Dlaczego Hogwart Legacy to kolejny crap?

BLOG RECENZJA GRY
6500V
user-2107659 main blog image
Weredyk | 10.02, 19:07
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

   Odkąd pamiętam, czyli jakoś czasy podstawówki, byłem fanem świata wykreowanego przez J.K. Rowling. Pamiętam do dziś, jak pierwsze dwie filmowe części kultowego Harrego Pottera posiadałem na kasetach VHS. Wkładając je niejednokrotnie do odtwarzacza, za każdym razem byłem oczarowany i oglądałem je bez przerwy. Co zabawne, za każdym razem byłem dogłębnie przerażony finałową sceną, gdzie okazuje się, że profesor Quirinus Quirrell ma z tyłu głowy twarz Voldemorta, która była dla mnie istnie zatrważająca. Zawsze wtedy albo zamykałem oczy albo wyłączałem to cholerstwo. Po paru dniach znowu wracałem, by zmierzyć się ze swoim strachem, podobnie miałem przy drugiej części z motywem ogromnego węża. Wraz, gdy postacie dorastały, ja dorastałem wraz z nimi, więc byłem już bardziej odporny na takie makabryczne sceny, klimat kolejnych filmów również stawał się mroczniejszy. Po obejrzeniu wielokrotnie serii filmowej wziąłem się za książki, które okazały się bardziej fenomenalne niż filmy. Jak wszyscy wiemy, wiele gier powstało na podstawie genialnej literatury jak i filmografii. Były to gry mniej lub bardziej gówniane. Pierwszą moją grą, z tego uniwersum, jaką grałem był Harry Potter i Czara Ognia na PS2, które grałem wraz z moim przyjacielem. Szczerze nie jestem pewny, jak teraz oceniłbym tę grę, ale pamiętam, że świetnie się bawiliśmy - przypuszczam, dlatego, że mogliśmy grać w 2-3 osoby, co tworzy element współpracy i większej frajdy, nawet gdy tytuł jest gówniany, dzięki czemu cała gra jest bardziej przystępna. Potem przyszedł czas na Harry Potter i Insygnia Śmierci, gdzie gra była zwykłą kopią fabuły z filmu z dodatkowym elementem monotonnego strzelania się z wrogami w różnych lokacjach. Śmiało można stwierdzić, że do tej pory gry bazowały bardziej na sławie, jaką zdobyły książki oraz filmy, niż na czymś w rodzaju dobrego gameplayu. Po co zrobić coś dobrego, jak i tak się sprzeda, bo to Harry Potter.

   Po wielu latach nadszedł czas na "Hogwart Legacy", który miał przełamać złą passę. Miał być czymś oryginalnym: nowa fabuła, otwarty świat, efektowne zaklęcia, niesamowita walka, nawiązywanie cudownych przyjaźni, system wyborów wpływających na dalsze losy naszego bohatera itd. Ogromny hype, wszyscy się zachwycali, no prawie wszyscy. Nie byłem do końca przekonany co do zakupu, do którego zdecydowałem się dopiero po promocji. Kiedy w końcu odpaliłem grę na swoim własnym komputerze, nie ukrywam, miałem ciarki i rozrywała mnie ekscytacja od wewnątrz.

   Klimat, jak i grafika, doprawdy oszałamiająca. W końcu można poczuć się jak w Harrym Potterze, a nawet być takim Harrym Potterem. Duchy, gadające obrazy, zjawiskowe wejścia do każdego z domów, lekcje, zaklęcia, otwarty świat – i to wszystko na wyciągnięcie ręki. Niestety, to wszystko tylko kosmetyczne aspekty gry, a co z gameplayem? Jestem graczem z krwi i kości, ja rozumiem fabułka, muzyczka i graficzka, ale w grę się gra, nie zapominajmy o tym.

   Oczywiście, każdy ma swoje własne zdanie. Dlatego, moim własnym zdaniem, gameplay tej gry jest tak samo nudny jak w pozostałych częściach, a nawet ośmielę się powiedzieć, że wspomniana wcześniej gra "Harry Potter i Czara Ognia" była ciekawsza, bo posiadała możliwość grania w kilka osób. Eskapiczna bańka cudownego świata, graficzki i muzyczki szybko prysła, gdy uświadomiłem sobie do czego sprowadza się sama gra. Chodzenie po zamku i masowanie przycisku "R" co dwa kroki, by niczego nie pominąć i zebrać wszystko. Mniej lub bardziej wymagające zagadki, efektowne walki, nudzące się po godzinie, rozwój postaci opierający się na ataku i obronie - serio, w świecie gdzie mamy różne typy zaklęć oni mi dają po prostu atak i obrona jak w jakieś mobilce czy innym D4. Patrzysz na item jak się świeci na zielono, to zakładasz, jak na czerwono, to nie, ależ frapująca zabawa. Masz różne combosy, gra uczy, żeby starać się jak najdłużej utrzymywać wroga w powietrzu, ale po co, jak i tak wszystko sprowadza się do spamowania zaklęć. Brak jakiś kombinacji żywiołów, czy czegokolwiek, po prostu bijesz, bronisz się i bijesz dalej. Zniewalająco, że zrobili system parowania, szkoda, że musisz być ślepy i bez obu rąk, żeby nie sparować ataku, bo masz takie długie okienko czasowe, że chciałbym dłuższe. Dodatkowo nie musisz nawet patrzeć, czy coś w ciebie leci czy nie, bo jedyne co musisz to spamować atakami, i gdy pojawi się kółko na głowie twojej postaci, klikasz parowanie, no i essa, walisz atakami dalej - no niesamowita walka. Ponadto, nie masz kompletnie ci, za zabijanie wrogów - to po jakie licho mam ich zabijać?

   Jedna z najbardziej repulsywnych rzeczy, jaką napotkałem w tej grze, to typowe chodzenie za NPC, którzy rzucają ci slow’a na 90% twojego bazowego ms’a, i musisz za nimi podążać z prędkością ślimaka, słuchając monotematycznego bajdurzenia o jakiś fidrygałkach, bo w końcu klimacik i fabułka. Postacie drugoplanowe nie reagują na nic. Czy im sikasz do kubka czy puszczasz bąka na twarz to stoją niewzruszeni. Większość przedmiotów w szkole jest odporna na zaklęcia, niby można je tymczasowo podpalić, ale same się szybko gaszą. Mój umysł również nie jest w stanie zrozumieć braku możliwość, wlecenia do szkoły na np: miotle oraz braku możliwość wejścia do szkoły przez wierze astoronomiczną lub przez jakieś inne okno lub plac. W zamku ale nie tylko, można napotkać również niewidzialne ściany, które blokują cię przed skokiem, np ze schodów na niższe piętro albo, z urwiska. Mieliśmy 2023 rok i nadal w grach stosuje się niewidzialne ściany. Jeśli gracz chce skoczyć z urwiska i się zabić to mu na to pozwólcie. Jeśli gracz chce szybciej się przedostać to pozwólcie mu skoczyć z tych schodów, dodajcie fall damage albo coś jak chcecie dodać trochę odpowiedzialności do takich frenezyjnych i śmiałych czynów, a nie po prostu niewidzialna ściana. Rozumiem, że magia i w ogóle, ale bez przesady. Potem ktoś będzie się sapać o imersje fabuły, no to ja się będę sapać o imersje realizmu. Tak w grach fantasy również istnieje realizm - szok. 

   Co do fabuły, mamy bardzo porywający wstęp. Atakuje nas smok, jest akcja i tajemnica. Potem trafiamy do szkoły, gdzie możemy poczuć się jak uczeń Hogwartu, no i tyle. Wszystkie postacie są nudne - wyjątkiem jest wątek z Sebastianem, to jedyny aspekt w całej grze, gdzie chociaż trochę możemy poczuć się jak taki faktycznie nastolatek, co robić coś złego, złudne poczucie, że mamy wybór na własną postać, która też jest nijaka. Bohater, w którego się wcielamy, jest bez polotu, i nawet nie mamy możliwości nadania mu charakteru poprzez wybory dialogowe, bo są tak samo nijakie jak nasz bohater i cała fabuła. Niby mamy jakiś wybór, ale jednak nic on nie zmienia. W dialogach zazwyczaj możemy wybrać dobrą odpowiedź lub tę bardziej "przypałową", typu że komuś powiemy coś niemiłego. Dlaczego nie ma więcej opcji i czemu te opcje są takie nieznaczące? Rozumiałbym, jeszcze z pobocznymi NPC, gdzie szukamy dla nich jakichś przedmiotów lub pomagamy z jakimś problemem, i możemy być potem dla nich mili lub wredni, ale nawet w głównej ścieżce fabularnej te opcje dialogowe nie mają większego znaczenia, więc czemu dajecie mi wybór? Ponownie odczucie jak przy graniu w jakąś mobilkę na azjatycki rynek, przeklikać dialogi i brnąć dalej. Znacznie lepszy odbiór byłby przy braku tego aspektu lub lepszym rozbudowaniu. Tak ciężko zrobić: dobrą odpowiedź, neutralną, trochę złą i złą do szpiku kości? To już amatorskie scenariusze do sesji roleplay DnD czy innego Cthulhu mają lepszą fabułę z lepszymi wyborami, a tworzą je zazwyczaj pojedynczy ludzie. Ostatecznie skipowałem każdy wątek, jaki się dał - wyłącznie tego z Sebastianem. Finał fabuły jest taki, że możemy wziąć moc dla siebie lub nie, i tyle - pomijając element walki z ostatnim bossem, bo to jakaś porażka. Jaki jest z tego outcome? Zatrważający nieistotny. Endgame tej gry jest jej najgorszym aspektem. Oprócz maskowania tej gry, żeby mieć w niej nic nieznaczącą platynkę, to nie ma co robić.

   Regrywalność gry to, moim zdaniem, najbardziej relewantny aspekt, każdej możliwej powstałej gry. Bo po co mam kupować grę, w którą zagram raz i drugie podejście se zrobię jak dostanę amnezję czy inną demencję? W "Hogwart Legacy", regrywalność sprowadza się do wyboru innego domu, gdzie masz kilka innych misji fabularnych, które i tak nic więcej niewnoszą do gry - wow, mega.

 

Oceń bloga:
-8

Ocena - recenzja gry Dziedzictwo Hogwartu

Atuty

  • Brak

Wady

  • Brak
Avatar Weredyk

Weredyk

 Po ograniu tego tytułu mam ochotę ulec pokusie defenestracji.
Grałem na: QUEST

Komentarze (37)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper