Growe ględzenie #1: Co dzieje się z serią MGS?

BLOG O GRZE
539V
kalwa | 24.09.2013, 17:56
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Wspominałem we wcześniejszym odcinku, że nie podobają mi się gry z obecnej generacji. Trochę gier na PS3 czy Xboxa ograłem, niektóre tylko przez chwilę większość jako całość. Tych gier nie ma dużo, ale pozwoliły mi na wyrobienie mojej opinii dotyczących current genów.

Moim największym zarzutem jest ułatwianie wszystkiego. Szukanie sposobów na to, by jak najbardziej ułatwić rozgrywkę, a nawet w dużym stopniu ją zautomatyzować. Bardzo liczyłem na Castlevania Lords of Shadows, ale jak się okazało i tutaj te zabiegi zostały zastosowane. Poza tym, że jest to klon God of War dochodzą jeszcze takie sprawy jak ciągłe podpowiedzi towarzyszącego NPCa. "Wejdź na niego!", "Utnij mu!" itd. W innych grach znowu jak tylko się zgubimy, albo nawet nie zgubimy możemy sobie nacisnąć odpowiedni przycisk na padzie i pojawi się ścieżka, która nas poprowadzi. Tak w porównaniu do starszych gier, to okazjonalnie i to raczej w sandboxach albo FPSach zdarzała się strzałka, która nas prowadziła, ale też nie zawsze. I to dopiero na konsoli PS2, gdzie charakter gejmingu zaczął się trochę zmieniać. Na pierwszym PlayStation sprawa miała się w ten sposób: nie wiesz gdzie iść? To albo solucja z jakiejś gazety, magazynu, internetu lub wskazówka od kumpla, a jeśli nie miałeś żadnej z powyższych to pozostawało kombinowanie. Jakoś to cenię sobie bardziej, bo gracz uczył się języka angielskiego już za młodu no i też po części samodzielnego myślenia, kombinowania. To nie dotyczy tylko samego "gdzie pójść i jak rozwiązać zagadkę", ale również walk z bossami czy pomijania i zabijania strażników - na przykładzie nawet Metal Gear Solid czy Silent Hill albo jeszcze Resident Evil. Metodą prób i błędów dochodziło się do prawidłowego rozwiązania. Czasy się pozmieniały i niestety mi się to nie podoba. Stawiam takie pytanie: Czy ewolucja gier musi równać się ich ułatwianiu i pozbywaniu odpowiedniego klimatu czy nawet samych cech charakterystycznych dla gier? Resident Evil jest przykładem na to, że nie. Ale niestety mam wrażenie że tylko do czwartej części tej serii, potem jest gorzej. Mimo ewolucji w gameplayu serii Resident Evil, klimat został zachowany i nie można powiedzieć, że gra jest super łatwa jak np "piątka" (która z klimatu jak dla mnie jest całkowicie rozebrana). Zmienił się charakter rozgrywki - nie spotykamy już po dwóch, maksymalnie trzech przeciwników na raz (jak np w takim Resident Evil 1 i jego remake'u), ale atakują nas całe hordy przeciwników - w końcu jesteśmy w hiszpańskiej wsi, gdzie ludzi zwykle trochę jest. Amunicji też jest więcej, ale tym samym jest też więcej miejsca na pomieszczenie broni itp. Do tego mamy możliwość ulepszania uzbrojenia - rzecz którą traktuję jako zapożyczoną z Dino Crisis. Więcej o Resident Evil 4 spod mojego pióra znajduje się w kolejnym odcinku Retrogrania na PS3Site.pl pod tym linkiem http://www.ps3site.pl/retrogranie-ps3site-resident-evil-4-ps2/153023 (zachęcam do lektury).

 

Nie będę wymieniał wszystkich różnic pomiędzy gramy na różne generacje, bo to temat na inny tekst, na całkiem osobny wpis najlepiej. Wystarczy popatrzeć jak pozmieniały się platformówki, a teraz wystarczy spojrzeć na fakt że ich ilość jest znikoma. Wystarczy popatrzeć jak zmieniła się seria Final Fantasy i na tą nieszczęsną "trzynastkę" - błyskawica i przyjaciele, do której wciąż nie mogę się przekonać. Wystarczy popatrzeć na fascynację Japońskich twórców gier rynkiem Zachodnim. Jak bardzo chcą być do nich podobni, a przecież kiedyś to oni rządzili i inspirowali w branży. Zmiany są dobre, ale te moim zdaniem nie idą w dobrym kierunku.

 

Nigdy nie sądziłem jednak, że te zmiany tak bardzo dotkną jednej z moich ulubionych serii. Silent Hill spisałem już na straty, tym bardziej po przejściu Downpour - Homecoming nie znam, tak samo jak czwórki (negatywne opinie skutecznie zniechęcają), Shattered Memories jest dobre, ale raczej tylko ze względu na ten system określający profil psychologiczny, Origins jest naprawdę dobre. Resident Evil nigdy moją ulubioną serią nie był, a to chyba przez wrażenie, że w tej serii fabuła nie ma takiego znaczenia jak sam gameplay, ja jednak co  by się nie działo najpierw stawiam na fabułę i jej wysoka jakość może nadrobić braki serwowane przez rozgrywkę. MGS jest w tym przypadku grą, która zawsze zadowalała mnie na obu płaszczyznach, ale wciąż bardziej fabułą niż gameplayem - choć jak na tamte czasy możliwości zabaw ze strażnikami i ilość sposobów jakimi można pokonać bossa robiła spore wrażenie. Jednak już przy okazji Peace Walkera trochę się zawiodłem. Może dlatego, że Kojima zdecydował się na zrobienie MGSa na przenośną konsolę zamiast na stacjonarną i co za tym idzie grało mi się gorzej - mam też wrażenie że ucierpiała na tym fabuła. Pod względem fabuły jest to pierwszy MGS, który ma u mnie naprawdę dużego minusa mimo ciekawego tematu.

 

No i teraz przychodzi czas na Ground Zeroes, o którym mowa w dzisiejszym odcinku. (Choć może trudno w to uwierzyć). Nigdy nie sądziłem, że moja ulubiona seria tak bardzo upodobni się do Splinter Cell. Co prawda, po części stało się to już w "czwórce", ale nie na taką skalę. Bardziej chodziło o obsługę kamery, przenoszenie ciał, czy celowanie znad ramienia. Rzeczy, które jak dla mnie są bardzo na plus. Wciąż jednak było czuć że mamy do czynienia ze znaną serią. ("This is no FPS, this is MGS" - nawiązania do zwiastuna z TGS). I odczuwałem to, nawet podczas oglądania wszelakich prezentacji rozgrywki czy zwiastunów. Niestety przy okazji Ground Zeroes i misji przygotowanej specjalnie na potrzeby TGS 2013 już tego nie czuję. Co prawda zwiastunami fabularnymi jarałem się na potęgę - rzeczy takie jak prawdopodobna obecność, nawet pewna młodego Psycho Mantisa, pewna obecność Ocelota, przypuszczalna młodego Liquida i może nawet Solida. Ale jak doszło do zwiastunów rozgrywkowych to opadła mi szczęka - niestety nie w takim znaczeniu jakbym chciał. Gra wygląda jak każda inna skradanka, niczym się nie wyróżnia spośród tłumu podobnych gier - poza znakami rozpoznawczymi serii jak wykrzykniki czy "zetki" nad śpiącymi strażnikami. Najgorsze co spotkało tą grę to oznaczanie przeciwników i widzenie ich nawet przez ściany. Czy naprawdę jest to niezbędne. Na prezentacjach z TGS gracze i tak wpadali na otagowanych strażników - jeśli ktoś nie umie grać w skradankę to nawet widzenie przez ściany i tagowanie mu nie pomoże. Mam nadzieję, że będzie można to wyłączyć, bo z tego co widziałem nie odbywało się to tylko za sprawą popatrzenia przez lornetkę, działo się nawet wtedy kiedy Snake uderzał w przeciwnika Jeepem. Może jeszcze to dopracują i może będzie można się tego pozbyć. Liczę że będą wysokie poziomy trudności. Bardzo nie podoba mi się też to automatyczne leczenie znane przede wszystkim z FPSów, które od jakiegoś czasu są do niczego - w mojej opinii, jedyne co w nich dobre to dostarczanie odmóżdżenia niestety na krótko jeśli ktoś bawi się tylko w singla. Wracając do tematu automatycznego leczenia - w Ground Zeroes, Snake, ekhm... Big Bos ma mieć własną armię - na wzór tej z PW, dlaczego więc nie pomyślano o opcji zabierania ze sobą na misję kilku apteczek plus do tego system leczenia ran z trójki - moim zdaniem byłoby to genialne, tym bardziej że gra by się chociaż pod tym względem wyróżniała, a w dodatku pociągnęłaby i ulepszyła patent znany z poprzedniej części. Skoro o tym mowa, to zachęcam do przeczytania kolejnego mojego tekstu, tym razem wypełnionego spoilerami. A rzecz tyczy się MGS3 Snake Eater:
http://www.ps3site.pl/retrogranie-metal-gear-solid-3-snake-eater-ps2/158856

 

Co mi się jednak podoba, to zapowiadane zachowanie przeciwników, którego nie idzie wyuczyć się na pamięć. Strażnicy mają zachowywać się inaczej, nie chadzać ciągle tymi samymi ścieżkami itd - ciekawe co z tego wyniknie. Druga atrakcyjna rzecz, to duża ilość sposobów w jakie można ukończyć daną misję no i to co od zawsze było w serii - zabawa ze strażnikami podczas alarmu. Tutaj jednak ma to nowy wymiar, bo dochodzą pojazdy, którymi gracz może operować. Bardzo podobała mi się scena z C4, kiedy wóz opancerzony wyleciał z urwiska. Podoba mi się też unikanie wzroku strażników za sprawą wierzchowca, wyrywanie im broni i to zwolnione tempo o ile nie będzie dostępne zbyt często. Rzucanie się na ziemię i strzelanie z różnych pozycji też bardzo fajnie wygląda.

 

Szkoda, że póki co dostrzegam tak niewiele zalet odnośnie gameplayu nowego MGS. Wygląda póki co jak ulepszony Peace Walker, ale mam nadzieję, że to tylko początkowe wrażenia i że będzie to bardziej dopracowane.

 

Co Wy sądzicie o nowym MGS i czy w dobrym to kierunku wszystko zmierza? Możę mam zbyt oldschoolowe podejście? No i druga sprawa, że nie wiem tak dużo jak większość Was o current genach, ale to z wyboru. Z fanboja PlayStation stałem się fanbojem Nintendo. Pozdrawiam i mam wrażenie, że Was nie zanudziłem.

Oceń bloga:
3

Podoba Ci się to w jakim kierunku idzie seria Metal Gear Solid?

Tak. To niezbędne by seria mogła przynależeć do reszty gier nowej generacji
0%
Nie. Wcześniej to MGS wyznaczał nowe standardy, a teraz Hideo Kojima kopiuje. Nie jest już mistrzem.
0%
Pokaż wyniki Głosów: 0

Komentarze (12)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper