Dark Souls II - mordęga platinum edycjon.

BLOG O GRZE
1689V
Dark Souls II - mordęga platinum edycjon.
Makaveli0160 | 29.04.2018, 21:31
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Trzynaście powodów miesięcy. Tyle czasu minęło od momentu, gdy po raz pierwszy postawiłem stopę w Drangleic. I potem po raz drugi. I trzeci. O przerwach później. Nie wiem już nawet, po co to robię.

Te gry są... inne. Odpalasz kolejne narzędzie tortur, owoc burzliwej nocy Szatana z cierpiącą na liczne zaburzenia natury psychicznej wariatką. From Software. Odpalasz to wiedząc, że będzie tak, jak ostatnio. Że będzie podwórkowa łacina. Że będą testy aero twojego kontrolera. Że będzie nerwowe napieprzanie się ręką w kolano. Bo znowu byłeś pazerny i zamiast odsunąć się i wyczekać moment, chciałeś uderzyć bossa jeszcze raz. No i uderzenie faktycznie padło, ale nie padł niestety twój przeciwnik, tylko ty. „Po co ja to robię?” - myślisz wtedy. Na cholerę mi ta platyna? Czy to coś zmieni w moim życiu? Nie. Ale jak potem spojrzysz sobie w oczy w lustrze, gdy wieczorem będziesz mył zęby, to co sobie powiesz? „Znowu sobie odpuściłeś, jak napotkałeś jakąś trudność. Zupełnie, jak na co dzień w życiu. Wstyd mi za ciebie.” NIE TYM RAZEM, CZARCIE POMIOTY Z FROMSOFTWARE!

 

Dark Souls II. Czwarta mordęga z mojej autorskiej wyprawy na Wielką Piątkę Ewidentnie Równo Dojechanych Okrucieństwem Legend (nazwa kodowa W.P.E.R.D.O.L.). Zawziąłem się, że będzie pięć platyn, to będzie (chyba). Cztery siadły, to i piąta siądzie. No, ale, co by nie odbiegać zbytnio od tematu - o co tu poszło?

 

Ażeby nabić wszystkie dzbany, należy standardowo już raz zginąć, zdobyć wszelkie czary, piromancje, heksy, cuda, wstąpić do wszystkich przymierzy, dopakować maksymalnie po jednej broni z każdego rodzaju ulepszeń specjalnych (typu prąd, ogień, magia), pociągnąć do końca linie fabularne napotkanych NPC-ów i standardowo już skasować wszystkich bossów. Standardowe Soulsy, ale...

 

Zacznijmy od początku. Przedstawiam Wam rudego, niebieskookiego murzyna (tym razem nie jest już smutny, bo trzy platy miał z bani, to już bliżej, jak dalej!), zwanego Makaveli.

 

 

Zapakowałem go w zbroję Havela (znana skądinąd z Dark Souls za bardzo dobre parametry obrony przed atakami fizycznymi), więc wyglądał równie epicko, co te diabły, co to przyszło mi z nimi potem walczyć.

ROZDZIAŁ 1: będzie plata jak nic!

 

Wszystko szło pięknie, aż się nie skiepściło. Jak zwykle zresztą - biorąc pod uwagę moje ogromne szczęście (hehe) i ogólnie charakterystykę tych przeklętych gier. Doleciałem do takiego bossa, co to go trzeba było ubić. Zabił mnie, będąc na jedno uderzenie. Chciałem pacnąć jeszcze raz (ta pazerność, o której wspominałem wcześniej - kto z nas tego nie doświadczył przy Soulsach, niech pierwszy rzuci kamień!) - on był szybszy. Tak mnie to złamało, że porzuciłem ideę platynowania na długi okres. Mówię sobie - a na cholerę mi to, ani mi to frajdy nie sprawia, ani specjalnie nie zmienia to mojego życia. Ale ten płomyk rozpalonego ogniska tlił się we mnie, tlił, aż w końcu znowu buchnął jęzorem ognia piekielnego... po dziewięciu miesiącach.

 

ROZDZIAŁ 2: narodziny Makavelego po dziewięciu miesiącach.

 

Wrócił ci on, ten psychopata, ten śmiałek, co to porwał się na okryty złą sławą dzban W.P.E.R.D.O.L.-u, o którym to bardowie i inne szarpidruty grają po tawernach całego świata. Podejście drugie, pomyślał on sobie. A weznę, spróbuję - co mi szkodzi. Bach! Boss ubity za pierwszym razem. Rycerz ten zardzewiały nie był, bódł piką zniszczenia jeszcze mocniej niż przedtem. Zdawało się, że nic go nie powstrzyma, gdy natenczas (i nie jest tutaj mowa o Natenczasie Wojskim z Pana Tadeusza) natrafił on pośród popiołów piekła na... Fume Knighta.

 

ROZDZIAŁ 3: sromotny W.P.E.R.D.O.L. i kolejna pauza.

 

Fume Knight napiernicza jak opętany. Miałem dokładnie wypracowaną i sprawdzoną na polu bitwy metodę ubicia tego łamignata. Boss ten siecze z taką precyzją i zawziętością, jest tak piekielnie brutalny, że... nie dałem rady. Pierwszy raz w historii swojej wyprawy do bram Królestwa Wielkiej Piątki uznałem wyższość tej gry. „To chyba nie dla mnie, jestem na to za słaby. Co ja się będę oszukiwał - to jest po prostu niewykonalne.” Takie słowa prawiłem. Jednak ogień ten, który to poprzednio buchnął niczym na lewo zrobiona instalacja gazowa w kamienicy na obrzeżach Sosnowca, zdławiony oparami Fume Knighta zagasł prawie całkowicie. Ale dalej czułem, że moja dusza rywalizacji, mój wewnętrzny Ayrton Senna nie spocznie, dopóki ten huncwot przeklęty nie rozsypie się w proch, a ja zobaczę na ekranie złotymi zgłoskami wystawiony napis VICTORY ACHIEVED.

Tak to właśnie było z tą cholerą.

 

ROZDZIAŁ 4: 17 marca 2018, wielki powrót Niezłomnego, platynowy dzban o wpół do pierwszej niedzielnego wieczoru.

 

Dzień to był niespecjalny. Pomyślał sobie ja - „a weznę znowu, pójdę na tego Fume Knighta. Zobaczę, może się uda.” Cztery zgony, co jeden, to bardziej okrutny. Za piątym razem padł. Ilość wiązanek paskudnie bezczelnych przekleństw liczona w tysiącach. Po tym bossie wyprawa nie miała już niczego do zaoferowania. Zcheesowałem dwa kolejne przejścia (bo trzy ostatnie czary i cuda można kupić tylko i wyłącznie w Nowej Grze +3), kupiłem brakujące czary i...

Plata siadła. Sześćdziesiąt siedem godzin. Litry wylanego potu i łez. Regały zastawione rękopisami soczystych wiązanek, które posłałem w stronę monitora. Dziesiątki środkowych palców, triumfalnie wyrzucanych w kierunku rozsypujących się w pył bossów po ich pokonaniu. Twarde jak skała i nieczułe na ból okolice uda, w które bezlitośnie napieprzałem ręką, gdy znowu w jakiś głupawy sposób padałem (karne jeżyki są dla dzieci, Makaveli ma swoje sposoby na automatyczne karanie za głupotę!). Nie polecam. Paskudna gra. Paskudna plata. Paskudny Fume Knight. 

 

Ta piosenka przygrywała mi, gdy słyszałem ten piękny i kojący strzępy mej psychiki dżingiel niebieskiego dzbana.

Slow ride, take it easy...

Szykuję siły i ekwipunek na ostatnią część wyprawy. Dark Souls III. Czy będzie tak samo paskudnie, jak tutaj? Kto wie. Może gorzej? Przekonamy się niebawem!

 

Oceń bloga:
11

Komentarze (20)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper