Światy Horizonów zwalają z nóg - ale to też coś więcej

BLOG RECENZJA GRY
3472V
user-43088 main blog image
Bankai84 | 11.01, 13:40
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Cześć i czołem. Serdecznie witam. Dziś postaram się napisać coś o serii tytułów, które początkowo nie skradły mojego serca. Historia sięga jeszcze czasów podstawowego PlayStation 4, więc minęło sporo czasu zanim przełamałem się, zrozumiałem i zaakceptowałem te świetne gry. Z czasem przyszło coś więcej, a ja dziś jestem pod ogromnym wrażeniem i zaliczam szpile te, do mojego absolutnego topu. Strach pomyśleć, co mogłoby przejść mi obok nosa, i jak mógłbym żałować początkowego odrzucenia. Dziękować PlayStation 5, że się ukazało, i umożliwiło naprawić moje błędy. 

 

UWAGA jeden z najdłuższych tekstów jakie popełniłem, więc polecam jakąś herbatkę owocową, mietową czy zwykłą czaj, jeśli kto lubi :)

A więc udało mi się w końcu dokończyć i opublikować zapowiadany wpis o Horizonach, bodajże od ostatnich trzech blogów. A zatem już nie przedłużając  serdecznie wszystkich zapraszam. Szczególnie sympatyków otwartych, oryginalnych i jedynych w swoim rodzaju światów. 

 

Dzień dobry, bądź dobry wieczór czytającym, zależnie o której porze Wasze gałki oczne wyłapują każdy milimet tekstu, zapewne głównie na telefonach komórkowych, bądź komputerach czy laptopach. Zgaduję, że tak jak ja cenicie sobie dobrą historię, wyjątkowy, niepodrabialny klimat i cudowną, wręcz niemozliwą do zrealizowania oprawę graficzną. Mówi się, iż nie zawsze wszystko to idzie ze sobą w parze, gdzie zdarzały się sytuacje, gdzie jakaś gra wyglądała tylko przyzwoicie, lecz nadrabiała wszystkim innym, no i w drugą stronę, gdzie wyglądała cudownie, lecz wszystko inne leżało i wołało o dobicie. Na szczęście Horizony mają wszystko czego jako gracz chciałbym doświadczyć i poczuć na własnym kontrolerze, ale nie stało się tak odrazu, ponieważ omawiane tytuły, po pierwszych zachwytach, jeszcze w czasach premiery na "zwykłe" PS4, nie przyciągnęły mnie na dłużej. I nie dlatego, że były złe i wizualnie słabe, o nie, iż nawet na sprzęcie minionej już generacji, robiły ogromne wrażenie. Po prostu nie byłem gotowy, nie poczułem i nie złapałem "tego czegoś" aż do teraz.

Zresztą w mojej karierze gracza było już kilka gier, które dopiero po czasie, bądź powrotach do nich, okazywały się zupełnie czym innym, aniżeli początkowo myślałem. Do pewnych rzeczy podchodzę dziś inaczej, odbieram je inaczej, wyłapuję inaczej. Dojrzałem też w sobie i potrafię dostrzec, to czego kiedyś nie widziałem. Tak było z Cyberpunkiem, Wiedźminem 3, Mafią, Assassin's Creed Origins. Ktoś może powie - to jak Ty grałeś w te gry, a no po prostu grałem, lecz dziś to coś więcej niż tylko granie. Tak też było z Ghost Of Tsushima, o czym pisałem w jednym z moich blogów.

https://www.ppe.pl/blog/43088/342957/ghost-of-tsushima-relaksujaca-i-olsniewajaca-perelka.html

Podchodząc bardziej dojrzale, otwarcie, nie patrzę tylko na stronę wizualną jak kiedyś, szukam głębi, czegoś wyjątkowego. Z takim podejściem wiele gier dziś to zupełnie inne tytuły dla mnie, niż kiedyś, kiedy odpalałem je pierwszy raz z zupełnie innym podejściem. 

Nie chcę wchodzić z nikim w konflikt, jeśli komuś gra nie odpowiada, bądź się nie podoba, nie ma problemu, temat zakończony. Są gracze, którym bardzo podoba się ELDEN RING, piszą o tym sporo dyskutują, nie ma problemu, mi nie podszedł, oceny nie wystawiłem, nie piszę o tym na prawo i lewo, dla mnie temat zakończony, tyle. Mam nadzieję, że się rozumiemy.

 

DWA ZNANE I PORUSZANE TEMATY 

Czy gra może naraz wyglądać obłędnie, mieć bardzo wysoką grywalność, wciągać po samą szyję, a do tego oferować wyjątkową immersję? I czy REMASTER Horizon Zero Dawn był potrzebny. Tak i tak. Oba Horizony mają w sobie to coś, co sprawia, iż nie dość że podziwiam, zachwycam się wszystkim dookoła, to jeszcze czuję wyjątkową i szczególną immersję, chcę poznawać dalsze losy bohaterów i historię. Początki w HZD, kiedy Aloy była jeszcze mała, ciekawość dlaczego jest tak, a nie inaczej, doprawione momentami łzami w oczach, to jedne z niezapomnianych chwil w grach w ogóle. Pamiętam też, jakie pierwsze wrażenie robił Horizon, kiedy ukazał się nawet na podstawowym PlayStation 4, można było usłyszeć jedno, głośne WHAAAAAAAT, jak to wygląda przepysznie, to PS4 tak w grafikę potrafi? Dziś mamy remaster, który nie sprawia, że tamta wersja stała się brzydka, stara, odeszła w zapomnienie. Remaster sprawia tylko, iż dostajemy wspaniałą tamtą wersję, jeszcze bardziej dopakowaną, podrasowaną, przystosowaną bardziej do dzisiejszych standardów, z większą ilością detali, zasięgiem rysowania, 60 i więcej klatkach na sekundę, a także robiącą dobry użytek z najnowszej iteracji sprzętu w postaci PlayStation 5 PRO. Ale to nie ma aż takiego znaczenia, gdzie omawianą produkcję uruchomisz, bo na każdym urządzeniu Sony, pokazuje swoją siłę, piękno, moc i dostarcza podobnych i niesamowitych wrażeń, na minionej jak i obecnej generacji. Jedna z najlepszych decyzji Sony w ogóle jeśli chodzi o zielone światło dla nowego IP. W ilu to już bańkach się rozeszło, lekko ponad 20, a nawet 30. 

Jeszcze słów kilka w kwestii Horizon Zero Dawn Remastered. To nie jest złe, że się ukazał, bo to zawsze tylko opcja. Możemy zostać przy pierwszej wersji z PS4, bądź tej z PS5, ale w 60 klaciszach. Mówi się czy potrzebne było takie odświeżenie i tak już świetnie wyglądającej produkcji. Myślę, że gdyby nie kwestia 10 dolarów - tematu by nie było. Horizon miał spory problem, przed wersją remaster na PS5 z doczytywaniem się wszystkiego dookoła na naszych oczach, co bardzo psuło immersję i ochotę na granie. Nie wiem dlaczego tak się działo, nie przypominam sobie, aby było tak źle za czasów PS4. Na szczęście dziś wszystko jest już w jak najlepszym porządku, ale trzeba zauktualizować do wersji remastered. Nie ja ustalam zasady. 

 

HORIZONY to: zagadki do rozwiązania, miejsca do odkrycia, tereny do zwiedzania, zadania do wykonania, misje do wypełnienia, eksploracja, wspinaczka, walka, strzelanie z łuku, mnóstwo fajnych dialogów, zbieranie przedmiotów, danych, rozwój postaci, umiejętności, pływanie pod wodą, latanie wśród chmur, latanie lotnią, ujeżdżanie maszyn, i więcej. Nuda, pustka? Nigdy w życiu. Zbieranie widokówek potrafi uzależnić. Chcemy zobaczyć więcej i więcej ze "starego" świata, jak dane miejsce kiedyś wyglądało. I powiem szczerze, że momentami można zatęsknić za tamtym światem. Każde z tych miejsc jest ciekawe i wyjątkowe, a do tego warto też posłuchać komentarza. 

Komuś mało? no to jest dodatek w zimowych sceneriach, do pierwszej części "FROZEN WILDS" jak i drugi do części drugiej w bardziej przyjaznych klimatach z lejącą się lawą "BURNING SHORES" Jest co robić, a jeśli doliczyć do tego ciekawość i immersję to światy Horizonów potrafią niesamowicie wessać, co sprawia, że nie mogę się oderwać, a godziny lecą jak szalone. Oczywiście co niektórych pewnie może to wszystko przytłoczyć, jest bardzo dużo znaczników na mapie, ikonek, wymaksować wszystko wraz z dodatkami to na prawdę ogrom czasu, dlatego należy wziąć to pod uwagę wchodząc do tych wspaniałych światów. Ja osobiście chciałbym jeszcze i nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się trzecia część, co do której nie mam wątpliwości, że dumnie i z godnością stworzy jedną z najlepszych trylogii w historii gier konsolowych. Czy kupiłbym dany sprzęt specjalnie tylko dla tych gier? zdecydowanie z pełną świadomością i przyjemnością. Co świadczy o wyjątkowości Horizon, bo wiele perełek na rynku nie ma, dla których właśnie sięgnąłbym po ten jedyny hardware. W gronie tym jest też min. trylogia Mass Effect i nasz Wiedźmin 3 wraz z dodatkami. 

 

FABUŁA daje radę, grając i biegając po lokacjach, byłem coraz bardziej zaintrygowany, zaciekawiony, co się stało  -stało się :) skąd ta cała maszyneria, dlaczego jestem/byłem wygnany. Czemu ludzie wrócili do plemion, a miasta popadły w ruiny. I dzięki ciekawym dialogom, całej historii, zostałem przyciągnięty bardzo mocno, aby odkryć i dowiedzieć się, o co chodzi. Kilka twistów, różni bohaterzy, sprawiają, że cenię Horizony wysoko pod tymi aspektami. Z odsłony na odsłonę, z dodatku na dodatek coraz to lepsze i jeszcze bardziej dopracowane. I satysfakcja kiedy na nasze pytania dostaliśmy odpowiedzi. O sile fabuły niech również świadczy fakt, iż potrafi tak wciągnąć, że zapominam o całej reszcie i skupiam się na niej przez dłuższy czas, bo chcę wiedzieć co dalej i potem. A jeśli chcę chwilę od niej odetchnąć, to ponownie zanużam się w świat i robię wszystkie inne wspaniałe możliwości. 

 

FROZEN WILDS I BURNING SHORES. A jak jest z przytaczanymi w tekście dodatkami? Wcale nie gorzej od podstawek. Według różnych opinii nawet lepiej niż w podstawkach. Pierwszy dodatek do HZD FROZEN WILDS, to piękne zimowe scenerie, nowe plemie i maszyny, a także nowa, intrygująca historia. W zupełnie świeżej lokacji, podkręconej pod kilkoma względami wobec wcześniejszych doświadczeń. Kiedy już tam dotrwamy, będziemy bogaci w wiedzę, doświadczenie i level, więc DLC chłonie się jednym kęsem i pełną ekscytacją. I to surowe zimno, które dosłownie możemy poczuć, bo wylewa się aż z ekranu. 

Jeśli chodzi o drugi dodatek BURNING SHORES, to tym razem mamy bardziej tropikalne klimaty, kilka nowych patentów, nie spotykanych wcześniej, i z racji tego, iż wyszedł i powstał on z myślą już tylko o PlayStation 5, jest napakowany wizualnie wszystkim co najlepsze, nie tracąc w niczym na oryginalności i grywalności. Gorącz lawy wydobywającej się z góry na horyzoncie, możemy również poczuć, jak zimno we wcześniejszym dodatku. I osobiście radzę nie zbliżać się za bardzo. Można smiało rzec, że to całe doświadczenie, know how, spokojna ewolucja i pomysły zbierane przez lata z serią, wdrożone zostały po mistrzowsku, pięknie kończąc dotychczasowe odsłony. 

 

MAPY w grach nie szczególnie przykuwają naszą uwagę prawda. Sprawdzamy coś na szybko, ustalamy pozycję, cel, gramy dalej. Dotąd najlepszą dla mnie mapą jakie zostały stworzone na potrzeby gier, jest ta z FAR CRY 5, Dead Island 2, i teraz również Horizon Zero Dawn i Forbidden West. To coś więcej, aniżeli mapy. Zwykle gdzie wchodziłem tam na chwilę, tu spędzam sporo czasu, przyglądając się wszystkiemu dokładnie, ponieważ są tak świetnie zrobione, ze szczegółami, które potem są odzwierciedlone w grze dosłownie tak, jak widzimy to na mapie. Tu góra, tam rzeczka, osada, wzniesienie, ognisko, dróżka, świetnie ułatwia orientację, plany, eksplorację i jest spójna jako wspólna całość. Świetne pomysły i patenty, a to tylko mapa. 

 

ALOY jako postać od samego początku przypadła mi do gustu. Poznawaliśmy ją praktycznie od "maleńkości" do starszej wojowniczki, która na naszych oczach zmieniała się od nieporadnego wyrzutka, do zaprawionej w bojach bohaterki, rozprawiającej się z maszynami, które odważyły się jej podskoczyć. Łagodziła wszelkiej maści konflikty, komentowała nasze poczynania, rozwiązywała problemy. I to razem z nią na każdym kroku, odkrywamy, przemierzamy i chłoniemy to wyjątkowe i oryginalne uniwersum, czując się jakbyśmy to my byli odziani w szaty pewnego plemienia i robili co do nas należy. Zżyłem się, polubiłem, zrozumiałem i byłem dzielny aż do końca. Dla mnie świetna postać i jedna z lepszych ostatnio w grach. Pasuje do tego całego rozmachu i otoczki. Rudowłosa to bardzo oryginalna bohaterka, i ciężko mi sobie wyobrazić, po tych wszystkich wojażach i trudach, aby miałby być to ktoś inny. Aloy to Aloy i basta. Nie potrzeba nikogo innego. No chyba, że ewentualnie jakiś spin off, bądź coś w tym stylu. 

Bo kiedy pomyślę sobie o Horizonach, to pierwsza myśl jaka się nasuwa to ALOY,  maszyny, rewelacyjny świat i niesamowite wizualia. No i potem można wymieniać całą resztę  - wcale nie gorszą. 

Gdy byłaś malutka ROST, jeden z Twoich opiekunów zawołał na głos imię EJLOOOOOOJ, gdzie echo poniosło się na całą dolinę. Byłem przy tym, jestem świadkiem. 

I nie dziw się tak moja kochana, dbaliśmy o Ciebie, uczyliśmy jak przetrwać, walczyć i radzić sobie w dziczy. To dzięki mnie dotrwałaś do napisów końcowych i kolejnych dodatków i epizodów  :)

Taaak, taaaaak, nie ma za co. Cała przyjemność po naszej stronie. 

 

DZWIĘK, MUZYKA, AKCJA. Oczywiście świat i postacie to nie wszystko. Dobre brzmienie również jest ważne, a te w dwóch dotychczasowych częściach i dodatkach do nich nie zawodzi. Możemy usłyszeć wiele szczegółów jak, nurt rzeki, chrząszcze-chrabąszcze, rozmowy NPC,  podmuchy wiatru, wysiłek Aloy, odgłosy wszystkich maszyn. Silnik Decima, o którym jeszcze napiszę, to nie tylko niesamowita wizualna uczta, ale również właśnie dźwięki, i wszystko co z tym związane. Bardzo dobre nagłośnione wszystko, absolutna czołówka. Jasna sprawa nie pomijając i zapominając o wyjątkowym soundtracku, który słuchany jest przeze mnie regularnie w celach odstresowania się i relaksu. Leżysz i przenosisz się gdzie indziej. 

">

">

Powiem Wam coś od serca. Jeśli coś robi na mnie wrażenie, to naturalne jest, że chcę o tym mówić, dyskutować, celebrować w pewien sposób. I bez wstydu i z dumą mogę ozdobić swoje pomieszczenia np. plakatami, czy obrazami dotyczących serii, aby jak najdłużej przypominały mi o istnieniu tego wyjątkowego IP, przeżyć z nim związanych,  wspaniałych chwil tam spędzonych,  liczonych w setkach godzin, I to w takim miejscu, aby były dobrze widoczne i dostępne, dla moich oczu, jak i również tych, którzy mnie odwiedzają. A jeśli zaszłaby potrzeba i okazja, z przyjemnością wyjaśniłbym i opowiedział co to jest. 

 

MASZYNY. Czym byłby świat Horizonów bez esencji serii, czyli maszyn. Zaprojektowane z ponad przeciętną dbałością o szczegóły i masą detali, a do tego mają widoczne wszystkie części i elementy. To jak się poruszają i reagują na nas, to po prostu mistrzostwo. Od tych mniejszych, na kilka machnięć, po te kolosy, z którymi toczymi dłuższe walki. Co chwilę odkrywamy to nowe rodzaje i ich nazwy. Od czasu do czasu z uśmiechem na ustach, bo widząc na ekranie daną maszynę - jej nazwę, szybko się domyślimy jakie to zwierzę w rzeczywistości. Na przykład 

## Żyraf to ogromna żyrafa, na którą musimy się wspiąć w celu odkrycia kolejnych elementów mapy

## Krabołaz to taki duży krab, czy tam odmiana raka 

## Kłapak wygląda mi jak najbardziej na sporego krokodyla

To jeden z najlepszych pomysłów jakie kiedykolwiek widziałem. Co region, co dodatek i co część odkrywamy nowe i zachaczamy je do katalogu. Warto poświęcić trochę czasu i poczytać o każdej z maszyn. O dominacji, słabych punktach, funkcjach, właściwościach. I każda z tych maszyn robi piorunujące wrażenie. W nocy możemy je dostrzec z daleko, jako niebieskie światło, kiedy są spokojne i niczego nie świadome. I możemy sobie nawet sami zrobić wyzwanie  - zeskanować je wszystkie, co do joty. A kiedy u jednej widziałem dosłownie ruchome części i elementy w niesamowitej jakości, po prostu ciężko mi było uwierzyć, że to się dzieje w czasie rzeczywistym. Coś wspaniałego, majstersztyk. 

Pierwsze spotkanie żyrafa, jego potężne kroki, aż się ziemia trzęsła i kombinawonie jak dostać się na górę. Następnie świetna animacja dominacji na samym "kapeluszu" i szybkie zejście na dół. Palce lizać. 

 

A tym którzy posiadają specjalne edycje, tylko pogratulować, bo mieć takie coś w swojej kolekcji to coś pięknego. W dniach premiery Horizonów, posiadający takie zestawy, pewnie byli dumni na swój sposób. Doskonale to rozumiem, bo sam pewnie byłbym zachwycony i podekscytowany, niestety z braku miejsca muszę zadowolić się również fajnymi, zwykłymi pudełkami. 

 

DECIMA! Spektakularne narzędzia do tworzenia gier w rękach Holendrów. Praktycznie, a nawet na pewno według wielu ekspertów, najlepszy obecnie silnik graficzny na rynku, który potrafi wyświetlić masę niesamowitych widoczków i detali, i to na konsolach. 

Zresztą wcale się nie dziwię, że HIDEO KOJIMA wybrał właśnie ten twór do cudnego DEATH STRANDING, jak i nadchodzącej wielkimi krokami kolejnej części. Będzie się działo, to nieuniknione. Pamiętajcie o tym.

Uważam iż gdyby nie DECIMA, Horizony nie byłyby tym czym są. To właśnie technologia GUERILLA, nadaje grom tego jedynego klimatu, wyglądu i kolorów. Wszechstronność i roznorodność jest tu na rzadko spotykanym poziomie. 

Oświetlenie zapierające dech, wszystko ostre jak żyleta, tona efektów cząsteczkowych, cieszące oczy krajobrazy, małe detale, spójność i wizja razem wyświetlone na ekranie, sprawia, iż chcę tam przebywać jak najdłużej. Mydło na ekranie? Niska rozdzielczość? Artefakty? Błędy? a co to takiego pytają programiści z Guerilla Games. Tych niedogodności i nieprzyjemności nie uświadczymy w tych szpilach, ponieważ wszystko dopięte jest na ostatni guzik, jak mało który tytuł na rynku. 

Gdyby ktoś teraz mnie zapytał, która z części bardziej mi się podoba i która robi większe wrażenie, nie odpowiedziałbym jednoznacznie, ponieważ każda jest wyjątkowa na swój sposób, trochę inna, i posiada swoje wyjątkowe cechy własne. Obojętnie którą część zarzucę na ekran telewizora, czy dodatek, jestem pod takim samym wrażeniem i uznaniem. Ogromna piaskownica, masa zabawy na wiele godzin, uczta dla oczu i imersyjna przygoda, polane sosem o nazwie DECIMA, to niezapomniane przygody, których długo chyba raczej nic nie przebije w tym gatunku. 

Do dziś nie zapomnę pierwszego dotarcia do południka. Kiedyś i dziś. Tyle lat minęło, a lokacja, jej okolice i widoczki nadal zapierają dech i zrywają kapcie. Czy to się kiedyś zestarzeje? Zapewne, lecz trzyma się niesamowicie. 

 

ALE URWAŁ, ALE TO BYŁO DOBRE. No jak tak będę tu tak stał w miejscu to co chwilę będą te cudne widoczki i zmiany pogody. Pa tera - jep, zachęci kolejnego do zagrania jak będzie takie wpisy robił. A na poważnie to co cenię w grach Sony, to że traktują nas na poważnie i zawsze mamy świetną polską lokalizację, która sprawia, że jeszcze bardziej doceniam i chłonę to co dostaję. Bezdyskusyjny przykład i wzór do naśladowania dla innych. No i Aloy z tego miejsca dziękuję Wam serdecznie dołożonej cegiełki w pudle, bądź cyfrze.

A najlepsze jest to kiedy gra miała swoją premierę, wcale mi nie podeszła. Walka trwała dość długo, sam wtedy nie wiedziałem czego chcę, czego oczekuję. Ale to ja uległem, otworzyłem się i pozwoliłem przyjąć to, co dziś uważam za jedne z najlepszych doświadczeń w karierze gracza. Cóż bywa i tak. 

Studio, które zna się na rzeczy, magia optymalizacji pod jeden sprzęt, a żeby być bardziej precyzyjnym - bardzo dobrze i mądrze zaprojektowany sprzęt, silnik potrafiący zdziałać cuda i rzeczy niemożliwe i mamy - HORIZON ZERO DAWN I HORIZON FORBIDDEN WEST - tytuły które zwaliły mnie z nóg, urzekły, dały masę świetnej zabawy, do których regularnie wracam, odkrywam ciągle coś nowego i sprawiły, iż na nic nie czekam tak jak na kolejną trzecią już część tego unikalnego uniwersum. A więc nie pozostało nic innego jak dłonie w górę i dłuuuuugie oklaski. Braaawo. 

Tak wyglądają moje przygody i styczność z tymi tytułami. Trochę czasu minęło zanim załapało itd, ale nie żałuję ani chwili, wręcz przeciwnie, nie zapomnę długo tego co wyciągnąłem, przeżyłem i doświadczyłem. Dziękuję za dotrwanie i wysłuchanie do końca, pozdrawiam serdecznie i do usłyszenia wkrótce. Hej.

 

Oceń bloga:
33

Ocena - recenzja gry Horizon Zero Dawn

Atuty

  • Niesamowity klimat
  • Świetne różnorodne pomysły
  • Bardzo ciekawa historia
  • Epicki świat i jego detale
  • Maszyny!
  • Decima udowadnia że nie ma sobie równych
  • Aloy
  • Wyjątkowa immersja

Wady

  • Może przytłoczyć sporą ilością ikonek i znaczników
  • Dla niektórych długość potrzebna na wymaksowanie
Avatar Bankai84

Bankai84

Gry które robią na mnie wrażenie za każdym razem, gdy je uruchamiam. Nie ważne czy to po tygodniu, miesiącu czy dniach. Ale co najlepsze, nie było tak od samego początku. Odrzuciło mnie coś kiedyś i dopiero z czasem i moją osobistą transformacją, zrozumiałem pewne rzeczy, których wcześniej nie było szans zrozumieć. Fantastyczna franczyza i mam nadzieję, że wkrótce jedna z najlepszych trylogii w ogóle.
Grałem na: PS5

Jeśli masz już wszystko za sobą, co zrobiło na Tobie największe wrażenie

Horizon Zero Dawn
90%
Frozen Wilds
90%
Horizon Forbidden West
90%
Burning Shores
90%
Horizon Call Of The Mountain VR
90%
Pokaż wyniki Głosów: 90

Komentarze (38)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper