W co gracie w weekend? #92

BLOG
1218V
W co gracie w weekend? #92
Dario123 | 02.04.2015, 20:13
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Dario bredzi, że na tronie nie siedzi,
na to rzekł squaresofter w odpowiedzi,
dexx wariuje,
monti banuje

The Last of Us (PS3)

Ciąg dalszy moich przygód z mesjaszem, który okazał się fałszywym prorokiem. Tak moi drodzy czytelnicy, w moim odczuciu TLoU nie tylko nie zasłużyło na tytuł gry generacji, ale nawet tytuł gry roku. Technicznie owszem jest to dopieszczony tytuł, ale przestałem w nim wyczuwać to „coś”. Ot kolejna (po Uncharted 2) produkcja od ND, która jest zdecydowanie przereklamowana. Już niezwykle tępe SI, które w ogóle nie reaguje na naszych towarzyszy kompletnie dyskredytuje ten tytuł albo co niezwykle mnie dziwi Joel w ogóle nie zabiera amunicji, którą pozostawiają po sobie przeciwnicy. Tak, wiem ma to sprawić, że nasze zasoby będą ograniczone i akcje na Rambo nie są zbyt opłacalne, ale kurde przecież on żyje w świecie, gdzie można zginąć za puszkę jedzenia. Z drugiej strony jak widzę, że zarażeni zostawiają amunicję do strzelby czy obrzyna to nic tylko pokiwać głową z uznaniem. Co jeszcze zabawniejsze gra czasami ma niezwykłe parcie na akcje w stylu Uncharted. Ot w ściekach, gdzie pełno było zarażonych obok, których nijak przejść obok albo totalnie głupia sekwencja ze snajperką i wozem opancerzonym. Nie wiem może wymagam za wiele albo mam oczekiwania z dupy, ale czasami czuję się jak podczas gry w Tomb Ridera, gdzie zakapiory uciekają w panice przed moją komando Larą. Odczuwam zgrzyt i problemy z tożsamością. Moim zdaniem ND powinno pomyśleć o kilku sekwencjach, w których sterujemy Ellie. Na przykład w hotelu. Spadająca winda na pewno narobiła hałasu i postawiła wszystkich, którzy pozostali na nogi. I tu musimy jako Ellie unikać przeciwników. Wykryją nas? Konfrontacja odpada, więc albo szybko znikniemy, albo po nas. Aż w pewnym momencie natrafiamy na Joela i jako czternastolatka pociągamy za spust. Wymagałoby to przerobienia części gry, ale moim zdaniem wyszłoby to zdecydowanie na plus. Czy coś mi się podoba? Jest kilka takich elementów. Grafika cud miód, aż dziw, że taki staroć jak PS3 jest w stanie to osiągnąć. Niby to dzięki ograniczeniu naszego terenu działań, ale co z tego? To nie Risen 3, który ma mi imponować Caladorem czy Wyspą Mgieł. Korytarze co prawda z odnogami, ale korytarze tutaj mi w ogóle nie przeszkadzają. Muzyka jest w porządku, pasuje jak ulał, ale jakoś w oderwaniu od całej otoczki nie robi już takiego wrażenia. Tym co mi się najbardziej podoba się postacie. O Joelu i Ellie już inni napisali co dało się napisać. Chociaż mnie dużo bardziej przydali do gustu mistrzowie drugiego planu: Tess, Bill, Sam, Henry (w chwili pisania tego tekstu, więcej nie poznałem). Kurcze aż miałem czasami ochotę poznać ich trochę bardziej. Każdy skupiony na przetrwaniu, ale gdy zajdzie taka potrzeba robi to co słuszne. Zwłaszcza Tess zapadła mi w pamięć. Sam nie wiem czemu. Z kolei od Billa Bioware mogłoby się uczyć jak należy postać homoseksualisty. Trochę subtelności, a nie „jestem gejem, chodź przeczyszczę Ci komin”. Tak żeby podsumować, TLoU to gra dobra, momentami bardzo dobra, ale nie zasługuję na zdecydowaną większość nagród, które dostała. Obiecuję, że nie będę robił Buchtera w komentarzach i nie będę przez rok rozpływał się nad multi w TLoU. Nawet nie wiem czy odpalę. The Left Behind pewnie tak, ale multi pewnie nie.

 

Heroes of the Storm (PC)

Z początku podchodziłem do tego tytułu z ograniczonym entuzjazmem. Dla tych, którzy nie wiedzą co to jest, już tłumaczę. Otóż jest gra z gatunku MOBA (Multiplayer Online Battle Arena) od Blizzarda. Ten sam gatunek co League of Legends. Niezwykle popularne i z niezwykle toksyczną społecznością. Nie raz, nie dwa czytałem o różnych głupotach jakie się dzieją w LoLu. Poza tym nie jestem zbyt wielkim fanem multi, a jak gram z randomami to już w ogóle. Niezbyt przekonany postanowiłem skorzystać z kodu podesłanego przez funnyluke. Dzięki funny, bo tytuł od Blizzarda okazał się niezwykle miodny. Fakt jestem noobem i moje osiągnięcia niezbyt powalają, ale nawet mimo to bawię się całkiem nieźle, a jak się czasami wygra to jeszcze lepiej. Już od samego intra (jak zwykle u Blizzarda klasa sama w sobie) jestem mile zaskakiwany. Gra mimo, że to dopiero beta jest już w pełni zlokalizowana. Samouczek, w którym jako Jim ze StarCrafta pod czujnym okiem Uthera z WarCrafta jest nawet po Blizzardowsku zabawny. Do wyboru mamy już całkiem pokaźna liczbę bohaterów, są nawet Zaginieni Wikingowie (niestety brakuję Red Shirt Guy, mam nadzieję, że szybko to naprawią). Jednak odnoszę wrażenie, że uniwersum WarCrafta ma najliczniejszą reprezentację. Każdy bohaterem ma swoją klasę wojownik, zabójca, specjalista albo pomoc. Jak to zwykle bywa kluczem do sukcesu jest poznanie swojej klasy i roli. Wojownikiem nie będziemy się trzymać z tyłu, a jako pomoc nie powinniśmy rwać do przodu. Właściwą grę zacząłem jako Valia (łowczyni demonów z Diablo 3), potem sprawdziłem Arthasa, tego żuka z WarCrafta 3, Diablo, Tychusa, ale najlepiej jak na razie gra mi się Jimem ze StarCrafta. Tak ze StarCrafta, za którym nie za bardzo przepadam. Trzymam się z tyłu i wspomagam ostrzałem i inspiracją swoich sojuszników, a od 10 poziomu mogę ich zbombardować przy pomocy Hyperionu. Co tydzień zmienia się rotacja darmowych bohaterów, ale jeśli jakiś się nam wyjątkowo spodoba to możemy go kupić. Za prawdziwe pieniądze albo za złoto w grze. Jim kosztował mnie 2000 złota. Dużo, mało? Raczej to drugie, co prawda na początku myślałem, że dużo, bo nie raz za wygrany mecz dostawałem oszałamiające 20 sztuk tego cennego kruszcu, to jako źródło dochodu doszły takie rzeczy jak awans na wyższe poziomy, czy wykonywanie codziennych zadań typu zagraj 3 mecze jako wojownik albo 2 mecze bohaterem z uniwersum StarCrafta. Można więc spokojnie się bawić bez wydawania ciężko zarobionych pieniędzy, zwłaszcza, że ceny są w euro. Jeśli chcemy kupić bohatera, którego nie ma obecnie w darmowej puli, nie musimy czekać, aż się w niej pojawi. Możemy skorzystać z opcji wypróbuj. Co prawda nie oddaje ona w pełni pola bitwy, ale może służyć za całkiem niezłe rozeznanie. 
Plansze, na których przyszło są nieźle zaprojektowane. Na każdej z nich znajdują się specjalne obiekty, dzięki którym nasza drużyna może zdobyć przewagę. Na przykład w zatoce po oddaniu odpowiedniej ilości dublonów Czarnoskóry ostrzela umocnienia przeciwnika albo po zdobyciu dwóch kapliczek ja albo mój sojusznik (kto pierwszy ten lepszy) może przyjąć postać smoczego rycerza, który zadaję zwiększone obrażenia budynkom. Na każdej z map znajdują się za to najemnicy i bossowie, którzy po pokonaniu lub przekupieni dołączą do nas. O ile czasami idzie w pojedynkę niektórych pokonać, tak na bossa lepiej rzucić się co najmniej we trójkę. Owszem zajmie to nas na chwilę, ale warto mieć takie wsparcie. Gra trwa dopóki twierdza wroga nie zostanie zburzona. Z tym bywa różnie. Najczęściej trwa to 20 minut, ale można skończyć szybciej, ale może też potrwać dłużej. Zależy od zgrania obu drużyn. Na razie jest to beta, więc dużo hołoty nie ma, ale nie wykluczone, że się pojawi. Jednak póki co dobrze się bawię. Nikt się nie rzuca, nie wyzywa wrogów, czasami coś się sprecyzuje. Jak spotkacie nooba o nicku Dario123pl grającego Jimem to najpewniej będę to ja. Chyba, że pogoda zrobi mi na złość i powali drzewo na kable od internetu. Wrzuciłbym jakiegoś screena od siebie, ale wychodzi mi sama czerń. Zamiast tego zobaczcie jak Red Shirt Guy po raz pierwszy niszczy Blizzarda.

 

Teraz oddaję głos kwadratowi, który wystąpi w dość nietypowej formie.

 

Watch live video from Squaresofter on www.twitch.tv

 

Witam wszystkich. Dziś nowość we "W co gracie w weekend?", czyli pierwszy w historii cyklu stream z rozgrywki.
Kupiłem w końcu PS4. Dlaczego to zrobiłem? Dla 1080p. Żartuję, mój telewizor nie wyświetla nawet takiej rozdzielczości. Chce mi się grać w Bloodborne'a, ale obecnie jest ciężko dostępny, więc poczekam do połowy miesiąca i kupię go razem z Dark Souls II ze wszystkimi dodatkami. Zanim to jednak nastąpi, to sprawdzę możliwości mojego nowego zakupu.
Streamy robię codziennie. Dziś proponuję Valiant Hearts, a w kolejnych dniach Dragon Age: Inkwizycja oraz może wrócę na chwilkę do Resoguna i Velocity 2X.

W ten weekend ogrywam m.in. Valiant Hearts, czyli grę opowiadającą o I Wojnie Światowej oraz o tym, jak ogólnoświatowy konflikt może w jednej chwili odebrać ludziom wszystko to, co jest dla nich cenne.
Sama gra to gra logiczna, której wielką zaletą jest pokazanie historii z punktu widzenia kilku osób, a nawet jednego psa.
VH to całkowite zaprzeczenie tezy, że gry są dla bezmózgów i nie mają żadnej wartości. Dzięki VH poznamy wiele interesujących faktów, dotyczących jednego z największych konfliktów zbrojnych ubiegłego wieku.
W produkcji Ubisoftu zostały m.in. podane:
-przyczyny wybuchu wojny,
-informacje dotyczące podziału żołnierzy na jednostki,
-informacje dotyczące uzbrojenia,
-znaczenie flag w bataliach,
-informacje dotyczące stron konfliktu oraz gdzie przebiegała linia frontu,
-informacje o warunkach panujących na froncie,
-dane odnośnie tego jak wyglądała w ówczesnym czasie komunikacja oraz wiele innych cennych wiadomości.
Dla kogoś z zamiłowaniem historycznym to prawdziwa skarbnica wiedzy.
Jestem jeszcze na wczesnym etapie tej produkcji, ale już czuję, że warto było czekać te wszystkie lata od kiedy zagrałem w Shadow Hearts II: Covenant na PS2. W końcu mam do czynienia z dobrą produkcją w realiach IWŚ. Tym razem nie mam jednak do czynienia z magią, fantastycznymi demonami, pierścieniami osądu, czy Rosją w przededniu Rewolucji Bolszewickiej. W VH mam do czynienia z brutalną wojną, która dla jednych będzie przyczyną rozłąki a dla innych sposobem na dokonanie zemsty.
A, byłbym zapomniał. Warto też wspomnieć o muzyce. Te rytmicznie i wyważone uderzenia w klawisze fortepianu dodają wiele do wyjątkowo posępnej atmosfery tej małej produkcji z pod szyldu Ubiart.

Oceń bloga:
40

Komentarze (97)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper