory trudności - Nowa produkcja idSoftware ma ukryte w sobie tzw. modyfikatory trudności pozwalające na np. określenie okienka na paradę, obrażenia demonów czy łup z nich. Ten dodatek pozwala na pewne dostosowanie gry pod swoje możliwości/chęci/pogodę za oknem czy cokolwiek innego.  I to bez widocznego zaburzania rozgrywki, jeśli zmiana nastąpi w jej trakcie.
  • Kołkownica - W sumie o nowych broniach, ale ta jest na tyle dobra/daje wspomnienia ze znanej polskiej marki, że zasługuje na osobnego plusa. Szkoda tylko, że nie operuje na drewno bo byłoby ciekawiej. :(

Co można było zrobić lepiej?

  • Balans - Drobnostka (w końcu to demony i współczucie im to zła rzecz), ale doomowy wariant karyjskiego odbicia jest na tyle OP, że autentycznie odłożyłem go aby nie psuć sobie zabawy. Aż dziwię się, że coś takiego trafiło do gry zważając na to, że inne umiejętności tarczy są słabsze i po zdobyciu tego

Nowa gra idSoftware oznacza zazwyczaj nową iterację ich silnika graficznego, tutaj w nasze ręce wpada idTech 8 (nie będę zanudzał tym co daje silnik, kto chce daję link). Jedyne co warto wiedzieć, to zaprzęgnięto go do opracowania dość różnorodnego terenu zarówno bardziej ludzkiego jak i bardziej demonicznego.

Co wypada dobrze?

  • Przygotowanie techniczne - Studio z PC-towym rodowodem traktujące pierwszą platformę z szacunkiem można dostrzec po tym, jak na premierę albo tuż po premierze wyglądają ich gry. I kolejny raz idSoftware dowiozło przynajmniej dla mnie bezstresową w działaniu wersję, gdzie nie było poważniejszych błędów. Może to też być kwestia szczęścia, bo słyszałem o osobach mających wycieczkę pod mapę. 
  • Czas ładowania - Bardziej prztyczek w nos TTPR, bo sytuacja że gra z grafa sprzed całej generacji ładuje się minutę po aktualizacji sterowników to lekka patologia. Podczas gdy DOOM z grafiką godna roku wydania potrzebuje mniej niż 10 sekund. 
  • Jakość grafiki - Godna tego roku, różnorodona i do tego bardzo miła dla oka
  • Audio (dźwięki broni) - Soczysty i przyjemny dla ucha dźwięk broni w strzelaninie i do szczęścia więcej nic nie potrzeba.

Co można było zrobić lepiej? 

  • Muzyka - Najgorszy typ muzyki to nie jest taka będąca szrotem, a taka po prostu istniejąca w grze i będąca pomiędzy "dzieło sztuki" a "nastawiam głośność muzyki na 0". I niestety ciężko nie mieć wrażenia, że właśnie taka muzyka jest w najnowszej odsłonie. Nie jest ona aż tak zła jak mogłoby się niektórym wydawać, ale ciężko nie mieć wrażenia że "kiedyś to były czasy tej muzyki, a teraz nie ma czasów". Zwłaszcza, że niedługo po tym przyszedł Nightrein, który jedną piosenką przewyższył cokolwiek słyszałem w nowym Doomie. :(

I to by było na tyle, jeśli chodzi o ostatniego DOOM'a - jeszcze więcej mordowania demonów tym razem z tarczą w lewej ręce. Dla fanów gatunku jak znalazł.

Ankieta

Ankieta dotyczy tematu za dwa tygodnie i trwa ona do nastepnego odcinka. Jak ktoś ma pomysł na gierkę do ogrania, niech da znać. :)

Wyniki ankiety:

  • Japoński rogalik z recyklingiem, czyli Elden Ring: Nightreign

Nowa gierka FromSoftware... będąca czymś na modłę rogue-like'a? Cichaj i dawaj kasę.

  • PC-towy shmup, czyli kilka słów o Raptor: Call of the Shadow

Klasyk, bo klasyk – ale jaki wyborny. :)

  • Wyprawa do Giptu, czyli kilka słów o urlopie w Egipcie

WRGOoG (W Ramach GROmady Opowiadamy o Grach), ale tym razem na 10%, bo miałem koszulkę z logiem PlayStation Move przez którą pomylono mnie kiedyś z Czechem. Dobrze, że nie z przedstawicielem innego kraju ze względu na opaleniznę. :)

  • Papierowo-elektroniczna ekonomia dla wytrwałych, czyli kilka słów o Splendorze

Drobna ewolucja tematu, bo zetknąłem się ze Splendorem w wersji cyfrowej. Będzie więc to drobne porównanie i próba odpowiedzi na pytanie, która wersja jest lepsza.

  • Słowiańska przechadzka, czyli kilka słów o The End of The Sun

Polska gra w klimatach obecnych na naszych terenach wiele wieków temu. Pełna chodzenia i rzeczy znanej fanom Soulsów (nie chodzi o poziom trudności)

Oceń bloga:
11

O której grze chciałbyś poczytać w Piątkowej GROmadzie za dwa tygodnie?

Japoński rogalik z recyklingiem, czyli Elden Ring: Nightreign
26%
Wyprawa do Giptu, czyli kilka słów o urlopie w Egipcie
26%
Papierowo-elektroniczna ekonomia dla wytrwałych, czyli kilka słów o Splendorze
26%
Słowiańska przechadzka, czyli kilka słów o The End of The Sun
26%
PC-towy shmup, czyli kilka słów o Raptor: Call of the Shadow
26%
Pokaż wyniki Głosów: 26

Komentarze (16)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper